sobota, 4 maja 2019

Kwietniowe skrawki codzienności


W tym miesiącu zdecydowanie częściej sięgałam po aparat. Brakowało mi kadrów z naszej codzienności. Muszę przyznać, że  nie często zaglądam tutaj na bloga. Czasami bardzo mi tego brakuje. Chciałabym aby wpisy pojawiały się częściej, choćby dla samej siebie, aby móc od czasu do czasu do nich wracać.
Wybierając zdjęcia nie mogłam w to uwierzyć, że aż tyle się działo. Chwilami musiałam sprawdzać, czy to może nie działo się w marcu?

Tak jak z tymi kwiatami, które dostałam od Basi. Nie wiem, czy zdjęcie zrobiłam w kwietniu czy kwiaty też w kwietniu dostałam na jednym z naszych spotkań.
A Basia jest tak kreatywną osobą, że spotykamy się raz w miesiącu na naszych kreatywnych podwieczorkach. Raz w tygodniu na glinie i byłam zaproszona raz w tygodniu na szydełko, ale byłam tylko dwa razy i z braku czasu musiałam zrezygnować, gdyż nie jestem w stanie wszystkiego pogodzić.


Odwiedziła mnie pewnego dnia Jola, która podarowała mi taką śliczną kwiatową torbę, uszytą przez jej przyjaciółkę.


A taki kocyk zrobiłam na szydełkowym spotkaniu. Jest jeszcze drugi i trzeci ale nie skończone, gdyż brakło mi włóczki.


Odpoczęliśmy sobie w tym miesiącu od szkoły. Właściwie to mieliśmy miesiąc wakacji. Ja sobie odpoczęłam, bo w domu po szkole mamy dużo pracy- taka dodatkowa edukacja domowa.


14 kwietnia odbyło się u nas spotkanie naszej wspólnoty. Na każde bardzo się cieszę, zwłaszcza jak jest u nas.



Tu wepchały się zdjęcia kurek. Te po lewej zeszłoroczne ze sklejki, a ta z prawej wykonana z gliny, przez uzdolnioną Kasię z Ceramika Tyka, którą poznałam na kiermaszu sąsiedzkim wielkanocnym.


To słój zrobiony na kursie florystycznym tuż przed niedzielą palmową.


 I palma ta po lewej.



Chwila z "Chwilą" Iwony Wiśniewskiej. Nawet w tym miesiącu udało mi się znaleźć kilka takich chwil na książki.


Przeżyliśmy chwile grozy z powodu wypadku rowerowego Dominika. Na szczęście zęby w komplecie i nogi i ręce całe, a dziury w brodzie nie trzeba było szyć.


Ten oto obrazek zatytułowany Odkrywanie siebie, kupiłam od pewnego miłego Pana, na kolejnym kiermaszu.



7 kwietnia byłam na pierwszych zajęciach z lepienia z gliny, na które chodzę w każdy piątek. Dziś akurat wolne i jakoś się z tego nie cieszę, bo każde zajęcia, to cudowna sprawa.


Niko to fan kostek Rubika i na okrągło je układa, znając już na pamięć algorytmy. Dla mnie to nadal abstrakcja, dlatego tym bardziej go podziwiam.



W tym miesiącu odwiedziła nas moje siostra, która u nas nocowała. Byliśmy razem na wycieczce w Katowicach oraz chodzimy razem na zajęcia z gliny.


Na jej przyjazd zrobiłam pieczonki, o których jak się okazało marzyła od dawna.



A to grupowe zdjęcie z pierwszych zajęć z gliny. Brakuje Agnieszki, która wyszła ciut wcześniej, Patrycji i Basi, których nie było.




W pierwszą niedzielę kwietnia gościliśmy na kiermaszu wielkanocnym.



Na zdjęciu z Kasią od glinianej kurki i innych pięknych wyrobów.




Na kiermaszu jak zwykle odwiedziła mnie Basia, która przyniosła mi świeżą zieleninkę.







Z powodu strajku musiałam sobie wziąć wolne. Jeden dzień wykorzystaliśmy na wycieczkę, podczas której dołączyła do nasz Ciocia Beatka.


Chłopcy jako fani superbohaterów poszli na film Shazam, a my w tym czasie miałyśmy czas na chodzenie po sklepach.


Takie śliczne materiały upolowałam w Katowicach w ogromnym sklepie z tkaninami Tina.



Nasze zajęcia z gliny odbywają się w Domu Kultury. Podczas ostatnich trwały występy i dostaliśmy pyszne kanapeczki.


