czwartek, 12 października 2017

Przepis na zupę szpinakową i kilka kuchennych kadrów

W życiu bym nie przypuszczała, że z Dominika wyrośnie taki smakosz. Dziecko, które wiecznie miało niedowagę, nasz mały niejadek teraz przegląda książki kucharskie i wyszukuje wciąż nowe potrawy. Na pierwszym miejscu oczywiście są wszelkie dania mięsne (głównie z kurczakiem), makarony i pizza, a ulubiona potrawa to lazania.
Za zupami nie przepada, no chyba, ze są to zupy kremowe.
I tak przeglądając ostatnio Kuchnię Polską zaproponował, żebyśmy spróbowali jak smakuje ta zupa szpinakowa, bo wyczytał, że w składzie jest czosnek, który teraz uwielbia, a kiedyś na sam zapach robiło mu się nie dobrze i źle się to kończyło.
Szpinak do tej pory smakował mi wyłącznie w tarcie szpinakowej, którą bardzo lubię, ale poza tym nie za bardzo. No chyba, że w pierogach, dobrze przyprawiony.
Sceptycznie podeszłam do tej zupy, ale zupełnie niepotrzebnie, bo zupa smakowała wyśmienicie.
Zjedliśmy cały garnek. Niektórzy po dwie miseczki :)



Przepis pochodzi z książki Ewy Aszkiewicz "365 obiadów na polskim stole", ale znalazłam ją również w książce "Nie ma jak u mamy", tej samej autorki.

Zupa szpinakowa

2 l esencjonalnego rosołu (ja ugotowałam taki wywar na szybko, ze skrzydełek, z jarzynami )
2 łyżki masła
opakowanie mrożonego szpinaku (w oryginalnym przepisie jest świeży czubaty kubek)
2 ząbki czosnku
łyżka mąki ziemniaczanej
szklanka kwaśnej śmietany (ja dałam 18%)
przyprawy

Na patelni rozgrzewam masło, dodaję przeciśnięte przez praskę ząbki czosnku. Czosnek chwilę podsmażam, ale trzeba uważać, żeby się nie przypalił. Do tego dodaję rozdrobniony, mrożony szpinak. Podsmażam to, aż ze szpinaku wyparuje woda. Przyprawiam szpinak solą i pieprzem, ale nie za dużo, bo esencja rosołowa również jest słona.
Rosół przecedzam przez sito i dodaję do niego szpinak.
Śmietanę łączę z mąką ziemniaczaną i dodaję do zupy. Mieszam cały czas trzepaczką, aby się nie zważyła śmietana. Aby tego uniknąć do śmietany z mąką dodaję kilka łyżek gorącego wywaru.
Całość gotuję ok. 3 minut, tak aby mąkę pozbawić surowizny i zagęścić zupę,

Zupa idealnie smakuje z ptysiami, grzankami, czy paluszkami z ciasta francuskiego.
Można posypać świeżą pietruszką.
Smacznego!

















A w kalendarzu zostały już tylko dwie kartki.





Dziś mam do pracy na popołudnie, dlatego korzystam z okazji. Lubię te moje niespieszne czwartki :)
Pozdrawiam Was ciepło i życzę pięknego dnia!

5 komentarzy:

  1. U ciebie w kuchni jak zwykle pięknie. A z przepisu bardzo chętnie skorzystam bo szpinak uwielbiam a zupy jeszcze nie próbowałam robić. To prawda kalendarz powoli się kończy i przymierzam się do zakupu nowego, trochę cena odstrasza ale chyba się skuszę. Ciekawa jestem czy planujesz w tym roku takie samo postanowienie adwentowe dotyczące codziennych wpisów? Na pewno byłby to prezent przedświąteczny dla wielu osób😊. Pozdrawiam i życzęs samych przyjemnych chwil. Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja mama robiła swego czasu najlepszą zupę szpinakową ever - uwielbiałam ją i mogłam jeść codziennie! Dodawała do niej ugotowane na twardo jajka, które świetnie współgrały smakowo :)
    Och, muszę wyciągnąć od niej przepis!
    Dziękuję Ci bardzo za to, że mi o tym przypomniałaś :) :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Mniam...pierwsze co mi przychodzi na myśl :) bo szpinak bardzo lubię :)
    A jeśli nie mam go pod ręką zastępuję młodymi liśćmi pokrzywy lub podagrycznika :)
    Prawdziwy smakosz Ci wyrósł.
    Moje maluchy raczej nie wybrzydzały ...do jakiegoś czasu...ostatnio Antek-z zup najchętniej tylko zupa KREM...ale to taka gęsta musi być, że "łyżka staje", a kiedyś to było nie do pomyślenia, zupy musiały być przepełnione jarzynami, wyławiał z nich WSZYSTKO :) Zosia z kolei- wszystko zależy od dnia ;)
    Tak to już jest z dzieciakami.
    A kuchenne kadry Twoje po prostu uwielbiam i zawsze mi ich mało :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Atetycznie zapowiada się ta zupa. Muszę ugotować taka.
    A a Waszej kuchni pięknie, jak zawsze 😊

    OdpowiedzUsuń
  5. Szpinak bardzo lubię, ale dotąd nie miałam odwagi spróbować go w zupie. Sama nie wiem dlaczego. Chyba czas się przełamać. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń