Nie mam pojęcia, kiedy zleciała ta połowa wakacji. Miło było dziś wrócić do tych czerwcowych kadrów, przy okazji robienia tego wpisu.
Czerwiec rozpoczęliśmy świętowaniem Dnia Dziecka. Był to dzień mojej wizyty u lekarza. Zabraliśmy chłopców na małą wycieczkę i bardzo miło spędziliśmy ten czas.
2 czerwca razem z naszą kobiecą ekipą spotkaliśmy się u Basi.
Na to spotkanie czekałyśmy od lutego, ale pandemia niestety nam je utrudniła.
Spotkanie było w magicznym ogrodzie Basi. Jak zwykle zwiedzałyśmy każdy zakątek i nie mogłyśmy wyjść z podziwu jak tam pięknie.
Basia zaszalała przygotowując dla nas pyszne naleśniki, owocowe koreczki i inne smakołyki.
Ja upiekłam ptysie z kremem waniliowym. Dziewczyny zrobiły przepyszne sałatki.
Jak zwykle moje podniebienie zostało rozpieszczone.
Mnóstwo mam radości patrząc na nasze grupowe zdjęcia. Skład się ciągle zmienia ze względu na to, że nie każdemu pasuje, a czasem ktoś przybywa.
Od Basi wróciłam z pąkami piwonii, które pięknie się rozwinęły.
Brzuszek rośnie i rośnie.
Czerwiec był intensywnym edukacyjnie miesiącem. Uruchomiono w naszej szkole e dzienniki i chłopcy mogli kontrolować sami swoje oceny i starali się, aby na świadectwie były jak najlepsze.
Tu Dominik robi doświadczenie z chemii.
Zakończyliśmy rok formacyjny w naszej wspólnocie i po raz pierwszy po kilku miesiącach spotkaliśmy się nie on line, tylko twarzą twarz u Marioli i Janusza na grillu.
Wszystkich nas bardzo ucieszyło to spotkanie. Dzieciaki też miały mnóstwo radości.
Z Jolą i dzieciakami wybraliśmy się do naszej ulubionej kawiarni Abadaba.
Dzieciaki zamówiły bezę i białą colę.
To był smakowity wyjazd.
Na spacer najczęściej udaje mi się namówić Niko. Częściej niż spacerowaliśmy w czerwcu, robiliśmy sobie skuterowe wycieczki po okolicy.
Polne kwiaty obowiązkowo do wazonu muszą być.
Udało nam się położyć tapetę na ścianie za łóżkiem w sypialni. Z efektu jesteśmy bardzo zadowoleni.
Kącik dla maluszka nadal jest w przygotowaniu.
Stosik dla Maluszka rośnie. Choć nie szaleję z zakupami, to jednak przy okazji promocji, coś tam zawsze kupię :)
Czerwiec był miesiącem, w którym jeśli tylko ciśnienie było ok, czułam się wspaniale. Miałam napływy energii, którą wykorzystywałam przy okazji naszych drobnych prac remontowych, pomagając Mężowi.
Jako, że mam w domu trzech mężczyzn, mam też dużą pomoc. Chłopcy przejęli moje ulubione zajęcie podwórkowe, czyli koszenie trawy.
Czerwiec był miesiącem obfitym w spotkania.
Z dziewczynami spotkałyśmy się po raz drugi. Tym razem spotkanie było u Agnieszki, gdyż dziewczyny jeszcze nie miały okazji poznać jej synka.
Ja Maksymka poznałam odwiedzając Agnieszkę w maju, bo nie mogłam się doczekać.
Maksymek zmęczony babskimi pogaduchami, zasnął u Basi na rękach.
Po roku przerwy bujnie zakwitła mi róża w ogródku. W zeszłym roku coś zeżarło wszystkie kwiaty, a w tym cieszyła nasze oczy.
Jak czerwiec, to i ukochane owoce. W tym roku zjadłam mnóstwo truskawek, wypiłam litry koktajlu i nie miałam dosyć. Niestety deszczowa pogoda sprawiła, że te truskawki wcale nie były takie dobre jakby się chciało.
Dwa lata temu kupiłam sobie żółtą bluzę. Tak się złożyło, że Dominik kupił sobie ostatnio podobną i tak się złożyło, że ubraliśmy je w pewne czerwcowe popołudnie.
Zdjęcia było obowiązkowe.
Domowe frytki - najlepsze!
Czerwcowo świętowaliśmy również Dzień Taty.
Po kilku miesiącach spotkanie z kuzynami.
Było tak upalne popołudnie, że wyszliśmy na spacer.
Kupiłam i sama zjadłam kilogram. Uwielbiam!
Tu się robią galaretki na zakończenie roku szkolnego.
Kiedy dowiedziałam się, że odchodzi wychowawczyni Dominika, z koleżanką postanowiłyśmy zorganizować coś, na jej pożegnanie.
Prawda jest taka, że dzieci z klasy i tak gdzieś tam na rowerach się spotykały i po konsultacji z wszystkimi rodzicami, zorganizowałyśmy małą imprezę.
Zamówiliśmy indywidualną mszę, na zakończenie roku szkolnego dla klasy Dominika, po niej były pieczonki i grill.
Zaproszeni byli również rodzice, ale przyszło tylko 5 mam.
Tak się złożyło, że dwa dni wcześniej dowiedzieliśmy się, że nasz Ksiądz Wikary również odchodzi do innej parafii, także to było podwójne pożegnanie.
Przy okazji robienia zamówienia na kwiaty, dla wychowawczyni zamówiłam dla siebie paczkę piwonii, które zachwycały swoim widokiem i pięknem.
A na koniec czerwca mój brzuszek, już był piłeczką.
Jeszcze tydzień i pożegnamy lipiec, ale póki co cieszę się piękną pogodą, zdrowiem, wyjazdem, rosnącym brzuszkiem, zmianami i moimi nadchodzącymi urodzinami.
Mimo upływu lat lubię świętować ten dzień i być wdzięczna,za kolejny rok i z a to co do tego czasu mnie spotkało.
Pozdrawiam Was serdecznie i do napisania wkrótce!
Piękny czerwiec, piękne zdjęcia. Pozdrawiam serdecznie :*
OdpowiedzUsuńIzuniu, dziękuję za te czerwcowe kadry :). Chłopcy to już mężczyźni, zwłaszcza Dominik. Jestem z Wami od 8 lat i tak bardzo cieszy mnie każde zdjęcie, każdy wpis. Uczę się od Ciebie cieszenia się każdą chwilą. Cieszę się, że jesteś ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się razem z Tobą Izuś, tak wszystko pięknie widzisz i opisujesz. Zdrówka i wszelkiej pomyślności!
OdpowiedzUsuńZdrówka dla Was...i kolejnych pięknych, przesyconych kolorem i dobrem kadrów :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło:)
Jak zawsze przepiękne zdjęcia! Weselej mi od samego patrzenia :) A rosnący brzuszek wzruszający...
OdpowiedzUsuńPiękny czerwiec za Wami. Czekam na kolejne relacje. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuń