Wczoraj, a właściwie dzisiaj poszłam spać o 4. Większość czasu spędziłam na pieczeniu. Przed pójściem spać byłam wykończona, bolały mnie plecy, nogi, a do tego brzuch. Mimo to czułam radość, że się udało tyle zrobić z pomocą mojego męża, któy swoimi silnymi dłońmi zagniótł mi wszystkie ciasta i obrał oraz starł 4 kg pieczarek.
Miło się pracowało w jego towarzystwie. Spać się nie chciało i zmęczenie nie było takie uciążliwe.
Chłopcy w ciągu tego tygodnia też bardzo pomagali.
Zrobiliśmy kolejne mnóstwo pierników, które chłopcy pomogli dekorować. Domek jeszcze nie dokończony bo coś nam się słabo skleił i lukru zabrakło na koniec. Może dziś się uda jeszcze dokończyć.
Zalukrowaliśmy całą kuchnię. Lukier był na moich skarpetkach, we włosach i na uchu.
Pierniki zawisły na choince naszej i naszych najbliższych.
W tym roku w naszym salonie stoi świerk i pięknie pachnie. W zeszłym roku mieliśmy jodłę kaukazką ale nie miała tego pięknego zapachu. Po choinkę pojechaliśmy w piątek i został jeden jedyny tej wielkości świerk na wystawie przybity do palety, reszta to maleńkie świerki takie na stolik. Jest trochę asymetryczny, ale ma swój urok. W ubieraniu pomagali chłopcy, a zwłaszcza Dominik, któremu nie straszne były kolce.
Choinka jest kolorowa, choć i tak dominuje na niej czerwień. W całym domu jest mnóstwo czerwieni. I nawet nasze łóżka dostały na święta świąteczne biało czerwone pościelowe ubranka.
Dom posprzątany, stół nakryty jeszcze tylko trochę kuchennych przygotowań i zasiadamy do wigilii.
Zasypałam dzisiaj zdjęciami. Cieszą mnie te przygotowania. Rozświetlony od lampek dom, cudowne zapachy i zapowiedziane odwiedziny.
Udało nam się trochę kartek z życzeniami wysłać w zeszłym tygodniu, a Tym co tu zaglądają chciałam złożyć najserdeczniejsze życzenia.
U nas podczas łamania się opłatkiem wypowiadamy słowa
"Łamiemy się Chlebem Anielskim abyśmy się spotkali w Królestwie Niebieskim"
Niech te słowa będą najważniejszym życzeniem i nadzieją dla tych, którzy w ostatnim czasie stracili swoich bliskich.
Niech Nowonarodzony Jesus obdarza nas swoimi Łaskami i Błogosławieństwem.
Dużo Miłości dla Was Kochani!
Do życzeń dołancza się cała moja rodzinka, a w szczególności Dominik, który dzisiaj bardzo pragnie napisać coś od siebie.
"Pozdrawiam i zycze Wesołych Świąt!- Dominik i Nikuś"
Wesołych Świąt!
poniedziałek, 24 grudnia 2012
wtorek, 18 grudnia 2012
Stare ozdoby choinkowe i świąteczne wspomnienia z dzieciństwa.
W tym roku wyjątkowo spokojnie przygotowujemy się do Świąt. W domu posprzątałam już na Mikołaja choć i tak ciągle jest coś do zrobienia, ciągle jakieś lego porozwalane, które nawet nie wiadomo kiedy wychodzi z pudełka lub kredki wysypane, które ciągle są potrzebne. Dzisiaj dekorowaliśmy dom zielonymi gałązkami i mieliśmy piec pierniczki, ale już nie wyrobiliśmy się. Jutro przeznaczymy na to cały dzień.
Choinki żywej jeszcze nie mamy ale ozdoby już czekają w pudełkach.
W tym roku zagości też kilka ozdób z tych pudełek.
Ozdoby latem przywiozłam z domku mojej już nie żyjącej cioci Jóżi. Są bardzo stare. Niektóre kiedyś gdy byłam dzieckiem gościły na naszej choince np. te dzwoneczki w kółeczku.
