Styczniowe wspomnienia

Wiem, że mamy już maj i najchętniej podzieliłabym się z Wami świeżymi, pełnymi zieleni i światła majowymi kadrami. Jednak przeglądając robocze wiadomości na blogu, natknęłam się na wpis, który przygotowałam jeszcze w styczniu… i uznałam, że nie może się zmarnować.

Zaległości w publikowaniu wpisów trochę się nazbierało. Od stycznia do maja wydarzyło się tak wiele pięknych chwil, które chciałam tutaj zatrzymać… Niestety, wraz z awarią telefonu straciłam sporą część zdjęć. Mam jednak nadzieję, że uda się je jeszcze odzyskać – bo każde z tych wspomnień jest dla mnie bardzo cenne.

Styczeń rozpoczął się radośnie – od odwiedzin, przyjęć i wspólnego świętowania Trzech Króli. Było kolędowanie, chwile z przyjaciółmi i dużo serdeczności. Niestety, nie ominęły nas też choroby… Ale najważniejszym wydarzeniem było bez wątpienia pójście naszego malucha do przedszkola.

Początkowo towarzyszyła nam euforia – radość, ciekawość i duma. Dwa pierwsze dni były pełne uśmiechów i dziecięcej ekscytacji. A potem… przyszło zderzenie z rzeczywistością. Poranne rozstania zaczęły być trudne, pojawiły się łzy, tęsknota i chwile zawahania. Dla nas – rodziców – to również był emocjonalny czas. Tak rozpoczął się nowy, ważny rozdział w naszym życiu – pełen małych kroków, codziennych wyzwań i powolnego oswajania się z nową rzeczywistością. 

Miło świętowaliśmy Dzień Babci i Dziadka. Bardzo lubię te pełne ciepła i wspomnień dni. W tym roku mija siostra Kasia zrobiła nam niespodziankę i zamówiła u fotografa piękne wydruki starych, rodzinnych zdjęć w dużym formacie.

A sam styczeń... jak to styczeń – zasypał nas śniegiem, otulił mrozem i zachęcał do zwolnienia tempa, choć nie było to łatwe bo mimo wszystko życie narzuca nam szybkie tempo. Dni były krótkie, poranki ciemne, a wieczory ciche i ospałe. W takich chwilach jeszcze bardziej docenia się ciepło domu, zapach herbaty z miodem i te drobne momenty bliskości, które tworzą nasze codzienne szczęście.
























































Komentarze

  1. Przepięknie u Was w domu jak i w kościele. Nie potrafię wybrać najładniejszego zdjęcia, takie ciepło i dobro z nich bije... Możesz zdradzić gdzie kupiłaś konewkę? Pozdrawiam serdecznie i życzę Wam wszelkiego dobra.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ❤️ Konewka jest z Ikea. Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  2. Oglądając Pani zdjęcia, aż ma się chęć wpaść w odwiedziny i zaznać tego spokoju i ciepła. Piękne wspomnienia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne podsumowanie jak zawsze. A ja zaglądam nieśmialo od czasu do czasu z myślą czy jakiś nowy post się pojawił w domowym zakątku:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiesz, Iza, nawet gdy czytam ten wpis i oglądam Wasze styczniowe zdjęcia w końcówce sierpnia, to robi mi się ciepło na sercu. Nie wiem jak to działa, ale chwilę spędzane na Twoim blogu zawsze są dla mnie kojące, relaksujące, wzmacniają nadzieję i motywację. Myślę że Pan Bóg posługuje się w ten sposób Tobą - przekazujesz Jego Miłość dalej w świat. Dziękuję za ten spokój, proste piękno codziennego życia i czas, który przeznaczasz na blogowanie. Bóg zapłać!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty