poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Zakątkowy dzień WYPRZEDAŻY

Nie było nas trochę. Pogoda piękna dlatego zrobiłam dzieciakom tydzień wolnego i korzystaliśmy z tego czasu jak tylko się dało. Zrobiliśmy porządki w zabawkach i zrodził się pomysł kolejnej wyprzedaży domowo - zakątkowej.

Wystawiłam na sprzedaż swoje emaliowane chochelki, które stały w dzbanku na blacie. Jeśli ktoś jest zainteresowany to proszę o maila. Informacja tutaj.



Reszta przedmiotów to będą zabawki.
Większość w bardzo dobrym stanie. Część połączyłam w zestawy. Zapraszam do zaglądania i kupowania jeśli ktoś ma ochotę.
Wkrótce będzie mnie więcej na blogu. Będą obiecane recenzje książkowe, trochę domowo, kulinarnie i oczywiście ogródkowe.
Dobrego dnia!



środa, 17 kwietnia 2013

Rodzinny pamiętnik


Miałam to szczęście, że poszłam do fajnego liceum, w którym panowała prawdziwie rodzinna atmosfera. Naszym Dyrektorem Wychowawcą był cudowny człowiek, o wielkim sercu. Ma kochaną Żonę i trójkę cudnych dzieciaczków. Kiedy odwiedziłam go z moją przyjaciółką po raz pierwszy dał mi pamiętnik do którego miałam się wpisać. Wpisywali się do niego wszyscy goście, rodzina i przyjaciele oraz uczniowie, którzy odwiedzili ich po raz pierwszy. Nie pamiętam co w nim napisałam, ale był on dla mnie wielkim zaskoczeniem i stresowałam się, żeby nie napisać głupot:)
Bardzo spodobał mi się ten pomysł i kiedy po ślubie zamieszkaliśmy razem z mężem też prosiliśmy naszych przyjaciół o wpisanie się nam wtedy do takiej księgi pamiątkowej, którą dostaliśmy na Ślub. Planując przeprowadzkę do domowego zakątka zrobiłam okładkę do naszego rodzinnego pamiętnika. Wycinałam w kształcie kwadratu kartki z bloku technicznego. Każdy kto po raz pierwszy nas odwiedził mógł się nam wpisać. Lubię w wolnej chwili przeglądać ten pamiętnik i wspominać tamte odwiedziny.


Uwielbiam przyjmować gości, planować co upiec, a co dobrego zrobić do jedzenia. Lubię gdy przychodzą do nas dzieci. Często słyszę, że powinnam domowe przedszkole założyć:)
Lubię oglądać te radosne rysunki, które dla nas tworzą te małe rączki naszych gości.


Najświeższego wpisu dokonała moja ciocia, która korzystając z okazji, że dzieciaki powyciągały dziurkacze, cekiny i guziki, pięknie nam swój wpis przyozdobiła. Moja przyjaciółka Sylwia, która z rodzinką odwiedziła nas w zeszłe lato narysowała nam piękny rysunek.


Czasem czytając te wpisy przypominam sobie co wtedy jedliśmy. Do tych wszystkich wpisów dołączę jeszcze zdjęcia, które mam nadzieję, że wkrótce wywołam.
Cieszę się, że w naszym pamiętniku mamy wpis Pana Dyrektora i jego cudownej Żony oraz rysunek ich najmłodszej córeczki. Ich odwiedziny były dla nas wspaniałym wydarzeniem. Mam nadzieję, że wkrótce znów nas odwiedzą, bo bardzo lubimy się z nimi spotykać. Mimo, że od matury minęło już 11 lat to nadal mamy kontakt. Żona mojego Dyrektora jest dla mnie wzorem matki i żony. Za każdym razem kiedy ich odwiedzamy czuję jakbym przeszła jakiś kurs macierzyństwa, wychowania. Mój mąż doświadcza tego samego ze strony mojego Dyrektora. Jestem bardzo wdzięczna za moją rodzinę, naszych przyjaciół, znajomych i wszystkie dzieci, które przekraczają próg naszego domowego zakątka i ogrzewają go swoimi ciepłymi myślami, rozmowami, zabawą i radosnymi śmiechami.
"Pamięć serca nazywa się wdzięcznością" Phil Bosmans

Polecam Wam ten sposób zachowywania wspomnień:)
Pozdrawiam Was wiosennie!
Iza


sobota, 13 kwietnia 2013

Mama Mu na rowerze i inne historie


O serii książeczek z Mamą Mu słyszałam i czytałam już jakiś czas temu, ale dopiero nie dawno w nasze ręce trafiła książeczka zawierająca dwanaście opowiadań o zabawnej krowie i jej przyjacielu Panu Wronie.
Pierwsze wrażenie  Dominika po obejrzeniu książeczki to "Jaka ta krowa śmieszna". Podczas czytania książki utwierdziliśmy się w tym, że "Mama Mu" jest śmieszna i ma ciekawe pomysły.
Dla Mamy Mu nie ma rzeczy niemożliwych.
Pan Wrona pewnego dnia zapytał ją:
"-Czemu ty nie możesz stać spokojnie w boksie, żuć i gapić się przed siebie jak zwykła krowa!?"
Mama Mu odpowiedziła:
"-Przecież to robię. Czasami. Ale nie cały czas, Panie Wrono, bo się robi nudno".
I właśnie, żeby nie było nudno Mama Mu uczy się jeździć na rowerze, nurkuje, tańczy, jedzie do miasta, gdzie odwiedza bibliotekę, łowi ryby i robi wiele innych ciekawych rzeczy, o których innym krowom nawet by się nie śniło. To czyni z niej bardzo wyjątkową krowę, którą bardzo polubiliśmy.
W wielu tych wydarzeniach towarzyszy jej Pan Wrona, który tylko się przygląda i wciąż odwodzi ją od tych pomysłów. Wciąż powtarza, że dostanie "pióropleksji" od tych jej pomysłów.




W książce ukazanych jest dużo emocji, o których po przeczytaniu książki można z dzieckiem porozmawiać. Jest dużo radości, szczęścia, ale jest też rozczarowanie, smutek, czy obrażalstwo. To właśnie Pan Wrona często się obraża na przykład o to, że Mama Mu dostała odznakę z pływania, a on nie. Mama Mu wpada na pomysł jak rozwiązać problem i uszczęśliwić Pana Wronę, który wciąż powtarza, że nie wie czy będzie miał czas przylecieć następnego dnia ale i tak zawsze się zjawia.
Na końcu prawie każdego opowiadania pojawia się zdanie
"On tego jednak nie słyszał bo już dawno był we Wronim Lesie".
To ulubione zdanie Dominika, które zawsze dokańcza, gdy ja zaczynam je czytać.
Książka ta zawiera piękne ilustracje, po jednej do każdego rozdziału. Kiedy czytaliśmy książkę Dominik już nie mógł się doczekać kiedy narysuje własną ilustrację. Chłopcom bardzo spodobał się ten pomysł, i teraz właściwie do każdej przeczytanej książki powstaje rysunek z własną interpretacją.
Tym razem całą rodzinką usiedliśmy do kredek i każdy stworzył swój rysunek. Fajną mieliśmy przy tym zabawę.


Polecam również pozostałe książki Wydawnictwa Zakamarki o zabawnej krowie "Mamie Mu". Inne książki zawierają po jednym opowiadaniu. Są w dużym formacie i z mnóstwem ilustracji, które stworzył Sven Nordqvist. Mamy w swojej biblioteczce książki o Petsonie i Findusie również przez niego zilustrowane i bardzo je lubimy.

Mama Mu na rowerze i inne historie - można kupić tutaj
Autorzy: Jujja i Tomas Wiesalander
Ilustracje: Sven Nordqvist
Oprawa: Twarda
Ilość stron: 128
Wymiary: 16 x 21.5 cm
Rok wydania: 2012
Wydawnictwo: Zakamarki
Wymiary: 16 x 21.5 cm

środa, 10 kwietnia 2013

Sierpniowy ogródek

Sezon ogródkowy tuż tuż, Dzisiaj wklejam zaległe zdjęcia z sierpniowego ogródka. Dominujące barwy to żółty i pomarańczowy czyli słoneczniki i nagietki z nasion od kochanej Madzi:)








Marzy mi się ogródek na podwyższeniu ale w tym roku pewnie za wiele się nie zmieni. Może w przyszłym roku zrobię przebudowę ogródka.


