sobota, 17 listopada 2018

Z pokoju Niko

Dzisiejszy poranek spędzamy z Niko we dwoje.
Od rana pijemy herbatki, gramy w planszówki, ogarniamy przestrzeń domową, przygotowujemy obiad i nadrabiamy zaległości lekcyjne.
Także na dzisiejszych zdjęciach pokój Niko w roli głównej, a właściwie kilka kadrów.



Pewnego popołudni, podczas porządków udało nam się wspólnie uzupełnić wielką ramkę, która kiedyś była na mapę zdrapkę, która ciągle się od niej odklejała.
Ramka długo wisiała pusta i aż się prosiło, aby coś do niej włożyć.
Niko bardzo chciał, aby włożyć do niej zdjęcia, z okresu, gdy był maluszkiem.
Teraz ilekroć wchodzę do jego pokoju, uśmiecham się na widok tych zdjęć, które oglądam z wielkim sentymentem.

























Pozdrawiamy Was sobotnie i życzymy pięknego dnia!

sobota, 10 listopada 2018

Pieśń o domu


Kochasz ty dom, rodzinny dom, 
Co w letnią noc, skroś srebrnej mgły, 
Szumem swych lip wtórzy twym snom, 
A ciszą swą koi twe łzy? 

Kochasz ty dom, ten stary dach, 
Co prawi baśń o dawnych dniach, 
Omszałych wrót rodzinny próg, 
Co wita cię z cierniowych dróg? 

Kochasz ty dom, rzeźwiącą woń 
Skoszonych traw i płowych zbóż, 
Wilgotnych olch i dzikich róż, 
Co głogom kwiat wplatają w skroń? 

Kochasz ty dom, ten ciemny bór, 
Co szumów swych potężny śpiew 
I duchów jęk, i wichrów chór 
Przelewa w twą kipiącą krew? 

Kochasz ty dom, rodzinny dom, 
Co wpośród burz, w zwątpienia dnie, 
Gdy w duszę ci uderzy grom, 
Wspomnieniem swym ocala cię? 

O. jeśli kochasz, jeśli chcesz 
Żyć pod tym dachem, chleb jeść zbóż, 
Sercem ojczystych progów strzeż, 
Serce w ojczystych ścianach złóż!...

