Taka myśl przyszła mi dziś do głowy, gdy zastanawiałam się nad tym, co by tu napisać w poście o moich kalendarzach. Prosiła mnie o to już niejedna czytelniczka. O kalendarzach pisałam już kilka razy,między innymi tutaj.
Odkąd byłam nastolatką marzyłam o tym, żeby pisać pamiętnik. Nigdy nie wytrwałam dłużej niż 3 dni. Po trzech dniach to co napisałam wydawało mi się głupie i bez sensu, dlatego wydzierałam to z zeszytu i paliłam od razu w piwnicy w piecu.
W ostatniej klasie liceum dostałam, a może sama kupiłam kalendarz. Wiedziałam już na jakie studia chcę iść, ale jeszcze nie wiedziałam gdzie, uczyłam się do matury, martwiłam się o studniówkę, no bo nie miałam z kim iść i wiele, wiele dylematów i wyborów życiowych mnie wtedy czekało.
Postanowiłam, że najważniejsze rzeczy będę zapisywać właśnie w tym kalendarzu.
Czasem tych zapisków było więcej, a czasem mniej. Są też dni, a nawet tygodnie gdzie nie było ich wcale.
Ten kalendarz to 2002 rok.
Tak się składa, że jest to rok, w którym poznałam mojego męża.
Zdałam maturę.
Poszłam na studia.
Zaczęłam się spotykać z Pawłem, a im dłużej się spotykaliśmy, tym tych zapisków było więcej.
W roku 2003/2004 zamiast kalendarza postanowiłam, że będę pisać pamiętnik. Obiecywałam sobie, że tym razem będę go sumiennie prowadzić. Niestety zapisków w nim niewiele. Ale kilka najważniejszych jest.
Aż przyszedł rok 2005. Dokładnie 100 dni przed ślubem postanowiłam, że będę pisać taki dziennik z przygotowań do ślubu. Pisałam, pisałam i też tylko kilkadziesiąt stron zapełniłam.
Ostatnio znalazłam te kilkadziesiąt stron, pięknie zapisanych czarnym piórem. Nad każdym zapiskiem cytat. Brakło mi wytrwałości.
Ślub był w grudniu, a już na początku kolejnego roku pod moim sercem mieszkał mały lokator.
Kupiłam sobie taki malutki kalendarz, żeby mieć go zawsze przy sobie i w nim zapisywać wszystkie ważne daty i najważniejsze wydarzenia, wizyty, listy zakupów wyprawkowych.
Gdy urodził się Dominik znów chciałam zacząć pisać pamiętnik, bo życie wtedy nabrało innych barw i wszystko było takie nowe i fascynujące.
Jednak bardzo szybko poległam i przekonałam się po raz kolejny, ze nie ma jak kalendarz.
Uwielbiam czytać cudze dzienniki, pamiętniki i listy.
Moje życie dla innych może nie jest wcale ani ciekawe, ani fascynujące, ale to moje życie i moja codzienność.
Zajrzałam ostatnio do tego pierwszego kalendarza z 2002r, a tam na ostatniej stronie list do mojego Męża, z 2011 roku, napisany po przeprowadzce na nasze pięterko. Choć był krótki i nie dokończony, to przypomniał mi się dzień, w którym go pisałam. Wystarczyło te kilka szczegółów w nim zawartych.
Od 2008 roku prowadzę już tylko kalendarze. Choć mam kilkanaście jakiś zeszytów i notesów to każdego roku kalendarz to podstawa.
Każdego dnia staram się choć kilka słów zapisać.
Nadal zdarzają się dni, a nawet tygodnie bez zapisków i wtedy po czasie siadam i uzupełniam.
Czasem mam problem z napisaniem co się działo dnia wczorajszego, ale po przejrzeniu smsów, czy z pomocą męża udaje mi się to odtworzyć.
Co zapisuję w kalendarzu?
Co się działo
Za co jestem wdzięczna
Gdzie byliśmy, co zwiedziliśmy
Kogo odwiedziliśmy lub kto nas odwiedził
Z kim się spotkaliśmy, lub z kim rozmawialiśmy
Do kogo lub od kogo list dostałam czy paczkę
Spotkania, wizyty
Bilanse dzieci, bo od czasu do czasu je mierzę i ważę
Komu i który mleczak wypadł
Jaką książkę przeczytałam
Jaki film obejrzeliśmy
Zapisuję też cytaty takie na szybko, bo do cytatów mam osobny zeszyt.
