sobota, 31 stycznia 2015

Cudowna studzienka. Baśnie polskie.

Wędrując przez świat baśni, czujemy, jakbyśmy się przedzierali przez gęsty las, jego splątane gałęzie i korzenie. Na końcu tej leśnej ścieżki czeka na nas królewska korona, piękny rycerz albo księżniczka, niezmierzone bogactwa, uratowane królestwo oraz wielu szczęśliwych ludzi, którzy dzięki baśni pozbyli się swych nieszczęść, chorób i kłopotów i teraz mogą żyć w pełnym zadowoleniu.
Ale ta droga do sukcesu wcale nie jest łatwa: trzeba ponieść niemało trudu i przeżyć wiele katastrof, pokonać nieprzyjaciół i zdobyć przyjaciół wśród ludzi i zwierząt, i roślin.
I to właśnie zawsze najbardziej mi się podobało w baśniach.

Joanna Papuzińska


Gdy byłam dzieckiem uwielbiałam kiedy tata czytał nam na dobranoc właśnie baśnie. Nie mieliśmy w domu wiele książek. Od czasu do czasu mama kupowała nam w kiosku książeczki z serii Poczytaj mi mamo. Bardzo lubiłam Pchłe Szchrajkę, ale ulubiona książka to były Baśnie Andersena.
W zeszłym roku mieliśmy taki czas po wizycie w Krakowie, że zapragnęliśmy poznać różńe nowe baśnie.
Odkryłam wtedy książkę Baśnie polskie. Cudowna studzienka.


Autorką książki jest Joanna Papuzińska. To ona wybrała najpiękniejsze baśnie. Książka zawiera  m.in. utwory Józefa I. Kraszewskiego, Bronisławy Ostrowskiej, Romana Zmorskiego, Henryka Sienkiewicza, Adolfa Dygasińskiego.
Autorką  przepięknych ilustracji jest Elżbieta Wasiuczyńska.
Ilustracje są kolorowe i zachwycające.






Książka zawiera baśnie takie jak:
Gustaw Morcinek, O tym, jak głupi Zeflik był mądrym Zeflikiem
Bronisława Ostrowska, Madej
Roman Zmorski, Sobotnia góra
Jan Kasprowicz, Ucieczka
Artur Oppman, Złota kaczka
Kazimierz Wójcicki, Dąb albo barani kożuszek
Roman Zmorski, Przeklęte jezioro
Adolf Dygasiński, O zajączku sprawiedliwym
Stanisław Wasylewski, O Skarbku, co się w kopalni pokazuje
Oskar Kolberg, Diabelski most
Roman Zmorski, Strach
Roman Zmorski, Skarb ukryty
Hanna Januszewska, Żelazne trzewiczki
Józef Ignacy Kraszewski, O królewnie czarodziejce
Antoni Gliński, O królewiczu kmiotku, piesku, Szczeczku i kotku Mruczku
Antoni Gliński, O mądrym kmiotku i głupim diable
Zuzanna Rabska, Helskie dzwony
Kazimierz Wójcicki, Twardowski
Henryk Sienkiewicz, Sabałowa bajka
Wanda Chotomska, Legenda o Smoku ze Smoczej Jamy


Do wielu z tych baśni powracamy, bo chłopcom bardzo się spodobały.
Wiele z nich było mi nie znanych i przeczytałam je po raz pierwszy. Czasem biorę książkę do ręki tylko po to, żeby poprzeglądać sobie ilustacje:)
Wraz z książką dostaliśmy piękną pocztówkę z ilustracją Elżbiety Wasiuczyńskiej, a druga przyszła do nas pocztą ostatnio wraz z wygraną książką o Petsonie i Findusie na blogu Moniki.




"Baśnie polskie. Cudowna studzienka" do kupienia tutaj
autor: Joanna Papuzińska
ilustracje: Elżbieta Wasiuczyńska
ilość stron:368
format:170 x 190 mm
oprawa:twarda, grzbiet zaokrąglony, kapitałka biała
wydawca: Media Rodzina 

Pozdrawiam ciepło!
Iza

piątek, 30 stycznia 2015

Pudełko na modlitwy

"Można przechowywać w nich swoje ulubione wersety biblijne, albo stworzyć z nich pewnego rodzaju dziennik modlitwy, pozwolając sobie na większą swobodę w doborze treści. Można też włożyć do nich jedynie skrawek papieru, gdziekolwiek się jest, o jakiejkolwiek porze dnia i nocy. Chodzi bowiem przede wszystkim o to, by w świecie poszatkowanych myśli, szybko uciekającego czasu i chaotycznych modlitw poświęcić chwilę na przemyślenie, zapisanie i zrozumienie we własnej głowie i sercu tego o co prosisz, za co jesteś wdzięczna i o co się martwisz - o zapisanie i zrozumienie nadziei, którą żyjesz."


