Kolejny dzień pełen wrażeń za nami.
Chłopcy od rana byli bardzo zadowoleni, że ciocia u nas nocowała. Zrobiliśmy sobie dziś małe wagary. Nikusia Pani ma skręconą nogę w gipsie i dzieciaki mają zastępstwo, a u Dominika Pani się rozchorowała i sprawa wygląda podobnie.
Pojechaliśmy rano z dzieciakami i Ilonką do mamy. Tam czekała również najmłodsza siostra Beatka, z którą wczoraj widziałyśmy się tylko przez chwilkę.
Przyjechała też Kasia, ze swoim synkiem. W trzy poszły do fryzjera, a my z mamą i dzieciakami spędziliśmy czas na zabawie, rozmowach i przygotowaniach choinkowych :)
Mała być tylko żywa choinka w salonie, ale żeby było też trochę kolorowa na dole ubraliśmy sztuczną choinkę.
Dołączyła do nas ciocia i wszyscy mieliśmy miłe zajęcie.
Choinka po ubraniu do połowy już dwa razy była rozebrana przez Szymonka, który bawił się bombkami, jak piłeczkami.
Z Szymonkiem przeczytaliśmy całą jego biblioteczkę, którą ma u babci.Najciekawsza dla niego była książeczka o Bambo :)
A ulubionym zajęciem tego małego człowieczka było mycie naczyń, a właściwie taplanie się w wodzie, bo do zlewu żadnych naczyń babci nie pozwalał włożyć, nawet tarki.
Dominik namówił babcię na zrobienie placków ziemniaczanych, które jak zwykle smakowały wyśmienicie, no bo przecież babcia robi najlepsze!
Byliśmy z mamą i Ilonką też na spacerze i na drobnych zakupach, bo okazało się, że tylko jedne światełka działają i nie mamy co powiesić na choinkę. Z dzieciakami została Beatka. Po powrocie pojechałyśmy na kolejne zakupy, tym razem z Beatką. Wymieniłyśmy kolorowe światełka na białe i dokupiłyśmy trochę bombek. Brakuje jeszcze łańcucha i pierników, które planuję upiec jutro.
A jeśli chodzi o jutro to potrzebuję jakiejś listy bo trudno mi to wszystko ogarnąć
Najfajniej było w domu, gdy już byłyśmy wszystkie w komplecie:
Od Ilonki dostałam dziś syrop klonowy. Przyznam, że jeszcze nigdy nie próbowałam, choć już sama nazwa na filmach bardzo mi się podobała.
W drodze do domu podjechaliśmy na zakupy, ale przerażona tym, że nawet nie ma gdzie zaparkować wróciłam do domu.
Dominik dostał małą choineczkę i ubrał sobie ją lampkami w swoim pokoju.
Znieśliśmy też naszą sztuczną choinkę, którą może jutro lub w piątek uda nam się ubrać. W tym roku wyjątkowo późno, ale nie ma kiedy.
Gdy dzieci poszły spać zabrałam się za pakowanie świątecznych prezentów, najpierw do szkoły, a później naszych, domowych ;)
.Jutro czeka nas wigilia szkolna i mnóstwo innych atrakcji. Zdecydowanie będzie to bardzo intensywny dzień.
Pozdrawiam Was cieplutko i dziękuję za wszystkie życzenia zdrowia.
Śliczne choinki, właśnie dzisiaj rano myślałam o pakowaniu prezentów :-)
OdpowiedzUsuńPrawdziwy elf z Ciebie! Tyle prezentów! Wow :D
OdpowiedzUsuńSyrop klonowy lubię, choć jego smak na surowo jest dla mnie trochę dziwny ;) Ale używam go chętnie do mięs jako marynata czy do ciast zamiast miodu czy syropu cukrowego... Dobrze się sprawdza w tej roli ;)
Pozdrawiam serdecznie, przedświątecznie!
cudownie spędzacie czas, takie chwile pamięta się długo...
OdpowiedzUsuńTy jednak jesteś niesamowita. Podziwiam że tyle chce Ci się robić dla innych. To niezwykłe w dzisiejszych czasach. Życzę Tobie dobry duszku i całej Wasze Rodzince pięknych Świąt i wielu łask w Nowym Roku - Lawenda79
OdpowiedzUsuńPracowicie.
OdpowiedzUsuńA syrop klonowy i masło orzechowe zawsze przywozi nam Ciocia albo kuzynka z Kanady :) pyszności.
Dzieciaki syropem lubią polewać pancake :)
Pozdrawiamy