piątek, 25 maja 2012
Kolorowe babeczki
Co może być fajniejsze od wspólnego pieczenia...?
Dekorowanie!!! Kolorowe słodkie posypki, bita śmietana, krem orzechowy, krem czekoladowy, czekoladowe, kolorowe cukierki. Czyli wszystko to co dzieci uwielbiają.
Świetna zabawa, pyszne jedzonko i mnóstwo sprzątania.
A wszystko smakuje jeszcze lepiej gdy przygotuje się w towarzystwie przyjaciół.
W ramach koloroterapii - babeczki.
A ponieważ przygotowanie było fajniejsze od jedzenia to dzieciaki zjadały górę i babeczkę dekorowały na nowo bo najlepiej smakowała sama bita śmietana z posypkami.
Kilka dni temu napisała do mnie Agnieszka, której córka Karolinka bierze udział w konkursie doodle4google jej praca została wybrana do finałowej 15 konkursu . Można głosować na wybrany projekt jeśli uznasz , że praca Karolci to ta na którą warto głosować to zachęcam i dziękuję.
Jury już spełniło swoje zadanie ( wybrali 15 prac z podobo 30000 zgłoszeń) a teraz wybór w rękach internautów.
http://www.google.pl/doodle4google/vote.html#d=d2-1
Zachęcam do głosowania na Karolinkę.
Dużo słodyczy i kolorów w codziennosci Wam życzymy i pozdrawiamy!
wtorek, 22 maja 2012
Letnia odsłona kuchni
Dzisiaj będzie całkiem świeży wpis mimo, że w kolejce czekają zaległe. Ale zanim to chciałam Wam serdecznie podziękować za te ciepłe komentarze, które pojawiły się pod ostatnim postem. Dziękuję Wam za te wszystkie słowa i za to, że jesteście dla mnie inspiracją i bezcennym źródłem informacji.
Ewa, którą poznałam przez bloga nie dawno zadzwoniła do mnie, że w netto są fartuszki, ktoe mogłyby mi się spodobać. Do tego sklepu nie chodzę ale postanowiłam przy okazji tam wstąpić. Fartuszków niestety nie było, ale wszystkie inne produkty z tej kolekcji były przecenione o połowe.
Wykupiłam wszystkie obrusy i ściereczki jakie były.
Już dawno marzyły mi się nowe zasłonki do kuchni. Połączyłam obrusiki i powstały zasłonki , a z ściereczek lambrekin. Jeden obrusik został na stół.
Aby nie było widać łączenia naszyłam na nie koronkę bawełnianą.
Z efektu jestem bardzo zadowolona. Zdjęcia były robione wczoraj w południe. PO południu dokupiłam jeszcze koronkę szerszą, którą obszyłam dół lambrekinu. Teraz będzie mnóstwo zdjęć bo trudno się zdecydować.
Wczoraj też dostałam komplet przecudnych filiżanek od mojej wspaniałej sąsiadki i po przyjściu Dominisia z przedszkola zrobiliśmy sobie podwieczorek. Z nowej filiżanki nawet lody smakują jeszcze bardziej wyjątkowo.
Dominiś zajadał się lodami o smaku pistacjowym. Wybrał je dlatego, że wyglądały jak wasabi, które jadł złomek z bajki Auta.
Wczoraj też mąż powiesił mi moje durszlaki na miejscu przyszłej półeczki na talerze. Podoba mi się jak wyglądają i szkoda mi było żeby leżały w szafce.
Ramka ze spinaczami też nabrała pastelowych kolorów. Tymczasowo czerwoną kratkę zamieniłam na pastele. Wydrukowałam sobie też zdjęcie, które znalazłam w internecie i bardzo bardzo mi się spodobało. Chyba na stronie daisy pink cupcake o ile się nie myklę. Zaparzacz imbryczek to jeden z takich maleńkich gadżetów kuchennych, które cieszą oczy.
Pogodę mamy letnią. Właśnie przygotowujemy z Nikusiem podwórkowy piknik. Chłopców odwiedzi Sara i Ewa i mam nadzieję, że będą się świetnie bawić. Pogodnego dnia Wam życzę i pozdrawiam!
Z efektu jestem bardzo zadowolona. Zdjęcia były robione wczoraj w południe. PO południu dokupiłam jeszcze koronkę szerszą, którą obszyłam dół lambrekinu. Teraz będzie mnóstwo zdjęć bo trudno się zdecydować.
