Bardzo kreatywny u nas nastał czas. Kochane dziękuję Wam za wszystkie maile, które od Was dostaje. Przyznam, że nie nadążam odpisywać. W wielu pojawia się pytanie skąd biorę pomysły na prace z dziećmi i wiele z Was pisze, że przykro Wam, że nie robicie takich rzeczy ze swoimi dziećmi bo same nie macie talentu. Czasem wystarczy instukcja i talent wtedy jest niepotrzebny.
Kopalnią pomysłów jest dla mnie niewątpliwie internet. Jeśli chodzi o ilustracje do książeczek, to sam tekst jest już sam w sobie często wielką inspiracją.
Sama nigdy nie sądziłam o sobie, że mam do czegokolwiek talent. Zawsze lubiłam kolorować, ale nigdy rysować. Myślę, że po prostu zraziłam się. Jako dziecko kilka razy w szkole zostałam posądzona, że nie zrobiłam jakiejś pracy sama. Nie mówiąc już o rysowaniu. Mój tata pochodzi z rodziny stolarzy i zawsze uwielbiałam podglądać dziadka przy pracy. Raz zrobił altankę, w której uwielbiałam się bawić. Na ławce w altance urządzałam sobie domek dla maleńkich laleczek, które rodzice przywieźli mi z pewnej wyprawy do Pewexu w Katowicach. Miałam 4 kuzynki i 4 kuzynów pochodzących z 3 rodzin zamieszkujących na tym samym podwórku. Do 5 roku życia ja również mieszkałam ze swoją rodziną na tym podwórku. Dziadek zrobił nam huśtawkę, bardzo dużą huśtawkę, w której mieściłam się ja, moja kuzynka Asia i dwóch kuzynów. W czwórkę byliśmy w podobnym wieku i razem się bawiliśmy.
Dziadek robił nam maleńkie domki. Miały drewniane dachówki, drewniane płotki i były ślicznie pomalowane. Najbardziej w tych domkach lubiłam okna. Były maleńkie, z szybkami i szprosami.
Domek można było otwierać i wkładać do środka baterię z załączoną żrówką i wtedy ślicznie świecił.
Raz sama zbiłam sobie do szkoły karmnik dla ptaków ale pan od ZPT nie uwierzył i nie chciał mi wpisać oceny bo nie powiedziałam, że robiłam go z tatą, a inne dzieci powiedziały, że rodzice im pomagały. Nie chciał uwierzyć, że zrobiłam go sama. Gdy byłam chyba w 5 klasie był ogłoszony konkurs na prezent na Dzień Mamy. Rodzice w domu mieli maszyny, bo szyli cholewki i zajmowali się produkcją butów, wtedy dziecięcych. Rodzice kupili śliczny welurowy materiał w kolorze czerwonym i niebieskim. Bardzo podobał mi się ten materiał. Wpadłam na pomysł, że uszyję z niego kosmetyczkę. Cięłam materiał wielkimi szewskimi nożycami i zszywałam na singierce, do której czasami siadałam i zszywałam na niej ze sobą resztki materiałów obuwniczych. Były śliczne i kolorowe, bo buty, które robili rodzice też były bardzo dziecięce i kolorowe. Kosmetyczka wyszła prześliczna. Miała nawet falbankę zrobioną z pomarszczonego materiału.
Do kompletu zrobiłam jeszcze obrazek z nitek i korale z makaronu.
Pani nie uwierzyła, że zrobiłam kosmetyczkę sama. Wtedy się rozpłakałam i pokazałam jej zaplastrowany palec, z ucientym kawałkiem skóry. Widziała moje zdesperowanie i przyjęła pracę na konkurs, w którym zajęłąm 1 miejsce.
Od tamtej pory przestałam wszystko robić sama i jak miałam robić jakieś prace na plastykę to często chodziłam do mojej kuzynki aby mi pomogła, bo nie chciało mi się starać.