W czasie adwentu poszukiwałam w internecie ciekawych książek, takich, które nie tylko zaspokoją potrzebę przeczytania czegoś ciekawego, ale także zainspirują i staną się takim pokarmem duchowym.
Wtedy wpadł mi w oko tytuł "Pudełko na modlitwy" i już po samym tytule wiedziałam, że to jest to czego szukam.
W jednym z wpisów opublikowałam zdjęcie z książką na kanapie i mimo, że nic o niej nie wspominałam, nie pisałam, nie polecałam, dostałam od Was maile, że ją kupiłyśie i już przeczytałyście. Ucieszyłam się ogromnie.


Książka opowiada historię młodej matki, która wraz z dwójką dzieci ucieka przed przeszłością. Próbując odnaleźć się w nowej rzeczywistości odkrywa w domu pewnej staruszki osiemdzieciąt jeden misternie udekorowanych pudełek na modlitwy – jedno na każdy rok życia Ioli Ann Pole. Modlitwy zostały spisane od wczesnego dzieciństwa, aż do ostatnich dni życia staruszki. Na kawałkach ozdobnego papieru kobieta spisała swoją historię życia, która niezwykle splata się z historią życia Tandi
To w domku letniskowym Ioli znajduje schronienie Tandi wraz ze swoimi dziećmi. Za życia staruszki kobiety nie mają ze sobą wiele wspólnego, jednak po jej śmierci Tandi porządkując dom odkrywa pudełka na modlitwy.
Czytając je nie tylko poznaje przeszłość kobiety, ale również zmienia swoje życie.
Pudełko na modlitwy to współczesna powieść chrześcijańska. Czyta się ją bardzo przyjemnie. Przyznam, że to książka w moim guście. Uwielbiam takie połączenia współczesności z powrotem do przeszłości.
Książka wywołała u mnie wiele emocji. Sama postać Tandi chwilami irytowała mnie, no bo jak można tak zostawiać na pastwę losu swoje dzieci? Z nostalgią natomiast czytałam opisy z zycia Ioli.
Bardzo podoba mi się ten fragment dotyczący patchworkowej narzuty ślubnej uszytej ze starych sukienek:

"Całe życie polega na niszczeniu i naprawianiu, przecinaniu i cerowaniu, zbieraniu porwanych kawałków i zszywaniu ich. Całe życie składa się ze zszytych ze sobą skrawków tego, co kiedyś było całością, a teraz przestało istnieć - miejsc, w których byliśmy, wspomnień, które zyskaliśmy- skrawków, które długo kochaliśmy, ale które wytarły się z czasem i nie można ich dłużej nosić. Zachowujemy jedynie kawałki. Wszystkich koloró, kształtów, rozmiaró. Wszystkie czekają, aby zszyć je razem, tworząc wzór, który tylko Ty rozumiesz".

Książka zainspirowała mnie do tego, żeby zrobić takie pudełko na modlitwy. W internecie poszukałam więcej informacji na ten temat.



Tutaj można znaleźć 25 pomysłów na różne pudełka nie tylko na modlitwy.
Mnie bardzo spodobał się pomysł na rodzinne pudełko na modlitwy. Można je przygotować z początkiem roku, ustwić w dostępnym dla każdego członka rodziny miejscu i wrzucać do niego nasze króciutkie modlitwy i wdzięczności, które na koniec roku możemy wspólnie przeczytać:)
Podoba mi się pomysł na adwentowe pudełko, pudełko z afirmacjami, cytatami z Pisma Świętego. Świetnym pomysłem jest również pudełko na podróże czy różne ważne etapy w naszym życiu, czy życiu naszych bliskich.
Dziś przeszukałam strych i znalazłam kilka pudełek, które planuję ozdobić i wkładać do nich różne cenne myśli, modlitwy cytaty i listy, które już od dawna piszę tak po prostu i do dzieci w różnych ważnych momentach w ich życiu. Do tej pory chowałam je do pastelowych puszek, ale pomysł na te pudełka ogromnie mi się spodobał i planuję go wykorzystać..