Może dla kogoś nie ma w w tym nic pasjonującego, ale mnie to nasze życie bardzo pasjonuje i kocham je bardzo.
Jak nie mam przy sobie kalendarza, to robię zdjęcia. Po nich później mogę odtworzyć co, kiedy się działo.
W zeszłym tygodniu dostałam dwie paczki. Jedna od Bożenki, a druga od Joasi. Obie wzruszyły mnie ogromnie.
Taką śliczną dziewczynę na skuterze w białej ramce dostałam od Joasi. Zachwycił mnie ten obrazek.
Kalendarz wraz z stosikiem książek wożę w dalsze podróże. Często w drodze nadrabiam zaległości w zapiskach kalendarzowych.
Macie też tak, że czasem czytacie kilka książek na raz?
Mnie niestety brak samozaparcia i takiej wewnętrznej dyscypliny. Chciałabym a po prostu mi się nie chce, dlatego wolę kalendarz.
A Wy prowadzicie takie kalendarze z zapiskami.
Ja podobnie jak ty nie mam wystarczająco dużo samodyscypliny żeby prowadzić pamiętnik. Na początku tego roku próbowałam kolejny raz i kolejny raz poległam. Zdecydowanie wolę kalendarze, najlepiej takie w których jest dużo dodatkowego miejsca na zapiski. Śliczne prezenty dostałaś, miło otrzymać takie upominki i listy, wiedzieć że ktoś o nas myśli. Cudną masz torbę na książki, idealnie do ciebie pasuje. Ja najczęściej czytam jedną książkę, czasami dwie, ale nie więcej. Pozdrawiam serdecznie Ciebie i Twoją rodzinę. Spokojnej niedzieli życzę.
OdpowiedzUsuńPięknie oprawione te Twoje kalendarze...też od liceum i potem cały okres studiów, a potem przez okres pracy i ciąż spisywałam wszystkie rzeczy istotne w kalendarzach (najbardziej lubiłam te z Edycji św. Pawła)...nie tak skrupulatnie jak Ty, że codziennie...ale były zapełnione...natomiast od początku zeszłego roku skusiłam się na Bullet Journal, który odbiega od klasycznej formy, ale jest mój (poza BJ w torebce zawsze mam mały kieszonkowy kalendarz)BJ pełen zapisków z dnia codziennego, cytatów, czy rzeczy, które mnie zainspirują...a dopiero od okresu Wielkiego Postu zaczęłam się baczniej przyglądać wdzięczności...i to kolejne punkty w moich zapiskach.
OdpowiedzUsuńWciąż nie mogę nacieszyć oczu tymi okładkami, które sprawiłaś swoim kalendarzom :) chyba porywam pomysł Izuś :)
Pozdrawiam ciepło!
Kalendarzy nie prowadzę ale regularnie wywołuję zdjecia od kiedy urodziła się pierwsza córka czyli od 7 lat. Mam juz 8 albumów po 300zdjęć. Uwielbiamy je przeglądać, dzięki nim pamiętamy o wielu ważnych a także o tych całkiem zwykłych dniach... Prowadzę również zeszyt przemyśleń. Tzn zapisuję w nim jakieś wspomnienia i przemyślenia co jakiś czas. Tak dla dziewczyn aby miały kiedyś jak dorosną. Bo zapomina sie wiele rzeczy i np. mogę teraz mając 5 i 7 latkę w domu napisać o radściach i frustracjach. Bo teraz są te emocje i myśli. A za rok już inaczej będę to pamiętać... Więc jak kiedyś będą miały własne dzieci to sięgną i poczytają jak to było u nas... Bardzo doceniam tego typu pamiątki :)
OdpowiedzUsuńŚwietny post:) Już Ci pisalam, że podziwiam to jak prowadzisz kalendarze.Ja kilka miesięcy poprzedniego roku zaczęłam częściej zapisywać moja codzienność,w tym roku postanowiłam być bardziej sumienna i robić zapiski każdego dnia. Kochana miałam tak samo z pamiątkami:) Kiedyś jako panienka prowadziłam kilka, niestety po czasie wydawało mi się ze to głupoty i paliłam je, a szkoda bo dziś z chęcią bym sobie poczytala:) Pierwszy mój kalendarz mam również 2008 roku:) wtedy zaczęłam być z moim mężem, niestety też nie zapisywałam każdego dnia ale kilka zapisków dla mnie ważnych jest:) Lubię pisać..lubię zapisywać to co ważne, to co mniej ważne, to co moje, co warte zapamiętania, cytaty,przemyślenia moje, innych. Lubię wrócić do kalendarza z zeszłego roku czy poprzednich latach i zobaczyć co w danym dniu robilam:) Ciesze się bo ten rok prowadzę systematycznie i myślę że już mi tak zostanie:) Zdecydowanie forma kalendarzowa najbardziej mi odpowiada.
