wtorek, 4 listopada 2025

Listopadowe powroty do domowego zakątka


Witam się z Wami listopadowi.

Minęło sporo czasu od mojego ostatniego wpisu…

 W maju próbowałam nadrabiać blogowe zaległości i zamieściłam podsumowanie stycznia. Kolejnych wpisów już się jednak nie udało napisać - życie toczyło się szybko, a dni przemykały jeden za drugim.

W tamtym czasie straciłam telefon z wszystkimi zdjęciami i filmikami, które miałam zapisane w pamięci. To były kadry pełne wspomnień, codzienności, uśmiechów, małych chwil uchwyconych w biegu… i nagle wszystko zniknęło. Przez jakiś czas próbowałam odzyskać dane, niestety bez skutku. Wciąż jednak tli się we mnie nadzieja, że może pewnego dnia trafi on w dobre ręce i uda się przywrócić to, co utracone.

Niedługo potem, podczas zakończenia roku formacyjnego i spływu kajakowego mój mąż również stracił swój telefon, który wpadł do wody. Jego dane też próbujemy odzyskać, bo najbardziej żal nam zdjęć i filmików, tych naszych małych rodzinnych wspomnień, które zatrzymują czas.

W maju przyszedł też inny, dużo trudniejszy czas - diagnozy, szpitala, niepokoju i cichej modlitwy. To był okres zmagania i wiary. Czas, w którym uczyliśmy się przyjmować wolę Bożą w naszym życiu i w życiu naszych dzieci. Wiele się wtedy zatrzymało, a jednocześnie coś się pogłębiło - nasza ufność. Czuwając przy szpitalnym łóżku powstawały hafty florystyczne.

Mam już nowy telefon i… zapisało się na nim tyle nowych wspomnień.  Wycieczki przedszkolne, świętowanie Dnia Mamy, jazda na rowerze - te małe i te większe wydarzenia. Czerwiec przyniósł zakończenia roku: szkolnego i formacyjnego we wspólnocie. 


Jeśli jeszcze nie znacie Gai z Gajówki to bardzo polecam Wam te książki. 








Prezenciki na zakończenie przedszkola dla personelu. 




Czerwiec był miesiącem radosnych spotkań. Przyleciała moja siostra ze Stanów, druga z Włoch i w komplecie mogłyśmy się spotkać, na I Komunii Świętej mojego siostrzeńca.



Mogliśmy również gościć całą rodzinkę u siebie.





Ogromnie cieszył mnie każdy spokojny moment w domu.






Udało nam się pojechać na kilka dni nad morze. Odwiedziliśmy tam Muzeum Emigracji, które serdecznie polecam.



Lipiec był chwilą oddechu, który zaraz potem przerodził się w cztery tygodnie intensywnej pracy podczas półkolonii, w trakcie których organizowaliśmy warsztaty kulinarne, krawieckie, florystyczne, eksperymenty, warsztaty teatralne, fitness, warsztaty sensoryczne. W każdym tygodniu miałyśmy po dwie wycieczki jedna do jakiegoś miejsca druga do aquaparku i wiele wiele innych atrakcji. Na każdym turnusie było po prawie sto, albo ponad sto dzieci.


W lipcu świętowaliśmy moje urodziny. 



Każde warsztaty to nowe doświadczenia. 





Miłym wydarzeniem wakacyjnym było spotkanie z naszą wspólnotą małżeńską na działce mojej siostry, która jest coraz częściej miejscem naszych rodzinnych spotkań.










W sierpni, w drugiej połowie, nadszedł upragniony urlop i spełnienie marzeń - nasza rodzinna podróż do Paryża. To był wyjątkowy czas, bo świętowaliśmy tam okrągłe urodziny mojego męża. W Paryżu dołączyła do nas również nasza fundacja  i dzieci ze świetlicy - razem przeżyliśmy niezapomniane chwile, zarówno w samym sercu Paryża, jak i w bajkowym Disneylandzie. To było spełnienie marzenia nie tylko dzieci, ale i nas dorosłych.




Paryż zdecydowanie zasługuje na osobny wpis.

Wrzesień przyniósł nowy początek — kolejny rok szkolny i formacyjny, nowe wyzwania i posługi. To też miesiąc, w którym nasz starszy syn skończył 19 lat, a najmłodszy… 5. 🎂 Małe i wielkie świętowanie w naszym domowym zakątku.



Początek jesieni był chwilą wytchnienia, ale październik znów nabrał tempa — wyjazdy, spotkania, przedszkolne wydarzenia i nowe wyzwania w pracy. Od września zaczęły się też późniejsze powroty do domu, dni stały się coraz krótsze, a wieczory coraz bardziej sprzyjają zaszyciu się w cieple domowego ogniska.









Targ i starocie w zabytkowej stodole.


Były chwile na spacery i zbieranie kasztanów.


Udało mi się uczestniczyć w wyjątkowym wydarzeniu jakim była koronacja wizerunku Matki Bożej w Sanktuarium w Skarżycach.



Rozpoczęły się spotkania w naszej kobiecej wspólnocie.


W październiku uczestniczyliśmy w wyjątkowej Eucharystii wraz z uczniami i rodzicami z klasy Dominika. Byliśmy u stóp Matki Bożej Częstochowskiej.


Kulinarne podróże na naszej świetlicy. 






Tak cudownie zostaliśmy obdarowani przez przyjaciół ze wspólnoty, którzy nas odwiedzili. Wzruszyło mnie to ogromnie. Suszone grzybki, domowe przetwory i nawet nasza ulubiona mąka.
Zwłaszcza soki z malin tak bardzo nam się przydały w czasie pierwszego przeziębienia.



Jesienne słońce, tańczące w kuchni.



Udało nam się we wrześniu zrobić mały remoncik i dzięki temu Leoś na urodziny dostał własny pokój.




Całe lato cieszyły nas kwiaty w ogrodzie i nawet jesienne grabienie liści było ogromną radością.




Październikowy wyjazd na dwudniowe warsztaty do Skarżyska -Kamiennej 




Teraz mamy listopad- czas zadumy i gniazdowania. Czas, który z pozoru powinien przynieść więcej
 spokoju, ale wciąż tyle rzeczy do zrobienia i tyle myśli krąży po głowie.

A jednak właśnie w tym wszystkim chcę wracać tutaj — do słów, do wspomnień, do Domowego Zakątka. Tęskniłam za tym miejscem. Za chwilą ciszy przy klawiaturze, za możliwością zatrzymania dnia w kilku zdaniach, kilku kadrach Chciałabym, żeby to było miejsce, do którego można wracać wtedy, gdy świat pędzi za szybko — żeby można było tu na chwilę pobyć, pooddychać, przypomnieć sobie to, co naprawdę ważne.


Dziękuję, że jesteście Kochani ❤️