Tegoroczny maj to przede wszystkim otwarcie się na nową rzeczywistość. Zaczęliśmy wychodzić, a nawet wyjeżdżać z domu całą rodziną. Wcześniej z domu wyjeżdżałam głównie ja na wizyty co dwa tygodnie i mąż do pracy.
Nasze wszystkie spotkania wspólnot był on line. 3 maja udało nam się, co prawda na podwórku odwiedzić wszystkich przy okazji dostarczenia listów.
W maju otwarliśmy sezon skuterowy i spacerowy. Rodzinnych zdjęć mamy coraz mniej, ale takie udało nam się zrobić podczas mini sesji w rzepakach. Dominik był w pobliżu z kolegami i do nas dołączył.
Czasem udaje mi się Niko wyciągnąć na spacer, albo on mnie. Ten bukiecik to pamiątka z takiego bardzo długiego, z którego nie mieliśmy siły wrócić i musieliśmy po drodze trochę odpocząć.
W maju dużo piekłam bo miałam taką ochotę, jednak mało słodkiego jadłam, a tylko próbowałam.
Udało nam się pograć w planszówki, a tu na pamiątkę zdjęcie gry lego, którą wymyślił sam Niko i muszę przyznać, że była bardzo fajna i pomysłowa.
W 20 tygodniu ciąży, byliśmy na drugich badaniach prenatalnych. Niestety tym razem musiałam wejść sama. Na szczęście do domu wróciliśmy z nagraniem USG na płytce i mogliśmy to obejrzeć całą rodzinką.
Udało się też zrobić pierwsze zakupy wyprawkowe. Niestety byłam zawiedziona, że w sklepach takie pustki jeśli chodzi o asortyment.
Miło jest obserwować ten rosnący brzuszek.
Pierwsze pranie ciuszków też już za nami.
W maju jedno ze spotkań on line wspólnoty zrobiliśmy sobie na balkonie. Podczas spotkania Niko zrobił nam niespodziankę i przyniósł nam na balkon herbatkę i ciasteczka.
Z majem nadszedł czas wicia gniazda, który rozpoczęłam porządkami, w swoich kreatywnych skarbach.
Niko na bieżąco śledzi rozwój Dzidzi, i kiedy przeczytał, że zaczyna słyszeć, od razu sięgnął po ulubioną książkę i czytał mu codziennie po rozdziale. Oczywiście wybierał tylko te ulubione, przy których się uśmialiśmy.
Rabarbar i jabłko pod kruszonką, przygotowany na odwiedziny Joli i Rafałka.
Udało nam się nareszcie odwiedzić moją siostrę i zobaczyć, jak idą postępy w urządzaniu jej pięknego gabinetu kosmetycznego.
Smutnym wydarzeniem maja, było to, że moja siostra miała wypadek. Na szczęście żyje i dochodzi do siebie.Mimo wszystko najedliśmy się strachu o nią i jej operację.
Wybraliśmy się razem na obiad, ale ponieważ wszędzie sprzedawano tylko na wynos, skończyło się na Mc Donaldzie.
W tym miejscu będą kiedyś robione paznokcie. Już dzisiaj gabinet wygląda zupełnie inaczej.
Jest pięknie!
Na obiad miał być Pan Sałatka, ale miałam ochotę na coś niezdrowego ;)
Pan Sałatka był za to w domu na obiad w niedzielę.
Na wizytę w 22 tygodniu zabrałam Niko, który jest bardzo przejęty tym, że będzie starszym bratem. Pan doktor wszystko dokładnie mu pokazał i opowiedział.
Po wizycie odwiedziliśmy Agnieszkę i jej dzieciaczki.
Wreszcie poznałam Maksymka, który ostatnio gdy widzieliśmy się na jej Baby Shower, był jeszcze w brzuszku.
Od Marie Zelie dostałam dwie przepiękne sukienki. O Meli marzyłam od dawna i to marzenie się spełniło.
Na jednym z instagramów przeczytałam, że w Tk maxxach, które otwarli są duże wyprzedaże.