Pudełko na modlitwy do nabycia tutaj

Autor: Lisa Wingate
Liczba stron: 384
Wymiary: 138x210 mm
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Wydawnictwo: ŚWIĘTY WOJCIECH

Pozdrawiam serdecznie!
Iza

wtorek, 27 stycznia 2015

1,2,3! SZUKAM!

Od ostatniego wpisu minął tydzień, a ja mam wrażenie, jakby to było dwa dni. Dużo się dzieje w ostatnim czasie i nadchodzące dni również zapowiadają się intensywnie. W piątek chłopcy idą ostatni dzień do szkoły/przedszkola i rozpoczynamy ferie. Dzieciaki już odliczają dni ponieważ bardzo nie moga się doczekać.
Dziś chciałam Wam polecić fajną grę dla dzieci ale nie tylko. Gra to 1,2,3! Szukam!


Sugerowany wiek to 6-106 lat, ale w instrukcji jest też wersja dla dzieci młodszych.
Jak sama nazwa gry wskazuje, gra polega na szukaniu. Zwierzątka bawią się w chowanego, a poszczególni gracze muszą wykazać się spostrzegawczością i zgadnąć jakie ruchy wykonało szukane zwierzątko :)
W skład gry wchodzą:
32 karty zwierząt
18 kart akcji
26 figurek zwierząt
40 żetonów






Grę rozpoczynamy od rozdania kart. Każdy gracz dostaje zestaw 4 kart zwierząt. Na stole ustawiamy wybrane losowo 15 figurek zwierzątek.
Obok kładziemy potasowane karty akcji.
Grę zaczyna gracz, który ostatnio widział krowę. Gracze przyglądają się zwierzątkom ułożonym na stole. Gracz, który rozpoczyna grę prosi wszystkich o zamknięcie oczu, odlicza do dziesięciu i wykonuje zwierzątkiem ruch, jaki wskazuje pierwsza odkryta karta akcji. Zadania na karcie akcji to np. przemieszczeie zwierzątka wskazanego na karcie w dowolnym kierunku, zamiana miejscami wskazanych zwierzątek, zabranie zwierzątka i odłożenie go do pudełka lub dodanie jakiegoś zwierzątka.



Gdy gracz wykona ruch i odliczy do 10, pozostali gracze odkrywają oczy i gracz zadaje pytania. Za prawidłowo wskazane karty z odpowiedziami przyznawane są punkty.
1,2,3! Szukam! to gra, która pomaga dzieciom ćwiczyć pamięć i koncentracje. Liczy się w niej przede wszystkim spostrzegawczość.
Gra jest fantastyczna i dzieciaki od razu bardzo ją polubiły. Dodatkowym atutem gry jest to, że można w nią grać od 2-8 osób. W ferię zaprosiliśmy do nas trochę dzieciaków i może uda się zagrać w nią w szerszym gronie.
Pozdrawiam Was serdecznie!

Gra 1,2,3! Szukam!
Liczba graczy 2-8 graczy
Czas rozgrywki 15 min.
Wiek 6-106 lat (zawiera wersję dla dzieci w wieku 4 lat)
Wydawnictwo EGMONT


środa, 21 stycznia 2015

Zapiski babci i Zapiski dziadka. Wspomnienia dla moich wnuków.

Kiedyś upiekłam pyszne muffinki. Chłopcy się nimi zajadali  za chwilę Dominiś powiedział do mnie "A czy jak już będziesz babcią to będziesz takie piekła dla moich dzieci?". Zrobiłam wielkie oczy i ucieszyłam się na te słowa. Kiedyś marzyłam o tym aby być mamą. Byłam wtedy małą dziewczynką. Dziś jak patrzę na to jak szybko rosną dzieci marzę o tym, aby być kiedyś babcią. Marzę aby się zestarzeć u boku mojego kochanego męża i razem z nim być babcią i dziadkiem :)
Wczoraj dostaliśmy przesyłkę z Zapiskami babci i Zapiskami dziadka. Zamówiłam je jak tylko ukazała się ich zapowiedź. Przeglądając te albumy uśmiechałam się i wspominałam swoje dzieciństwo oraz swoich rodziców i dziadków.