Dzwoneczki trafiły do cioci gdy nastała moda na dwukolorowe choinki. Wtedy pozbyliśmy się starych bombek. Nasza choinka mimo starań i tak zawsze była kolorowa. Teraz gdy sama mam dzieci myślę, że takie kolorowe są najpiękniejsze.
Co roku oprócz ozdób, które dokupujemy chłopcy dostają po jednej takiej wyjątkowej. Pierszy był konik na biegunach wyglądający jak z piernika. Dominiś dostał go na pierwsze święta gdy miał 3 miesiące. Za kilkanaście lat jak zodoby przetwają chłopcy będą mogli zawiesić je na choince w swoim domu, który stworzą. Dostaną je zapakowane w pudełku.
Bardzo podobają mi się wystylizowane choinki biało srebrne z kryształowymi ozdobami ale na pewno nie pasowałyby do niej własnoręcznie przygotowane ozdoby przez moje dzieci, kolorowe łańcuchy czy barwne aniołki dlatego nasza choinka co roku jest kolorowa z dominującym kolorem czerwonym.
Będzie na niej mnóstwo pierników i kruche ciasteczka z czerwoną wstążeczka, takie jak z siostrami wieszałyśmy kiedyś na naszej choince. W czasie przygotowań świątecznych w dzieciństwie najbardziej lubiłam pieczenie ciasteczek i ciast oraz pastowanie mebli.
Mama jest bardzo zorganizowaną osobą i zawsze ma wszystko zaplanowane i rozpisane na kartkach. Plan sprzątania. plan zakupów z podziałem na mięsne, owoce, warzywa i inne. Był też plan potraw. Wspólnie uzgadniałyśmy co w tym roku robimy na święta. Moje ulubione potrawy to bigos, miodownik z kaszą manną i rolada czekoladowa tzw. gałąź wigilijna. Może w tym roku uda mi się zrobić tą roladę. Były też uwielbiane przez nas wafelki z przepysznym nadzieniem z żółtek, pokruszonych herbatników, powideł śliwkowych , cukru i kakao.
Bardzo lubiłam sprzątać w naszym pokoju. Mieliśmy śliczne czarno białe meble, błękitną tapetę, dwa łóżka zrobione z drewna przez tatę. Łóżka miały cztery gałki na każdym narożniku i materace wypełnione słomą. Na łóżka mama uszyła śliczne błękitne narzuty i w oknach z tego samego materiału cudne zasłonki z falbankami. Później w pokoju stało również niebieskie łóżeczko. Bardzo lubiłam ten pokój, który przechodził różne metamorfozy, niektóre już jako nastolatka przeprowadzałam sama, Pewnego dnia kupiłam w sklepie za 4 złote worek farby w proszku i białą tapetę w małe błękitne kwiatuszki przemalowałam na żółto w kilka godzin gdy nikogo nie było w domu. Póżniej wyciełam z szablonu wzór tulipana i poodbijałam go na ścianach czerwoną plakatówką.
Lubiłam zmiany w domu. Mama właśnie przed świętami robiła przeróżne zmiany w domu. Zmieniała okleinę na meblach kuchennych czy tapetę w kuchni, przyklejała koronki w kuchennych szafkach czy z tatą montowała zrobione przez niego drewniane obudowy na grzejniki. Na święta w domu zawsze zachodziły jakieś miłe zmiany, które bardzo lubiłam.
W domu rodzinnym w kuchni stał biały piec kaflowy, na którym przygotowywało się posiłki. Uwielbiałam przed świętami myć ten piec i na biało fugować. W święta na rozgrzanym piecu mama kładła na piecu sosnowe gałązki i w domu roznosił się śliczny zapach. Na piecu w wielkim garze stał bigos najlepszy jaki do tej pory jadłam.
Co roku wybieraliśmy lalkę, która najbardziej będzie się nadawała na dzieciątko Jezus. Zawijaliśmy ją w pieluszkę i wkładaliśmy do żłóbka, pozbijanego z listewek i wyłożonego siankiem.
