poniedziałek, 30 kwietnia 2018

Wycieczka do Górnośląskiego Parku Etnograficznego

Wzięłam sobie urlop na wszystkie dni pomiędzy tymi wolnymi, aby móc zająć się z dziećmi. Miałam taki plan, aby jak najlepiej i w miarę aktywnie spędzić te dni.
Od marcowej wyprawy pociągiem do Wisły na konferencję dla kobiet myślałam o ty, aby zabrać chłopców do Ustronia lub do Wisły. Wczoraj jeszcze mocno rozważałam ten Ustroń, ale gdy koleżanka zaproponowała, że chętnie się z nami wybierze, zmieniliśmy plany i wybraliśmy się na wyprawę pociągiem do Katowic.
Pomysłów na Katowice miałam sporo, ale z racji tego, że dziś poniedziałek i ani muzea, ani planetarium nie jest czynne, wybraliśmy się do skansenu.
Dziś wstęp był wolny, jednak nie dało się wchodzić do wnętrza chat. Jakoś nam to szczególnie nie przeszkadzało, gdyż chłopcy już trochę tych skansenów zwiedzili.
Najmilsza część wycieczki, to był odpoczynek i przekąska na kocu piknikowym.












Oj narobiliśmy dziś kilometrów, i to dużo. Pogoda dziś upalna, a tego się nie spodziewaliśmy.
Umęczyło nas trochę to słońce, ale przetrwaliśmy.


Oczywiście Galeria Katowicka, też była wspaniałą atrakcją.
W empiku kupiłyśmy sobie po książce Polska na weekend i już planuję kolejne wycieczki.
Tą zdecydowanie zaliczam do udanych.
Ślę Wam ciepłe pozdrowienia i życzę miłej majówki.

środa, 25 kwietnia 2018

Tacy jesteśmy

Dziś chciałam Wam polecić dwa filmy.
Telewizji nie oglądam prawie w ogóle, ale ostatnio obejrzałam jeden odcinek serialu Tacy jesteśmy i przepadłam.
Kiedyś pisałam, że może jestem nudna, ale marzy mi się film taki, w którym będą pokazane jakieś wartości rodzinne, zwyczajne, niezwyczajne życie, tradycje rodzinne, bez intryg, mnóstwa zdrad i przemocy. Są fajni bohaterowie, mądre rozmowy i relacje.





A wczoraj obejrzałam film "Małe kobietki", Fajne dwa cytaty w nim usłyszałam:
"Nigdy nie jest idealnie, ale bywa w sam raz"
"Małżeństwo wymaga niezmierzonej cierpliwości, w równym stopniu, co miłości"
Piękne sceny, bajeczne wnętrza i cztery siostry jako główne bohaterki.
Film oglądałam od połowy bo włączyłam go przypadkiem, jednak z pewnością do niego wrócę.




Jeśli znacie jakieś fajne filmy lub seriale w tym stylu to chętnie obejrzę.
Kwietniowe pozdrowienia Wam przesyłam :)

wtorek, 24 kwietnia 2018

Kwiecień plecień...

Cieszę się, że w tym roku kwiecień przeplata więcej lata niż zimy.
Ta piękna pogoda, mimo przelotnych opadów deszczu nastraja nas pozytywnie.
Pracy mam mnóstwo, ale ten czas w pracy mija błyskawicznie.
Po powrocie do domu nic mi się nie chce, a tu tyle pracy czeka. Zbliża się Komunia Nikusia. To będzie wspaniałe wydarzenia, na które bardzo czekamy.
Zabiegany czas teraz i w najbliższym czasie będzie tej pracy jeszcze więcej, dlatego tak bardzo cieszę się na nadchodzący tydzień i wolne dni.
W ty zabieganym czasie doceniam jeszcze bardziej te wszystkie miłe chwile
Cieszy mnie rodzinna wycieczka rowerowa
Dobry obiad wspólnie przygotowany i zjedzony
Cieszy mnie wizyta na Jasnej Górze,
Cieszy mnie pocztówka od Joasi
Cieszy mnie uszyta, nowa patchworkowa serwetka,
Cieszy mnie nowa sukienka i czerwone szpilki.
Cieszą mnie lemoniada wypita na huśtawce.
Cieszy mnie wspólnie wypita herbata, zwłaszcza ta o smaku jagodowej mufinki
Cieszą mnie odwiedziny Nikusia w pracy,
Cieszy mnie telefon od mamy,
Cieszy mnie zaparzona przez dziewczyny w pracy herbata roiboos z łyżeczką miodu,
Cieszy mnie nocne oglądanie serialu, na którym wylewam może łez,
Cieszą mnie nowe książki w biblioteczce
Cieszy mnie buziak w policzek od starszego syna i podarowany kwiat
Cieszą mnie te małe, wielkie radości, których mogłabym wymieniać tysiące. Te wymienione, to zaledwie ułamek, który przyszedł mi do głowy.
Zgubiłam gdzieś swój kalendarz na 2018 rok, w którym robię zapiski. Nawet nie szukałam go zbyt dokładnie, ale zamiast robić porządki w poszukiwaniu go, postanowiłam napisać choć kilka słów, bo ostatni wpis z wielkanocnymi kadrami.