Te Zapiski to idealny prezent dla  babć i dziadków naszych lub naszych dzieci.
Moi dziadkowie niestety już nie żyją, ale udało mi się zachować trochę wspomnień po nich.
Kiedyś  pojechaliśmy do babci z dyktafonem i zadawałam jej różne pytania dotyczące jej rodziców, rodzestwa, rodziny. Robiłam to bardziej pod kątem drzewa geneaologicznego i żałuję, że nie miałam ściągawki w postaci tak wspaniale wydanych zapisków,bo z pewnością ułatwiły by mi sprawę. Na pewno babcia by w nich nic zapisała, bo ręka jej się strasznie trzęsła, ale mogłabym zadać jej pytania z książki i sama je spisać.

Nagrałam wtedy babcię jak śpiewała kilka piosenek z mojego dzieciństwa.
Babcie Celinkę najbardziej pamiętam z kuchni bo to tam spędzała najwięcej czasu. To ona robiła najpyszniejsze pierogi z jabłkami, prażuchy, krupnik na cielęcince z płatkami owsianymi czy ciasto drożdżowe. Była wspaniałą kucharką.
Babcia Stasia robiła najwspanialsze kompoty truskawkowe, mielone i schabowe, a kiedy do niej przychodziłam zawsze ucierała mi kogiel mogiel z kakao:)
Babcia Celinka zabierała nas na łąke, rozkładała koc, a my z kuzynkami zbierałyśmy kwiatki, a ona zaplatała nam z nich śliczne wianuszki. Sama też uwielbiam robić wianki:)
Babcia Stasia czasem szyła na maszynie, a ja wychodziłam od niej ze ścinkami przeróżnych materiałów, z których później szyłam ubranka dla lalek
Z dziadków pamiętam tylko Ludwika, który był stolarzem. Robił przepiękne miniaturowe domki z drewna, a najbardziej uwielbiał las i przyrodę. To z nim i babcią Celinką jeździliśmy na jagody i borówki, z których babcia robiła nam później pierogi, makaron z jagodami czy ciasto drożdżowe.
Jeżeli wiemy, że dziadkowie nasi lub naszych dzieci i tak nie spiszą tu swoich wspomnień, to możemy przygotować z nimi wywiad, a później sami spisać do tych albumów to co od nich usłyszeliśmy.
Ta książka pomoże uporządkować te wspomnienia. Znajdują się tu także miejsce na fotografie.
W spisie treści znajdują się takie zagadnienia jak:
Drzewo geneaologiczne
O mnie
Moi rodzice
Dziadkowie od strony mamy
Dziadkowie od strony taty
Szkoła
Dorastanie
Studia/praca
Twój dziadek i ja
Moje dzieci
Twoja mama/twój tata
Moje wnuki
Inne wspomnienia






Tak przeglądając te albumy stwierdziłm, że aby kiedyś odpowiedzieć swoim wnukom na te pytania trzeba by sobie te swoje wsponienia też uporządkować np. te dotyczące dzieciństwa (ulubione zabawki, koledzy, koleżanki), dorastania (marzenia, przyjaźnie) itd.
Książka jest wydana bardzo przejrzyście i estetycznie i jestem zachwycona okładkami.



Zapiski babci. Wspomnienia dla moich wnuków do kupienia tutaj.



Zapiski dziadka. Wspomnienia dla moich wnuków tutaj.


20 x 23 cm
twarda oprawa
64 strony
Wydawnictwo ZAKAMARKI

Dziękuję za wszystkie ciepłe komentarze i maile dotyczące poprzedniego wpisów. Uśmiech nie schodził mi z buzi czytając je. Dziękuję Wam! Dostałam też kilka maili od czytelniczek anonimowych, które są ze mną prawie od początku. Cieszę się, że chcecie się ze mną podzielić swoim życiem.
A jeśli macie ochotę podzielić się Waszymy wspomnieniami dotyczącymi Waszych dziadków to chętnie poczytam:)
Ciepło Was pozdrawiam!

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Kilka refleksji na 4 urodziny bloga


"Nie pytaj mnie jak należy żyć
Niewiele wiem, błądzę tak jak ty"

Nie dawno siędząc w samochodzie słuchałam w radio piosenki zespołu Perfect "Bóg narodzi się". wydaje mi się, że słyszałam ją po raz pierwszy, albo nigdy wcześniej nie wsłuchiwałam się w słowa. Rozmyślałam wtedy nad minionym czasem, ostatnim rokiem, życiem...
Myślałam też o Was, o moich czytelnikach i o tych latach blogowania.
To już cztery lata i nie sądziłam, że tyle "wytrwam". Cieszę się, że ''wytrwałam"!!!, chociaż tak jak pisałam już kiedyś od czasu do czasu pojawiały się myśli o zaprzestaniu blogowania.
Niewiele osób, które znam z mojego otoczenie prowadzi bloga, wiele nie wie w ogóle co to jest blog, chociaż przez te 4 lata trochę się zmieniło w tej kwesti, jednak jak już komuś mówiłam o tym, że prowadzę bloga to często padało pytanie - PO CO CI TO?
No właśnie po co mi to?
Też się czasem nad tym zastanawiałąm. W żadnym wypadkunie zakłądałam bloga dla korzyści materialnych. Wiem, że teraz wiele blogów powstaje po to aby zarabiać i nie widzę w tym nic złego. Kiedy zakładałam bloga byłam laikiem i nie wiedziałam, że się tak wogóle da:)
Zrobiłam sobie takie podsumowanie czym dla mnie jest blogowanie w zeszycie na kartce i postanowiłam podzielić się tym z Wami.


Na początku najważniejsze były dla mnie punkty KONTAKT ZE ŚWIATEM I DZIELENIE SIĘ.
Mieszkając w niewielkiej miejscowości, w której zna się tylko kilka osób miałam taką potrzebę kontaktu ze światem. Poznając blogi, poznałam wspaniałe kobiety, mamy, które dzieliły się ze mną swoim życiem. Chciałam im dać cząstkę siebie. Kończyliśmy wtedy nadbudowę domu i chciałam się dzielić:
tym jaj udało mi się zrobić na szydełku pierwszą zazdroskę do okna,
jak udało mi się upiec z dzieciakami pyszne ciasteczka z przepisu od mamy,
jak urządziliśmy kuchnię czy pokoiki dla dzieci,
jaką książeczkę czytaliśmy z dzieciakami,
w jaką grę planszową graliśmy,
jaką książkę ja przeczytałam,
co robiliśmy w Dzień Mamy,
jak przygotowywaliśmy się do pierwszego dnia w szkole,
w jakie ciekawe miejsca zwiedziliśmy,
Dzielę się również swoim czasem, bo kto prowadzi bloga ten wie ile to zajmuje czasu. Są wpisy, które można zrobić w 15 min, ale są i takie, na które poświecałam kilka godzin.
Lubię dzielić się z Wami i lubię jak odnajdujecie w moich postach INSPIRACJĘ. Wasze blogi również są dla mnie INSPIRACJĄ!
-kupuję książki przez Was polecane
- piekę ciasta, ciasteczka i babeczki
- robię dekoracje
- jadę w miejsca przez Was polecone itd.
Już po pierwszych wpisach zaczęłam dostawać od Was często więcej maili niż komentarzy. To był mój kontakt ze Światem. Z jednej strony wirtualny, a z drugiej bardzo realny. Z wieloma osób po kilku mailach przechodziłam do telefonowania, a z kilkoma udało mi się spotkać nawet całymi rodzinami.
To są dla mnie cenne znajomości i PRZYJAŹNIE. Dziękuję Wam za nie.
Nawet nie macie pojęcia ile razy to wy mnie MOTYWOWAŁYŚCIE i dawałyście CHĘĆ DO DZIAŁANIA.
Widząc Wasze uporządkowane domy miałam ochotę wziąć za szmatę aby uporządkować swój,
wdząc Wasze inspirujące zdjęcia miałam ochotę zmienić coś u siebie.

