czwartek, 30 sierpnia 2012

Częstochowa na nowo odkryta

Wczoraj mieliśmy całkiem niespodziewaną wycieczkę do Częstochowy. Była to taka nasza pielgrzymka na Jasną Górę.
Kiedyś przez prwie 5 lat mieszkałam w Częstochowie. Chodziłam tam do liceum, a później w czasie studiów zorganizowałam sobie tam praktykę. Na Jasnej Górze bywałam dość często. Jest to bardzo wyjątkowe miejsce dla nas bo tam się zaręczyliśmy:).
Ilekroć odwiedzamy Jasną Góre z dzieciakami musimy iść także do armat. Zawsze lubimy też zajrzeć do księgarni, w której mają bardzo ciekawe książki o tematyce wychowawczej.


W parku przy Jasnej Górze lubimy patrzeć na fontanny, a dzieciaki uwielbiają bawić się na placu zabaw.


Już dawno nie byliśmy w Częstochowie i wczoraj odkryliśmy jak dużo się tam zmieniło i cały czas się zmienia. Dużo zostało wyremontowanych budynków i trwają przebudowy alei co niewątpliwie jest dużym utrudnieniem dla pielgrzymów zmierzających do Matki Jasnogórskiej.
Wczoraj gdy spacerowaliśmy obok ratusza Dominiś przeczytał plakat, że w muzeum jest wystawa. Tak jak Franklin bardzo chciał iść do Muzeum. Akurat trafiło nam się, że w Częstochowskich obiektach muzealnych był dzień wolnych wstępów.






Zwiedziliśmy wystawę fotografi ludzi w Mongolii, wystawę przepięknych obrazów, rzęźby i płaskorzeźby oraz wystawę fotografii monochromatycznej. W drugim obiekcie znajdującym się w parku przy Jasnej Górze zwiedziliśmy Skansen Rud żelaza. Dzieciakom bardzo się podobało. Zresztą nam również.

Chłopcy od przemiłego Pana, który pokazywałam nam te kopalniane urządzenia dostali po kamieniu, zawierającym rudę żelaza i plik ulotek z ciekawymi miejscami do zwiedzenia na Szlaku Zabytków Techniki. Następnym razem koniecznie musimy odwiedzić Muzeum Zapałek.

Na koniec odwiedziliśmy nasz ulubiony bar Pierożek. Zjedliśmy przepyszne pierogi ruskie - najlepsze!!!, z truskawkami i krokiet z kapustą i grzybami po raz pierwszy. W pierożku serwują przepyszne gołąbki wegetariańskie z sosem pieczarkowym- POLECAM!!!
Pierożek jest na ulicy Nowowiejskiego, a ja miałam praktyki bardzo blisko tego miejsca więc bardzo często właśnie tam zjadałyśmy z szefową nasz obiad.
Miło było powrócić do tych miejsc. Odkryć nowe jak na przykład sklep sportowy połączony z filatelistycznym, w którym za dwa złote zakupiłam komplet znaczków z reprodukcjami Claude Moneta.
Gdy byłam dzieckiem ciocia zaszczepiła we mnie wszelkiego rodzaju zbieractwo. Kupiła mi klaser i zbierała dla mnie znaczki. Teraz tata przy okazji odwiedzin przywozi mi znaczki. Mój mąż też jako dziecko zbierał znaczki i połączyliśmy nasze kolekcje. Wcale nie jest tego bardzo dużo ale lubię je oglądać. Kiedyś zrobię zdjęcia, a tymczasem przy okazji wizyty w sklepie z gazetami natknęłąm się na nową kolekcję, którą serdecznie polecam, a przynajmniej pierwszy numer bo są w nim dwie prześliczne różowe motylkowe wykrawaczki i paierowa śliczna patera na babeczki.
Numer kosztuje tylko 4,99 dlatego warto bo sama jedna foremka kosztuje więcej.