Wczoraj też dostałam komplet przecudnych filiżanek od mojej wspaniałej sąsiadki i po przyjściu Dominisia z przedszkola zrobiliśmy sobie podwieczorek. Z nowej filiżanki nawet lody smakują jeszcze bardziej wyjątkowo.
Dominiś zajadał się lodami o smaku pistacjowym. Wybrał je dlatego, że wyglądały jak wasabi, które jadł złomek z bajki Auta.
Wczoraj też mąż powiesił mi moje durszlaki na miejscu przyszłej półeczki na talerze. Podoba mi się jak wyglądają i szkoda mi było żeby leżały w szafce.
Ramka ze spinaczami też nabrała pastelowych kolorów. Tymczasowo czerwoną kratkę zamieniłam na pastele. Wydrukowałam sobie też zdjęcie, które znalazłam w internecie i bardzo bardzo mi się spodobało. Chyba na stronie daisy pink cupcake o ile się nie myklę. Zaparzacz imbryczek to jeden z takich maleńkich gadżetów kuchennych, które cieszą oczy.
Pogodę mamy letnią. Właśnie przygotowujemy z Nikusiem podwórkowy piknik. Chłopców odwiedzi Sara i Ewa i mam nadzieję, że będą się świetnie bawić. Pogodnego dnia Wam życzę i pozdrawiam!
niedziela, 13 maja 2012
Majowe bzy dla mamy
Dziś będzie trochę o mnie i trochę o macierzyństwie.
Wybraliśmy się nie dawno na majowy spacer. Podczas spaceru mąż zrobił mi kilka zdjęć. Po drodze znaleźliśmy krzak bzu. Nie mogłam się oprzeć.
Na tym spacerze czułam się bardzo wyjątkowo i później dużo myślałam właśnie o macierzyństwie.
Kochana Elizabeth, która mieszka w Stanach zawsze przysyła mi życzenia z okazji Dnia Mamy dwa razy. Raz w drugą niedziele maja czyli wtedy kiedy dzień Mamy obchodzony jest w Stanach i drugi raz 26 maja. To jest bardzo miłe gdy życzenia w tym wyjątkowym dniu składają nie tylko dzieci. Mnie zawsze składa również mąż i moja mama.
Słowo Mama nabrało dla mnie wyjątkowego znaczenia gdy dowiedziałam się, że zostanę mamą i już wtedy czułam się mamą.
Gdy narodził się Dominik było to jeszcze bardziej wyjątkowe uczucie.
A gdy zostałam podwójną mamą poczułam się dojrzalszą kobietą i jeszcze bardziej szczęśliwszą. Cieciara czyli szczęściara - tak mówił na mnie Dominiś gdy był malutki i tak właśnie się czułam.
Człowiek boi się mówić o szczęściu bo nie wie czy można i jak to odbiorą inni. Nie chcę aby ktoś poczuł się źle. Każdy ma swoje problemy ja też ale czuję się szczęśliwa. Dziś będzie trochę o mnie bo rzadko piszę o sobie i nie lubię tego robić ale dziś chcę choć nie wiem jak to będzie odebrane. Tak jak pisałam już kiedyś mam to szczęście przy Was w tym blogowym świecie, że jeszcze nie trafiły mi się przykre komentarze i cieszę się, że zaglądają tu serdeczne dla mnie osoby.
Jakiś czas temu na blogu pokazywałam okładki na notesy, w których zapisuję najważniejsze momenty z życia naszej rodziny.
Dostałam wtedy kilka maili z zapytaniem czy notuję każdy dzień, czy mi się chce, po co mi to, co ja tam zapisuję i dlaczego to robię?
Otóż nie zawsze mi się chce choć staram się to robić codziennie, czasem mam tygodniowe luki, które są dla mnie motywacją, żeby jednak notować choć kilka słów. Ku pamięci bo czasem nie pamiętam co było dwa dni wcześniej.
Zapisuję różne rzeczy. Co robiliśmy, gdzie byliśmy, z kim się spotkaliśmy, czasem nawet co jedliśmy, co kupiliśmy. Notuję nowe osiągnięcia moich dzieci np. ostatnio samodzielne huśtanie się Dominika, czy zjeżdżanie na zjeżdżalni Nikodema. Nie mówiąc już o pierwszych słowach, pierwszych krokach, pierwszych ząbkach, wizytach u dentysty. Postępy na treningu piłki nożnej Dominika, zabawne lub wzruszające dialogi moich dzieci.