OdpowiedzUsuńZdjęcie kobiety na skuterze świetne!:)
Przesyłam uściski:*
Patrycja
Bardzo fajny i godny polecenia pomysł. Takie kalendarze są doskonałą pamiątką i dziennikiem naszej codzienności. Czasami warto wrócić do przeszłości i przypomnieć sobie wszystko to co był ważne, za co jesteśmy wdzięczni. Podziwiam samozaparcie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Od jakiegoś czasu zgłębiam sztukę odnajdywania piękna w cidzienności. W drobiazgach życia, w brzydocie szarzyzny i w prozie zwykłych poniedziałków. Kalendarze też prowadzę lecz brak mi systematyczności mimo wszystko cieszy każda litera tam zapisana, każdy odnotowany wątek...Podziwiam Cię. Pozdrawiam serdecznie 🤗
OdpowiedzUsuńJa piszę pamiętnik o 5. klasy. A od 7 lat tzw. albumy rodzinne - w segregatorach. Ma to ta zaletę, że można tam w koszulkach włożyć różne rysunki dzieci, zaproszenia itp. 1 rok szkolny - 1 segregator: często pękają w szwach:)
OdpowiedzUsuńmama trójeczki
Ja prowadzę dość skrupulatnie swój nauczycielski kalendarz, ale są tam tylko sprawy zawodowe. Na prowadzenie pamiętnika, dziennika czy chociaż kalendarza z zapiskami osobistymi nie starcza mi konsekwencji ;) ale każdego roku mam silne postanowienie zamiany! Twoje kalendarze sa pełne uroku. Myślę, że Domowy Zakątek będzie dla Was kiedyś pięknym pamiętnikiem rodzinnym. To jeden z powodów dla którego warto prowadzić bloga.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię Izuś i mam nadzieję, że tydzień przed urlopem szybko Ci minie :)
Śliczne kalendarze.:) Ja kupuję z Edycji św. Pawła, ale raczej służy mi do zapisywania ważnych spraw. Cudny obrazek dotarł do Ciebie - cała Ty, wspaniała niespodzianka. Podziwiam też przybornik z tasiemkami i koroneczkami. Też bardzo lubię koronki. Pozdrawiam serdecznie!:)
OdpowiedzUsuńO ile całkiem spokojnie mogłam pisać pamiętniki (mam swoje z czasów gimnazjum i liceum, potem już nie pisałam), o tyle bullet journal wydaje mi się zbyt skomplikowany, za bardzo... drobiazgowy ;) Za to od dwóch lat przerzuciłam się na kalendarze xD To dlatego, że tak mi wygodniej blogowo chociażby - notuję tam pomysły, sesje do zrobienia, co kiedy powinno być opublikowane i jak to rozdzielić, rozpisać... A przy okazji i cytat zanotuję, i nicka inspirującej osoby na Insta, i tak dalej... Więc się tworzy taki pamiętnik w formie skrótowej... :>
OdpowiedzUsuńJa też mam takie kalendarze. Piszę odkąd dowiedziałam się, że zostanę Mamą. Są dla mnie bardzo cenne. Trzymam listy od męża,a poznaliśmy się w 1999r. To moje skarby. Pozdrawiam Cię serdecznie :). Ola (olusiak)
OdpowiedzUsuń