Nie wiem czy będę zbierała kolejne numery Dekoracji Ciast, ale na pewno cieszę się z tego pierwszego. Polecam!!!
Serdecznie Was pozdrawiam!!!

piątek, 24 sierpnia 2012

Czytulanki, przytulanki, kołysanki



"Już nigdy nie pójdę spać" - powiedział ostatnio Nikuś. Zaskoczyło mnie to stwierdzenie. Zapytałam go dlaczeko tak mówi.
"Bo nie chcę więcej urosnąć "-odpowiedział. Nie miałam pojęcia o co chodzi, ale zaraz mi wyjaśnił, że nie chce urosnąć bo chce aby kapcie pieski już zawsze były na niego dobre.


Za kilka tygodni na świat przyjdzie synek mojej kuzynki i szykowaliśmy dla niego ubranka. Podczas porządkowania szaf w rączki Nikusia wpadły pieskowe kapcie, które sobie założył.Zapytałam czy nie są na niego za małe, ale powiedział, że nie. Chodził w nich przez cały dzień. Po czym wieczorem smacznie zasnął bo stwierdził, że lubi spać i jest Zuchem zasypiania.


Lubię nasze wieczorne rytuały. Mycie, czasem kąpiele w pianie, a czasem szybki prysznic. Bardzo lubię moment kiedy dzieciaki w piżamkach wskakują do łóżka. Lubię naszą wieczorną modlitwę i podziękowania za to co dobrego i wspaniałego wydarzyło się w ciągu dnia. Lubię nasze wieczorne czytanie. Czasem czytam im ja, czasem tatuś, a często gdy czytamy coś krótkiego po czym Nikuś od razu zasypia Dominiś słucha jeszcze jakiegoś audiobooka lub kołysanek.
Pierwszą książką z bajkami Dominisia była Wielka księga małych opowiastek, którą kupiliśmy mu jak miał kilka miesięcy. Czesto do niej powracamy i ją czytamy. A jeszcze częściej Dominik czyta ją sobie sam ostatnio na podwórku na huśtawce.

Dominik nie jest łatwym zawodnikiem w zasypianiu. Jeszcze do zeszłego lata moje dzieci o 19 godzinie już smacznie spały. Jesienią kiedy zaczęło się przedszkole wszystko zaczęło się przestawiać. Zanim Dominiś zaśnie musi kilka razy nas odwiedzić, a przy okazji toaletę. Czasem zachce mu się pić, a czasem zgłodnieje.
Bardzo lubi jak coś mu gra gdy zasypia. Uwielbia słuchać "Dzieci z Bullerbyn" i Karlssona z Dachu. Czasem kołysanki, a czasem serię "Poczytaj mi tato".
Był taki czas kiedy ciągle powtarzał "nie mogę zasnąć"
Kiedyś natrafiłam na książeczkę "Flabelino i dziewczynka, która bała się spać". Bardzo spodobały mi się ilustracje. Książeczka jest bardzo ładna, choć trochę króka jak na wieczorne czytanki, usypianki.
Nikuś bardzo lubi kołysanki. Pierwsze Kołysanki dla Bobasa kupiliśmy jeszcze przed narodzinami Dominisia i to chyba takie ulubione. Bardzo ładne są też Steczkowskiej.
Początek zawsze wywołuje uśmiech na naszych twarzach. Poniewaz sama nie umiem śpiewać kołysanki zawsze były deską ratunkową choć czasem Dominik i tak wolał posłuchać mojego fałszowania.
Mam słabość do piżam. Uwielbiam kolorowe i pastelowe, świąteczne, wzorkowe i kwiatuszkowe.
Nikuś lubi spać z przytulanką lub czymś maleńkim w rączce. Dominiś lubi spać odkryty. Nie przepadamy szczególnie za pluszakami i dlatego mamy ich niewiele. Uwielbiam te Ikeowskie myszki. Miś czeka aby uszyć mu piżamkę. Lubię pluszowe misie. Zwłaszcza takie w pięknych sukienkach.
A jeśli jeszcze chodzi o książeczki dla dzieci to w poszukiwaniu nie tylko tych usypiankowych pomocne mi są te trzy ulubione blogi.
Czytulanki- przytulanki
Półeczka z książkami
Słowem lukrowane
Polecam i pozdrawiam!!!
Iza

