Moje dzieci co chwilę zmieniają zdanie co do tego jaki zawód chcą wykonywać. Nikuś już marzył o tym aby być strażakiem, później budowlańcem, cukiernikiem i listonoszem aż wymyślił sobie, że zostanie cukrowym listonoszem. Wymyśliliśmy bajkę o cukrowym listonoszu i bardzo mu się podoba. Często podsuwa mi pomysły na torty, smakowite babeczki czy nowe smaki lodów.
Dominiś marzył o byciu policjatem, projektantem, budowlańcem ale obaj zawsze na pierwszym miejscu mówią, że chcą zostać tatą. Ostatnio nawet między sobą rozmawiają ile będa mieli dzieci, opowiadają sobie o tym, że będa się odwiedzać, kupować prezenty na Mikołaja swoim dzieciom. Wymyślają jakie dadzą imiona swoim dzieciom. Nikuś powiedział, że będzie miał trzech synów, ale jak urodzi się dziewczynka to też może być i zdradził mi w tajemnicy jak będzie miała na imię. Byłam w szoku i trudno mi było powstrzymać się od śmiechu.
Chłopcy pytają mnie czy jak już zostanę babcią to czy będę odwiedzać swoje wnuki i piec im takie smakołyki jak dla nich piekę. Wzruszyłam się i cieszę się na samą myśl o tym, że kiedyś może zostanę babcią.
Póki co ogromnie się cieszę, że jestem mamą. Ja nie miałam takich wymarzonych zawodów jako dziecko, ale marzyłam o tym, żeby zostać kiedyś mamą. Dzięki Bogu to się spełniło. Lubiłam bawić się w szkołę, bibliotekę, sklep ale moja ulubiona to lalkami i w domek. Mieszkałam na jednym podwórku z moją kuzynką Agnieszką rok starszą ode mnie. Na przeciwko mieszkała Kasia, a dwa domy Madzia. Z drugiej strony ulicy Ela. Wszystkie byłyśmy w podobnym wieku. Naszą ulubioną zabawą było urządzanie na podwórku swoich domków i zabawa w dom i lalkami. Całą zimę w piwnicy gromadziłam tzw przydasie (stare łyżki, opakowania po serkach, margarynie, małę słoiczki po przecierze pomidorowym itp), które wiosną gdy tylko stopniał śniegi pogoda była znośna wyciągałyśmy na dwór i urządzałyśmy swoje domki. Gotowałyśmy zupki, piekłyśmy ciasta, do których podbierałyśmy z domu mąkę i inne sypkie produkty, chodziłyśmy na zakupy, a w niedzielę do Kościoła, który znajdował się kilkadziesiąt metrów od naszego domu. Obowiązkowa była ładna sukienka i buty na obcasie pożyczone od mamy. W sklepie płaciłyśmy liśćmi. Urządzałyśmy kwiaciarnie, a podczas deszczowych dni bawiłyśmy się w biuro, bibliotekę, szkołę. Potrafiłyśmy się tak bawić od rana do wieczora. Nie pamiętam jednak, żebym miała jakiś wymarzony zawód.
A to ja narysowana ostatnio przez Nikusia.
O przyszłym zawodzie zaczęłam myśleć dopiero w liceum. Mój dyrektor, z którego rodzinką do dziś się przyjaźnimy widział mnie w roli nauczycielki przedszkola lub wczesnoszkolnej. Ja nie czułam się na siłach. Ograniczał mnie mój antytalent do śpiewania i występowania na forum. Już oczami wyobraźni widziałam jak stoję przed gromadką dzieci i nie wiem jak je zająć, jak ich nauczyć piosenki itd. Nie wierzyłam we własne siły, ale też nie czułam, żeby to było moje powołanie.
To czym się interesowałam to była kosmetyka. Uwielbiałam malować paznokcie. Ciągle wymyślałam jakieś kolorowe wzorki. W szkole starałam się chować paznokcie, żeby nie rzucały się w oczy. Nie nosiłam makijażu, ale paznokcie lubiłam mieć pomalowane.
Byłam konsultantką i zajmowałam się rozprowadzaniem kosmetyków, których sama posiadałam ogromne ilości.
Zbierałam od mojej chrzestnej i sąsiadki już przeczytane gazety i wycinałam z nich nowości kosmetyczne, rady pielęgnacyjne itd. Założyłam sobie segregator do którego te wszystkie wycinki wklejałam.
Od trzeciej klasy liceum wiedziałam już na jakie studia chcę iść i oprócz wiedzy jaką zdobywałam w liceum podczas przygotowania do matury uczyłam się studiując Biochemię Harpera czy dostępne na rynku gazety Kosmetyczne.
Zdecydowałam się iść na Pedagogikę Zdrowia -Kosmetologię po czym szybko się okazało, że studia nie spełnią moich oczekiwań bo są bardzo teoretyczne i bardzo pedagogiczne. Mimo to dawały mi dużo radości, a wiedza pedagogiczna, którą na nich zdobyłam przydaje mi się w wychowaniu dzieci bo mieliśmy wspaniałą Panią Profesor, która przekazywała nam ją nie tylko pod kątem nauczania, ale także wychowania dzieci.
Polecam książkę Rewolucja w uczeniu, którą ona nam poleciła i do dziś do niej zaglądam.
Najbardziej na studiach zaciekawiła mnie dermatologia i to jej się poświęciłam. Sama mam problemy dermatologiczne i alergiczne więc w tych zajęciach uczestniczyłam bardzo chętnie. Nieskromnie się pochwalę, że pracę napisałam na 6. Zagłębianie wiedzy na temat chorób skóry co dla niektórych było obrzydzeniem, mnie pasjonowało.
Po ukończeniu studiów stwierdziłam, że praktycznej wiedzy nauczyły mnie one tyle co nic i zrobiłam sobie roczny kurs kosmetyczny, który w połączeniu z wszystkimi szkoleniami jakie przeszłam przygotował mnie do pracy w zawodzie. Jednocześnie zgłosiłam się jako pomoc w gabinecie kosmetycznym, gdzie utwierdziłam się w tym, że to jet to co chcę robić.
Skończyłam kursy i chciało mi się jeszcze uczyć, dlatego postanowiłam zrobić sobie dodatkowo studium kosmetyczne. Podczas rozmowy z Panią dyrektor stwierdziła ona, że z takim wykształceniem to ona mnie chętnie przyjmie ale jako nauczyciela Kosmetologii w studium kosmetycznym. I tak zaczęła się moja przygoda z edukowaniem innych.
Swoje studium i tak skończyłam już jako mama Dominisia mimo, iz wiedziałam, że do pracy prędko nie wrócę.
Praca pedagoga owszem podobała mi się bardzo. Na początku dziwnie było uczyć niektóre kobiety starsze od siebie. Przełamałam swój wstyd, na szczęście śpiewać przed słuchaczkami nie musiałam. Jednak w pracy kosmetyczki czułam się najlepiej.
Odkryłam to najbardziej wtedy, gdy miałam okazję przeprowadzić samodzielnie swój pierwszy zabieg kosmetyczny na klientce, która była z mojej pracy bardzo zadowolona.
Gdy przyjeżdżałam na weekendy do domu robiłam henny, pazokcie, pedicure, makijaże na imprezy i bardzo to lubiłam.
Lubię to robić i lubiłam swoją pracę, ale "siedzienie" w domu z dziećmi wolę 100 razy bardziej.
Kto wie, może kiedyś wróce do zawodu, ale teraz kosmetyka zbytnio mnie nie interesuje. W mojej kosmetyczce nie ma już miliona kosmetyków. Kiedy zaczęłam zgłębiać ich skład na zajęciach z chemii surowców kosmetycznych po kolei zaczęłam je eliminować. Moja rozleniwiona od kremów skóra sama zaczęła pracować i nie potrzebuje już tych wielu mazideł.
Ja mówi przysłowie "szewc bez butów chodzi", ze mną jest podobnie. Paznokci nie maluję tak często, mam nietolerancję na wiele kosmetyków i jedyne czego używam do twarzy to kredki, tuszu i błyszczyku i to czasami, a krem i podkład sporadycznie. Po 30 postanowiłam poszerzyć swoje zasoby kosmetyczne, ale jakoś tak to się odwleka. Może na wiosnę:)
Praca sprawiała mi wiele radości. Miałam szansę pracować w profesjonalnym gabinecie kosmetyki estetycznej, ale nie wyobrażam sobie tego wogóle.
Pytacie dlaczego nie pracuję?
