Próbuję złapać te małe chwile radości i czasem mi się udaje, a czasem gdzieś mi uciekają, przemykają i przelatują przez palce.
Dużo się dzieje i to na czym się łapię, to o wielu sprawach w tym natłoku zajęć i obowiązków zapominam.
Ustawiam alarmy przypominające w telefonie, lub proszę innych aby mi przypomnieli.
Mam wrażenie, że za dużo wszystkiego, a ciągle się łapię na tym, że jeszcze sobie wciąż dokładam i czasem zwyczajnie wieczorami padam z sił.
Nie dość, że tydzień zajęty, to jeszcze w weekendy szkoła, do której zapisałyśmy się z dziewczynami , głównie z naszych spotkań dla kobiet.
W zeszłym tygodniu udało mi się mieć wolny weekend i to było niezwykłe uczucie.
Mało wpisów w tym roku na blogu i tak sobie uświadomiłam ostatnio, że mało też wypieków.
Teraz w jesienny czas, nadrabiam trochę zaległości.
Zwłaszcza spotkania wspólnoty, czy goście nasi i dzieci, są największą motywacją, aby rozgrzać piekarnik, i wyjąć z niego coś aromatycznego i słodkiego.
Takie kubeczki udało mi się zakupić, od klasy Niko dla nauczycieli, z okazji ich święta.
Świętowaliśmy od 23 września, przez kilka dni. Dominik miał aż trzy torty, z czego jeden sklepowy ;)
To był radosny czas.
Nie dawno byliśmy także w naszej ulubionej księgarni, na spotkaniu z Michałem Rusinkiem.
Pozdrawiam Was jesiennie!