To dla mnie najwspanialsza lektura. Piszę jak potrafię bo nie umiem zbyt ładnie ujmować słów.
Czasem się śmieję przy tym co czytam a czasem wzruszam.
Są takie dni kiedy siedzimy w domu i nie robimy nic ciekawego ale wystarczą dwa słowa aby to zapisać. Czasem zapisuję ciekawe cytaty znalezione o dzieciach, rodzinie, wychowaniu. Zapisuję jakie książki przeczytaliśmy lub jaki film obejżeliśmy. Zapisuję plany, marzenia, ulubione rzeczy.
Chcę pamiętać, że ulubionym kolorem mojego synka gdy ma 3 latka jest kolor zielony a kwiatem stokrotka ale nie różowa którą posadziliśmy w ogródku ale malutka białą z żółtym środkiem.
Moje dzieci lubią moje kalendarze. Kiedyś były to notesy teraz są zwykłe kalendarze planery. Nikodemek zrywa stokrotki i chce abym schowała je do kalendarza. Tak w kalendarzu są nie tylko słowa zapisane ale i bilety, karteczki i suszone stokrotki, kaczeńce i liście w tegorocznym kalendarzu listki jeszcze malutkie jasnozielone zerwane na spacerze.
Te niezapominajki moje ulubione kwiatki w kalendarzu narysował ostatnio Dominik.
Jakiś czas temu kalendarze dostały okładki i stoją na stoliku w salonie. Przeglądam je wspominam i uzupełniam luki. Czasem pomagają mi w tym zdjęcia, które są dodatkową dokumentacją.
Co jakiś czas przeprowadzam wywiad z moimi dziećmi co bardzo lubią. Zapisuję ulubioną bajkę, zabawkę, przyjaciela. Dzieci rosną, zmieniają się ulubione zabawki, bajki, przybywa nowych kolegów pozostają przyjaciele.
Dominik potrafi czytać już od ponad dwóch lat. Ostatnio przeglądał kalendarz i zapytał czy mogłabym pisać wyraźniej bo nie wie co pisze w tym miejscu. Zdziwiłam się, że w innym miejscach zwłaszcza w tych gdzie pisałam drukowanymi literami przeczytał i cieszył się bardzo. Czasem zrobi coś wyjątkowego i pyta czy to zapiszę.
Cieszy mnie to bardzo.
A teraz pytanie dlaczego to robię.
Pytanie łatwe, odpowiedź trudniejsza. Kiedy miałam rok i dwa miesiące zmarła moja mama podczas porodu. Zmarła też moja siostrzyczka. Byłam malutka i nie pamiętam mojej mamy. Miała zaledwie 25 lat. Była piękną kobietą i bardzo lubię spoglądać na jej zdjęcie.
To trudne ale cieszę się, że jej nie pamiętam, że byłam taka mała bo łatwiej mi z tym żyć. Od małego przyjmowałam świat taki jaki jest. Łatwiej dzięki temu było mi zaakceptować moją drugą mamę, która jest przy mnie odkąd pamiętam. Jestem jej wdzięczna za wspaniałą opiekę i wychowanie. Za troskę o moją edukację. Cieszę się bo mam trzy wspaniałe siostry, które serdecznie pozdrawiam. Ilonko, Kasiu Beatko buziaki dla Was!
Mojej mamy nie pamiętam ale cenne są dla mnie pamiątki jakie mi po niej pozostały. Każda jest skarbem. Każde zdjęcie jest skarbem. Mam kilka zdjęć, listy i liściki. Najcenniejsze to takie maleńkie, które moje rodzice pisali do siebie w szpitalu po moich narodzinach. Dowiedziałąm się z nich, że miałam mieć na imię Magdalena, a nie Izabela. Mam kilka zdjęć jak byłam mała i chcę aby moje dzieci miały więcej. Mam nadzieję, że to dla nich również będzie cenną pamiątką.
Robię mnóstwo zdjęć, notuję wszystko w kalendarzu, zbieram cenne rysunki, pamiątki. Czasem zastanawiam się czy nie przesadzam. Mam nadzieję, że nie.
Chciałam zachęcić Was do notowania cennych chwil, drobnych radości. To nie musi być dokumentacja wycieczki do Paryża (choć taka wycieczka to marzenie), ale np. do lasu czy na łąkę.
Dziękuję Wam za inspirację. Za to, że dzięki Wam 7 lat temu odkryłam scrapbooking i mogę ze zdjęć robić jeszcze piękniejsze pamiątki, za to że na swoich blogach podsuwacie mi pomysły na zabawy z dziećmi i wspólne spędzanie czasu, za ciekawe spostrzeżenia dotyczące Waszych dzieci, dzięki którym mogę jeszcze więcej zauważyć w swoich. Dziękuję Wam za pomysły na pieczenie i gotowanie z dziećmi, dzięki temu są szczęśliwsze gdy dostaną przeze mnie upieczony tort urodzinowy lub na śniadanie babeczki. Dziękuję Wam, a zwłaszczas Susan Branch, że nauczyła mnie jak pisać piękniejsze listy i na swoim blogu pokazuje cenne chwile i pamiątki ze swojego dzieciństwa. Polecam Wam jej cudnego bloga i jej przepiękne akwarelowe książki, w których nie znajdziecie czcionek komputarowych a jedynie ręczne pismo, które w dzisiejszych czasach wymiera. Zachęciła mnie również podobnie jak Karolina do rysowania choć nie potrafię tego zbytnio robić.
Najczęściej rysuję razem z dziećmi ich kredkami akwarelowymi, na które mówimy czarodziejskie bo później zamalowujemy rysunek wodą.
Dziękuję Wam serdecznie bo pomagacie mi być lepszą mamą dla moich dzieci.
Dziękuję moim mamom i wszystkim tym, które miałam okazje poznać osobiście, a które również miały wpływ na to jaką mamą jestem dla swoich dzieci.
Serdecznie pozdrawiam wszystkie mamy zwłaszcza te, które już dziś obchodzą swoje święto tak jak Elizabeth, a także te które będą świętować za kilkanaście dni. . Niech to będzie dla Was wyjątkowy dzień.
Czasem aby był wyjątkowy wystarczy filiżanka herbaty i bukiet polnych kwiatów.
Na kilka dni przed 26 maja na naszej ulicy w polach obok hydrantu zakwitają kwiaty. Co roku tworzą one bukiet dla mnie na dzień MAMY!
A ten bukiet pachnącego bzu dla Was!
czwartek, 10 maja 2012
Maj
Za kilka dni połowa maja. Aż trudno w to uwierzyć. Maj nie rozpoczął się dla mnie zbyt dobrze bo chorobą. W ostatnich dniach kwietnia zachorowałam na anginę ropną po raz pierwszy w życiu. 4 dni wysokiej gorączki i upalne dni spędzone w łóżku. Brak sił i ból, brrr....
Moja choroba przypadła na dni wolne z czego się cieszę bo dzieci miały opiekę i z tatusiem na podwórku się nie nudziły. Ja miałam mnóstwo czasu i normalnie pewnie bym coś poczytała, obejżała, ale nie miałam sił ani na czytanie, ani na oglądanie, na nic.
Dzieci nie zachorowały i z tego cieszę się najbardziej. Teraz mają kaszle i katary, ale na szczęście nic więcej.
Wychodzimy na podwórko, wyrywamy chwasty w ogródku, które rosną w błyskawicznym tempie i obserwujemy zmiany.
Chciało by się dłużej pospać, ale Nikodem o której by nie poszedł spać i tak wstaje po 6. I tak trochę później niż rok temu bo wtedy wstawał po 5. Rano najczęściej od razu mówi, że zgłodniał i robię mu śniadanko.
Czasem tak jak dziś leży dłużej przy mnie i czyta książeczki. To jego ostatnio ukochane, których przybywa i z którymi nawet śpi. Pierwszą dostał od cioci Kasi, która trafiła w 10 bo jest o wozie strażackim czyli idealna dla małego strażaka. Największą frajdą jest wklejone zdjęcie w środku.
Dziś jeden z tych poranków z książkami.
Mam trochę wpisów do nadrobienia.
Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję za wszystkie komentarze. Postaram się na wszystkie odpisać i nadrobić blogowe zaległości.
Iza
Subskrybuj:
Posty (Atom)