sobota, 11 lutego 2023

Styczniowy kalendarz

 Witam się z Wami w lutowy, sobotni wieczór. 

Leoś śpi bardzo czujnie, więc muszę sobie odpuścić krzątanie się po domu, bo niestety bardzo hałasuję. Postanowiłam wykorzystać wolny, sobotni wieczór i uzupełnić blogowe zaległości.

Do tej pory bardzo lubiłam zaglądać do naszych podsumowań miesiąca. Z racji tego, że mam już prawie dorosłych synów (a przynajmniej jednego) i nie życzą sobie aby pisać zbytnio o nich, a już nie mówiąc o zamieszczaniu zdjęć, zatem te podsumowania będą w dużej mierze o moim czasie i Leonka. 

W styczniu przyszedł do mnie prześliczny kalendarz, który zamówiłam sobie u pewnej dziewczyny na instagramie. Kalendarz, jak i wszystkie jej ilustracje ogromnie mi się podobają. Bardzo chciałam, aby towarzyszył mi w naszej codzienności w tym nowo rozpoczętym roku.


W styczniu gościła u nas jeszcze choinka. Ta kuchenna bardzo się sypała, więc rozebrałam ją w połowie miesiąca, a ta w salonie była z nami do końca stycznia.


                                           











Chwile, które mogliśmy spędzić w styczniu przy choince były bardzo miłe. Spokojnie, bez grudniowego pośpiechu.

Leoś rozbierał i ubierał choinkę, z ozdób, które były w zasięgu jego ręki.






Pod koniec grudnia się rozchorowaliśmy. Dopadła nas grypa, która sprawiła, że nie mogłam na początku potykać się z siostrami w pełnym składzie, gdyż Ilonka przyleciała ze Stanów. Na szczęście była na tyle długo, że zdążyliśmy wyzdrowieć i nadrobić trochę zaległości.


Udało się też odwiedzić Matyldzię i Tosię oraz spotkać z ich mamą i dziadkami.




Podczas jednej z naszych rodzinnych wycieczek udało się zrealizować prezent od i jedno z marzeń mojego męża czyli podróż symulatorem lotów.
Była to niesamowita przygoda i bardzo miło spędzony dzień.





Nasz styczniowy dom był bardzo gościnny. Na jedno z liczniejszych spotkań naszej wspólnoty wynieśliśmy nawet wersalkę, robiąc w ten sposób przestrzeń na stół.




Odkrywaliśmy nowe miejsca spacerowe.


Leoś i Sasza



Na działce mojej siostry trwają nieustane prace.
Bardzo lubimy tam jeździć.



Jest tam miło o każdej porze roku.


A kiedy po L4 wróciłam do pracy, po powrocie do domu Nikuś czekał na mnie z kubkiem gorącego kakao z piankami i bitą śmietaną.
Oczywiście musiałam je wypić z tym małym człowiekiem,, który uwielbia kakałko niemniej niż ja.


Hej mamusiu teraz moja kolej wołał kiedy tylko przykładałam kubek do ust.



Kiedy biorę się za porządki w jednym miejscu, obok już tworzy się bałagan. 


Ktoś tu ukrył się w koszu z rzeczami do wyprasowania.


W styczniu na naszym stole częściej gościły domowe wypieki.




W odwiedzinach u kolegi.

W styczniu bliskie mi osoby świętowały urodziny. Tutaj wybrałyśmy się z moją przyjaciółką Jolą na świętowanie jej dnia urodzin. Nie zrobiłyśmy sobie żadnego zdjęcia, ale uwieczniłam przepyszne kanapki, które jadłyśmy.



Pewnego styczniowego dnia wybraliśmy się na miłą wycieczkę pociągiem. 
W oczekiwaniu na pociąg udało nam się trochę pospacerować w okolicy dworca.





Podczas świętowania Dnia Babci i Dziadka, Nikuś ulepił dla brata takiego, uroczego mini bałwanka.


Od połowy stycznia nasze województwo miało ferie. Nasza świetlica prowadziła półkolonie, podczas których mieliśmy tygodniowo po ponad 80 dzieci. 
W każdym tygodniu były po dwa wyjazdy, a do tego mnóstwo warsztatów i innych atrakcji.
Z Leosiem byliśmy na wycieczce w Lemon parku w Blachowni, oraz w Mandorii, koło Łodzi.
Obie wycieczki bardzo nam się podobały.









Oprócz warsztatów w każdym tygodniu był również bal karnawałowy, a na zakończenie przedstawienie.


Nasza choinka do samego końca wyglądała bardzo pięknie i nawet się nie sypała. 




Udało się ją rozebrać i zakończyć bardzo intensywny miesiąc styczeń.
Dopiero po takim podsumowaniu człowiek sobie jeszcze bardziej uświadamia, za ile rzeczy może być wdzięczny dobremu Bogu.
Styczeń był bardzo długim, pięknym, choć chwilami niełatwym miesiącem i jestem za niego bardzo wdzięczna.