czwartek, 15 stycznia 2015

Szkoła na widelcu. Najlepsze przepisy dla całej rodziny.

Kiedy cztery lata temu Dominiś miał iść do przedszkola, martwiłam się jak to będzie z jego jedzeniem. Co ona tam będzie jadł, jak on taki niejadek? Bardzo szybko jednak się okało, że z tego naszego niejadka zrobił się smakosz. Nie miał innego wyjścia, więc jadł to co dostawał - oczywiście nie zawsze!!! Nadal nie je zup w szkole, choć zrobił postęp i czasami je próbuje.
Mamy to szczęście, że mieszkamy w małej miejscowości. Szkoła jest niewielka, a Panie kucharki to głównie babcie dzieci, które chodzą do tego przedszola czy szkoły. Dzieciaki dostaja pyszne obiadki, a na podwieczorki od czasu do czasu domowa drożdżówka, placek z jabłkami lub ze śliwkami. Trudno mi sobie wyobrazić to, żeby do szkoły przyjeżdżał catering. Jednak są takie szkoły w których dzieci jedzą różne dziwne rzeczy.
Ostatnio w moje ręce wpadła książka Grzegorza  Łapanowskiego i Mai Sobczak " Szkoła na widelcu. Najlepsze przepisy dla całej rodziny"


Czekałam na tę pozycję odkąd zobaczyłam pierwszą jej zapowiedź na FB.
Często myyślę o tym jak tu ulepszyć naszą domową kuchnię. Czasami robię sobie wyrzuty, że jemy za dużo smażonego lub słodkości, które najbardziej uwielbiam przygotowywać.
Największe jednak dylematy mam kiedy przyjeżdżają do nas goście, a ja nie wiem co przygotować. Nie lubię, gdy goście wyjeżdżają od nas głodni i mam nadzieję, że tak się jeszcze nie zdarzyło? Mimo to, często okazuje się, że dzieci czegoś nie lubią lub nie mogą z powodu nietolerancji jakiś pokarmów czy poszczególnych składników.
Książka "Szkoła na widelcu" okazała się niezwykle pomocna zwłaszcza w sytuacjach, kiedy nasi goście czegoś nie mogą jeść. Można w niej znaleźć przepisy na dania nie zawierające mleka, jaj, czy glutenu.
Po wypróbowaniu przepisu okazuje się, że ciasto bez zwykłej mąki też może być pyszne, a ciasteczka owsiane smakują wyśmienicie.






Obszerny wstęp jest skarbnicą wiedzy o tym jakie wybierać składniki, jak je przechowywać itd.

Kiedy wzięłam książkę do ręki wiedziałam, że pierwszym przepisem jaki wypróbuję będzie pasta słonecznikowa  rukolą.
Zmodyfikowałam trochę przepis i zamiast wymienionych przypraw dodałam tylko sól i odrobinę oliwy.
Śmieję się, że mogłabym spokojnie prowadzić bar mleczny bo moje główne przyprawy to pieprz i sól. Do zup dodaję ziele angielskie i liść laurowy, natkę pietruszki, koperek lub por pod koniec gotowania tak aby można było je wyłowić:)
Nigdy nie przepadałam za dużą ilością przypraw. Wyjątek stanowią mięsa do których lubię dodać trochę tego i owego:)
Chłopcy dopatrzą się każdego "paprocha" w zupie ja zresztą jako dziecko miałam podobnie.
Przyznam szczerze, że rukolę jadłam po raz pierwszy (kiedyś jako dodatek do sałatki, ale w tak dużej ilości nigdy).
Pasta to uprażony słonecznik (1/2 szklanki), garść rukoli, odrobina oleju rzepakowego, soli i podduszonego jabłka.
W oryginalnym przepisie jest więcej składników, a między innymi sos sojowy, którego nie miałam i cebula, którą pominęłam.





Po pierwszym spróbowaniu stwierdziłam, że pasta smakuje "zdrowo", ale po każdym kolejnym wciągnęła mnie i co chwilę ja podjadałam. Pastą posmarowała podsmażoną na masełku bagietkę. Smakowała pysznie.
Mężowi też bardzo smakowała. Dzieciaki niestety nawet nie chciały spróbować.

Zanim sięgnęłam po tę pozycję myślałam, że jedzą dużo, jednak po wspólnym przejrzeniu książki okazało się, że bardzo się mylę.
Uwielbiają wszystkie owoce bez względu na kolor (znam dzieci, które jedzą tylko czerwone owoce lub pomarańczowe :)), jedzą zupy jarzynowe i nie tylko jednak gorzej z surowymi tj. pomidory, ogórki itd. Dlatego gdy będę robić kolejne potrawy na pewną chcąc aby to jedli moi chłopcy będę musiała je trochę zmodyfikować.
Z wieką przyjemnością wypróbujemy przepis na pizzę czy pulpeciki zamieszczone w książce.
Mam przy sobie dwóch małych kucharzy, którzy sami zdecydują jakie składniki będziemy dodawać do naszych potraw, tak aby im smakowały, a przy okazji by mogli spróbować i odkryć nowe smaki.



Bezglutenowe brownie z amarantusem, kóre robi moja kuzynka jest absolutnie przepyszne i gdybym nie spróbowała nie wiedziałabym, że tak mi posmakuje.
Nie jestem zbyt otwarta na nowości, nie ulegam kulinarnym modom (wolę jak coś smakuje niż wygląda), ale od czasu do czasu warto spróbować czegoś nowego. Często to powtarzam naszym chłopcom, bo u nas kulinarne nowości rodzą się z pustej lodówki i często są to smaki, które są u nas kulinarnym hitem:)

Książka jest pięknie wydana. Jedyne czego mi w niej zabrakło to przepisów i pomysłów na drugie śniadania, takie, które dziecko może zabrać do szkoły. Często szukam nowych pomysłów i może powstanie druga część z tej seri "Szkoła na widelcu. Pomysły na drugie śniadania do plecaka" Chętnie bym sięgnęłą po taką pozycję:)

" Szkoła na widelcu. Najlepsze przepisy dla całej rodziny" można kupić tutaj.
Grzegorz Łapanowski, Maia Sobczak
Kategoria: Książki kucharskie

Format: 240x165mm
Liczba stron: 232
Wydawnictwo: Publicat

16 komentarzy:

  1. Witaj, widzę że obie cierpimy na bezsenność :) a książka może się okazać dla mnie bardzo pomocna ponieważ jestem bezglutenowcem i szukam takich właśnie pozycji gdzie są takie przepisy chociaż po tylu latach wprawy z tą dieta wszystkie składniki zamieniam i też pysznie wychodzi. A do mnie na bloga zapraszam na domowe koktajle i placuszki szpinakowe są rewelacyjne aby własnie to warzywo przemycić dzieciom. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pomocników masz wspaniałych. Dzięki za podpowiedź, z checią sięgnę po tę książkę. U nas przy gościach zmorą jest podwójne menu - dla dzieci i gości. Ja już na ich dania patrzeć nie mogę ... syn np. od 2 lat codziennie je rosół... a lekarz powiedział chce niech je to zdrowe przecież :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hehe, mój syn też CODZIENNIE jadłby rosół :P

      Usuń
    2. Rosół to u mnie podstawa, przynajmniej raz w tygodniu a pewnie i codziennie bym mogła jeść :) Także w zupełności rozumiem :)

      Usuń
  3. ja osobiście średnio lubię gotować, więc chętnie robię wszystko co nie wymaga wielkiego trudu i czasu... tą pastę zrobię na bank, bardzo mnie zaciekawiła:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Co by nie mówić apetyczna ta książka :) A ja jeszcze na liście książek kucharskich mam, te które polecałaś w zeszłym roku. No cóż dopisuje kolejną :) Mali kucharze są przeuroczy , pozdrowienia dla Was!