Twórczy bałagan na zajęciach florystycznych.


Takiego maluszka gościliśmy u nas pewniej niedzieli.                                                                           



Kwietniowa pogoda była przecudowna. Na strajkowe dni dla dzieci idealna. Można było poczuć się jak w wakacje.




Przez dwa dni u Dominika musieliśmy stosować dietę płynną, więc gościły u nas płynne szejki, zupy kremy i kaszki.


Ciekawym kwietniowym doświadczeniem było wystawienie naszych produktów, na kiermaszu "Cuda wianki", w galerii Auchan w Sosnowcu.


Poznałam tam kilka fajnych osób, a wśród nich Pana DeHę, który tworzy w swojej manufakturze, takie przepiękne deski do krojenia.


Nocowanko, to to, co dzieci uwielbiają. Zazwyczaj to my doceniamy atuty naszego dużego stołu. Tym razem to dzieci doceniły, gdy zbudowały sobie w nim wielką fortecę.




A tak się prezentują deski, które kupiłam na kiermaszu.





Od Nikusia dostałam w prezencie takie fantastyczny zraszać do roślin, który sprawdził się idealnie w lany poniedziałek.

Nowości florystyczne w naszej biblioteczce.



Poprosiłam Niko aby pokroił kiełbasę do żuru. Jak widać na załączonym obrazku, nowa decha sprawdziła się idealnie;)


Pięknie udało nam się przeżyć Triduum.





Takich pomocników kuchennych mam.




Nasze wielkanocne śniadanie w tym roku zjedliśmy w salonie, choć chłopcy na początku bardzo chcieli w kuchni, jak co roku. Tu było dużo wygodniej.


Po obiedzie pojechaliśmy na wielkanocny piknik, o którym już pisałam.





Bardzo chciałabym aby udało się to powtórzyć za rok. A może wcześniej uda się zorganizować taki w większym gronie.


Mokry powrót z Kościoła ;)


Taką dzwonkową "niezapominajkę", dostałam od mojego Mężusia.




W Lany Poniedziałek odwiedziła nas moja kuzynka z rodziną. To był bardzo mile spędzony czas.






Takim pysznym słodkim śniadankiem ugościła mnie kochana Jola. Pyszna gorąca czekolada, sos truskawkowy, syrop klonowy, dżem pomarańczowo - imbirowy. Same pyszności. I ten kominek...
Cudownie!






Kwiecień był bardzo gościnnym miesiącem. W pewną środę odwiedziło nas wspaniałe małżeństwo, z naszej drugiej wspólnoty - Spotkania Małżeńskie.







Bardzo miłe to było spotkanie i owocne.

W pracy mamy remont. Póki co nasze twórcze działania ograniczone, ale i tak tworzymy.


Nawet w tym codziennym pędzie miałam kilka okazji do pospacerowania.
Cudownie jest obserwować jak wszystko kwitnie dokoła.








Takie widoki też są dla mnie bardzo przyjemne. Lubię obserwować powiewające na wietrze pranie.



Na ostatnich zajęciach z gliny robiliśmy odciski z roślin.



W ostatnią sobotę miesiąca organizowałam warsztaty kreatywne dla wolontariatu.
Robiliśmy prace techniką scrapbookingu.


Na zajęcia przyjechała również Julia, Ola i Patrycja z dziećmi.


Wspaniały jest widok tworzących i zaangażowanych dzieci.
Kubuś był najmłodszym i najbardziej zafascynowanym uczestnikiem.








Kolejne zajęcia z florystyki.
To już końcówka, a przede mną egzaminy końcowe.


W pobliżu mamy piekarnię, którą odwiedzamy przez cały rok, ale jak robi się cieplej to jesteśmy tam zdecydowanie częściej.
Do domu przywozimy jeszcze gorący i pachnący chlebuś.





Pierwsze majowe bzy, zebrane jeszcze w kwietniu.



Rarytasy obiadowe - mizeria :)



Wiosenny deszcz, po tylu dniach suszy i pożarach lasów, cieszył przeogromnie.



Dużo czasu zajęło mi zebranie tych zdjęć z różnych telefonów i aparatu.
Podziwiam tych, co wytrwali do końca. Chcę mieć to wszystko zebrane tutaj, bo lubię wracać do tego co było. Lubię wspominać minione dni. Fajny był ten kwiecień.
W telefonie już nowe majowe kadry. Maj zapowiada się równie intensywnie.
Pozdrawiam Was serdecznie i mam nadzieję, że miło spędzacie majówkę.