Od jakiegoś czasu jestem posiadaczką książki autorstwa Mimi i Zorkiego pt "Czas odnaleziony".
Serdecznie dziękuję za książkę, za dedykację, czas i za tą jedynkę. Czekam na kolejne części i delektuję się chwilami z książką.
Każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Ja znalazłam.
Mój ulubiony rozdział to "Niezatarte kulinarne wspomnienia"
Po przeczytaniu go w mojej głowie zrodziły się moje kulinarne wspomnienia. Niektóre bardzo podobne.
Bardzo podoba mi się ten fragment, który rozbudził te wspominki:
"To niesamowite, że miewamy niewyobrażalnie dobrą pamięć do dobrych smaków. Takich rarytasów, które są po prostu domową kuchnią opartą na miłości i szczodrości. Menu z czasów dzieciństwa to solidny fundament. Sam zapach potrafi wskrzesić nawet bardzo odległe wspomnjenia, gdyż właśnie on definiuje i zdradza kuchnię, Dom, który pachnie prawdziwym rosołem na lubczyku lub podsmażaną cebulką...Tego nie da się zapomnieć. To taki nasz bank pamięci, który nigdy nie zawodzi."
Dominik często mnie pyta: "a jaka była Twoja ulubiona potrawa, którą robiła Twoja mama.., A Twoja babcia?"
Moja mama robiła i robi najlepsze placki ziemniaczane. Jako dziecko jadłam je z kwaśną śmietaną i cukrem. Kiedy chodziłam do liceum i przyjeżdżałam do domu w piątki na weekend czekał na mnie talerz placków. Zjadałam ich całe mnóstwo. Dominik też uwielbia placki i jak jedzie do babci to babcia dla niego je piecze. Moje też uwielbia ale nie są aż takie pyszne.
W każdą sobotę pomagałam mamie przy pieczeniu ciast. Bardzo to lubiłam. Z dzieciństa szczególnie pamiętam ciasto królewskie tzw. pleśniak. Uwielbiałam wyskubywać kruszonkę. Hitem były też andruty z nadzieniem z żółtek, pokruszonych herbatników, powideł i kakao. Najlepsze!
Moja babcia Celinka robi najlepsze pierogi z jabłakami, polane masełkiem i posypane cukrem i cynamonem. Gotuje najlepszą botwinkę i zupkę ryżową. Obie na cielęcince i z dużo ilością natki pietruszki. Pycha! Piecze też najlepsze ciasto drożdżowe. Mnie nigdy tak nie wyrosło jak babci.
Babcia Stasia zwsze jak ją odwiedzałam robiła mi jajko trzepane czyli kogel-mogel. Ucierała je z cukrem łyżeczką i później dodawała ciemnego kakao. Robiła też przepyszne kompoty truskawkowe, które uwielbiał Dominik. Przy okazji wizyty hojnie nas nimi obdarowywała. Dominik zawsze pił je u babci z filiżanki w grochy. Mam jedną na pamiątke po babci i jest takim naszym skarbem.
Mama Pawła gotuje najlepszy rosół. Nigdy nie lubiłam rosołu. a ten jest wyjątkowy, z kilku rodzajów mięs, nie za tłusty, przepyszny. Uwielbiam też zrobione przez nią rolady wołowe, gołąbki i surówki, których nigdy nie cierpiałam.
Moja Ciocia Józia, która była jak trzecia babcia na Boże Narodzenie robiła przepyszną Kutię i ciasto z makiem. Ciocia nauczyła mnie szyć ręcznie, troszkę haftować. Na pamiątkę mam jej zeszyt z niektórymi przepisami, miskę z malowanymi kwiatami, w której tę kutię podawała, gliniane makutry, garnki i formę do baby drożdżowej. Miskę dostałam jeszcze za jej życia, kiedy byliśmy z malenkim Dominisiem odwiedzić ją w Święta. Ciocia już nie żyje i pewnie kiedyś powstanie osobny post o skarbach z jej kiedyś niebieskiej chatki.
To moje smaki z dzieciństwa. Byłam strasznym niejadkiem. Mama nawet pojechała ze mną do lekarza, który zakazał zmuszania mnie do jedzenia.
Teraz uwielbiam jeść. Kruszynką nie jestem, wagi piórkowej też nie mam choć o dziwo nadwagi też nie. Uwielbiam ciasta i słodkości. Nadal uwielbiam jajko - kogel mogiel i moje dzieciaki również. Ciekawa jestem jakie oni będą mieli kulinarne wspomnienia z dzieciństwa.
Już teraz wiem, że Dominik uwielbia moją pizze, sakiewki z pieczarkami i piersią z kurczaka parowce, pierogi i placki. Nikuś uwielbia zupy, krokiety i mnóstwo innych rzeczy, które nie wszystkie dzieci lubią. Czasem dziwię się, że coś mu smakuje jak na przykład kapusta kiszona gotowana.
Czasem w naszej kuchni pojawiają się jakieś nowe smaki.
Może macie ochotę podzielić się Waszymi kulinarnymi wspomnieniami???? Czy jako dzieci pomagałyście w kuchni?
Pozdrawiam Was jesiennie i w imieniu Dominika jeszcze raz dziękuję za wszystkie ciepłe i serdeczne życzenia.
Tyle ciepła i serca w tym wpisie... Bardzo mnie ujął. Buziaki Izuś dla Was wszystkich :)
OdpowiedzUsuńJak mi slinka leci na mysl o tych domowych pysznosciach! Mam gloda ale ziemniaczki juz dochodza i zaraz siadammy do obiadu ;) Piekny wpis, milo sie czytalo i piekne wspomnienia. Uwielbiam te kolory u Was. Zolty jest obledny!!! U mnie w szafie z ostatnich nowosci pojawilyu sie wlasnie takie zolto-miodowe spodnie i szal. :) Sciskam mocno Iz
OdpowiedzUsuńBabcia Zosia - pierogi z kapustą i grzybami, kruche babeczki z takim nadzieniem, którego nie mogę nigdzie znaleźć, jagody w słoikach i kompot z całych jabłek
OdpowiedzUsuńBabcia Karola - pierogi z twarogiem, bułka drożdżowa, placki na fajerkach, domowe lody, domowy makaron i zasmażka, którą wyjadałam z patelni.
Mama - bigos, gołąbki, różnego rodzaju zupy, śledzie marynowane z cebulą, z ciast melba (zawsze robiona na moje urodziny) i pijak (robiony na urodziny brata)
Eh, wspomnienia, ciekawe jakie potrawy będzie pamiętało moje dziecko
I love your food stories!!!
OdpowiedzUsuń♥ Franka
Wspaniały post:)))
OdpowiedzUsuńmam sporo takich wspomnień... jednym z nich jest przesiadywanie z moim dziadziem w kuchni i ubijanie kapusty kiszonej w takiej dużej beczce:))) ach to były czasy! ile śmiechu i radości... a książkę również posiadam, więc dokładnie wiem o czym mówisz. Jest niesamowita.
Wspaniałe zdjęcia i ile domowych rarytasów nam tutaj pokazujesz. mniam! aż ślinka leci.
zapraszam Ciebie na zabawę u mnie i życzę miłej niedzieli.:)
a pamiętacie najprostszy kogel-mogel?
OdpowiedzUsuńuwielbiałam go, ale tylko w wykonaniu mojej babci :D
podobnie, po lekturze Mimi, wspominałam z mężem smaki z dzieciństwa, kazdy ma inne, ale jakże miłe, smakowite i niepowtarzalne...
jak Wam pieknie w żółci :D
Izuniu cudownie spędzacie wspólny czas;)
OdpowiedzUsuńJak zawsze pysznie u Ciebie;)
Pozdrawiam Was cieplutko;*
oj nie, ja w kuchni pomagalam "jak najmniej" ;))) zawsze powtarzalam mamie, ze jeszcze zdaze nastac sie przy garach (ona z reszta zawsze z rozbawieniem to wspomina). Nie mowie, ze nie pomgalam nic, oczywiscie, pomagalam, ale nie sa to jakies super mega wspomnienia, ktorymi moglabym sie dzielic ;)
OdpowiedzUsuńIzuniu,
OdpowiedzUsuńWłaśnie przeczytałam Twoje komentarze, dziękuję za miłe słowa.
Wy też mieliście fantastyczny weekend, mimo złej pogody.
Ale ja chciałam Ci powiedzieć, że już rano zaglądałam na Twój blog i zachwycił mnie Twój żółty zestaw:-) Wyglądasz uroczo! No i Chłopcy pod kolor! Gdybym zobaczyła taką ładną rodzinę na spacerze, na pewno bym się oglądała za Wami z uśmiechem!
Buziaki,
Ania