    OdpowiedzUsuń
  5. mile mnie zaskoczyłaś recenzją chyba też się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne fartuszki i czapki mają chłopaki:)
    Ja jestem zwolenniczką zup. Nie żebym je szczególnie lubiła, co to to nie, ale uważam że są bardzo zdrowe i zupa praktycznie jest w domu codziennie. Ciepła i pełna różności.Gdy córka była mała dużo zup miksowałam w krem, dzięki czemu zjadała w niej i por, seler, i cukinię, soczewicę, brokuły, praktycznie wszystko co dodałam. Teraz (10) je już nierozdrobnioną, tylko nieznacznie wygrzebując;)

    Przepis na bezglutenowe brownie poproszę:)
    Wiem to po sobie, że warto przynajmniej ograniczyć cukier i gluten:)

    Pozdrawiam i życzę wielu nowych kulinarnych doznań:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Pasta wygląda smakowicie i napewno chciałabym ją spróbować:) Cudownie jak tak robisz wszystko żeby dogodzić kulinarnie całej rodzince i gościom:)
    W zeszły weekend spróbowałam znalezionego u Ciebie przepisu na "Tort czekoladowy"wyszedł BOMBOWY!! pierwszy raz w życiu piekłam tort dlatego jestem niesamowicie dumna z siebie że wyszedł mi i to jak smakował mmm...:) Jutro również go piekę na specjalną okazje, 50-tą rocznicę ślubu moich teściów:) na moim blogu pokazałam zdjęcie torciku i pozwoliłam sobie Ciebie zaznaczyć, że to z Twojego bloga przepis:)
    Pozdrawiam cieplutko :)
    Patrycja

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale się zrobiłam głodna na widok tej pasty i podsmażanej bułeczki! Ojej! :) Wspaniała książka!
    Chyba muszę się wybrać do sklepu po słonecznik i rukolę :)

    Chłopaki mają cudne czapy i fartuszki :)
    Pozdrawiam - Magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czapki i fartuszki kupione w tesco za 6 zł na poświątecznej wyprzedaży.
      Dziękujemy za odwiedziny!

      Usuń
  9. Czytając Twój wpis pomyślałam, że byłoby ciekawie, gdybyś czasem zamieszczała swoje propozycje na obiady i kolacje dla dzieciaków. Świetnie inspirujesz, jeśli chodzi o słodycze, fajnie byłoby wiedziec, co poza tym zajadają Twoi mali kucharze:)
    Pozdrawiam,
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  10. Oglądałam ostatnio tę książkę w Empiku i ciekawie się prezentowała, ale ostatnio zostałam obdarowana książką Zosi Cudny "Przepisy na cztery pory roku", więc odpuściłam sobie ją :)

    OdpowiedzUsuń
  11. U mnie z przyprawami jest wręcz odwrotnie! Mój Młody narzeka na przedszkolne posiłki właśnie dlatego, że są słabo doprawione. Od małego przyzwyczaił się do oregano, bazylii, majeranku, papryki itd. Przedszkolne dania są dla niego po prostu mdłe ;) Niestety nie akceptuje kanapek (tylko z dżemem, miodem i nutellą zje ;) ) i pomidorów w każdej postaci (zupa, sos a nawet ketchup!). A co do śniadań do szkoły, to w którejś dość starej już gazecie kulinarnej był cały "artykuł" o tym i propozycje. Specjalnie na przyszłość zachowałam ;) Jak mi przy któryś porządkach wpadnie w ręce, to podeślę Ci skany na maila :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja z kolei bardzo lubię nowości w kuchni, staram się aby goście zjedli u mnie zawsze coś nowego bo nie lubię się powtarzać z tymi samymi potrawami także służę radą jeśli chodzi o jakieś nowości dla gości. Z dziećmi to tak jak w większości opisanych tu przypadków, maja ulubione potrawy i ciężko przekonać ich do czegoś nowego. Teraz na tapecie jest u mnie kasza jaglana i omlety:))) i proszę o przepis na ciasteczka owsiane oraz brownie z amarantusem.

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetna pasta:) Poszukam przepisu. Ja uwielbiam asty do chleba:)

    Polecam Ci ten blog i wpis o śniadaniach dla dzieci: http://smakuje.blox.pl/2014/11/Co-na-drugie-sniadanie-8.html

    OdpowiedzUsuń