                                      Maria Konopnicka

Zachwycił mnie ten  patriotyczny wiersz Konopnickiej. 
Taka ogromna we mnie tęsknota za domem.
Ten świat tak pędzi. A mnie się tak ostatnio tęskniło za tym czasem kiedy to byłam w domu. 
Za tym czasem zanim zaczęłam rano szykować się do pracy.
Za tym czasem kiedy po odwiezieniu dzieci do szkoły zatapiałam się w domowej melodii.
W domu lubiłam ciszę, teraz w pracy non stop gra radio. 
Ogromne zmęczenie odczuwałam ostatnio.
Za dużo spraw, trudności, problemów, nieszczęść wkoło mnie przygniotło i potrzebowałam chwili wytchnienia.
Choćby jednego dnia w ciszy, w samotności w domowym zakątku. 
Dnia na ogarnięcie domowej przestrzeni, na poukładanie pewnych spraw i załatwienie innych.
Już mi się prawie udało, bo sobie dwa dni wolnego wzięłam. Jeden na wyjazd na konkurs z Dominikiem, a drugi właśnie trochę dla siebie.
Niestety nie udało się w pełni zrealizować tych planów.
Konkurs na który pojechaliśmy przeciągnął się. Z godziny 10 został przesunięty na 12. Do naszej szkoły informacja nie dotarła. Spędziliśmy 2 godziny na czekaniu i ja kolejną, na kolejne czekanie, aż dzieci wyjdą z konkursu, bo jeszcze trójka innych ze mną jechała.
Wróciliśmy do domu głodni i zmęczeni.
Po powrocie trzeba już myśleć o obiedzie, o sprzątaniu, o kolacji i o kolejnym dniu, pełnym wyzwań i lekcji do nadrobienia i odrobienia.
Jest jednak myśl, że jutro też mam wolne.
Myśl, że jutrzejszy dzień już spędzę, tak jak bym chciała.
Niestety, od rana już muszę zmienić swoje plany. 
Od rana już wszystko mi się komplikuje i mam ochotę się rozpłakać. Nie dam się pomyślałam i czerpię radość z dobrego słowa. W nocy włączyłam sobie losuj cytat z Biblii i taki piękny mi się wylosował, taki jakiego na tę chwilę potrzebowałam.
Rano sobie o tym cytacie przypomniałam.
Pomodliłam się i jakoś lepiej mi się ten dzień od razu zaczął układać.
Wszystko zaczęło się układać
Domowej melodii nic nie zakłócało. O dziwo nawet telefon nie dzwonił.
Umyłam okna w ekspresowym tempie, pościel zmieniłam, pranie tejże pościeli. Nawet tę pościel rozwiesiłam na balkonie, jak tylko wilgotna mgła opadła.
Posprzątałam i w niektórych pomieszczeniach, jeszcze większego bajzlu narobiłam.
Kwiatki przesadziłam i w szafce Dominikowi poukładałam. 
Jeszcze się z niektórych ubrań wakacyjne kamyki wysypały i wspomnienia wróciły.
Minuta goniła minutę, a godzina godzinę i tak trzeba było zostawić wszystko i do innych obowiązków jechać.
Żal mi było ten porządek i bajzel jednocześnie zostawiać, ale ....
Przeraża mnie to tępo życia, choć sama sobie często takie narzucam, chcąc czegoś więcej i więcej.
Nigdy nie zazdrościłam znajomym, że ich dzieci już takie dużo. 
Kogo spotykam, to mówi, że mi zazdrości bo moje już takie duże i samodzielne.
Ja z nostalgią wspominam dni, kiedy dzieci były małe.
Bogu wdzięczna jestem przeogromnie. że 12 lat z nimi spędzić mogłam w domu.
Wdzięczna jestem za te niespieszne śniadania
Poranne, południowe i popołudniowe spacery
Za wylegiwanie się pod kocykiem, gdy mieliśmy na to ochotę
Za to czytanie tysięcy książeczek
Za te obiady o 12 w południe
Za lepienie z ciastoliny
Za palowanie palcami
Za te setki rysunków i malowanek
Za pisanie pierwszych literek
Za te pikniki wiosną, latem, jesienią i zimą
Za pieczenie pierniczków
Za wyszukiwanie nowych przepisów
Za gorącą czekoladę wypitą po powrocie z sanek
Za te wszystkie ulepione bałwany
Za te wszystkie spotkania z innymi mamami i ich dziećmi
Za zabawy drewnianą kolejką i budowanie tomkowych miasteczek
Za przesiadywanie w piaskownicy
Za chlapanie się w basenie
Za wspólne zbieranie truskawek z ogródka
Za każdą grządkę i każdy chwast wspólnie wyrwany
Za wspólne budowanie z klocków lego
Za te wszystkie torty upieczone i urodziny zorganizowane
Za tych wszystkich ludzi, którzy odwiedzili nasz dom
Jestem wdzięczna za piękne dzieciństwo moich dzieci i za moje piękne bycie żoną i mamą.
Dostałam ostatnio wiadomość, że domowy zakątek to już nie ten blog.
Wiem i ja też tęsknię za tym co było, ale nasze życie się zmienię, nasze dzieci się zmieniają i my sami się zmieniamy.
Nasze życie idzie naprzód i nic tego nie zatrzyma.
Mogę z nostalgią wspominać to co było i tęsknić za tym, ale również przeogromnie cieszę się z tego co jest.
Z nadzieją patrzę na to, co jeszcze przed nami.
Choć czasem mnie to wykańcza
Czasem jestem bezradna i wściekam się na siebie i w myślach na innych, ale cieszę się, że mam piękne życie.
Nie jest ono pozbawione trudów, przykrości, zawodów, ale cieszę się i Bogu dziękuję.
Dziękuję za ten domowy zakątek, który choć teraz wygląda inaczej, to jest i trwa.
Nowy etap mamy w naszym życiu, ale próbuję się w nim odnaleźć i czerpać z niego radość.
Jestem wdzięczna za szkołę dzieci, choć chętnie bym je posłała do innej. 
Za ich kolegów i koleżanki, choć czasem przez nie płaczą.
Za te porażki, ale i sukcesy szkolne, które zdecydowanie przeważają. 
Za to pierwsze miejsce w czwartkowym konkursie i to wyróżnienie.
Mam za co być wdzięczna.
A teraz cieszę się, że udało mi się dobrnąć do końca tego wpisu, choć myślałam, że to nie nastanie. 
Leżę teraz i piszę.
Cieszę się z posprzątanego domu i pachnących, świeżo umytych podłóg.
Tego obiadu zjedzonego na śniadanie i tego wyjazdu, który przed nami.
Cieszę się z tych wolnych dni, które jeszcze przed nami.
Cieszę się z tych wszystkich małych i wielkich chwil.



















Pozdrawiam Was serdecznie z naszego domowego zakątka :)

niedziela, 4 listopada 2018

Gliniany zakątek

Uwielbiam wszelakie domki i domeczki. Motyw domu, domków to mój ulubiony, dlatego nie miałam wątpliwości, co zrobię na warsztatach u Misiury.
Zrobiłam nie jeden domek, a cztery.

Wymyśliłam sobie domek pojemnik na kredki, albo inne przydasie.
Nie wyszedł taki, jaki chciałam, ale i tak bardzo mi się podoba.


Zachwycona Misiurowymi domkami zawieszkami, zrobiłam swoją.


Tuż przed zakończeniem warsztatów zrobiłam jeszcze talerzyk.


A to mój domek stojący w towarzystwie uroczego, maleńkiego domku Misiury, który dostałam od Joli :)





A tu domek - pojemnik w trzech etapach tworzenia.



I efekt końcowy. Dla mnie zaskakujący.


Pozdrawiam Was niedzielnie!

czwartek, 1 listopada 2018

Błogosławiony znaczy szczęśliwy





"Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni, którzy płaczą, albowiem oni będą pocieszeni.
Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.
Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.
Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.
Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.
Błogosławieni, którzy cierpią prześladowania dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy mówią kłamliwie wszystko złe na was z mego powodu. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie".

Mam w Niebie od 34 lat, swoją osobistą świętą, a jest nią moja Mama.
Wierzę, że swoim życiem zasłużyła na Niebo i świętość.
Dziś w dniu Wszystkich Świętych, wspominam ją szczególnie.


Wierzę, że każdy ma swojego Orędownika w Niebie. Może jest to ktoś bliski, a może święty patron. Bądźmy za nich wdzięczni i prośmy ich o wstawiennictwo za nami.
Wierzę w świętych obcowanie.
Jestem wdzięczna, że dzięki błogosławieństwom, które spływają na mnie i na naszą rodzinę, mimo trudności, które również nas dotykają, jestem szczęśliwa.
Dziękuję Bogu, za życie, które mi dał i za ludzi, którzy są blisko tu na ziemi i w Niebie.

Pozdrawiam Was ciepło w ten listopadowy wieczór, pełen wzruszeń i zadumy!