Takie śliczne pocztówki przysyła mi Joasia.


A to nasze nowe zwierzątko domowe. Wraz z nim pod naszym dachem zamieszkało jeszcze kilka maluszków.
To ślimaki afrykańskie, które dostaliśmy od pana prowadzącego zajęcia warsztatowe na Uniwersytecie Dziecięcym, na który chłopcy chodzą już od kilku lat.
Normalnie brzydzą mnie takie stworzenia i jakoś nigdy nie przyszło mi do głowy, że pozwolę kiedyś ślimakowi chodzić po mojej dłoni. A jednak...
Przyznam, że patrzenia na powolne pełzanie tego stworzenia, działa na mnie bardzo relaksująco.




W piątek Dominika kolega z klasy zaprosił prawie wszystkich chłopców z klasy, na wieczór gier planszowych i nocowanie, a Niko zaprosił do siebie kolegę ze swojej klasy. Tak się złożyło, że mieli takie same piżamki.














A takiego tulipana dostałam dziś od syna. Czekał z tym tulipanem na ławce, na dworze, aż wrócę z pracy.
Tak mi się ciepło na sercu zrobiło, gdy mi go wręczył, gdyż wcale się tego nie spodziewałam.
Tulipan ten jeden samotny rósł sobie przy drodze wśród traw i spoglądałam na niego za każdym razem, gdy jechałam do pracy lub z pracy, a tu proszę :) Mieszka teraz w wazonie i koniecznie musiałam zrobić mu zdjęcia.






Dzisiejsza nasza przyjemność z Niko to praca domowa, czyli namaluj wybrany Park Narodowy.
Ponieważ na jednym z wykładów UD było p Biebrzańskim Parku Narodowym i Niko opowiadał o nim dziś w szkole, postanowił go namalować.
Ja mu naszkicowałam, a on oddawał się przyjemności malowania, z czego miał wielką radość, bo wieki nie malował farbami.




Ostatnio udało nam się skorzystać z fajnych promocji na książki z okazji wczorajszego Światowego Dnia książki i uzupełniliśmy naszą biblioteczkę, głównie o pozycje dla Dominika, choć Nocnego Ogrodnika dorwał Niko i mimo, że to gruba kniga, to już przeczytał 1/3 książki. Dziś zawołał mnie do swojego pokoju, żebym chwilę odpoczęła po pracy i przeczytał mi jeden rozdział. Książka tak mnie zainteresowała, że sama mam ochotę ją przeczytać.








 Nasza kotka nie dawno zwiała nam na kilka dni i wróciła pogryziona, z zapaleniem spojówek i kocim katarem, który ledwie wyleczyliśmy.
Na szczęście jest już zdrowa i żwawa :)


Ta pocztówka również od Joasi :) Dziękuję Ci Kochana!



Ciągle postanawiam sobie częściej pisać, bo wiem jak ciężko jest zacząć po dłuższej przerwie, ale mam nadzieję, że tym razem się uda.
Mam Wam tyle do napisania :)
Tymczasem ciepło Was pozdrawiam!
Iza

niedziela, 8 kwietnia 2018

Wielkanocne świętowanie

Nasza Wielkanoc w tym roku obfitowała w rodzinne spotkania. Do rodzinnego domu zjechały się moje siostry oprócz Ilonki, która jest w Stanach i przyjedzie za miesiąc na Komunie Niko.
Sami tradycyjnie zjedliśmy śniadanie wielkanocne, później obiad u rodziców i odwiedziny w domu. Wieczorem odwiedziliśmy Julię i chłopcy z kuzynostwem urządzili w ich łazience bitwę wodną.
To była bardzo intensywna niedziela.
W poniedziałek odpoczywaliśmy do południa, a po obiedzie pojechaliśmy do Pawła brata i po odwiedzinach na Mszę wieczorną.
Święta minęły nam bardzo szybko i bardzo żal było wstawać rano we wtorek do pracy.


Na wielkanocnym stole było dużo skromniej niż zawsze. Nie mogło jednak zabraknąć ulubionej paschy, miodownika i ciasta królewskiego.
To ulubione wielkanocne przysmaki chłopców.


A żurek w tym roku podawałam w takich chlebowych miseczkach. Kupne, ale naturalne, żytnie i w smaku przepyszne.






































































Zdjęcia w dzisiejszym wpisie to kadry z Wielkanocy i ostatniego tygodnia.Obiecałam sobie częściej sięgać po aparat, bo wiele chwil i wydarzeń mi umyka.
Brakuje mi sił wieczorami na pisanie. Próbuję mniej czasu spędzać przed telefonem, ale nie zawsze to wychodzi, bo wciąż jest coś do sprawdzenia. Łatwiej sięgnąć po telefon, niż wziąć komputer do ręki i wystukać te kilka słów.
Za kilkanaście minut będzie poniedziałek, a zatem życzę Wam pięknego tygodnia!