czwartek, 23 sierpnia 2012

Wakacyjne prace

Kilka dni temu Nikuś na nowo odkrył dziurkacze. Ciągle coś dziurkuje, a maleńkie wycinanki chowa sobie to miniaturowej beczki. Lubi takie tyci przedmioty.
Lubi też mieć coś w ręce. Gdy był malutki w ręce ciągle nosił Lalę z Teletubisiów. Najpierw pluszową, a później plastikową z zestawu. Wieczorami często były poszukiwania Lali bo lubił z nią spać. Później spodobały mu się chłopki z lego, a zwłaszcza strażacy. Ostatnio ciągle chodzi z dziurkaczami.
Dzisiaj byliśmy na placu zabaw z kolegami chłopców - Maciusiem i Jasiem. Nikodem pierwszy raz taki długi odcinek drogi przeszedł na nogach. W drodze powrotnej chwilami musiałam go nieść na rękach. Na placu zabaw spędziliśmy prawie trzy godziny. Po powrocie zostaliśmy na podwórku. Posiedzieliśmy trochę, ale Nikuś bardzo szybko chciał iść do domu bo mówił, że chce się bawić w domu. Gdy poszłam zanieść Dominisiowi książkę i wróciłam na górę zastałam Nikusia śpiącego na dywanie.
On już od dłuższego czasu nie ma drzemek w dzień. Bardzo rozczulił mnie ten widok. Wiedziałm, że był straszie zmęczony drogą i skarżył się na ból głowy i brzuszka. Gdy odkładałam go do łóżeczka i wyciągałam dziurkacz z jego zaciśniętej dłoni poczułam, że jest gorący. Termometr wskazywał 38,9 stopni. Po przebudzeniu dalej skarżył się na ból brzuszka. A teraz znów słodko śpi.
A jeszcze dziś cieszyłam się, że całe wakacje nie chorowali.

Po przebudzeniu czuł się lepiej i znów zabrał się za dziurkowanie.

Kartki idą u nas jak woda. Powstaje mnówstwo prac, listów, rysunków, kartek i wyklejanek. Te ostatnie uwielbia Nikuś.
Przed jesienią czekają nas zakupy domowych przyborów plastycznych bo skończyły się farby, klej i kolorowe kartki. Kończą się też koperty, do których trafiają kolorowe listy.

Ostatnio chłopcy napisali i wysłali kilka listów. Nikuś wysłał swój pierwszy list pocztą do koleżanki Zuzi, a Dominiś do jej siostrzyczki Julii i do listownego kolegi Frania.
Zuzia, Julia i Franek to jak ja to mówię blogowe dzieciaczki.
Bardzo mnie cieszą te blogowe znajomości. Pozdrawiamy Was serdecznie i cieszymy się, że listy dotarły.
Chłopcy obdarowują nas swoimi pracami. To kartki urodzinowe dla tatusia.




Ostatnio Dominiś i Nikuś często rysują domki.
Wczoraj dostałam od Dominisia arcydzieło.
Jest to domek marzeń, z widokiem na morze, plażą, kocem i koszem piknikowym na plaży, ogródkiem, a właściwie dwoma. Jeden to poletko truskawkowe, a drugi warzywny, w którym rośnie ogromna marchewka i słoneczniki i niezwykle kolorowy kwiat szczęścia.
Domek ma nawet taras.
Rysunek dostałam z dedykacją dla tęczowej mamusi i pomysł na jego narysowanie jest wyłącznie Dominisia. Byłam bardzo mile zaskoczona bo domki to ostatnio u nas odskocznia od rysowania Aut i piłkarzy oraz flag.



Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję za odwiedziny i miłe komentarze.

