Kiedy mam dzień wolny rzucam się zachłannie na ten czas, który jest mi dany i wydaje mi się, że tak wiele mogę. Otóż wystarczy, że posprzątam kuchnię, ogarnę przestrzeń, a tu już południe. Dziś to przedpołudnie spędziłam poza domem, ale zaraz po powrocie biegałam ze zmiotką i ściereczką. Postanowiłam, że zrobię dziś wpis i dlatego rzuciłam wszystko i zabrałam się za robienie zdjęć, bo wieczorem kiedy spędzamy czas razem nikt nie lubi, kiedy nagle wyskakuję z aparatem.
Tak jak wspominałam Wam w jednym z wcześniejszych wpisów, nasza witrynka z grami zyskała nowe pozycje. Najwięcej ich przybywa po urodzinach chłopców, ale i nie tylko.
Dziś taka nowinka, która jeszcze nie ma jeszcze miejsca w witrynce, gra UBONGO.
W tygodniu ciężko nam wygospodarować tę chwilkę wolnego czasu na wspólne granie. Oczywiście jak się chce to się da, ale jak wszyscy obrobimy się z lekcji i obowiązków domowych, to każdy myśli już tylko o jednym - o odpoczynku i świętym spokoju.
Jednak nasz najmłodszy członek rodziny, największy fan gier planszówek ma niezwykły dar przekonywania i wczoraj grę przyniósł nam do łóżka i nie było wyjścia - trzeba było zagrać.
Najpierw niechętnie, no bo trzeba rozkładać grę, czytać instrukcję i czytać te wszystkie zasady.
Z tą instrukcją jest najgorzej. Wiecie, że mamy chyba z dwie takie gry, których instrukcja jest tak skomplikowana, że nadal w nie nie zagraliśmy?
W grze Ubongo, instrukcja jest bardzo jasna i szybka do wytłumaczenia.
W grę zagraliśmy na naszym sypialnianym łóżku i później byliśmy wszyscy wdzięczni Niko, że nas namówił na to granie.
Mnie na początku przeraziło to ogromne pudło i ilość tych gadżetów w środku.
Ale zmieściliśmy się z całą grą pudełkiem i w czwórkę na łóżku bez problemu.
Pudełko zawiera:
kostkę,
klepsydrę,
woreczek,
59 klejnotów
tor rund
36 plansz z 432 różnymi zadaniami
48 kafelków w różnych kształtach.
Zasady gry są bardzo proste. Każdy z graczy dostaje zestaw 12 kartoników w różnych kształtach i bierze sobie z kupki planszę.
Rzucamy kostką i odwracamy klepsydrę co oznacza czas start.
W tym czasie musimy szybko wybrać odpowiednie kafelki, które wskazuje obrazek na kostce i jak najszybciej zapełnić kafelkami płytkę na kostce.
Każdy kto zrobi to zanim przesypie się piasek w klepsydrze woła UBONGO! i losuje klejnot z woreczka.
Dwóch najszybszych graczy dodatkowo otrzymuje po 1 klejnocie z toru rund.
Płytki są dwustronne na jednej stronie są trzy płytki do ułożenia, a druga jest trudniejsza i trzeba ułożyć 4 płytki.
Wygrywa gracz, który po 9 rundach zbierze najcenniejsze klejnoty.
To tyle zasad, a mnóstwo radości.
Już wczoraj stwierdziliśmy, że dziś koniecznie znów musimy zagrać, dlatego póki co gra będzie u nas w zasięgu ręki.
Fajnie jest również to, że można w tę grę grać samemu, ale oczywiście nie ma takiej frajdy, gdy gra się w więcej osób.
Polecam Wam serdecznie, bo ta gra to taki fajny trening umysłowy
Gra UBONGO dostępna tutaj
Autor:Grzegorz Rejchtman
Wydawnictwo: EGMONT
Bardzo fajna: logiczna i do tego wymagająca refleksu :)
OdpowiedzUsuńGdy oglądałam zdjęcia na Ig do złudzenia przypominała mi moje ukochane z dzieciństwa tetris :)
Pozdrawiam ciepło!
Ojej! Oglądałam ostatnią tą grę! Ale wydawała mi się zbyt trudna dla Młodego - ten napis na pudełku "400 zdań" jakoś mnie zbił z tropu. Nie wiedziałam, że to takie zadania. Koniecznie muszę ją kupić pod choinkę ;) Tylko ciiii-chooo.
OdpowiedzUsuń