czwartek, 15 maja 2014
Ania z Zielonego Wzgórza i niezapominajki
Wczoraj nazrywałam w ogródku niezapominajek, a później dołączyły do nich inne kwiatki. Porobiłam maleńkie bukieciki i porozstawiałam po domu aby cieszyły oczy. Dzisiaj przypadkiem dowiedziałam się, że mamy Dzień Niezapominajki. Dzisiejszy poranek był dla mnie wyjątkowo spokojny. Na obiad spagetti, więc nie było z nim dużo pracy dlatego miałam czas dla siebie. Większość z niego przeznaczyłam na rozmyślania. Wspominałam sobie różne niezapomniane rzeczy. Kilka z nich zapisałam sobie na karteczce. Myślałam też o niezapomnianych książkach. Na liście sa oczywiście Dzieci z Bullerbyn, Mały Książe, Baśnie Andersena, Tajemniczy Ogród i ... Ania z Zielonego Wzgórza.
To moja ulubiona lektura szkolna (Dzici Bullerbyn nie pamiętam, żebym przerabiała w szkole).
Pamiętam, że gdy ją przerabiałam wchodziła moda w szkole na oglądanie lektur, zamiast czytania.
Razem z dwoma koleżankami spotkałyśmy się u jednej z nich w domu i miałyśmy seans filmowy. Przemiło wspominam ten dzień. Było bardzo wesoło i wzruszająco.
Od dziecka byłam płaczkiem, ale takim ze wzruszenia. Do dziś wzruszam się nawet na reklamach. Pamiętam, że wtedy też pękałyśmy ze śmiechu i ukradkiem wycierałam łzy.
Film tak mi się spodobał, że przeczytałam książkę - własną!!!
W domu mieliśmy bardzo maleńką biblioteczką. Mama mojej koleżanki zamawiała książki i poprosiłam ją aby kupiła dla mnie egzemplarz Ani z Zielonego Wzgórza. Jest jedna z nielicznych książek, z dzieciństwa, którą mam do dziś.
Książka ta nie zawiera żadnych ilustracji.
Wydawnictwo Skrzat wydało przepiękne książki o Ani - "Ania z Zielonego Wzgórza", "Ania z Avonlea".
Ogromnie się ucieszyłam gdy otwarłam kopertę z tymi książkami w środku i od raz zabrałam się za przeglądanie.
Pogoda była wtedy piękna i delektowałam się tymi pięknymi ilustracjami na podwórku siedząc na ławeczce pod orzechem.
Ilustracje do obu książek stworzyła Sylwia Kaczmarska. Bardzo mi się podobają. Są takie subtelne i nostalgiczne. Pięknym akcentem są ilustracje kwiatów, które już bardzo spodobały mi się w Tajemniczym ogrodzie wydanym również przez Skrzata.
Anię na peno każda z Was zna więc nie muszę pisać o czym jest książka. Chciałam tylko polecić Wam te pięknie wydane egzemplarze w twardej oprawie z tasiemką w środku. Ja jestem nimi zachwycona.
Książki póki co czytam sama. Od czasu do czasu przytaczam fragmenty Dominikowi, który już ma ochotę ją przeczytać, bo widząc jak ja czytam zza pleców sam podczytuje i pyta czym jest ta książka. Jak mu powiedziałam o rodzeństwie, które chcąc adoptować chłopca, aby był dla nich pomocą dostali rudą, piegowatą dziewczynkę zaciekawił się ogromnie i też ma ochotę ją przeczytać.
Jak jest w pobliżu to czytam mu te śmieszniejsze sytuacje.
Książkę Lucy Moud Montgomery przetłumaczył Paweł Beręsiewicz i zrobił to doskonale.
Z jego tłumaczeniem spotkałam się już przy okazji Tajemniczego ogrodu. NIe jestem znawcą literatury, ale same książki Ania z Zielonego Wzgórza i Ania z Avonlea podobają mi się bardzo i miło się do nich powraca po latach, w ten wiosenny czas.
Przyznam, że Ani z Avonlea już nie pamiętałam tak jak pierwszej części dlatego tym bardziej cieszę się, że mogłam powrócić do tych ciepłych, zabawnych i wzruszających książek.
Jestem ciekawa jakie Wy macie swoje ulubione książki z szkolnych lat. Czy też macie sentyment do Ani?
Ania z Zielonego Wzgórza do kupienia tutaj
Ania z Avonlea tutaj
Autor: Lucy Maud Montgomery
Tłumacz: Paweł Beręsewicz
Ilustrator: Sylwia Kaczmarska
Seria wydawnicza: Klasyka z feniksem
Kategoria wiekowa: 10+
oprawa twarda
dodatkowo tasiemka
WYDAWNICTWO SKRZAT
Mam nadzieję, że wkrótce Skrzat wyda kolejne części Ani bo są przepiękne i miło je mieć w swojej biblioteczce.
