niedziela, 7 października 2012

Czas odnaleziony.

Od jakiegoś czasu jestem posiadaczką książki autorstwa Mimi i Zorkiego pt "Czas odnaleziony".
Serdecznie dziękuję za książkę, za dedykację, czas i za tą jedynkę. Czekam na kolejne części i delektuję się chwilami z książką.



Każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Ja znalazłam.
Mój ulubiony rozdział to "Niezatarte kulinarne wspomnienia"
Po przeczytaniu go w mojej głowie zrodziły się moje kulinarne wspomnienia. Niektóre bardzo podobne.
Bardzo podoba mi się ten fragment, który rozbudził te wspominki:
"To niesamowite, że miewamy niewyobrażalnie dobrą pamięć do dobrych smaków. Takich rarytasów, które są po prostu domową kuchnią opartą na miłości i szczodrości. Menu z czasów dzieciństwa to solidny fundament. Sam zapach potrafi wskrzesić nawet bardzo odległe wspomnjenia, gdyż właśnie on definiuje i zdradza kuchnię, Dom, który pachnie prawdziwym rosołem na lubczyku lub podsmażaną cebulką...Tego nie da się zapomnieć. To taki nasz bank pamięci, który nigdy nie zawodzi."
Dominik często mnie pyta: "a jaka była Twoja ulubiona potrawa, którą robiła Twoja mama.., A Twoja babcia?"
Moja mama robiła i robi najlepsze placki ziemniaczane. Jako dziecko jadłam je z kwaśną śmietaną i cukrem. Kiedy chodziłam do liceum i przyjeżdżałam do domu w piątki na weekend czekał na mnie talerz placków. Zjadałam ich całe mnóstwo. Dominik też uwielbia placki i jak jedzie do babci to babcia dla niego je piecze. Moje też uwielbia ale nie są aż takie pyszne.
W każdą sobotę pomagałam mamie przy pieczeniu ciast. Bardzo to lubiłam. Z dzieciństa szczególnie pamiętam ciasto królewskie tzw. pleśniak. Uwielbiałam wyskubywać kruszonkę. Hitem były też andruty z nadzieniem z żółtek, pokruszonych herbatników, powideł i kakao. Najlepsze!
Moja babcia Celinka robi najlepsze pierogi z jabłakami, polane masełkiem i posypane cukrem i cynamonem. Gotuje najlepszą botwinkę i zupkę ryżową. Obie na cielęcince i z dużo ilością natki pietruszki. Pycha! Piecze też najlepsze ciasto drożdżowe. Mnie nigdy tak nie wyrosło jak babci.
Babcia Stasia zwsze jak ją odwiedzałam robiła mi jajko trzepane czyli kogel-mogel. Ucierała je z cukrem łyżeczką i później dodawała ciemnego kakao. Robiła też przepyszne kompoty truskawkowe, które uwielbiał Dominik. Przy okazji wizyty hojnie nas nimi obdarowywała. Dominik zawsze pił je u babci z filiżanki w grochy. Mam jedną na pamiątke po babci i jest takim naszym skarbem.


Mama Pawła gotuje najlepszy rosół. Nigdy nie lubiłam rosołu. a ten jest wyjątkowy, z kilku rodzajów mięs, nie za tłusty, przepyszny. Uwielbiam też zrobione przez nią rolady wołowe, gołąbki i surówki, których nigdy nie cierpiałam.
Moja Ciocia Józia, która była jak trzecia babcia na Boże Narodzenie robiła przepyszną Kutię i ciasto z makiem. Ciocia nauczyła mnie szyć ręcznie, troszkę haftować. Na pamiątkę mam jej zeszyt z niektórymi przepisami, miskę z malowanymi kwiatami, w której tę kutię podawała, gliniane makutry, garnki i formę do baby drożdżowej. Miskę dostałam jeszcze za jej życia, kiedy byliśmy z malenkim Dominisiem odwiedzić ją w Święta. Ciocia już nie żyje i pewnie kiedyś powstanie osobny post o skarbach z jej kiedyś niebieskiej chatki.
To moje smaki z dzieciństwa. Byłam strasznym niejadkiem. Mama nawet pojechała ze mną do lekarza, który zakazał zmuszania mnie do jedzenia.
Teraz uwielbiam jeść. Kruszynką nie jestem, wagi piórkowej też nie mam choć o dziwo nadwagi też nie. Uwielbiam ciasta i słodkości. Nadal uwielbiam jajko - kogel mogiel i moje dzieciaki również. Ciekawa jestem jakie oni będą mieli kulinarne wspomnienia z dzieciństwa.
Już teraz wiem, że Dominik uwielbia moją pizze, sakiewki z pieczarkami i piersią z kurczaka parowce, pierogi i placki. Nikuś uwielbia zupy, krokiety i mnóstwo innych rzeczy, które nie wszystkie dzieci lubią. Czasem dziwię się, że coś mu smakuje jak na przykład kapusta kiszona gotowana.
Czasem w naszej kuchni pojawiają się jakieś nowe smaki.
Może macie ochotę podzielić się Waszymi kulinarnymi wspomnieniami???? Czy jako dzieci pomagałyście w kuchni?
Pozdrawiam Was jesiennie i w imieniu Dominika jeszcze raz dziękuję za wszystkie ciepłe i serdeczne życzenia.



