wtorek, 25 czerwca 2013

To i owo...


Nie wiem od czego zacząć... Może od tego, że dziękuję za wszystkie komentarze, maile i ciepłe słowa jakie od Was dostaję. W wielu piszecie, że zaglądacie tu codziennie w oczekiwaniu na nowy post. Wiem, że był taki czas kiedy te posty się pojawiały częściej ale ostatnio nie jestem w stanie częściej pisać. Mam nadzieję, że teraz nadrobię trochę zaległości.
Dzisiaj chłopcy byli na wycieczce. Dla Nikusia była to pierwsza wycieczka bez rodziców:)
Nie obyło się bez płaczu i lękiem przed zostaniem w przedszkolu, ale z wycieczki wrócił uśmiechnięty, zadowolony i bardzo stęskniony.
Przed chwilką Dominiś przygotował nam przepyszny deser - sakiewki z ciasta francuskiego z nutellą. Ja pokroiłam mu ciasto, a on nakładał łyżeczką nutellę i sklejał rogi sakiewek.
Sam włożył do piekarnika i po 20 minutach mogliśmy delektować ich smakiem:)))

Ostatnio mieliśmy kilka ważnych uroczystości w rodzinie.
16 czerwca zostałam Matką Chrzestną Adrianka synka mojej kuzynki Julii.
Adrianek jest bratem Sary i jest cudownym uśmiechniętym człowieczkiem.
A to karteczka jaką przygotowałam dla Adrianka.



W piątek byliśmy na potrójnych urodzinach - dwóch kuzynów chłopaków i ich kolegi. Była super impreza, na której gośćmi byli głównie mali piłkarze, którzy odegrali kilka meczów.
A w sobotę byliśmy na zakończeniu sezonu piłkarskiego w szkółce Dominika. Sezon zakończony rozdaniem medali:)

W niedzielę świętowaliśmy Dzień Taty. Dominiś z materiałów, które mu przygotowałam zrobił taką karteczkę dla tatusia.

Ostatnio w supermarkecie w moje ręce trafiła  książka kucharska"Ulubione warzywa Pana Wilkinsona".
Spodobała mi się już od okładki. Obok leżała też Mała Paryska Kuchnia Rachel Khoo i Smakowite prezenty, ale ta jakoś przyciągnęła mnie najbardziej i zachwyciłam się nią.
Książka jest o warzywach i przepisach na dania, które można z nich przygotować. Po obejrzeniu w środku spodobała mi się jeszcze bardziej i znalazła się na moje liście "Chcę to" podobnie jak dwie wyżej wymienione książki.
 Moje cukinie już mają piękne kwiaty. Ciekawe czy w tym roku uda mi się uchronić je przed ślimakami.
Na dworze mamy kilka drzewek owocowych. Niestety czereśnia, którą mamy od 6 lat tylko raz miała owoce i to tylko dwie czereśnie.
Wiśnie natomiast pewnego dnia obleciały szpaki i zajęły się konsumpcją tych czerwieńszych. Teraz na drzewie wisi strach i póki co się go boją.
Czereśnie należą do owoców, które mogłabym jeść w mega ilościach dlatego zadowalamy się sklepowymi.

Dwa lata temu chłopcy od Cioci Ilonki (Chrzestnej Dominisia) dostali takie zestawy filiżanki i talerzyki z Gruffalo. Czekały na czasy kiedy chłopcy się nimi zainteresują. Ciocia mówiła, tam gdzie je kupiła Gruffalo jest znany i uwielbiany przez dzieci. My nie znaliśmy Gruffalo i w zeszłym roku udało nam się go poznać i polubić. Ostatnio ponownie w języku polskim została wydana książka o Gruffalo.
Dzisiaj filiżanki pozowały mi do zdjęcia w oczekiwaniu aż chłopcy wrócą z wycieczki.


Nie dawno udało nam się również wybrać na wspaniały piknik, któym rozpoczęliśmy sezon piknikowania.
W niedzielny poranek upiekłam kotlety mielone, zrobiłam bułeczki drożdżowe i drożdżowe paluchy solone. "Nieziemski"- jak to określił Dominiś okazał się kompot rabarbarowo - truskawkowy.
Piknikowaliśmy cały dzień, w kilku miejscach. Było wspaniale!


 Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję za pamięć!!!

czwartek, 20 czerwca 2013

Mój zielnik. Kwiaty i zioła.



Ostatnio zdarza mi się cały dzień nie wziąć do ręki komputera. Pogoda nas rozpieszcza. Jest przepięknie i nie narzekamy na upały:)
Zostało jeszcze tylko kilka dni przedszkola i WAKACJE! Dużo się u nas dzieje i ciężko przysiąść do komputere, żeby coś napisać.
Dzisiaj chciałam Wam polecić Zielnik, który wpadł w moje ręce w zeszłym roku i zachwyciłam się nim.
Przyjemnie się do niego zbiera roślinki.






Zielnik jest przepięknie opracowany graficznie. Jest z lewej strony zdjęcie i opis rośliny, a z prawej miejsce na wklejenie.

Mój zielnik. Kwiaty i zioła.
Wydawnictwo Olimp Media

Wczoraj zebraliśmy w ogródku pierwsze truskawki.



Przesyłamy słoneczne pozdrowienia!



czwartek, 6 czerwca 2013

Czerwcowy ogródek

Od dziecka marzyłam o własnym ogródku. Podwórko mieliśmy dość małe. Stały na nim dwa domy i mieszkały dwie rodziny z sześciorgiem dzieci w sumie:)
Był też duży pies i na ogródek miejsca nie było. Tata miał warsztat po sąsiedzku i tam z moją kuzynką Agnieszką urządziłyśmy sobie mały ogródek pod wielką, rozłożystą śliwą. Jak się można domyśleć śliwka dawała cień i w ogródku wyrosła nam tylko marna natka pietruszki.
Po ślubie spełniło się moje marzenie o ogródku. Jak tylko stopniał śnieg zabraliśmy się z mężem za kopanie naszego ogródka. Był niewiele mniejszy od tego co mam teraz.
Byłam wtedy w ciąży z Dominikiem i te wszystkie prace w ogródku cieszyły mnie i relaksowały ogromnie.
Nadal w kalendarzu mam maleńki rysunek z naszym ogródkiem i z zapisami co gdzie posialiśmy. Od tamtej pory co roku robię takie rysunki.
Ten jest tegoroczny.
Nie sieję już marchewki bo jakaś taka gorzka mi co roku wyrasta. Zasiałam cukinie mimo, że co roku i tak ślimaki mi je zjadają. Zasiałam fasolkę i pilnuję ją bo w zeszłym roku zmarzła.
Nie chodzę i nie wyrywam każdego chwasta. Marzę o jakiejś ścieżce tylko nie mam pomysłu.
Ogródek na razie jest taki choć marzy mi się taki porządny tylko jeszcze do niego nie dojrzałam, podobnie jak do zagospodarowania całego podwórka. Na razie zbieram pomysły, spisuję nazwy drzew i kwiatów oraz szukam informacji o pielęgnacji bo tak naprawdę to za bardzo na prowadzeniu ogródka się nie znam.
Cieszy mnie każda grządka, każdy kwiatek i każda roślinka jaką uda mi się wyhodować.





W tym roku powstał też mini ogródek ziołowy. Pięknie w nim pachnie zwłaszcza miętą i rozmarynem jak się go poruszy.



Tulipany już przekwitły, ale za to pięknie rozkwitają irysy, które dostałam na początku wiosny od sąsiadki:)

Bardzo podoba mi się ten kolor bratków.





Na koniec pochwalę się niespodzianką jaką sprawiła mi Madzia z bloga Nasz Piękny Dom.
Madzia prowadzi również sklep  pod tą samą nazwą z pięknymi przedmiotami do domu. Polecam!!!
Dostałam od Niej w przesyłce prześliczną ręcznie szytą, idealnie pasującą do mojej kuchni girlandę oraz wymarzony dozownik do płyny do naczyń.
Madziu sprawiłaś mi ogromną radość i spełniłaś moje marzenie. Jeszcze raz ogromnie Ci dziękuję!!!








Serdecznie pozdrawiam!