Kiedy poszłam do liceum poczułam, że odżyłam. Nauczyciele, a zwłaszcza mój dyrektor wychowawca, pomogli mi uwierzyć w siebie. Zaczęło mi się chcieć.
Gdy poszłam na studia, miałam więcej czasu i zapisałam się na kółko plastyczne. Chodziły tam dzieci klas młodszych i ja jako najstarsza. Nie miałam oporów i cieszyły mnie każde zajęcia. Uczyłam się wszystkiego od podstaw. Nadal niewiele wiem o malowaniu, ale cieszą mnie wszystkie prace plastyczne, które robie z dziećmi.
Czasem wystarczy trochę farby i pocięte szmatki, a czasem stempelek i kilka ruchów kredką pastelową i powstają małe - wielkie dzieła.
To nasze październikowe.
Ja chłopcom wycinałam jabłuszka i te zaokrąglone listki, resztę zrobili sami.
Te listeczki pod drzewkiem powstały na maleńkich płótnach.
Dominiś dostał taki zestaw z Faber Castell w prezencie od Cioci Elizabeth, z którą się spotkaliśmy w Warszawie.
Listeczki były naszkicowane i trzeba je było pokolorować kredkami akwarelowymi, załączonymi w zestawie i później pomalować pędzelkiem i czystą wodą.
Wielki talent do tego wcale nie potrzebny, a powstały maleńki jesienne dzieła. Po prawej Nikusia, w środku Dominisia, a po lewej mój. Nikusiowi doradzałamaby dodał trochę innych kolorów. Dominiś jest na tym etapie, że robi "po swojemu".
Fajnie się przy tym bawiliśmy.
Dominiś w szkole robił jesienne drzewka. Niektóre dzieci robiły korony z kredkowych ostróżyn. Bardzo spodobał mi się ten pomysł i w domu z Nikusiem zrobiliśmy swoje drzewak. Ja robiłam swoje, a Nikuś podpatrując mnie robił swoje.
Tło zostało pokolorowane kredkami akwarelowymi i pomalowane wodą.
Gdy kartka wyschła przyklejaliśmy ostróżyny.
Jesień jest bardzo inspirującym miesiącem. Gdy tylko pojawią się kolorowe liście na drzewie, powstają kolorowe prace.Ostatnio zaczłam robić listy prac do zrobienia. Czas przedświąteczny mam nadzieję, że rónież będzie kreatywny. Póki co cieszymy się jesienią.
Kreatywnie działają nie tylko dzieci.
Wczoraj razem z sąsiadką pojechałyśmy na zajęcia florystyczne. Uczyłyśmy się robić wieńce żałobne. Mieliśmy okazję na zajęciach zrobić wieniec i bukiet lub stroik na grób.
Na zajęciach byłyśmy po raz pierwszy i bardzo nam się podobało, choć miałam wiele obaw.
Już nie mogę się doczekać zajęć, na których będziemy robić wieńce adwentowe.
Na dzisiejszych zajęciach zrobiłam taki wieniec.
Z reszty materiałów powstała jesienna kompozycja.
Pozdrawiam Was i życzę kreatywnego tygodnia.
Piękne drzewa chłopaków, a wieniec bardzo ładny, ja też zrobiłam krok i zapisałam się na kurs decoupage :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy!
Miałaś wspaniałe,szczęśliwe dzieciństwo,bardzo twórcze i kolorowe i takie będzie Twoich synów.Wspaniale z nimi się bawisz,twórczo i bardzo ich rozwijasz!!!Jestem pełna podziwu!!!
OdpowiedzUsuńIZUŚ UWIELBIAM CIĘ ZA TE KOLORY, MNÓSTWO INSPIRACJI I KOLOROWY SPOSÓB NA ŻYCIE !!! I UWIELBIAM WCHODZIĆ NA TWÓJ BLOG BO DAJE MI CAŁĄ MAAAASĘ OTYMIZMU , DZIĘKUJĘ !!