Pojechaliśmy i choć rzeczy na wieszakach było niewiele, udało się w bardzo dobrych cenach kupić kilka drobiazgów dla Maluszka.
Kochana Basia, mistrzyni wyszukiwania skarbów, na targu, ze starociami, znalazła dla naszego synka taki oto piękny kosz na kółkach.
Pojechałam po niego i udało się jeszcze wynegocjować dodatkowo, bardzo atrakcyjną cenę.
Bardzo ucieszył mnie ten nowy mebel w domu.
W maju dużo się rozpieszczaliśmy. Głównie jedzeniowo. Te gofry wyszły tak chrupiące, że nie sposób było się od nich oderwać.
Wicie gniazda i domowe remonty rozpoczęliśmy od pokoi chłopców.
Nie przepadam za szarym kolorem, ale sami taki wybrali. Kolor wybrał Nikodem, ale Dominikowi tak się spodobał, że ma taki sam. Farby zostało na tyle, że jeszcze na sypialnię wystarczyło.
Nakupiliśmy pianek na ognisko, ale ogniska nie było jak zrobić, dlatego Niko serwował nam pianki opalane nad świeczką.
Ja miałam z dostawą do łóżka ;)
A tu kolejny spacer z Niko. Poszedł zerwać kwiatek a wrócił z całą sadzonką :)
Jak maj to i Dzień Mamy, który w tym roku był wyjątkowy.
Chłopcy zadbali o wszystko.
Dominik dzień wcześniej pojechał potajemnie do kwiaciarni i do sklepu po czekoladki.
Przed 23 gdy szłam do toalety widziałam świecące się światło i kazałam iść spać. Okazał się, że w tym czasie robił dla mnie laurkę.
Na śniadanie Dominik przygotował mi przepyszne tosty z masełkiem i miodem, kakao i jajecznicę.
Chłopcy wcześniej pytali co bym chciała dostać, więc poprosiłam o szlafrok, a dostałam dwa!
Jeden mam poranny, a drugi wieczorny.
Po wylegiwaniu się w łóżku pojechaliśmy na pizzę i w odwiedziny do mamy.
Przyjechały też moje siostry i przywiozły najpyszniejszy tort bezowy jaki jadłam.
To był wspaniały dzień.
Maj zakończyliśmy pomalowanymi pokojami chłopców.
Teraz czeka nas urządzanie i dokończenie sypialni.
Taki w skrócie był ten nasz maj.
Pozdrawiamy Was ciepło!
Ależ Dominik się zmienia! To już nie jest mały synek mamusi 😊
OdpowiedzUsuńUwielbiam te Twoje długie, rodzinne relacje ☺
Bardzo miły i ciepły wpis. Powodzenia w dalszym urządzaniu! Już czekam na kolejne wiadomości.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Iza wyglądasz kwitnąco. Miło do Was zaglądać.
OdpowiedzUsuńPiękne majowe kadry, pełne ciepła i miłości.
OdpowiedzUsuńChłopcy już jacy duzi!! :) Niesamowite pamiętać ich z pierwszych wpisów a patrzeć teraz na młodych mężczyzn!
Wyglądasz kwitnąco, a te sukienki...stworzone dla Ciebie!! :)
Pozdrawiam ciepło!
Ależ kochani są ci Twoi chłopcy! I to czytanie maleństwu... No cudo :}
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemnie było zobaczyć Wasz wspaniały maj, ogrzać duszę przy cieple Waszego domowego ogniska. Pozdrawiam serdecznie i życzę wszelkiego dobra.
OdpowiedzUsuńIzuniu, dzieci rosną, a Ty wyglądasz jak dziewczynka. Ciąża Ci służy, a te kwieciste sukienki jeszcze bardziej dodają Ci uroku. Jestem ciekawa jak teraz będą wyglądać pokoje chłopców. Dominika nie poznałam... Dziękuję za majowe kadry i pozdrawiam Cię serdecznie :). Ola
OdpowiedzUsuń