Teraz podwórko przypomina teren błotny. Zasypane śniegiem, a tam gdzie śnieg już stopniał jest mnóstwo błota. Oby słonko jak najwięcej świeciło, stopiło śnieg i wysuszyło ziemię:)
Dużo słońca Wam życzę i serdecznie pozdrawiam!

wtorek, 9 kwietnia 2013

Wiosna


Wczoraj późnym popołudniem widzieliśmy dwa bociany przelatujące, za oknem nad polami. Bardzo się z tego ucieszyliśmy. Wczoraj chłopcy więcej czasu spędzili na dworze i w powietrzu czuć było nadchodzącą wiosnę. Ostatnio przeglądałam wiosenne zdjęcia z poprzednich lat i o tej porze już na rowerkach w bluzie chłopcy jeździli, już pąki i kwiaty na drzewach były. Jesień w tym roku była wyjątkowo piękna, wyjątkowo ciepła i naprawdę złota dlatego usprawiedliwiam to wiosenne opóźnienie. W niedzielę zrobiłam wianek na drzwi. Od dawna podobały mi się takie szyte plecione, ale uszycie ręcznie takich elementów skutecznie mnie odstraszało. W szafie znalazłam biały, bawełniany podkoszulek, który już pierwszym praniu się skurczył. Pocięłam go na trzy podwójne pasy, zaplotłam je w warkocz i powstał wianek. Uszyłam dwa kwiatuszki i dwa ptaszki i po dwóch godzinach wianek wisiał na drzwiach.

Idąc za ciosem uszyłam też czapeczkę na słoik, ale użyłam za dużo koronki i w wolnej chwili muszę przyszyć na nowo tę koronkę.








Już nie mogę się doczekać prac ogrodowych i własnych ziół i warzyw.
Przeglądając zdjęcia znalazłam też te z sierpniowego ogródka, które nie miałam okazji opublikować. Zrobię to w następnym poście. Nie mogę się doczekać suszenia prania na dworze. Mam nadzieję, że jeszcze kilka dni i ...

Pozdrawiam Was wiosennie i kolorowo!
Iza

piątek, 5 kwietnia 2013

Ognioodporni

Miałam napisać o tym jutro, ale skoro dzisiaj piątek i zaczyna się weekend piszę teraz.
Wczoraj byliśmy odwiedzić Kasię i jej synka Tomusia, którzy mieszkają nie daleko nas. Do domu wróciliśmy bardzo zadowoleni. Gdy kogoś odwiedzam pierwszy raz w głowie snują mi się różne myśli. Kasia od pierwszego poznania wydała mi się osobą bardzo ciepłą i sympatyczną. Nie myliłam się. Byłam zaskoczona jej ogromną biblioteczką, w której znalazłam pozycje bardzo, bardzo interesujące. Do domu wróciłam z obładowaną książkami torebką i głową pełną dobrych natchnień.
Dostaję od Was dużo maili, o różnej tematyce. Wiem, że są wsród Was osoby, które zainteresuje film, który chciałam Wam dzisiaj polecić. Mnie poleciła go wczoraj Kasia i jeszcze wieczorem obejrzeliśmy go z mężem.
Dobrymi rzeczami warto się dzielić, a film jest naprawdę godny polecenia. Chwilami denerwująca jest gra aktorska i przewidywalność ale mimo to naprawdę warto go obejrzeć i to najlepiej ze swoją drugą połówką (koniecznie z paczką chusteczek pod ręką).
Nie będę się rozwodziła tutaj na tematy wiary, problemów małżeńskich, rozwodów itd. Wiem, że to drażliwe tematy i wiele osób nie lubi jak się o tym piszę.
Film jest skierowany do wszystkich osób, które mają ochotę obejrzeć coś wartościowego.
Mam w swojej biblioteczce wiele książek, które fajnie i lekko się czyta, ale tak naprawdę nic nie wnoszą do mojego życia. Przeczytałam piękną książkę "Wenecja Vivaldiego", ale już za wiele z niej nie pamiętam i nie wiem czy jakoś na mnie wpłynęła. Byłam nią zachwycona zaraz po przeczytaniu, ale te emocje już dawno minęły. Podobnie jest z filmami.
Ten film myślę, że zostanie w pamięci. "Ognioodporni "
Można go obejrzeć online na stronie Gloria.tv
 A jeśli ktoś jest zainteresowany jeszcze jakimś fajnym filmem to polecam Family Men z 2000roku.