Pozdrawiam Was serdecznie!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ciepło i przytulnie tu u Ciebie. "Ania z Zielonego Wzgórza" to cudowna książka. Mimo tego, że została wydana w 1908 r., to nadal pozostaje świeża i niezmiennie piękna. Pozdrawiam cieplutko i zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńTo prawda! Wiele rzeczy już się nie pamięta więc fajnie powrócić do tych lektur.
UsuńPozdrawiam!
na obiad miałysmy to samo ;) tez dziś rozmyślałam :) sama jestem z Jasiem -Franek u dziadków z ospą ;)
OdpowiedzUsuńPrzykro mi, że Franuś ma ospę, ale plus jest taki, że będzie miał już to za sobą. Mój Dominik przechodził ospę jak miał 8 miesięcy. Dostał dokładnie 26 maja w mój pierwszy dzień mamy:)
UsuńPozdrawiam i dużo sił życzę!
Jestem zauroczona, absolutnie. Pozycja ukochana, obowiązkowa, a wydanie basniowe...
OdpowiedzUsuńKsiążki są przepiękne!
UsuńPozdrawiam!
Starsi ludzie, którzy adoptowali Anię byli małżeństwem? Mnie się zawsze wydawało, że rodzeństwem. Przyznam szczerze, że nie pamiętam dokładnie fabuły, chyba pora do niej wrócić ;)
OdpowiedzUsuńByli rodzeństwem :)
UsuńTak to jest jak się po nocach pisze posty. Dzięki za uważne czytanie:) Już poprawiłam.
UsuńIlustracje przepiękne! Właśnie niedawno przeczytałam sobie kilka części Ani - wrażenia z lektury są jak powrót do przeszłości.
OdpowiedzUsuńO tak! Ja jestem jeszcze w trakcie lektury ale chętnie będę do niej powracać w nadchodzących dniach.
UsuńPozdrawiam!
Ania z ZW wspomnienie dzieciństwa;-) piękny bukiet zastanawiałam się gdzie ty te kwiaty wynajdujesz;-)
OdpowiedzUsuńWszystkie oprócz bzu są z podwórka. Bez rośnie w pobliżu.
UsuńPozdrawiam!
Do Ani mam sentyment wielki.Przeczytałam wszystkie części i pewnie jak moja córa podrośnie przeczytam z nią poraz kolejny:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Iza
Przeczytałam jednym tchem całą serię książek o Ani, choć nie ukrywam, że musiałam do nich trochę "dorosnąć", w szkole nie przebrnęłam nawet przez Zielone Wzgórze... ;) teraz z chęcią wracam do tej serii i bardzo lubię oglądać film z 1985 roku :)
OdpowiedzUsuńOj znam znam...jako dziecko też ubolewałam, że nie ma ilustracji... te książeczki, które zaprezentowałaś...będę musiała zakupić... i płaczką też jestem... straszną .Pozdrawiam serdecznie ;-)
OdpowiedzUsuńto są książki do których zawsze się powraca.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ania...hmmm...lubię do niej wracać. W mojej biblioteczce również znalazła swoje miejsce. Marzy mi się cała seria, chociaż już raz całość przeczytałam. Może kiedyś będę miała córeczkę i będziemy razem czytać :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńUwielbiałam Anię i pochłonęłam w mig całą serię. W sumie to jak sobie przypominam to chyba dzięki Ani i wcześniej Tomkowi Sawyerowi polubiłam czytanie:)
OdpowiedzUsuńTo wydanie przepiękne, gdybym kiedyś takie dostała to chyba oszalałabym ze szczęścia, w sumie teraz chyba też niewiele by mi brakowało ;)
Piękne wydanie, musi znaleźć się w mojej biblioteczce :)
OdpowiedzUsuńJa też bardzo lubiłam Anię, przeczytałam wszystkie części kilkakrotnie..a czytałaś "Błękitny zamek" tej samej autorki? jest cudna! pozdrawiam :)) ania
OdpowiedzUsuńPiękny bukiecik kwiatuszków :), a Anie z Zielonego Wzgórza czytam mniej więcej co dwa lata, teraz mam zamiar powtórnie czytać kolejne części. To takie wspomnienie dziewczęcych lat.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Jakże ja lubiłam oglądać ten serial.... Do przeczytania książki jednak musiałam dojrzeć także jak była lekturą wiem, że tylko przeglądałam... Jedną mam do dziś w domu jest to Ania na uniwersytecie, prezent od mojej mamy z lat młodzieńczych...
OdpowiedzUsuńMoja "Ania" tez była bez ilustracji, ale może dlatego tak bardzo pobudzała moja wyobraźnię- wszystkie ilustracje były w mojej glowie;) Chociaż gdybym wtedy miała taki cudny egzemplarz, bylabym zachwycona:)
OdpowiedzUsuńUściski Izuniu!
To zdecydowanie moje ulubione pozycję , do których koniecznie muszę wrócić i właśnie po Twoim wpisie wiem,że to zrealizuję. Ostatnio mam problem z doczytaniem książki do końca lub wybieram nieodpowiednie pozycję myślę ,że powrót do dzieciństwa będzie dla mnie najlepszym rozwiązaniem. Wydania są przepiękne , zanotowałam wydawnictwo i mam nadzieje niebawem je zakupić tak dla Otylki- myślę ,że to pozycje obowiązkowe w naszej "dziewczyńskiej" biblioteczce . Pozdrawiam i dziękuję za wizytę :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie pięknie ilustrowane są te książki, wyglądają wspaniale. Z pewnością przyjemnie czyta się tak ładnie ilustrowane lektury :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam "Anię z Zielonego Wzgórza" To książka mojego dzieciństwa. Żałuję że nigdy nie miałam tak niesamowitych przygód jak ona. Jedno jest pewne, zawsze szukałam własnej "świątyni dumania". Książka nie tylko dla dzieci :)
OdpowiedzUsuńJestem po raz pierwszy tutaj na blogu i jestem...urzeczona:) Zostanę z pewnością na dłużej:) Pozdrawiam ciepło! A książki są bajeczne, marzą mi się tak piękne wydania.
OdpowiedzUsuńCiekawe wydanie! Ja ciągle mam swoje, stare "Anie".
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia!
Własnie wczoraj zaczęłam mojej 6 letniej córeczce czytać mój własny egzemplarz "Ani". Książka wspaniała, która mocno wpisała się w moje dziecinno-nastoletnie lata, przeczytałam ją i jej wszystkie części naprawdę chyba z 8 razy. Fajnie,że są ludzie dla których lektory i wartości płynące z nich są ponadczasowe. Pozdrawiam cieplutko-stała podczytywaczka. Jola R.
OdpowiedzUsuńJestem pod ogromnym wrażeniem Twojego bloga (którego przeczytałam już od deski do deski:))) Wszystkie posty od ostatniego do pierwszego:))) Z ochotą dołączam się do licznego grona obserwatorów.
OdpowiedzUsuńTwoje zaangażowanie w budowanie rodzinnej atmosfery i cudownego dzieciństwa dla Twoich synków będzie dla mnie inspiracją! Sama jestem mamą uroczej parki Maluchów, więc wiem ile to kosztuje wysiłku:)))
Zachwyciłam się ogromnie Twoją kuchnią i tym jak ją urządziłaś i nieustannie dopieszczasz!!!
ps.Co do książki ze szkolnych lat, to dla mnie numerem jeden była zawsze "Tajemnica zielonej pieczęci" Hanny Ożogowskiej:)))
Z pozdrowieniami Gosia z Mamelkowa:)))
Do "Ani.." powróciłam na studiach, tak jakoś przypadkiem i przeczytałam wszystkie 10 części. Ale to było parę lat temu, a teraz... w mojej biblioteczce widnieją wszystkie książki L.M.Montgomery i właśnie jestem w trakcie czytania "Zaczarowany świat Marigold" :) Długo szukałam tych książek, aż w końcu znalazłam te, na których mi zależało,czyli wydania z lat 1987-1992 :) Te książki to prawdziwy skarb :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z cieplutkiego Wrocławia! :)
Izo,liczę na kolejne części i bardzo się ucieszyłam z informacji o tak ładnym wydaniu Ani. Poszukiwałam serii dla Oli...ostatnio zaczytuje się w Pollyanie i widzę że ta lektura robi na niej ogromne wrażenie.
OdpowiedzUsuńU Ciebie tak smakowicie ,że chyba zaraz zabiorę się za jakiś placek z rabarbarem póki najmłodsze szczęście śpi;)
p.s. Ze mnie taka sam płaczka ;)
I ja bardzo lubię Anię i książki Lucy Maud Montgomery ;). W podstawówce zaczytywałam się w nich. Muszę kupić "Anię z Zielonego Wzgórza" do swojej biblioteczki. Pozdrawiam Cię serdecznie :))))
OdpowiedzUsuń