Blogowanie to dla mnie RADOŚĆ I PASJA!!!
Cieszę się, że mogę dzielić się z Wami tą radości.
Zakłądając bloga ma się jakieś założenia, a przynajmniej ja miałam. Chciałam aby mój blog był CIEPŁY, SŁODKI, DOMOWY, RODZINNY.
Nie zamierzałam wylewać tu swoich goryczy, bo i tak świat od niej kipi.
Może dla niektórych za słodko tutaj, ale mnie jest dobrze.
Kocham to swoje życie, choć nie zawsze jest takie kolorowe jak na zdjęciach.
Kocham swoją rodzinę i uwielbiam z nią spędzać czas.
Kocham mojego Męża i jestem wdzięczna mu za wsparcie w życiu i w prowadzeniu tego bloga:)
Kocham moje dzieci i ciszę się, że dzielą ze mną moja pasję do pieczenia, czytania, grania itd.
Uwielbiam się śmiać i uśmiechać i często dzielę się tym uśmiechem z innymi
Uwielbiam piec i przygotowywać słodkości dla najbliższych, obdarowywać nimi innych
Uwielbiam wyczarowywać różne rzeczy z papieru
Uwielbiam rzeczy piękne
Uwielbiam szydełkować
Uwielbiam czytać
Uwielbiam każdy nowy dzień, który daje mi szansę robienia tych rzeczy.

Cieszę się, że mogę DZIELIĆ się z Wami tym co KOCHAM.
Dziękuję Wam za Waszą serdeczność i niezwykle ciepły i przyjazny odbiór.
Słowa krytyki staram się odbierać z pokorą. Nie zaprzeczę, że mnie nie dotykają.
Dostaję mnóstwo maili i często są w nich zawarte pytania z cytatu we wstępie: JAK ŻYĆ?
Jak żyć aby być szczęśliwym?
Jak dobrze wychować swoje dzieci?
Jak okazywać więcej cierpliwości?
Pytacie mnie o różnie rzeczy.
Czy krzyczę na swoje dzieci?
Skąd czerpię cierpliwość?
Jak wytrzymuję po całych dniach z dziećmi?
Czy się nie nudzę w domu?
Jak wogóle wytrzymuję w domu?
Otóż na wiele pytań odpowiadam bez głębszego zastanowienia, ale na wiele nie umiem odpowiedzieć.
Myślicie, że jestem perfekcyjną panią domu, ale tak nie jest (mało kto pokazuje na blogu zdjęcia na których jest bałagan)
Nie jestem perfekcyjna!
Nie jestem zorganizowana!
Nie zawsze jestem cierpliwa!
Nie zawsze jestem łagodna!
Każdego dnia staram się dobrze wychować dzieci. Staram się aby każdego dnia czuły się ważne i kochane.
Odnoszę sucesy ale i porażki.
Nie jestem ideałem!
Nie mam problemu z wytrzymywaniem z dziećmi. Nawet jeśli nie idą do szkoły czy przedszkola dobrze się czujemy w swoim towarzystwie. Ferie czy wakacje nie stanowią dla mnie problemu co ja mam z tymi dziećmi zrobić.
Czy moje dzieci się kłócą?
Ale oczywiście, że się kłócą. Chociaz bardziej niż kłócą, to czasem drażnią ze sobą. Nie biją się, nie drapią, nie szarpią za włosy!!!, ale nie zawsze między nimi jest pokojowo. Czasem są też łzy.
Lubią zdjęcia i lubią do nich pozować choć nie zawsze, ale jeśli chodzi o czapki czy fartuszki to tych co się martwią chcę poinformować, że czapki są hitem i wszystkie dzieci, nawet te starsze od moich z chęcią je zakładają i pozują do zdjęcia:)
Wiele zatroskanych maili dostałam po ostatnim wpisie, a raczej po komentarzu od Agnieszki.
Nie martwcie się zawsze bałam się i unikałam krytyki, ale nie boję się jej. To co tu było napisane to nie było nic obraźliwego i nie mam powodów do zaprzestania blogowania.
Wiele osób z mojego otoczenia nawet do swoich dorosłych dzieci mówi zdrobniale: Agusia, Krzyś, Madzia, Kamilka, Piotruś, Hania, itd.
Lubię do moich dzieci mówić zdrobniale Dominiś, Nikuś. Lubię jak ktoś do mnie powie zdrobniale i nie mam nic przeciwko mimo, że mam prawie 32 lata.
Mimoże nie zawsze znam odpowiedź to lubię odpisywać na Wasze maila. Nie rozumiem tylko, jak ktoś kto już wysila się na napisanie do mnie maila nie może się zdobyć w nim  na jakiekolwiek formy grzecznościowe.
Dostaję maile, któr przypominają niektóe komentarze anonimowe. Ktoś o coś nie prosi tylko żąda. Bez żadnego wstępu w stylu Witam tylko od razu czytam: podaj mi przepis na szarlotkę, prześlij mi jakieś pomysły na prezent dla 3 letniego chrześniaka itd.
Nie ma proszę, czy: czy mogłabyś tylko żądanie bez słów pozdrawiam, nie mówiąc już o krótkim dziękuję jak mimo to odpiszę.
Na niektóre maile odpisuję z opóźnieniem, niektóre może mi umykają ale staram się odpisywać i dziękuję za wszystkie ciepłe, nie tylko SŁODKIE słowa, które mi przesyłacie w mailach. Dziękuję za te maile i dziękuję za Waszą serdeczność.
Dziękuję za te Waszystkie dowody sympatii, wdzięczności, bezinteresowaności  i dobrego , które od Was otrzymałam. Za te większe i mniejsze paczuszki i paczki, któe do mnie przychodziły często niespodziewanie, za te wszystkie wygrane w różnego rodzaju organizowanych przez Was Candy i konkursach.