A może Wy macie jakieś ciekawe, godne polecenia filmy nie tylko o takiej tematyce.
A żeby nie było tak beż zdjęciowo, na koniec fragment okładki naszego rodzinnego pamiętnika i cytat z książki, którą właśnie czytam.


Serdecznie polecam i życzę Wam miłego, rodzinnego weekendu.
Iza


Torcik szwedzki

Przy tym cieście jest troszkę zachodu, ale warto je zrobić.
Przepis na torcik szwedzki zaczerpnęłam z bloga Dorotki.


Składniki na blaty bezowe:
4 białka
150 g drobnego cukru do wypieków
100 g zmielonych migdałów
1 łyżka mąki ziemniaczanej

Białka ubić w misie miksera na sztywną masę. Nie przerywając ubijania dodawać cukier, stopniowo, łyżka po łyżce, aż do wyczerpania.
Migdały wymieszać z mąką, dodać do ubitych białek i  wymieszać szpatułką.
Z masy bezowe upiec 3 blaty po ok 21cm
Piec w temperaturze 180ºC przez 15 - 20 minut do zezłocenia.
Wyjąć z piekarnika, wystudzić.
Składniki na krem:
4 żółtka
100 g cukru z wanilią
200 ml śmietany kremówki
150 g masła, w temperaturze pokojowej

Do garnuszka wlać kremówkę, dodać żółtka i cukier z wanilią. Roztrzepać, do połączenia. Delikanie podgrzewać mieszając, do zgęstnienia. Nie dopuścić do wrzenia; przed samym momentem wrzenia ściągnąć garnuszek z palnika. Ostudzić.

Mnie krem wyszedł trochę za rzadki i następnym razem chyba go zagęszczę odrobiną mąki.

W misie miksera utrzeć masło na jasną i puszystą masę. Stopniowo, łyżka po łyżce, dodawać przestudzony budyń, ucierając. 


Polewa:
Zamiast rozpuszczonej czekolady mlecznej ze śmietaną kremówką i pokruszonymi cukierkami Daim można użyć gotową czekoladę Milkę z kawałkami cukierków Daim. Zamiast cukierków daim można też użyć cukierków typu np. werthers original

Przygotowanie:
Waniliowy krem maślany podzielić na 3 równe części.
Jeden blat bezowy położyć na paterę. Posmarować jedną częścią kremu, posypać posiekanymi cukierkami. Przykryć drugim blatem. Na blat wyłożyć drugą część kremu, posypać cukierkami. Przykryć ostatnim blatem. 
Ja dodatkowo przed polaniem ciasta czekoladą posmarowałam je ubitą śmietaną kremówką.
 Pozostały krem rozsmarować po bokach tortu, udekorować migdałami.
Na wierzch wylać gęstą, ochłodzoną polewę.
 Schłodzić przez kilka godzin w lodówce, a najlepiej przez całą noc.
Polecam oryginalny przepis tutaj. U Dorotki można podziwiać piękne zdjęcia:)
Mój nie wyszedł taki ładny, ale był przepyszny i zniknął jeszcze przed świętami:)
Smacznego:)


środa, 3 kwietnia 2013

Trzecia Wielkanoc w domowym zakątku

Do naszego domowego zakątka wprowadziliśmy się tuż przed Wielkanocą trzy lata temu. Każda następna Wielkanoc to taka rocznica naszego gniazdka :)
W tym roku Święta minęły nam rodzinnie, domowo, spokojnie czyli tak jak lubimy.
Stół w kuchni rozkładamy właściwie tylko na święta. Nakryłam go w sobotę wieczorem i rano chłopcy mieli niespodziankę, którą bardzo docenili pochwałami.


Przygotowując się to Wielkanocy czytaliśmy wspólnie książkę "Kolorowy nasz rok Kościelny". Przed śniadaniem Dominik przeczytał nam o tradycjach wielkanocnych.

Chłopcy już nie mogli się doczekać kiedy skosztują słodkości.


W tym roku również zrobiłam tort makowy oraz paschę. To nasze ulubione świąteczne przysmaki. Za rok chyba zrobię dwie paschy. Uwielbiam jej kremowy smak.





Na Święta zrobiłam również torcik szwedzki podobny jak w Ikei. Tak nam smakował, że zniknął jeszcze przed świętami. Chłopcy już proszą, żeby znów go upiec:)
Jak tylko to zrobię to podzielę się z Wami przepisem.
Pozdrawiamy Was serdecznie!