środa, 22 sierpnia 2012

Czekoladowy piknik i statki na wodzie



W połowie sierpnia doznałam przebudzenia. Smutno mi się zrobiło, że wakacje dobiegają końca. Ani mnie ani dzieciom nie spieszno do rozpoczęcia nowego roku szkolnego.
Lubię kiedy rano przy śniadaniu planujemy co będziemy robić.
Nic nie musimy, nigdzie się nie spieszymy, czasem tylko jakiś obiad trzeba ugotować, czasem coś wyprać i wyprasować. Obiad często robiony w ostatniej chwili. pranie suszy się na dworze, pościel wisi na balkonie, zmywanie, prasowanie w nocy, a w dzień czas spędzony z dziećmi.
Nie dawno chłopcy wymyślili aby zrobić im statki z papieru. Znalazłam w internecie jak zrobić takie metodą origami. Zrobiliśmy dodatkowy dla Ewy i po ozdobieniu ich poszliśmy nad rzekę, aby je puścić po wodzie.





Później z mostu obserwowaliśmy jak płyną.



Po powrocie urządziliśmy sobie piknik. Wcześniej upiekłam czekoladowe muffiny




Tak mijają nam dni. Czasem odwiedzinowo, czasem spotkaniowo, czasem robimy coś z papieru, wycinamy, kleimy, piszemy listy, a czasem się nudzimy. Nudzenie wynika z faktu, że czasem nic nam się po prostu nie chce robić.
Najbardziej jednak lubimy spotkania z przyjaciółmi. Na najbliższe dni dużo spotkań nam się szykuje. Mam nadzieję, że dojdą do skutku.
Pozdrawiamy wakacyjnie i dziękujemy za odwiedzinki!

wtorek, 21 sierpnia 2012

Czosnek i taca

Zawsze bardzo podobały mi się wiszące w kuchni suszone zioła, wianki, papryczki i czosnek.
Raz na tydzień lub na dwa tygodnie naszą ulicą i po wsi przejeżdża niebieski samochodzik, który swoim klaksonem i kobiecym, głośnym wołaniem "KARTOFLE!KARTOFLE!" stawia na nogi.
Zawsze kupuję worek ziemniaków. Pyszne są i dawno takich dobrych nie jadłam. Czasem ma również pomidory, ogórki, brzoskwinie i czosnek.
Jakiś czas temu zakupiłam cały pęczek i zawisł w kuchni. Szkoda było mi przybijać gwoździa do okapu dlatego zawiesiłam go innymi sposobami.



Kilka lat temu zakupiłam brązową tacę. Na dnie tacy była papierowa naklejka z nadrukiem. Tace zakupiłam aby przemalować ją i ozdobić techniką decoupagu. Do dziś nie udało mi się zakupić odpowiednich materiałów do tej techniki ani ładnej serwetki. Naklejkę zdrapałam, a tacę przemalowałam białą farbą akrylową a na dnie położyłam podkładkę z kwiatowym wzorem.
Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję za odwiedziny!

Poranek

Czasem zdarza mi się wcześniej wstać. Dom uśpiony a ja nie wiem co ze sobą zrobić.
Wczoraj obudziłam domowników zapachem korzennych muffinek. Nakupiłam tyle mojej ulubionej przyprawy piernikowej, że chyba do przyszłego roku mi wystarczy. Przed świętami mam problem aby w miejscowych sklepach ją zdobyć. Wczoraj rano powstały mufiiny korzenne. A tu kilka zdjęć podczas robienia muffinek z malinami.

A to zdjęcia z wczorajszego śniadania. Kakao w nowym garnuszku emaliowanym. Smakowało wyjątkowo :)
Dobrego dnia Wan życzę!

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Cherry me

Przyszedl dzisiaj pocztą nowiutki, śliczniutki, w moich ulubionych wzorach i kolorach czyli krateczkowy fartuszek cherry me. Odkąd zaglądam na bloga Lawendowy dom faruszek ten był obiektem moich westchnień. Dziś wisi na wieszaku i wywołuje uśmiech na mojej twarzy.
Przyszedł jak wracaliśmy ze sklepu z zakupami na obiad. Nie mogłam się doczekać kiedy go założę.


