Moja przygoda z gliną zaczęła się rok temu, na warsztatach u Agnieszki Tam zakochałam się w glinie i miałam ochotę na więcej. Od razu z Jolą zakupiłyśmy sobie 10 kg gliny na spółkę, z której powstały moje choineczki.
Od tamtego czasu zaczęłam kombinować, co tu zrobić aby u nas mogły odbywać się takie warsztaty. Niestety nie udało się zakupić pieca, ale udało się znaleźć miejsce, gdzie takie warsztaty się odbywają i razem z dziewczynami z naszych spotkań, zapisałyśmy się.
Warsztaty prowadzi przemiła Asia, która wkłada w to całe serce.
Pod koniec wakacji dostałam wiadomość, że jest możliwość aby we wrześniu wziąć udział w zajęciach z gliny na kole garncarskim, które zakończą się plenerowym wypałem raku.
To był miesiąc wspaniałej, choć niełatwej przygody.
Wydawało się to dużo prostsze niż się okazało w rezultacie, ale i tak świetnie sobie poradziłyśmy, bo traktowałyśmy to jako zabawę i lekarstwo na ból głowy.
Niestety na wypale mnie nie było, ale dzięki Emanueli Szlenk, która jest autorką 5 poniższych zdjęć, mam pamiątkowe zdjęcia z tego dnia, które mogę Wam pokazać.
Z niektórych prac byłam bardzo dumna. A jeszcze większa duma ogarnęła mnie w dniu wernisażu, gdy zobaczyłam efekt po wypale..
Na wernisaż przygotowałyśmy pyszne słodkości. Była też wystawa fotografii.
Różę ze zdjęcia poniżej zrobił 7 letni Kubuś, który również rozkochał się w ceramice.
To był przemiły wieczór, który spędziłyśmy w radosnej atmosferze.
Już nie mogę doczekać się kolejnych zajęć.
Imponujące.
OdpowiedzUsuńZawsze podziwiałam garncarzy...
Piękne prace. Wyroby garncarskie mają w sobie niepowtarzalny czar, tworzą ciepłą atmosferę wnętrz. Na zdjęciach dodatkowo z liśćmi i małymi świeczkami nadają romantyczny wydźwięk.
OdpowiedzUsuńŚliczne prace. Od jakiegoś czasu też rozglądam się za jakimiś warsztatami ceramicznymi, ale nic w mojej okolicy jak narazie nie znalazłam. Najbardziej podobają mi się te toczynki w błękicie. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńuwielbiam ceramike , tez parę razy wytoczyam naczynia na kole , ale jak dla mnie to za duzo siły niestety trzeba włozyć ;) , wolę lepić tradycyjnie
OdpowiedzUsuńśliczności zrobiłyście , a racku bardzo lubię za ta niewiadomą na końcu ;)
Coś pięknego. Nieustająco nie rozumiem, jak człowiek posiadający umiejętność tworzenia tak pięknych rzeczy równocześnie potrafi być zły? Tyle piękna można tworzyć wokół siebie :)
OdpowiedzUsuńMoc uścisków :D
fantastyczna przygoda. a efekty piękne! :)
OdpowiedzUsuńWiesz dobrze, bo wiele razy pisałam Ci,że ceramika to moje wielkie marzenie...a Ty tak inspirujesz nieustannie! i wciaż zachwycam się tym, że masz wokół siebie takie piękne kobiety pełne pasji! brakuje mi tego bardzo, że też mieszkam tak daleko...
OdpowiedzUsuń