Zawsze chciałam być z dziećmi w domu i to mi sprawia ogromną radość. Dziaisaj była u nas gromadka dzieci - koledzy ze szkoły i przedszkola oraz jedna koleżanka. Skradali się, bawili, śmiali, pomagali szykować gorącą czekoladę, kakao i naleśniki. Cieszę się, że mam czas na to aby być z nimi ispędzać wspólnie czas, obserwować ich. Cieszę się, że mogę zawozić i przywozić dzieci do szkoły. Usłyszeć po wyjściu z sali ich wrażenia i świeże relacje. Cieszę się, że mogę im uszykować ciepły obiad, który czeka po powrocie i upiec jakiś deser.
Zawsze przydałaby się dodatkowa pensja. Wydatki były, są i będą, ale zawsze można z czegoś zrezygnować. Nie muszę mieć nowych mebli, modnych ciuchów. Pierwszy wyjazd nad morze tyle czekał i jeszcze poczeka, ale dzieci nie będą czekać. Z każdym dniem są coraz większe. Każdego dnia zdobywają nowe umiejętności i cieszę się, że jestem z nimi.
Każdy wybiera swoją drogę. Nie umiem Wam doradzać co zrobić. Niektórzy spełniają się w pracy, a po niej są najlepszymi mamami pod słońcem dla swoich dzieci. Inne mamy siedzą cały dzień w domu i już nie mogą wytrzymać mówią, że chętnie by poszły do pracy nawet za darmo byle by tylko wyrwać się z domu. Niektórzy nie mają wyjścia muszą pracować. Znam też Supermamy, które potrafią wszystko pogodzić i czują się szczęśliwe. Nikogo nie oceniam. Jeśli miałabym jeszcze raz wybierać wybrałabym to samo.
Dziękuję Wam za te maile. Mam nadzieję, że zaspokoiłam Waszą ciekawość :). Odpowiedź z księgową mnie zaskoczyła. Z bibliotekarką nie bo i takie pytania w mailach się zdarzały czy pracuję w bibliotece. W sumie kiedyś może fajnie by było:)
Sama jestem ciekawa co Wy robicie i jak macie ochotę się podzielić to zapraszam:)
Pozdrawiam Was serdecznie!
A na koniec piosenka, którą bardzo lubię i polecam.
Cudny post, tyle wnim ciepła i radości:) Zawodu się nie spodziewałam takiego:) Zawsze ciągneło mnie do pracy mimo, że uwielbiam domowe roboty i rozpieszczanie mocih bliskich:) Z pracy wracam do domu z radością i sprzatając, gotując i piekąc ciasta odpoczywam ale bez pracy nie wyobrażam sobie życia:) Byłam 4 lata na bezrobotnym to był najgorszy czas w moim życiu:) A jak czytam jak świetnie spełniasz się w roli mamy to ci trochę zazdroszczę, że moje dzieciaki juz takie duże:) Rewoulucje wuczeniu - czytałam i polecam wszystkim:) Pozdrawiam was ciepło:) Iza, wysłałam Ci maila, co Ty na to?:)
OdpowiedzUsuńIwonko Ty jesteś wspaniała w tym co robisz i na pewno dzieciaki są zachwycone, że Cię mają, a rodzice zadowoleni, że dzieci są w dobrych rękach. Jeśli chodzi o maila to mam poślizg w odpisywaniu ale chętnie dołączymy tylko muszę nadrobić trochę innych zaległości:) Dziękuję za miłe słowa.
UsuńDziękuję, Iza:)
UsuńZabawy z dzieciństwa jak moje,podejście do wyborów roli w życiu,podobne,trudno znaleźć w życiu swoją drogę,ale jeśli słuchamy z odwagą siebie to staje się łatwe,odwaga przydaje się czasem przy zmianie decyzji,ale trzeba szukać i już:)jesteś najlepszym dowodem na to,że można czerpań ogromną radość z bycia mamą:)
OdpowiedzUsuńTo prawda Renatko! Najważniejsze, żeby wsłuchać się w siebie i odczytać potrzeby całej rodziny. Dziękuję Ci za te słowa o odwadze! Pozdrawiam!
UsuńMiło mnie się czytało, i przyznam szczerze, że nie przypuszczałam jaki jest Twój zawód, i że to właśnie ten o którym piszesz. Zakakujący...
OdpowiedzUsuńZgodzę się z Tobą w temacie bycia w domu z dziećmi, również się z tego cieszę i świadomie tak wybrałam, żałuję tylko, że przy pierwszym dziecku tak szybko wróciłam do pracy. Lecz myślę, że doświadczenia dopiero nam pokazują co dla nas samych w życiu jest ważne...
Fajnie, że teraz masz okazję i możliwość bycia w domu. Nie ma co żałować tylko trzeba jak najlepiej wykorzystać czas dany nam teraz. Dziękuję!
UsuńJesteś cudowną mamą, pełną ciepła, miłości i spokoju. Skąd wiem? To z Ciebie promienieje, z każdego zdjęcia, z każdego słowa. Wybrałaś cudowny zawód i widać, że się w nim spełniasz. I... jesteś dla mnie inspiracją. Bardzo się cieszę, że trafiłam na Twojego bloga.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia od również pełno-etatowej mamy, która powoli próbuje wrócić do pracy.
Miło mi kochana! Wy tez jesteście dla mnie inspiracją! Życzę powodzenia w powrocie do pracy i serdecznie Cię pozdrawiam!
UsuńTakiego zawodu się nie spodziewałam.
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że ja też od pewnego czasu staram się ograniczyć kosmetyki, a produkt który stosuję zamiast kremu to olej z dzikiej róży.
Ja też jestem z dziećmi w domu. Zaczęło się z konieczności, ale teraz jest już z wyboru.
Pozdrawiam :)
Dziękuję za podpowiedź z tym olejem z dzikiej róży. Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za pozostawione słowa!
Usuńhmm zaskoczyłaś mnie totalnie...zawsze obstawiałam nauczycielkę-pedagoga (ale jednak w tym kierunku jak Cię chcieli w LO skierowac, he czyli do dzieci ;p)
OdpowiedzUsuńwyrabiasz 200% normy jako MAMA :)
sam fakt jak Twoi synowie planują przyszłośc jest najlepszym dowodem na to że Twój wybór zawodu MAMA był trafny...
pozdrawiam :)
Uwielbiam spędzać czas z dziećmi i ze swoimi i z cudzymi. Śmieję się, że kilka razy w tygodniu mamy domowe przedszkole gdy odwiedzają nas dzieci przyjaciół i koledzy oraz koleżanki ze szkoły i przedszkola. Dziękuję Ci za ciepłe słowa!
UsuńZawód Mama jest najfajniejszym zawodem na świecie ;)
OdpowiedzUsuńTy jesteś przykładem mamy spełnionej i szczęśliwej :)
Ja też mam to szczęście, że jestem w domu z synkiem, ale staram się trochę pracować, bo lubię to co robię :)
Też jestem kosmetyczką ;)
Mam też moje szycie i jest dobrze :))
Pozdrawiam serdecznie Ciebie i Twoich Chłopaków :))
Kasiu jestem szczęśliwa gdy zaglądam na Twojego bloga. To cudowne móc cieszyć się z Twojego szczęśćia. Ty też jesteś cudowną mamą i podziwiam Cię, że potrafisz tak cudownie wszystko pogodzić. Jesteś wspaniała w tym co robisz. Pozdrawiam Cię ciepło i Twoją rodzinkę!
UsuńIza powiem tylko tyle - popłakałam się ze wzruszenia. Buziaki
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię Klaudio serdecznie i dziękuję!
UsuńOj tak chciałoby się spędzać z dzieckiem każdą chwilę, one tak szybko dorastają, nawet się nie obejrzymy a nie będą potrzebowały nas jak potrzebują teraz, z drugiej strony praca jest dla mnie odpoczynkiem, he he brzmi to dość zabawnie i na początku najchętniej zostałabym pełno etatową mamą, ale od kiedy nowa praca jest całkiem satysfakcjonująca to się zmieniło. Praca pozwala mi też zatęsknić za moim małym wulkanem energii, no i zastrzyk finansowy ;pozwala spełniać te małe i większe marzenia. A mamą jestem w dalszym ciągu jak by nie patrzeć na całym etacie mimo, że praca zawodowo to jakieś 40 h tygodniowo ;)
OdpowiedzUsuńTwój post świetnie się czytało i chyba żadna z nas nie podejrzewała by Cię o taki zawód, ja już nawet pomyślałam, że jesteś z zawodu cukiernikiem ;)
W sumie cukiernikiem fajnie też byłoby być. Może kiedyś otworzymy jakąs rodzinną cukiernię:)
UsuńDziękuję Ci za ciepłe słowa i pozdrawiam!
Ja też się tak bawiłam z siostrą i kuzynkami jak byłyśmy małe... i to płacenie liśćmi, piękne wspomnienia.
OdpowiedzUsuńI też tak jak Ty wybrałam zawód mama na cały etat :)
Masz rację Iza, dzieci nie poczekają. Ja z perspektywy czasu żałuję, że do pracy wróciłam zaraz po macierzyńskiem... tyle pięknych chwil mi umknęło... straciłam je bezpowrotnie. Nadal umyka ale pracować chyba muszę... Staram się jednak poświęcać Synkowi każdą wolną chwilę
OdpowiedzUsuńDziękuję za ten post! Nigdy bym nie pomyślała, że jesteś z zawodu kosmetyczką, ale na zdjęciach, które prezentujesz zawsze pięknie wyglądasz i masz przepiękny makijaż, że aż zazdroszczę! :-) Ja nie maluję się ponieważ nie umiem, jestem zbyt leniwa i zawsze się boję, że coś mi się rozmaże..aczkolwiek jak widzę naprawdę piękne, delikatne makijaże to po prostu zazdroszczę :-) Ja skończyłam w czerwcu architekturę wnętrz, ale nie pracuję zawodowo, ponieważ ciężko było znaleźć wymarzoną pracę. Dlatego postawiliśmy z mężem na dzidziusia ;-) teraz w każdej chwili możemy już zostać rodzicami, więc nastawiam się na macierzyństwo. Marzę jednak o utworzeniu własnej firmy, w której będę zajmować się rękodziełem oraz projektowaniem wnętrz, ponieważ to jest moja pasja i nie wyobrażam sobie życia bez tego, a przy tym chcę spędzać czas w domu z dziećmi. A jak to się potoczy, czy czasowo dam radę pogodzić to wszystko - czas pokaże, wierzę jednak, że się uda :-) Piosenkę Natalii Niemen znam i bardzo mnie ona wzrusza, kiedy jej słucham.. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńDziekuje Ci za odpowiedz, bardzo ciekawie piszesz, ja jestem nauczycielka , ucze jez. angielskiego, przez wiele lat ( 8 lat ) uczylam tylko w szkolach , obecenie ucze tylko w szkolach jezykowych, bo interesuje mnie proces przyswajania jezyka obcego, dziekuje za polecenie tej ksiazki, stale szukam nowych sposobow uczenia innych, ciesze sie ,ze lubisz to co robisz, uwielbiam tez czytac Twoje posty na blogu, serdcznie Ci gratuluje, pa, ania
OdpowiedzUsuńZawód mama to chyba najtrudniejszy i najbardziej wymagający zawód na świecie. Ale też najbardziej satysfakcjonujący. Mógłby to być i mój zawód (i chwilowo jest), ale niestety budżet trzeba podreperować w końcu... Tak więc szukam. Póki co jednak ktoś w górze uznał, że mam ważniejsze sprawy - syn i mąż, dom, ogród :)
OdpowiedzUsuńIzuniaaaaaaa!
OdpowiedzUsuńJak ja się wzruszyłam! Siedzę teraz w pracy i wspominam te nasze Domki...
Zupę z podkradanych mamusiom składników, jajka mieszane z piaskiem na ciasto, wynoszone z domu ukradkiem sztućce i inne gadżety. Dekorowanie "kuchni"i "salonu" :)
Odwiedziny z lalkami "u Cioć", spacery z wózeczkami...
Zabawy w szkołę z zeszytami z podoklejanymi listami obecności, żeby było "jak w prawdziwym dzienniku" :) Szycie ubranek ze szmatek, sklejanie notesików, próby stworzenia "czegoś z niczego" :)))
Jejkuuuuu jaki to był fajny czas!
Ile kreatywności, pomysłowości musiałyśmy włożyć w nasze zabawy!
Ehhhh...
A ile było przy tym radości!
Ściskam mocno :*
Ela
Ja też uprawiam ten zawód z radością ( jako mama cudownej Trójeczki :)
OdpowiedzUsuńibardzo bliskie jest mi to, co piszesz!!! czas tak szybko ucieka, dzieci dorastają i robią się coraz bardziej samodzielne - za żadne pieniądze nie chciałabym stracić tego naszego wspólnego czasu!
Jako dziecko też bardzo często bawiłam się z siostrami i koleżankami w dom i to były cudne czasy... ! A z zawodu jestem nauczycielem, po pedagogice przedszkolnej i wczesnoszkolnej, a przaktyka zdobyta w ciągu kilku lat pracy w przedszkolach bardzo mi się teraz przydaje :D
pozdrawiam cieplutko całą Twoją i Rodzinkę i zapraszam w odwiedzinki do mnie :)
Przepiękny post!
OdpowiedzUsuńPamiętam zabawy w dom... kotlety z plasterków przerośniętych ogórków z babcinego ogrodu obtaczanych w piasku, zupy i inne potrawy... ech, to były cudowne czasy!
Zazdroszczę zawodu Mamy! To najpiękniejszy zawód na świecie i jesteś ogromną szczęściarą, że możesz spędzać tyle czasu z dzieciaczkami! Mam nadzieję, że też będzie mi to kiedyś dane :) chwilowo jednak spełniam się jako fizjoterapeutka ;)
Pozdrawiam cieplutko!
Fajnie, że możesz być po prostu mamą. Nie każdy ma takie możliwości. Ja mam już dosyć duże dzieci i żałuję straconego czasu. Pewne chwile już się nie powtórzą . Twoje chłopaki mają super mamę . Jak dzieci podrosną będą cię mniej potrzebować możesz wrócić do swojej pracy. Pozdrawiam Edyta
OdpowiedzUsuńIza, proszę o autorów książki Rewolucja w uczeniu :) Serdecznie pozdrawiam :) Marta
OdpowiedzUsuńTu jest link do książki i recenzji
Usuńhttp://lubimyczytac.pl/ksiazka/13499/rewolucja-w-uczeniu
Piękny wpis :)
OdpowiedzUsuńIzunia, zabawy iście przeniesione z mojego podwórka :-), w tamtych czasach chyba wszystkie dzieciaki bawiły się podobnie :-). Już wczoraj przeczytałam Twojego posta tylko nie miałam czasu na komentarz i wiesz co? Śniłaś mi się dzisiaj, a obok Ciebie i chłopców jeszcze jakaś mała dziewczynka w Twojej cudnej kuchni :-), to chyba najlepszy znak na to, że w zawodzie MAMA sprawdzasz się w 100% :-). Pozdrawiamy!
OdpowiedzUsuńZawód mama to najpiekniejszy zawód jaki mozna sobie wymarzyc.Choc bardzo trudny.Ja tez jestem mama a w wolnych chwilach staram sie rozwijac zawodowo,co przy trójce dzieci nie jest latwe.
OdpowiedzUsuńAle my babki potrafimy sie zorganizowac:-)
Najwazniejsze abysmy czuly sie szczesliwe w tym co robimy ,czy to siedzenie w domu ,czy praca zawodowa.Kazdy ma swoje wizje i potrzeby.Jestes wspaniala mama Izuniu i na pewno kiedys Twoi chlopcy ,bede Ci za to bardzo wdzieczni ,za to ze przy nich bylas ,kiedy Cie potrzebowali:-)
Pozdrawiam cieplutko i zycze milej ,rodzinnej niedzieli
Jesteś po prostu kobietą " renesansu". Poszukujesz, próbujesz, smakujesz. Ja mam podobne dylematy: pedagog czy plastyk? Ostatnio jednak stwierdziłam, że i jedno i drugie. Po wielu godzinach pracy pedagoga z przyjemnością odnajduję się w pracy plastyka. I odwrotnie. I chociaż czasami nadmiar obowiązków mnie przytłacza, to jednak to chyba moje miejsce. Chyba...
OdpowiedzUsuń...jestem ujęta szczerością Twojego postu Izuniu, tym jak się dzielisz przekazując nam powrót do wspomnień, spojrzenie na nasze Teraz:) Uśmiechnęłam się czytając o zabawach z dzieciństwa. Pamiętam swoje. Było super:) My bawiłyśmy się w lesie:) budowałyśmy szałasy, w korzeniach drzew urzadzałyśmy pokoiki itp. były szyszki, kamyki, drobniutkie patyczki:) Było malowanie liści farbami, takich jesiennych- już i tak kolorowych.
OdpowiedzUsuńMoje dziewczyny nie znają takich zabaw. Zresztą, teraz jest inaczej... Pokój pęka w szwach od zabawek... Dużo winy po mojej stronie... Praca zawodowa i naukowa pochłaniają mnóstwo czasu. Odbywa się to przeogromnym kosztem rodziny przede wszystkim. Widzę to. I troszkę mnie to boli. Staram się jak moge wypełnić dziewczynom czas... niemniej jednak "COŚ" zawsze go zabiera- telefon z pracy, pilny raport, artykuł, zajęcia z ang. Na szczeście jest ZAWÓD TATA, który P. znakomicie wypełnia:) Niemniej jednak wierzę, że jak pozamykam część spraw to będę mogła skoncentrować się na dzieciach.