Nie lubię zimy, ale myślę, że Święta Bożego Narodzenia to najpiękniejszy i mój ulubiony okres w roku.
W poniedziałek byłam odwieźć Dominisia do przedszkola, ale jak tylko dowiedziałam się, że dużo dzieci choruje na grypę jelitową przyjechaliśmy do domu. Nie dawno wszyscy przechodziliśmy jelitówkę i nie chę znów przez święta tego przeżywać dlatego chłopcy do nowego roku mają wolne.
Dominiś z Nikusiem ubrali w Dominisia pokoju małą sztuczną choinkę.
Jest bardzo kolorowa. Jeszcze zawiśnie na niej kilka pierników, żeby choć trochę pachniałą świętami.
Zrobiłam też dwa wieńce świąteczne, które zawisły na drzwiach.
Jeden na wejściowych, a drugi na naszym poddaszu.
Bardzo podobają mi się bombki jakie w tym roku można było kupić w biedronce. Ok 19 sztuk za 13 złotych. W pastelowych kolorach.
Wśród pamiątkowych rzeczy po Cioci znalazły się również stare szpulki i zeszyt z przepisami, a w nim powkładane opakowania po proszku do pieczenia, cukrze waniliowym, babce waniliowej i pieprzu czarnym mielonym.
W zeszycie oprócz przepisów na pączki, ciasta, racuchy, konfitury były również rady i przepisy kosmetyczne dotyczące pielęgnacji skóry suchej.
Nie lubię zbytnio otaczać się starociami, stare stylizowane meble podobają mi się tylko u kogoś. W domu wolę jasność, świeżość i nowość. Niektóre jednak rzeczy mi się podobają i stanowią dla mnie wartość sentymentalną jak np. te bombki, szpulki czy stare fotografie.
Z dzieciństwa mam sentyment zwłąszcza do muchomorków. Mieliśmy takie śliczne duże. Niestety ani jeden długo nie przetrwał.
Jeden uchował się na fotografii. Muchomorka zaniosłam go do przedszkola gdy pani kazała dzieciom przynieść jakieś ozdoby. Bardzo lubię to zdjęcie.
Zdjęcie było robione podczas zabawy choinkowej. Miałam wtedy 6 lat i byłam przebrana za czerwonego kapturka.
6 grudnia u Dominika w przedszkolu też był Mikołaj. Udało mi się zrobić zdjęcia wszystkim dzieciom.
A to moi chłopcy z Mikołajem.
Teraz kiedy mam swoje dzieci z każdym rokiem budzi się we mnie coraz to więcej nowych wspomnień z dzieciństwa. Marzę o tym aby w moich synkach też na lata pozostały miłe wspomnienia. Myślę, że będą mieli dużo łatwiej bo mają mnóstwo zdjęć, a one pomagają pamiętać.
Podziwiam na Waszych blogach wszystkie świąteczne przygotowania i nie mogę się nazachwycać.
Rozpisałam się bardzo.
Pozdrawiam Was serdecznie i życzę miłych przygotowań. Dziękuję Wam, że tu zaglądacie i pozostawiacie miłe słowa.
Choinki żywej jeszcze nie mamy ale ozdoby już czekają w pudełkach.
W tym roku zagości też kilka ozdób z tych pudełek.
Ozdoby latem przywiozłam z domku mojej już nie żyjącej cioci Jóżi. Są bardzo stare. Niektóre kiedyś gdy byłam dzieckiem gościły na naszej choince np. te dzwoneczki w kółeczku.
Dzwoneczki trafiły do cioci gdy nastała moda na dwukolorowe choinki. Wtedy pozbyliśmy się starych bombek. Nasza choinka mimo starań i tak zawsze była kolorowa. Teraz gdy sama mam dzieci myślę, że takie kolorowe są najpiękniejsze.
Co roku oprócz ozdób, które dokupujemy chłopcy dostają po jednej takiej wyjątkowej. Pierszy był konik na biegunach wyglądający jak z piernika. Dominiś dostał go na pierwsze święta gdy miał 3 miesiące. Za kilkanaście lat jak zodoby przetwają chłopcy będą mogli zawiesić je na choince w swoim domu, który stworzą. Dostaną je zapakowane w pudełku.