9 komentarzy:

  1. Tyle ciepła i serca w tym wpisie... Bardzo mnie ujął. Buziaki Izuś dla Was wszystkich :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak mi slinka leci na mysl o tych domowych pysznosciach! Mam gloda ale ziemniaczki juz dochodza i zaraz siadammy do obiadu ;) Piekny wpis, milo sie czytalo i piekne wspomnienia. Uwielbiam te kolory u Was. Zolty jest obledny!!! U mnie w szafie z ostatnich nowosci pojawilyu sie wlasnie takie zolto-miodowe spodnie i szal. :) Sciskam mocno Iz

    OdpowiedzUsuń
  3. Babcia Zosia - pierogi z kapustą i grzybami, kruche babeczki z takim nadzieniem, którego nie mogę nigdzie znaleźć, jagody w słoikach i kompot z całych jabłek
    Babcia Karola - pierogi z twarogiem, bułka drożdżowa, placki na fajerkach, domowe lody, domowy makaron i zasmażka, którą wyjadałam z patelni.
    Mama - bigos, gołąbki, różnego rodzaju zupy, śledzie marynowane z cebulą, z ciast melba (zawsze robiona na moje urodziny) i pijak (robiony na urodziny brata)
    Eh, wspomnienia, ciekawe jakie potrawy będzie pamiętało moje dziecko

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały post:)))
    mam sporo takich wspomnień... jednym z nich jest przesiadywanie z moim dziadziem w kuchni i ubijanie kapusty kiszonej w takiej dużej beczce:))) ach to były czasy! ile śmiechu i radości... a książkę również posiadam, więc dokładnie wiem o czym mówisz. Jest niesamowita.
    Wspaniałe zdjęcia i ile domowych rarytasów nam tutaj pokazujesz. mniam! aż ślinka leci.
    zapraszam Ciebie na zabawę u mnie i życzę miłej niedzieli.:)

    OdpowiedzUsuń
  5. a pamiętacie najprostszy kogel-mogel?
    uwielbiałam go, ale tylko w wykonaniu mojej babci :D

    podobnie, po lekturze Mimi, wspominałam z mężem smaki z dzieciństwa, kazdy ma inne, ale jakże miłe, smakowite i niepowtarzalne...

    jak Wam pieknie w żółci :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Izuniu cudownie spędzacie wspólny czas;)
    Jak zawsze pysznie u Ciebie;)
    Pozdrawiam Was cieplutko;*

    OdpowiedzUsuń
  7. oj nie, ja w kuchni pomagalam "jak najmniej" ;))) zawsze powtarzalam mamie, ze jeszcze zdaze nastac sie przy garach (ona z reszta zawsze z rozbawieniem to wspomina). Nie mowie, ze nie pomgalam nic, oczywiscie, pomagalam, ale nie sa to jakies super mega wspomnienia, ktorymi moglabym sie dzielic ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Izuniu,

    Właśnie przeczytałam Twoje komentarze, dziękuję za miłe słowa.
    Wy też mieliście fantastyczny weekend, mimo złej pogody.
    Ale ja chciałam Ci powiedzieć, że już rano zaglądałam na Twój blog i zachwycił mnie Twój żółty zestaw:-) Wyglądasz uroczo! No i Chłopcy pod kolor! Gdybym zobaczyła taką ładną rodzinę na spacerze, na pewno bym się oglądała za Wami z uśmiechem!
    Buziaki,
    Ania

    OdpowiedzUsuń