"Nie pytaj mnie jak należy żyć
Niewiele wiem, błądzę tak jak ty"
Błądzę każdego dnia, ale
-modlę się, aby żyć dobrze,
-czytam aby żyć dobrze, rozmawiam, aby żyć dobrze,
-pytam, aby żyć dobrze,
-inspiruję się aby żyć dobrze
-kocham, aby żyć mądrze
i żyję po by Kochać i dzielić się tym co kocham.
Dziękuję Wam, za to, że Wy dzielicie się ze mną.
Mam zamiar nadal blogować
- INSPIROWAĆ,
-MOTYWOWAĆ,
-DZIELIĆ SIĘ,
-DAWAĆ RADOŚĆ,
-PRZYJAŹNIĆ SIĘ
i... UŚMIECHAĆ SIĘ :)

Rozpisałam się okropnie.
DZIĘKUJĘ za Waszą obecność, motywację i ciepłe słowa
Dziękuję Wam za te cztery lata i ciepło Was pozdrawiam!

piątek, 16 stycznia 2015

Ciasteczka bałwanki

Pozostając w temacie kulinarnym wczoraj z dzieciakami zrobiliśmy ciasteczka bałwanki.
Przed świętami kupiłam dużą paczkę pianek waniliowych z myślą o dodatku do kakao i gorącej czekolady. Został 3/4 paczki. Ciasteczka roztapające się bałwanki i już od dawna planowałam zrobić. Pomysł na nie pochodzi z przepisów Doroty z bloga Moje wypieki. Wczoraj mimo, że za oknem ani grama śniegu i świeciło piękne słońce robiliśmy bałwanki:)



Ciasto na ciasteczka chłopcy zrobili sami i tak sobie wczoraj pomyślałam, że nie długo moja pomoc będzie się ograniczała do patrzenia:)
Wczoraj nawet nieźle im poszło rozbijanie jajek 3 na 4 żółtka trafiły do ciasta.






Dominisiowi świetnie poszło zagniatanie ciasta:)


A gdyby ktoś chciał się skusić na zrobienie takich ciasteczek to przepis banalnie prosty, który mam od mamy i już z nią robiłyśmy z niego ciasteczka głównie na świeta:).
Kruche ciasteczka
4 żółtka
paczka margaryny
cukier waniliowy
3/4 szklanki cukru
1/2 kg mąki
łyżeczka proszku do pieczenia
Składniki zagnieść, schłodzić, wykrawać i piec w 190 stopniach do zrumienienia.
Na wierzchu jest lukier zrobiony z jednego białka ubitego z 3/4 szklanki cukru pudru.
Oczy i nos namalowane barwnikiem spożywczym

W wałkowaniu i wykrawaniu ciasteczek pomogli koleżanki i koledzy, którzy odwiedzili chłopców popołudniu.





Osobiście zdecydowanie wolę zwykłe kruche ciasteczka, ale te wyglądały bardzo atrakcyjnie i dzieciakom bardzo podobała się zabawa:)




Przesyłamy słodkie pozdrowienia!!!