Bardzo podobają mi się wystylizowane choinki biało srebrne z kryształowymi ozdobami ale na pewno nie pasowałyby do niej własnoręcznie przygotowane ozdoby przez moje dzieci, kolorowe łańcuchy czy barwne aniołki dlatego nasza choinka co roku jest kolorowa z dominującym kolorem czerwonym.
Będzie na niej mnóstwo pierników i kruche ciasteczka z czerwoną wstążeczka, takie jak z siostrami wieszałyśmy kiedyś na naszej choince. W czasie przygotowań świątecznych w dzieciństwie najbardziej lubiłam pieczenie ciasteczek i ciast oraz pastowanie mebli.
Mama jest bardzo zorganizowaną osobą i zawsze ma wszystko zaplanowane i rozpisane na kartkach. Plan sprzątania. plan zakupów z podziałem na mięsne, owoce, warzywa i inne. Był też plan potraw. Wspólnie uzgadniałyśmy co w tym roku robimy na święta. Moje ulubione potrawy to bigos, miodownik z kaszą manną i rolada czekoladowa tzw. gałąź wigilijna. Może w tym roku uda mi się zrobić tą roladę. Były też uwielbiane przez nas wafelki z przepysznym nadzieniem z żółtek, pokruszonych herbatników, powideł śliwkowych , cukru i kakao.
Bardzo lubiłam sprzątać w naszym pokoju. Mieliśmy śliczne czarno białe meble, błękitną tapetę, dwa łóżka zrobione z drewna przez tatę. Łóżka miały cztery gałki na każdym narożniku i materace wypełnione słomą. Na łóżka mama uszyła śliczne błękitne narzuty i w oknach z tego samego materiału cudne zasłonki z falbankami. Później w pokoju stało również niebieskie łóżeczko. Bardzo lubiłam ten pokój, który przechodził różne metamorfozy, niektóre już jako nastolatka przeprowadzałam sama, Pewnego dnia kupiłam w sklepie za 4 złote worek farby w proszku i białą tapetę w małe błękitne kwiatuszki przemalowałam na żółto w kilka godzin gdy nikogo nie było w domu. Póżniej wyciełam z szablonu wzór tulipana i poodbijałam go na ścianach czerwoną plakatówką.
Lubiłam zmiany w domu. Mama właśnie przed świętami robiła przeróżne zmiany w domu. Zmieniała okleinę na meblach kuchennych czy tapetę w kuchni, przyklejała koronki w kuchennych szafkach czy z tatą montowała zrobione przez niego drewniane obudowy na grzejniki. Na święta w domu zawsze zachodziły jakieś miłe zmiany, które bardzo lubiłam.
W domu rodzinnym w kuchni stał biały piec kaflowy, na którym przygotowywało się posiłki. Uwielbiałam przed świętami myć ten piec i na biało fugować. W święta na rozgrzanym piecu mama kładła na piecu sosnowe gałązki i w domu roznosił się śliczny zapach. Na piecu w wielkim garze stał bigos najlepszy jaki do tej pory jadłam.
Co roku wybieraliśmy lalkę, która najbardziej będzie się nadawała na dzieciątko Jezus. Zawijaliśmy ją w pieluszkę i wkładaliśmy do żłóbka, pozbijanego z listewek i wyłożonego siankiem.
Nie lubię zimy, ale myślę, że Święta Bożego Narodzenia to najpiękniejszy i mój ulubiony okres w roku.
W poniedziałek byłam odwieźć Dominisia do przedszkola, ale jak tylko dowiedziałam się, że dużo dzieci choruje na grypę jelitową przyjechaliśmy do domu. Nie dawno wszyscy przechodziliśmy jelitówkę i nie chę znów przez święta tego przeżywać dlatego chłopcy do nowego roku mają wolne.
Dominiś z Nikusiem ubrali w Dominisia pokoju małą sztuczną choinkę.
Jest bardzo kolorowa. Jeszcze zawiśnie na niej kilka pierników, żeby choć trochę pachniałą świętami.