OdpowiedzUsuńA DO TEGO JESTEŚ CHYBA NAJCUDOWNIEJSZĄ MAMĄ POD SŁOŃCEM :))
OdpowiedzUsuńBardzo z Ciebie zdolna kobietka :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ania
Świetny pomysł z tymi koronami drzew :-))) Wieniec wyszedł przecudny :-)
OdpowiedzUsuńŚwietnie że znajdujesz czas na cos co cię cieszy i uszczęśliwia. :-)
OdpowiedzUsuńCudowne jest to co robisz dla swoich dzieci.....wspaniale że masz na to czas. Mama która pracuje na pełny etat niestety nie może poświęcić tyle czasu swoim dzieciom. Mając cały dzień ( bez pracy na etacie) na domowe obowiązki łatwiej jest wygospodarować czas na pracę plastyczne, spacery i inne kreatywne zabawy. Fajnie że Ci się chce , Twoi chłopcy na pewno to docenią i czas kiedy byli mali będą cudownie wspominać.
OdpowiedzUsuńPatti
Ileż w Tobie kochana energii, chęci do działania, optymizmu.....
OdpowiedzUsuńNie potrzebne Twoje obawy....wyszło świetnie :):):)
OdpowiedzUsuńPowodzenia i miłej zabawy...:):):)
Jakie piękne prace!!!!
OdpowiedzUsuńCudne!
Twoja pomysłowość mnie zadziwia, nie dziwię się teraz, że chłopcy są tak utalentowani.
też lubimy malować,rysować, kolorować, tworzyć! :) Szkoda, że nie jesteśmy Sąsiadkami, bo chętnie bym z Tobą pojechała na taki warsztat florystyczny! :) pozdrawiam słonecznie! PS piękny sweterek!!!
OdpowiedzUsuńcudne prace my z córcią też rysujemy:-)a stroik świetny:-)pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzepiękne prace plastyczne tworzysz razem z dziećmi - jestem pełna podziwu. Niezwykle pomysłowe jest drzewko jesienne z kredkowych resztek - na to bym nie wpadła, super! Uważam, że nie potrzeba talentu aby tworzyć kreatywne prace samemu lub z dziećmi. Wiele ludzi tego nie robi bo uważa, że nie są wystarczająco zdolni, a przecież najważniejsza jest chęć, radość tworzenia i przyjemność, która z tego wypływa a także wrażliwość, która w dzieciach i człowieku się rodzi :-)) Jak ja i mój brat byliśmy mali, to nasza mama też z nami rysowała, malowała, robiliśmy ludziki z kasztanów, laurki, ozdoby choinkowe, ozdoby z papieru. Jak teraz to wspominam, to jestem ogromnie wdzięczna mamie za ten czas, wspominam go jako niesamowicie szczęśliwy i radosny :-) Twoje dzieci z pewnością będą miały takie same odczucia :-) Ja mam nadzieję, że i mój synek będzie miał ochotę na takie plastyczne zajęcia a ja czas i chęci :-) póki co jest jeszcze w brzuszku ;-) pozdrawiam bardzo serdecznie, uwielbiam Twojego bloga :-) dziękuję za niego!
OdpowiedzUsuńBardzo Cię podziwiam i rozumię. Ja moją trójkę też wciągam w prace plastyczne i są tego pozytywne efekty. Takie wsólne, prace bardzo zcalają rodzinę i wyrabiają w dzieciach poczucie estetyki.Jesteś na to świetnym przykładem.
OdpowiedzUsuńJa w tym roku zapisałam się do policealnej szkoły dla dorosłych właśnie na florystykę. W ostatnią sobotę też robiliśmy stroiki na groby. Było super - wiesz,co czuję?
Pozdrawim Cię serdecznie, tak trzymaj !
Zapraszam do mnie. Jola z bloga "żyjąc z pasją".
Piękna historia i przykład jak nuacyzciele potrafią podciąć skrzydła. Ja miałam podobną sytuację - zawsze lubiłam pisać opowiadania, bajki, wiersze... W piątej klasie mieliśmy napisać bajkę na zadanie domowe. Napisałam piękną bajkę o kwiatach, które chciały wybrać swojego króla - róża stwierdziła, że to ona jest najpiękniejsza więc powinna być królową, inny kwiat uznał, że on kwitnie najdłużej więc on powinien być - puenta była taka, że kwiaty kłócąc się nie zauważyły, że lato minęło, nastała jesień i przyszła właścicielka ogródka i ścięła wszystkie kwiaty robiąc jesienne porządki. W zamyśle morałem miało być, to, że marnując czas na bezsensowne kłótnie - nie zauważamy czasu który upływa i przecieka nam przez palce, możemy przez to stracić coś cennego. Pani pozbierała zeszyty, a oddając zobaczyłam w swoim " minus dobry, praca nie napisana samodzielnie". Noszzz! Zraziło mnie to doszczętnie, a kto wie... może rozwinął by się we mnie talent pisarski....
OdpowiedzUsuńBardzo fajne prace:)
OdpowiedzUsuńIza kobieta tytan- wulkan energii !!! REWELACJA
OdpowiedzUsuńJa czekam aż w moim miasteczku pojawią się jakieś fajne zajęcia - jak te florystyczne u Ciebie np. Twój jesienny stroik śliczny!
OdpowiedzUsuńMoje upodobanie do prac plastycznych też zostało "zabite" w szkole. Teraz powoli do tego wracam i znów chcę spróbować, pojawiają się pomysły... Może coś z tego wyjdzie :)
Iza nie mogę znaleźć do Ciebie email a mam sprawę:)Już jakiś czas temu chciałam Ci coś zaproponować,ale ciagle mi to uciekało w natłoku spraw:)Czy odezwałabyś sie do mnie?Mój email:bfedde@wp.pl.
OdpowiedzUsuńNo i czy to nie prawda, że szkoła niszczy osobowość małego człowieka?:) Dobrze, ze odzyskałaś wiarę w siebie, Iza;) I efekty są cudowne;) Piękne wieńce i cudownie spędzony czas z chłopakami emanuje z tego postu:) Uwielbiam jesień, taką piękną jak jest teraz i taką słotną również, bo wtedy, gdy przemoczona stoję na przystanku i marzę, by znaleźć się w domu, jak już się w nim znajdę to dobra ksiązka, kubek czegoś gorącego, robótka - nic więcej do szczęscia nie trzeba:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was jesiennie;)
Izuniu, jesteś dla mnie od samego początku przykładem na to jak cieszyć się każdym dniem. Ja wciąż się tego uczę... Mi też marzy się taki kurs florystyczny. Teraz jestem Mamą na cały etat. Dziś robiłam z Mikołajem miasto z pudełek. Twój blog jest dla mnie ogromną inspiracją. Dziękuję, że jesteś :). Wiem, że nie masz czasu na pisanie. Ja jestem Ci wdzięczna za pierwszy mail, który dostałam od Ciebie. Spisałam go sobie i bardzo często czytam. Jest dla mnie drogowskazem jak żyć. Pozdrawiam Cię serdecznie z Mikołajkiem i Hanią :)))))
OdpowiedzUsuńOla z deccorii
Piekne wience. Izuniu masz talent i nie zmarnuj go;)Wiecej wiary w siebie ,bo kochanamasz wiele zdolnosci artystycznych,których mozna pozazdroscic.A najwazniejsze ,ze widac ze jestes dobra iciepla duszyczka :)Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńPs.Nie komentuje ale czytam wszystkie posty:)
świetne kompozycje!!! Ja też ostatnio tworzyłam, ale nagrobne. Zapraszam do mnie. Dorota.
OdpowiedzUsuń