Miesiąc listopad był tak bogaty w zdjęcia, że nie może go tu zabraknąć mimo, że mamy już styczeń.
Jakoś nigdy nie przepadałam za tym miesiącem. Odkąd pojawiły się dzieci zaczęłam w każdym dniu i w każdym miesiącu dostrzegać piękno.
Gdy nadszedł tegoroczny listopad postanowiłam polubić ten miesiąc jeszcze bardziej.
Muszę przyznać, że się to udało.
Dużo czasu spędzaliśmy w kuchni. Ponieważ Dominik zajął salon ze swoimi lekcjami my z Leosiem przemieszczamy się między kuchnią a sypialnią.
Ten listopad obfitował w spacery. Często towarzyszył nam Niko.
I miał mi kto zrobić takie ładne zdjęcie.
A to moje ulubione.
Stópki to jeden z ulubionych i najtrudniejszych obiektów do fotografowania, bo wciąż się wiercą.
Nasze listopadowe popołudnia spędzaliśmy w salonie. Najczęściej przy świecach, herbatce i słodkościach.
W listopadzie zabrałam się za porządki świąteczne, aby na adwent mieć już czystą i odświętną kuchnię.
Kochana Pani Ania obdarowała mnie pięknym Mikołajem. Jeśli szukacie pięknych figurek świątecznych to polecam Wam jej sklep
MoodGood.plJestem nim absolutnie zachwycona.
Nasza jesienna biblioteczka powiększyła się, o kilka nowych tytułów.
Wróciłam też do takich, które są u nas od dawna.
Najwspanialsze widoki.
17 listopada nasz chłopczyk skończył dwa miesiące.
Pierwszy śnieg podziwiamy. Najpierw przez okno, a później na spacerku.
Takie widoki mieliśmy na rozpoczęcie adwentowego oczekiwania.
Odwiedziła nas ciocia Beatka.
Dużo spacerowaliśmy.
Każdy chce pieścić i przytulać.
A na spacerze można kogoś odwiedzić i znów się poprzytulać.
Znaleziona na podwórku tafla lodu.
Wieczory spędzaliśmy przed dużym ekranem, dzięki pożyczonemu projektorowi.
Radość z nowych świątecznych kubków.
Ten na samej górze będzie czekał na Leosia.
Uwielbiam te zdjęcia zza szyby. Robiłam je na balkonie.
Za oknem biało.
Spacer na pierwszym śniegu.
W październiku odwiedziła nas Matyldzia, a w listopadzie nam udało się odwiedzić ją.
Nie mogę uwierzyć, że moja kuzynka jest już babcią. Matyldzia to szczęściara, że ma takich dziadków.
Matyldzia u dziadka i Leoś u tatusia.
W tym roku adwentowa niedziela wypadła w listopadzie.
Pięknie udało nam się rozpocząć to adwentowe odliczanie.
Jestem bardzo wdzięczna za ten miesiąc i te wszystkie piękne chwile, których choć część mogliśmy zatrzymać na zdjęciach.
Grudniowe kadry pojawiły się już na blogu więc raczej nie będzie osobnego wpisu. Postaram się jednak zamieścić wpis z świątecznym domem.
Pozdrawiam Was serdecznie i życzę pięknego popołudnia!