Zrobiłam też dwa wieńce świąteczne, które zawisły na drzwiach.
Jeden na wejściowych, a drugi na naszym poddaszu.
Bardzo podobają mi się bombki jakie w tym roku można było kupić w biedronce. Ok 19 sztuk za 13 złotych. W pastelowych kolorach.
Wśród pamiątkowych rzeczy po Cioci znalazły się również stare szpulki i zeszyt z przepisami, a w nim powkładane opakowania po proszku do pieczenia, cukrze waniliowym, babce waniliowej i pieprzu czarnym mielonym.
W zeszycie oprócz przepisów na pączki, ciasta, racuchy, konfitury były również rady i przepisy kosmetyczne dotyczące pielęgnacji skóry suchej.
Nie lubię zbytnio otaczać się starociami, stare stylizowane meble podobają mi się tylko u kogoś. W domu wolę jasność, świeżość i nowość. Niektóre jednak rzeczy mi się podobają i stanowią dla mnie wartość sentymentalną jak np. te bombki, szpulki czy stare fotografie.
Z dzieciństwa mam sentyment zwłąszcza do muchomorków. Mieliśmy takie śliczne duże. Niestety ani jeden długo nie przetrwał.
Jeden uchował się na fotografii. Muchomorka zaniosłam go do przedszkola gdy pani kazała dzieciom przynieść jakieś ozdoby. Bardzo lubię to zdjęcie.
Zdjęcie było robione podczas zabawy choinkowej. Miałam wtedy 6 lat i byłam przebrana za czerwonego kapturka.
6 grudnia u Dominika w przedszkolu też był Mikołaj. Udało mi się zrobić zdjęcia wszystkim dzieciom.
A to moi chłopcy z Mikołajem.
Teraz kiedy mam swoje dzieci z każdym rokiem budzi się we mnie coraz to więcej nowych wspomnień z dzieciństwa. Marzę o tym aby w moich synkach też na lata pozostały miłe wspomnienia. Myślę, że będą mieli dużo łatwiej bo mają mnóstwo zdjęć, a one pomagają pamiętać.
Podziwiam na Waszych blogach wszystkie świąteczne przygotowania i nie mogę się nazachwycać.
Rozpisałam się bardzo.
Pozdrawiam Was serdecznie i życzę miłych przygotowań. Dziękuję Wam, że tu zaglądacie i pozostawiacie miłe słowa.
sobota, 15 grudnia 2012
Herbata
"Jeśli jest ci zimno, herbata cię ogrzeje.
Jeśli jest ci gorąco, herbata cię ochłoodzi
Jeśli jesteś pobudzony, herbata cie uspokoi" (Wiliam Glandstone)
Jak już kiedyś napisałam w jednym poście jestem herbaciarą. Zresztą nie tylko ja bo mój mąż i dzieci również. Nasza ulubiona to oczywiście czarna z miodem i z cytryną. Dzieci wierzą w jej uzdrawiającą moc i chętnie ją piją. Wiem, że może czarna jest nie za zdrowa, ale jakoś do innych się nie mogłam przekonać - zwłaszcza do zielonej, a tymczasem ostatnio zostałam obdarowana herbacianym pudełkiem z zawierającymi niezwykłe herbaty. Zwłaszcza jedna wydała mi się niezwykła bo specjalnie skomponowana dla mnie z moim imieniem i nazwiskiem. Dzieciaki też zaraz dorwały się do paczki, żeby zobaczyć co jest w środku?
Od razu zagotowałam wodę i zaparzyłam kompozycję z moim imieniem.
Smakowała nam. Dzieciakom o dziwo też. Wypróbowaliśmy już wszystkie i naszą ulubioną jest zielona z maliną i marakują.
W pudełku znajdował się też kubek termiczny, który z pewnością wykorzystamy. Ma śliczny zielony kolor.
W jednym z pudełek była herbata, która po zaparzeniu rozwija się jak kwiat. Jako jedyna jeszcze nie została wypróbowana ale czaka na specjalną okazję i przezroczysty dzbanek do herbaty:)
Bardzo serdecznie dziękuję firmie Big-Active za przesyłkę. Zapraszam Was na stronę http://mytea.com.pl/ / gdzie można dowolnie skomponować sobie herbatę.
Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję za wszystkie życzenia powrotu do zdrowia. Ja już czuję się bardzo dobrze niestety teraz mój młodszy synek się zaraził.
Życzę Wam miłego weekendu.
Jeśli jest ci gorąco, herbata cię ochłoodzi
Jeśli jesteś pobudzony, herbata cie uspokoi" (Wiliam Glandstone)
Jak już kiedyś napisałam w jednym poście jestem herbaciarą. Zresztą nie tylko ja bo mój mąż i dzieci również. Nasza ulubiona to oczywiście czarna z miodem i z cytryną. Dzieci wierzą w jej uzdrawiającą moc i chętnie ją piją. Wiem, że może czarna jest nie za zdrowa, ale jakoś do innych się nie mogłam przekonać - zwłaszcza do zielonej, a tymczasem ostatnio zostałam obdarowana herbacianym pudełkiem z zawierającymi niezwykłe herbaty. Zwłaszcza jedna wydała mi się niezwykła bo specjalnie skomponowana dla mnie z moim imieniem i nazwiskiem. Dzieciaki też zaraz dorwały się do paczki, żeby zobaczyć co jest w środku?
Od razu zagotowałam wodę i zaparzyłam kompozycję z moim imieniem.
Smakowała nam. Dzieciakom o dziwo też. Wypróbowaliśmy już wszystkie i naszą ulubioną jest zielona z maliną i marakują.
W pudełku znajdował się też kubek termiczny, który z pewnością wykorzystamy. Ma śliczny zielony kolor.
W jednym z pudełek była herbata, która po zaparzeniu rozwija się jak kwiat. Jako jedyna jeszcze nie została wypróbowana ale czaka na specjalną okazję i przezroczysty dzbanek do herbaty:)
Bardzo serdecznie dziękuję firmie Big-Active za przesyłkę. Zapraszam Was na stronę http://mytea.com.pl/ / gdzie można dowolnie skomponować sobie herbatę.
Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję za wszystkie życzenia powrotu do zdrowia. Ja już czuję się bardzo dobrze niestety teraz mój młodszy synek się zaraził.
Życzę Wam miłego weekendu.
wtorek, 11 grudnia 2012
Elmer
Od kilku dni leże w łóżku z anginą. Dzisiaj myślałam, że czuję się troszkę lepiej pobawiłam się z chłopcami, zaplanowałąm na dzisiaj robienie jakiś dekoracji i pieczenie części pierniczków, ale na zabawie się skończyło bo na resztę siły zabrakło.
W zeszłym tygodniu przyszła do nas przesyłka z książkami. Propozycja otrzymania tych książęczek była dla mnie miłym zaskoczeniem. Mail dotyczył Słonia Elmera, ale w paczce były jescze dwie inne, któe również sprawiły nam wielką radość.
Elmera do tej pory nie znaliśmy. Przyszła do nas Wielka Księga Przygód.
Książka nas zachwyciła przede wszystkim barwnymi ilustracjami. Uwielbiamy kolory, a ta książka jest bardzo kolorowa. Sam Elmer jest nie podobny do innych słoni bo jest bardzo bardzo kolorowy.
Już po przeczytaniu pierwszego rozdziału, a w książce są cztery Dominik miał ochotę narysować tego słonia. Nie pokazywałam mu kolorowanki, która jest na końcu książki, żeby najpierw sam narysował słonia. Ucieszyłam się, że chce rysować coś innego niż Auta z bajki Disneya.
Nikuś też chciał narysować słonia, ale jak mu nie wyszedł to bardzo się zdenerwował, a ponieważ bardzo lubi wyklejać zaproponowałam mu, że powycinam mu z kolorowych materiałów kwadraciki, a on je będzie przyklejał. Pomogłam mu wykleić trąbe, ogon i nogi. Trochę się zamazały kontury dlatego wyciełąm słonia z kartki i teraz służy do zabawy i spaceruje sobie po książce i kolejnych rozdziałach.
