Październikowe radości

Jak nie kochać października, za te wszystkie kolory, złocisty blask słońca, szelest liści, rześkie powietrze.

Piękny był tegoroczny październik. 

Starałam się go wykorzystać na jesienne spacery i mniejsze i większe zachwyty. Mimo pracy, mimo chorób, mimo wielu innych przeszkód.


Gdy za oknem padał deszcz, poranki spędzaliśmy z książeczkami lub w kuchni. 
Codzienne ogarnianie domu wychodzi nam razem coraz lepiej, chociaż jest coraz więcej pracy, bo Leoś wszędzie wchodzi i wszystko wywala, wysypuje lub rozrzuca.



Były też takie dni,  kiedy odpuszczaliśmy sprzątanie i ogarnianie i zajmowaliśmy się wyłącznie zabawą.



 
W piątki Dominik ma na późniejszą godzinę do szkoły więc mogliśmy też trochę czasu spędzać razem w trójkę.








Mały siłacz upodobał sobie grabie i nie odpuszczał w jesiennym grabieniu liści.



Zachwycające są te jesienne drzewa. 



Niko wrócił z dwudniowej wycieczki chory, a że kaszel nie przechodził mu przez prawie dwa tygodnie mieliśmy trochę czasu dla siebie






Leoś ma 4 ząbki i kolejne 2 na horyzoncie.   Ujmuje nas swoim uśmiechem. 


Niko, gdy wracałam z pracy często robił mi niespodzianki.  Ta gorącą czekolada z ciasteczkami oreo, smakowała wybornie.




Popołudniami, w kuchni odrabiamy wspólnie lekcje,  te które  wymagają wytłumaczenia. Leoś gdy tylko widzi ciekawe rzeczy na stole, zaraz wspina się na kolana. 


W październiku otwarto plac zabaw przy Kościele.  Cieszę się bardzo bo w pracy mogliśmy z dziećmi częściej wychodzić na podwórko. 


Coraz mniej czasu mam na domowe wypieki,  ale od czasu do czasu coś tam upiekliśmy .





 Mój  pomocnik kochany.



W październiku kochana Jola, zorganizowała u siebie spotkanie, przygotowując nam wyborną ucztę.
  Ach co to były za smaki i aromaty!










Kolejną smakowitą przygodą, było wykonanie zdjęć do pewnego projektu.
To zdjęcie  z dłonią moją i Pawła zrobione dla nas na pamiątkę.  Będzie miłym wspomnieniem tego dnia.


















Leoś z chodzenia szybko przeszedł na bieganie,  dlatego zakładaliśmy mu specjalny,  piankowy kask. 





Październik bym ostatnim miesiącem, kiedy po powrocie do domu było jeszcze jasno.



13 września Leoś zrobił pierwsze kroki i w ciągu tego miesiąca zrobił ogromne postępy.

Były takie dni,  kiedy spacerowaliśmy za rączkę,  albo biegaliśmy za tym małym uciekinierem.

Nawet nie wiem, kiedy nadszedł listopad.

Pozdrawiam Was serdecznie!


Komentarze

  1. Piękne kadry, kolory zachwycają! Wyczekuję teraz listopadowych pamiątek. Nasza rodzinka została niestety uwięziona w domu przez koronawirusa i brak sił na cokolwiek, ale podróż po blogowym świecie poprawia samopoczucie. Dziękuję za każdy wpis, u Ciebie zatrzymuję się na dłużej!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudownie ☺ Ciekawa jestem co się działo w listopadzie ☺ i w jaki sposób spinasz włosy nad karkiem - bardzo twarzowa fryzura

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach, cudna ta Twoja Rodzinka, widać w niej miłość i szacunek. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty