Deszczowa pogoda
Czasem lubię gdy pada deszcz. Nie muszę myśleć o tym aby podlać ogródek i przede wszystkim słońce nie kusi aby wyjść z domu na spacer, do ogródka czy umówić się z kimś. Deszczowe dni sprzyjają temu aby zająć się domem.
Do południa sprzątam pokój po pokoju, a popołudniami z mężem i dziećmi inne zakamarki domu.
Wczoraj gruntownie wysprzątałam pokój Dominika. Jeszcze tylko okno muszę umyć, ale z tym poczekam aż inne pomieszczenia posprzątam i zrobię to za jednym razem.
Dzisiaj muszę więcej czasu spędzić w kuchni bo trochę ją zaniedbałam ostatnio.
Z zakupów przyniosłam dziś botwinę, rabarbar, warzywa i kilka truskawek.
Planuję ugotować botwinkę, upiec bułeczki drożdżowe i zrobić kompot. Mam nadzieję, że czasu i zapału na bułeczki nie zabraknie. Wczoraj upiekłam muffinki z twarożkiem, ale nie cieszyły się powodzeniem wśród dzieci. Mam nadzieję, że bułeczki im posmakują.
Ostatnio od mamy z domu rodzinnego przyniosłam koszyk, z którym jako nastolatka chodziłam na zakupy.
Zabierałam go na jarmark i wracałam zwykle z bardzo ciężkim od warzyw i owoców.
Już od dziecka uwielbiałam chodzić do sklepu i w domu to głównie ja robiłam zakupy. Czasem na targ chodziłam z tatą.
Podczas porządków nazbierało się trochę nowych zabawek i innych sprzętów dziecięcych do sprzedaży.
Jeśli ktoś ma ochotę zamówić coś dla swoich pociech na dzień dziecka to zapraszam na drugiego bloga Domowa wyprzedaż różności.
Do południa sprzątam pokój po pokoju, a popołudniami z mężem i dziećmi inne zakamarki domu.
Wczoraj gruntownie wysprzątałam pokój Dominika. Jeszcze tylko okno muszę umyć, ale z tym poczekam aż inne pomieszczenia posprzątam i zrobię to za jednym razem.
Dzisiaj muszę więcej czasu spędzić w kuchni bo trochę ją zaniedbałam ostatnio.
Z zakupów przyniosłam dziś botwinę, rabarbar, warzywa i kilka truskawek.
Planuję ugotować botwinkę, upiec bułeczki drożdżowe i zrobić kompot. Mam nadzieję, że czasu i zapału na bułeczki nie zabraknie. Wczoraj upiekłam muffinki z twarożkiem, ale nie cieszyły się powodzeniem wśród dzieci. Mam nadzieję, że bułeczki im posmakują.
Ostatnio od mamy z domu rodzinnego przyniosłam koszyk, z którym jako nastolatka chodziłam na zakupy.
Zabierałam go na jarmark i wracałam zwykle z bardzo ciężkim od warzyw i owoców.
Już od dziecka uwielbiałam chodzić do sklepu i w domu to głównie ja robiłam zakupy. Czasem na targ chodziłam z tatą.
Podczas porządków nazbierało się trochę nowych zabawek i innych sprzętów dziecięcych do sprzedaży.
Jeśli ktoś ma ochotę zamówić coś dla swoich pociech na dzień dziecka to zapraszam na drugiego bloga Domowa wyprzedaż różności.






Piękna jest ta twoja kuchnia. I na pewno wyczarujesz pyszności :) Koszyki uwielbiam i ciągle dokupuję nowe ;) Też mnie cieszy deszcz, który podlewa mi wszystko, taka oszczędność czasu i pieniędzy :)
OdpowiedzUsuńBuziaki
Monika z http://mydreamwhitehome.blogspot.com/
Jak zwykle cudne zdjecia :-) Uwielbiam te kolory u Ciebie :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :-)
Ja też ma słabość do koszyków na zakupy:)U ciebie jak zawsze miło i przytulnie:)Pozdrawiam ciepło:)
OdpowiedzUsuńCzasami także lubię taką deszczowoą pogodę i siedzenie w domu - można sporo nadrobić :)
OdpowiedzUsuńBotwinkę i kompot już gotowałam - uwielbiam te smaki :)
Zastanwaiałam się nad bułeczkami z rabarbarem ale nie mam sprawdzonego przepisu. Jeśli Twój jest godny polecenia to poproszę o przepis :)
Zakupy super, a ja zapraszam na kompot i ciasto rabarbarowe :)
OdpowiedzUsuńale macie ładnie! wewnątrz deszczu nie widać w ogóle:)))
OdpowiedzUsuńuwielbiam zakupy z takim wiklinowym koszem! rewelacja:))) i na dodatek jak zdrowo:)
buziaki
Pierwszy raz jadłam zupę botwinkę u Teściowej od tej pory przepadłam, ale nie potrafię jej przyrządzić... U mnie sprzątanie głównie przejawia się podczas zmian w życiu albo po wyjściu z małych dołków - pomaga jak dobra terapia...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło :)
zdrowo i wioseennie z tym koszem...
OdpowiedzUsuńi kolorowo!!!
Jak pieknie w tej kuchni!!!! A koszyków u mnie masa - tez je lubię:)))
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Twoją kuchnię, te kolorki zawsze poprawiają nastrój, uśmiech od ucha do ucha murowany:) Pozdrawiam i posyłam uściski, Magda.
OdpowiedzUsuńno własnie czas zrobić botwinkę
OdpowiedzUsuńIzuniu :))) ja to mam zawsze wyrzuty sumienia, tak sama przed sobą, kiedy czytam jak pracowicie spędzasz dzień. Rozglądam się po pokoju i tu kurz, tam trochę piachu piury naniosły, to by warto przetrzeć, to ułożyć. Aż wstyd mi. A Ty jeszcze takie smakowitości tak, przy okazji ;) pitrasisz :))) Ale Twój Mąż ma farta. Jesteś Boska!! I jak mi się botwinki zachciało, mmmmmm. I ten kompocik - oj tak!
OdpowiedzUsuńUściski Kochana :)))
Twoja kuchnia jest taka magiczna, pełna energii. A o botwince to śnię po nocach, niestety moja rodzinka jej nie znosi. Pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńI love your colourful kitchen!
OdpowiedzUsuń♥ Franka
Ten kosz z warzywami i Twoja cudowna kuchnia.Szalenie mi się u Ciebie podoba pracowita pszczółko.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAle tu kolorowo i przytulnie.. mam podobną kuchnię..
OdpowiedzUsuńMyślałam i ja dzisiaj ugotować kompot z rabarbaru ale czasu mi zabrakło, upiekłam serniczek i pleśniaka, potem obiad dla dzieci, pranie rozwiesiłam i nim się obejrzałam musiałam zasiąść do odrabiania lekcji, to był pracowity dzień! Kompot będzie w sobotę :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBotwinkę uwielbiam, ale moi panowie nie chcą jej jeść, podobnie szczawiową za którą ja dałabym się pokroić :p muszę sobie ugotować, a co :D
OdpowiedzUsuńRabarbar w cieście chłopcy wcinaja az miło, ale rzodkiewką plują :p
Dzis u mnie do południa tez padało i wypucowałam łazieknę, bo jak jest słonecznie, to od 10 jestem już na ogrodzie z młodszym synkiem.
pozdrawiam
O jak pięknie prezentuje się ten warzywny koszyk w Twojej kuchni. Super :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zakupy z koszykiem to dla mnie takie mile wspomnienie z dziecinstwa:) tez sie jutro wybieram po rabarbar,pewnie cos pysznego upieczesz,moze podpatrze i sama sprobuje:)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,tysia
Mojbialydomek.blogspot.com
O tym samym sobie wczoraj myślałam , że w zasadzie fajnie , że pada :) Nie trzeba podlewać i można bez wyrzutów sumienia posiedziec w domu :)) a na rynek uwielbiam chodzić :)) To mój piątkowy lub sobotni rytuał :)) Pozdrawiam Izuś cieplutko , biegnę wstawić kompocik z rabarbaru :)))
OdpowiedzUsuńMasz naprawdę śliczną kuchnię, smacznego! pozdrowienia :-)
OdpowiedzUsuńCudne kolory u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńMoja mama miała, a pewnie jeszcze ma, identyczny kosz na zakupy. I ja z takim samym chodziłam do sklepu ;)
Czekam, aż w moim przydomowym ogródku wyrosną takie cuda :)
OdpowiedzUsuńKolejna wiosenna odsłona Twojej kuchni! Bardzo mi się podoba:-)
OdpowiedzUsuń...też mam taki koszyk ;)
OdpowiedzUsuńi deszcz...też czasem lubię.Wprowadza balans...
Zostawiam pozdrowienia...