Dominisiowi tak spodobała się zabawa z wyklejaniem i kolory słonia Wilbura, że też wykleił swojego. Wilbur przypominał mu metę i nieźle szło mu wyklejanie.
Oczy zrobiliśmy z ruchomych plastikowych oczek bo materiałowych nie było widać.
Wilbur to kuzyn Elmera i jest brzuchomówcą.
Ja wykleiłam z Nikusiem jeszcze Misia, którego Nikuś bardzo chce przytulać i chyba musimy go wzmocnić, żeby przetrwał to przytulanie.
Nawet nie miałam pojęcia, że Elmer jest tak popularnym słoniem. Chłopcy już marzą o kolejnych przygodach. Książka przeznaczona jest dla dzieci od 3 lat i myślę, że Elmera pokochają przedszkolacy bo to bardzo sympatyczny słoń.
Cieszę się, że chłopców tak zainspirowały te książeczki zwłaszcza do rysowania. Podobają im się niebieskie ptaki, czerwone krzaki i fioletowe pnie drzew, które są na ilustracjach.
Dziękujemy bardzo Pani Małgosi i wydawnictwu Publikat za przemiłą przesyłkę.
David McKee
Format: 270x236mm
Liczba stron: 112
Wydawnictwo: Papilon
W zeszłym tygodniu przyszła do nas przesyłka z książkami. Propozycja otrzymania tych książęczek była dla mnie miłym zaskoczeniem. Mail dotyczył Słonia Elmera, ale w paczce były jescze dwie inne, któe również sprawiły nam wielką radość.
Elmera do tej pory nie znaliśmy. Przyszła do nas Wielka Księga Przygód.
Książka nas zachwyciła przede wszystkim barwnymi ilustracjami. Uwielbiamy kolory, a ta książka jest bardzo kolorowa. Sam Elmer jest nie podobny do innych słoni bo jest bardzo bardzo kolorowy.
Już po przeczytaniu pierwszego rozdziału, a w książce są cztery Dominik miał ochotę narysować tego słonia. Nie pokazywałam mu kolorowanki, która jest na końcu książki, żeby najpierw sam narysował słonia. Ucieszyłam się, że chce rysować coś innego niż Auta z bajki Disneya.
Nikuś też chciał narysować słonia, ale jak mu nie wyszedł to bardzo się zdenerwował, a ponieważ bardzo lubi wyklejać zaproponowałam mu, że powycinam mu z kolorowych materiałów kwadraciki, a on je będzie przyklejał. Pomogłam mu wykleić trąbe, ogon i nogi. Trochę się zamazały kontury dlatego wyciełąm słonia z kartki i teraz służy do zabawy i spaceruje sobie po książce i kolejnych rozdziałach.
Dominisiowi tak spodobała się zabawa z wyklejaniem i kolory słonia Wilbura, że też wykleił swojego. Wilbur przypominał mu metę i nieźle szło mu wyklejanie.
Oczy zrobiliśmy z ruchomych plastikowych oczek bo materiałowych nie było widać.
Wilbur to kuzyn Elmera i jest brzuchomówcą.
Ja wykleiłam z Nikusiem jeszcze Misia, którego Nikuś bardzo chce przytulać i chyba musimy go wzmocnić, żeby przetrwał to przytulanie.
Nawet nie miałam pojęcia, że Elmer jest tak popularnym słoniem. Chłopcy już marzą o kolejnych przygodach. Książka przeznaczona jest dla dzieci od 3 lat i myślę, że Elmera pokochają przedszkolacy bo to bardzo sympatyczny słoń.
Cieszę się, że chłopców tak zainspirowały te książeczki zwłaszcza do rysowania. Podobają im się niebieskie ptaki, czerwone krzaki i fioletowe pnie drzew, które są na ilustracjach.
Dziękujemy bardzo Pani Małgosi i wydawnictwu Publikat za przemiłą przesyłkę.
David McKee
Format: 270x236mm
Liczba stron: 112
Wydawnictwo: Papilon
Subskrybuj:
Posty (Atom)