środa, 5 czerwca 2013

Wierszyki domowe


Słowo Dom zawsze wzbudza we mnie przyjemne uczucia. Gdy usłyszałam o książce Michała Rusinka "Wierszyki domowe. Sześć i pół tuzinka wierszyków Rusinka", zapragnęłam ją mieć, tym bardziej, że w programie Dzień Dobry TVN oglądałam wywiad z autorami tej książki.
Wiersze napisał Michał Rusinek, ten sam, który był sekretarzem Wisławy Szymborskiej, a rysunki stworzyła jego siostra, Joanna Rusinek.

Gdy wzięłam książkę do ręki ogromnie mi się spodobała. Najpierw obejrzałam ilustracje i okazały się być takie jak lubię, czyli przejrzyste, kolorowe i wesołe. Jednak gdy zaczęłam czytać wierszyki stwierdziłam, że tak książka raczej jest dla dorosłych niż dla dzieci. Spodobał mi się wierszyk Pralka, ale stwierdziłam, że dzieci go nie zrozumieją.


Byłam troszkę zawiedziona. Odłożyłam książkę na dolną półkę w naszej biblioteczce i stwierdziłam, że z mężem poczytamy sobie te wierszyki i przypomnimy czasy  z naszego dzieciństwa.
Rano zobaczyłam Nikodemka siedzącego na podłodze i przeglądającego książkę. Obok siedział Dominik i przeczytał wierszyk o Łazience i się śmiał ze słowa "chodzienki".


Wzięłam książkę i czytałam na głos, a chłopcy pękali ze śmiechu. Nie sądziłam, że coś z tego zrozumieją.
Przy nich książka zaczęła mi się bardziej podobać.
Książka zawiera wierszyki o różnych pomieszczeniach w domu i przedmiotach, które w nich się znajdują.
Im więcej wierszyków przeczytałam, tym bardziej książka mi się podobała. Chłopcy książką zachwyceni i niektóre wierszyki jak na przykład "Drzwi", "Zamek" czy "Kafelki" kazali sobie czytać po kilka razy.
Mnie bardzo spodobał się wierszyk na zakończenie pt "Biblioteka"
               Każdy zakątek domu
               potrafi po kryjomu
              pobudzić najwyraźniej
              dziecięcą wyobraźnię.

              Przychodzi mi do głowy
              też jeden wyjątkowy
              nie szukaj go daleko,
              bo on jest - biblioteką.

               Tam przecież każda książka
               jest jak takie ziarenko
               z którego wyobraźni
               wyrasta wielkie drzewo....

A najbardziej o moim dzieciństwie przypomniała mi ilustracja do wiersza i sam wiersz  pt. "Jabłoń"
Przeszukałam albumy i i znalazłam zdjęcie z pewnego spaceru, które zrobiła moja kuzynka.
Na zdjęciu jest mój tata i moje trzy młodsze siostry Ilonka, Kasia i Beatka.
To moje ulubione zdjęcie z dzieciństwa:)


Książkę mamy już od kilku miesięcy, a dzisiaj pod jej wpływem rysowaliśmy domki, w których może się jak najwięcej ludzi zmieścić.


Nikuś ma teraz czas naśladowania swojego starszego brata. Papuguje jego dobre i złe zachowania. Dużo rzeczy robią razem. Przede wszystkim budują lego, układają puzzle, bawią się autkami i razem rysują. Nikuś buduje to co Dominiś, układa to co Dominiś i rysuje tak jak Dominiś.
To domki Dominisia

A to domki Nikusia





Nikusiowi musiałam narysować kropeczki, aby połączył linie, wyznaczające kontury budynków.
Podczas rysowania szybko się zniechęcał, ale Dominik go motywował ty, że jak ładnie pokoloruje to mamusia powiesi rysunek w galeryjce.
O tak nasza domowa galeryjka jest wielkim mobilizatorem do tego, aby rysunki posiadały tło i były wykończone.
Książka "Wierszyki domowe" stała się też impulsem do rozmów, o tym jak było kiedyś, o moim dzieciństwie. Zadziwia mnie to, że chłopców historie z naszego dzieciństwa nigdy nie nudzą, chociaż nie było ono jakieś super przygodowe.
Książkę polecam, bo czytanie jej to miła podróż w przeszłość.
Pięknie o książce pisze Gosia na swoim blogu.

Michał Rusinek "Wierszyki domowe" - do kupienia TUTAJ
Ilustracje: Joanna Rusinek
Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 179
Wiek: 5+

Serdecznie pozdrawiamy!