ZAWÓD MAMA jest leży u podstaw.
Ty pięknie go realizujesz. Kształtujesz kolorowe dzieciństwo chłopców ucząc ich szacunku do rodziny- to przejawia się w ich "planach na przyszłość:) Zbrowy obraz RODZINY mają wyryty w sercu:) To pięknie!
Dlatego tak lubię do Ciebie tu zagladać...
A spędzanie z Wami czasu jest jeszcze bardziej wzbogacające!
Całuję mocno:)
Sylwia.
Zawód MAMA bardzo ciężki,ale dostajemy od niego tyle miłości, że tak na prawdę nic więcej się nie liczy. Ja podobnie jak Ty zajmuję się moim dwiema tylko że córeczkami ;) Tylko że ja dodatkowo prowadzę firmę całe szczęście że w domu i sama sobie ustalam kiedy i o której będę pracować ;) Pozdrawiam cieplutko ;)
OdpowiedzUsuńIzo, naprawdę mnie zaskoczyłaś.
OdpowiedzUsuńMam podobne spojrzenie na wiele spraw i przyznam się ,że wcale nie czuję (jaka to mawiają inni) że się ,,poświęcam,,.
Kocham swoje dzieci najbardziej na świecie, ale staram się nie zaniedbywać swoich pasji. Spełniona mama ,to szczęśliwa mama -i tego się trzymam ;)
Bardzo szczery post. W życiu bym nie powiedziała, że z Twoją dobrocią, uśmiechem i życzliwością, jesteś po kosmetologii. Ja jak na razie studiuję, ale gdzieś tam w głębi serca od zawsze chciałabym być taką fajną' kurą domową' (bez obrazy) jak Ty :) Zobaczymy co czas przyniesie :)
OdpowiedzUsuńJesteś niesamowitą mamą , taką od serca, z wieloma pomysłami, cierpliwością i zaangażowaniem .... i do tego zamiłowanie do wypiekow .... dlatego zaskoczyłaś mnie swoim zawodem.... aczkolwiek miło ....
OdpowiedzUsuńIzuś Twój post to dla mnie miód na serducho dziś !!! Jesteś cudowną mamą i mam wrażenie , że cudownym "wszystkim" :))) Myślę, że za cokolwiek się zabierzesz zrobisz to perfekcyjnie !!! Jak kosmetyka to do końca i na 6 , jak mama to na 200 % - pewnie i żoną jesteś idealną ..
OdpowiedzUsuńMusimy się spotkać - koniecznie !!!! Mam Tobie tyle do powiedzenia ...
Kiedyś marzyłam o takim domu jak Twój, później marzenie się spełniło, myślałam że wystarczy jak będę dbała o drugą osobę, kochała, gotowała, piekła, sprzątała, dbała o ciepło domowego ogniska, ale nie wystarczyło,marzenie szybko prysło jak bańka mydlana... zbyt szybko żeby się nim cieszyć. Ale nadal tu zaglądam, żeby nie utracić nadziei, że można być szczęśliwym. Życzę dużo szczęścia!
OdpowiedzUsuńojej Biochemia Harpera do matury? ambitna dziewczyna!
OdpowiedzUsuńJa mam niestety jedno dziecko, które poszło we wrześniu do przedszkola a ja do pracy, która na mnie czekała. Z perspektywy tych kilku miesięcy cieszę się że wróciłam do pracy a synek uwielbia przedszkole. Chyba jest ok. Gdyby jeszcze rodzina się powiększyła... ;) marzenia!
Swietny post :-) Mysle, ze zawod "mama" pasuje do Ciebie idealnie :-) Nigdy bym nie zgadla, ze "profesjonalnie" jestes kosmetyczka.. :-O
OdpowiedzUsuńJa z zawodu jestem nauczycielka jezyka angielskiego, ale od prawie 3.5 roku trudnie sie "siedzeniem" w domu z moim synkiem i wychwalam to zajecie pod niebiosa :-D :-D
Pozdrawiam Cie cieplo :-D :-D
Cudowny wpis! :)
OdpowiedzUsuńŚwietny post! Poprawił mi humor :)
OdpowiedzUsuń