Beatko fartuszek jest prześliczny i bardzo Ci dziękuję. Cieszę się, że udało mi się go wygrać w wielkim rozdaniu w Lawendowym domu.
Na koniec jeszcze kilka zdjęć z ostatnich dni. Czuć zbliżającą się jesień, co zapowiadają nawłocie za płotem. W kuchni coraz bardziej się zaczerwienia.
Ostatnio objadamy się malinami.
Mus to nic innego jak maliny plus cukier i śmietana kremówka. Planowałam zrobić lody malinowe ale nie mogliśmy się doczekać, zwłaszcza Nikuś który w czasie gdy ja miksowałam maliny on siedział już ze swoją ulubioną łyżką przy stole i czekał aż zje coś pysznego.
Dominiś podczas śniadania. Ulubione śniadanie Dominisia i Nikusia płatki z mlekiem


Pozdrawiam Was serdecznie i życzę miłego tygodnia!

piątek, 3 sierpnia 2012

Kuchenne prezenty

Dziś miałam wiele radości gdy podjechał kurier i wręczył mi ogromne i ciężkie pudło.
Pisałam już, że wygrałam Candy u Karolki z bloga Villa Nostalgia
Losowanie było przewidziane na 27 lipca czyli dzień moich urodzin, ale odbyło się w niedzielę. Poczułam wielką radość gdy dowiedziałam się, że wygrałam, a jeszcze większą gdy dziś przyszły do mnie te cuda. Karolina prowadzi sklep Villa Nostalgia, w którym miałam upatrzonych kilka rzeczy i mąż w prezencie zamówił je dla mnie.
W wielkim pudle krył się ogrom skarbów pieczołowicie zapakowanych.
Wygrałam błękitną deseczkę i dzbanuszek. Dodatkowo Karolina podarowała mi zestaw trzech przecudnych pastelowych puszek. Patera, biała deseczka i miseczki z dziubkiem to wymarzone prezenty od kochanego Męża.
Wszystko przyszło w tym ogromnym pudle, które okazało się wspaniałą zabawką dla chłopaków.
Teraz muszę znaleźć odpowiednie miejsce dla tych cudności.
Lipiec był miesiącem nowych dostaw w sklepie Karolki i można tam znaleźć mnóstwo wspaniałych skarbów do różńych zakątków domu. Serdecznie polecam Wam ten nostalgiczny, przepiękny, internetwy sklep!!!!
Karolka dziękuję Ci jeszcze raz serdecznie. Wiesz, że brak mi słów aby wyrazić swoją wdzięczność.
Przy okazji znalazłam dziś kilka zdjęć zrobionych w kuchni jakiś czas temu, kiedy na stole gościły jedne z ostatnich truskawkowych zbiorów.


Wczoraj odwiedziłam moje rodzinne miasteczko, rodziców i siostry, moją Chrzestną, moją kuzynkę Julię, a na koniec moją babcię. To był bardzo intensywny i radosny dzień.
Chłopcy wrócili do domu stęsknieni, zmęczeni ale przede wszystkim zadowoleni.
Do domu wróciłam z załadowanym bagażnikiem. Od Juli mojej kuzynki dostałam przepiękną narzutę i poduszeczkę. Dziś aby się nią nacieszyć rozłożyłam ją na naszym wypoczynku aby radowała oczy.


Przy okazji kilka zdjęć z naszego saloniku w którym w przyszłości będą inne meble. Uszyłam z dwóch kompletów pościeli zakupionych w Tkmaxxie zasłony do salonu i sypialni. Materiału wystarczyło na obrus i serwetkę. W salonie zaróżowiło się troszkę.
Zdjęcia były robione w różnym czasie. Część z czerwca, a część z lipca i kilka dzisiejszych.

Jeszcze raz serdecznie dziękuję za te wszystkie prezenty i za odwiedziny w naszym domowym zakątku te wirtualne i te w realu.
Pozdrawiam!
Iza