""Oswoić znaczy stworzyć więzy"- mówił lis do Małego Księcia. Dom to przestrzeń oswojona.
To także wiele oswojonych rzeczy powiązanych niewidzialnymi nićmi z sercem domownika..."
br. Tadeusz Ruciński
Często powracam do tej maleńkiej książeczki brata Tadeusza, która niestety już jest niedostępna.
Te słowa w niej zawarte, często do mnie powracają i lubię się przy nich zatrzymać.
Podziwiam moją siostrę, która jeszcze do niedawna, miała tyle rzeczy, żeby móc je spakować i przewieźć przy ewentualnej przeprowadzce. Podziwiam wszystkich minimalistów, bo mnie do minimalizmu daleko i wcale do niego nie dążę, wręcz przeciwnie, w mojej głowie coraz to nowe drobne marzenia:)
Kilka z tych marzeń zrealizowała moja siostra Ilonka, od której dostałam książkę i kalendarz na Nowy Rok Susan Branch.
Herbatki to prezent, jaki zrobiliśmy sobie z Mężem, na naszą rocznicę ;)
Przyjemnie się przesiaduje teraz w kuchni.
Dziś spędziłam w niej cały dzień, na porządkach poświątecznych i przygotowywaniu ciast na jutrzejsze sylwestrowe spotkania z przyjaciółmi.
Udało mi się też odpocząć i porobić mnóstwo zdjęć ;)
A Wy jak spędzacie jutrzejszy dzień, a właściwie noc?
Pozdrawiam Was serdecznie!
"Czuć już w powietrzu wielką niecierpliwość.
W sercach rodzi się radość, która wybuchnie z mocą,
kiedy wigilijne niebo przystroi pierwsza gwiazda.
Na adwentowym wieńcu płoną już wszystkie świece.
Dziś Bóg objawi swoją światłość!"
W wigilijny poranek odczuwaliśmy już bardzo tę dziecięcą niecierpliwość. Aby zająć trochę ręce dzieci, dostali figurki szopki do pomalowania.
Na pomalowanie wszystkich też brakło cierpliwości.
Dzieci wyczekiwały pierwszej gwiazdki, a właściwie to znaku od rodziców, że wszystko gotowe i można zasiadać do wigilijnego stołu.
"Niech błyśnie pierwsza gwiazda, by to, co ważne, ważnym mogło się stać..."
W tym roku wyjątkowo mieliśmy dwie wigilie. Na pierwszej u nas gościliśmy rodziców Pawła, a na drugą pojechaliśmy do mojego rodzinnego domu.
Cudownie było po raz pierwszy spotkać się przy tak dużym wigilijnym stole z najbliższymi. Po raz pierwszy w tak dużym składzie.
Ostatnia moja wigilia w rodzinnym domu była 11 lat temu, dzień przed naszym ślubem. Wtedy byliśmy w szóstkę. Rodzice, ja i moje 3 siostry. W tym roku było nas 11 osób. W ciągu tych 11 lat, do naszej rodziny dołączył mój mąż, chłopcy i moja druga siostra Kasia wyszła za mąż i ma prawie dwu letniego synka.
Widok łamiących się opłatkiem najbliższych był ogromnie wzruszający i przepiękny i ta radość, gdy wszyscy siedzieliśmy przy stole i jedliśmy te świąteczne pyszności.
Po kolacji były prezenty, które roznosiły dwa elfy.
"Dzieckiem stać się na nowo, niezwykłą poczuć moc, odnaleźć naszą gwiazdę w tę Świętą Noc."
Ciocie w tym roku zaszalały i sprawiły chłopcom prezent w postaci ogromnego, nowego mebla ;)
Prezent sprawił radość nie tylko dzieciom, ale również wszystkim dorosłym!!!
Ostatnio z siostrami w takim składzie widziałyśmy się na Komunii Dominika, a wcześniej na ślubie Kasi.
Ilonka przyleciała na święta z Bostonu, gdzie teraz mieszka, a Beatka z Londynu. Dobrze, że chociaż Kasię mam na miejscu!
Taki cudowny prezent zdobyła dla mnie Ilonka, a nie było łatwo, bo książka jest sprzed wielu, wielu lat i już dawno nie w sprzedaży, jednak jej udało się ją zdobyć.
Dostałam też śliczną świąteczną ramkę do mojej kolekcji i kalendarz Susan Branch na nowy rok.
W pierwszy dzień świąt zaprosiliśmy wszystkich do nas. Uwielbiam przyjmować gości i nie wyobrażałam sobie inaczej.
Zawsze to ja robię najwięcej zdjęć, ale tym razem Ilonka pobiła rekord. Ucieszyłam się bardzo, że jest ktoś kto też lubi zdjęcia i z siostrami mamy ich mnóstwo.
A to moje ulubione, które oprawię sobie w ramkę.
Takiego długiego stołu jeszcze nie mieliśmy. Połączone dwa ze sobą i spokojnie wszyscy się pomieścili.
Taki prezent dostała Ilonka. Serce jest ulokowane w Żarkach, czyli tam gdzie nasz rodzinny dom.
Super atrakcyjną grą było czółko w wersji świątecznej. Było dużo śmiechu i radości.
25 grudnia to również nasza rocznica ślubu. W tym roku jedenasta. Cudowne 11 lat u boku kochanego Męża :)
Mimo tych spotkań i świątecznego zamieszania, zmęczenia i zmagań z przeziębieniami to był również czas refleksji i wyciszenia, zwłaszcza podczas przygotowywania potraw i wypieków.
Na okrągło słuchałam tych pięknych pieśni z płyty TGD "Kolędy świata"
Drugi dzień świąt zazwyczaj jest u nas bardzo spokojny. Śpimy dłużej, w południe Msza, obiad i popołudniu spotkanie z rodzicami przy przepysznej kawie "Ince."
Słuchaliśmy muzyki, graliśmy w zabawną grę rodzinną Nie śmiej się, którą Niko dostał na gwiazdkę.
Miałam też czas na moją świąteczną lekturę i przejrzenia książki o kolędach, którą w piątek dostaliśmy w prezencie.
Teraz leżymy sobie i zaczynamy oglądanie "Zaplątanych." Czeka mnie poświąteczne sprzątanie, ale to może poczekać. Wieczorem jedziemy po Ilonkę, a w nocy jedziemy ją zwieść do Warszawy.
Szkoda, że to tak szybko minęło!
A Wam jak minęły święta? Jeszcze raz dziękuję za wszystkie maile z życzeniami i poświąteczne pozdrowienia ;)