czwartek, 8 października 2015

W biegu...


Chwilami to w biegu jest całkiem dosłowne, bo zdarza mi się np. biec do szkoły po chłopców. Zabiegany ten październik u nas. Jeszcze nie wpadliśmy w rytm szkoły, bo co chwila coś w planie się zmieniało, jeszcze nie ustabilizowała się sprawa zajęć dodatkowych i przez to taki chaotyczny i zwariowany ten nasz październik. próbuję w tym codziennym zgiełku znaleźć chwilkę dla siebie, ale nie jest łatwo.
Mail od kochanej Ili skłonił mnie do napisania dzisiejszego posta. Za nami urodziny Dominika, które świętowaliśmy przez ponad tydzień:)
A w dniu imprezy urodzinowej,  której zdawałam relacje w poprzednim wpisie uczestniczyłam w zjeździe absolwentów mojego liceum. Gdy dostałam zaproszenie na to wydarzenie, mieliśmy już rozdane zaproszenia na urodziny Dominika. Ze względu na bardzo dużo liczbę gości, przełożenie urodzin na inny dzień nie wchodziło w grę. Gdy zadzwoniła do mnie moja przyjaciółka powiedziałam jej, że nie dam rady jechać. Jednak w sercu miałam wielkie pragnienie być tam w tym dniu. W piątek stwierdziłam, że choćbym miała stanąć na głowie to uda mi się tam być. Cały piątek, aż do godziny 5.20 spędziłam na przygotowaniach. Udało mi się nawet zrobić tort. Przespałam się do 8.30 upiekłam babeczki i po 11 byliśmy w Częstochowie.
To właśnie tam chodziłam do liceum im. Matki Bożej Jasnogórskiej. Te 4 lata spędzone w tym cudownym miejscu miały największy wpływ na moje życie. Nasz dyrektor wychowawca był i jest moim duchowym tatą. To właśnie w jego ręce powierzyła mnie moje mama, zapisując mnie do tej szkoły oddalonej o 40 km od domu. Mając 15 lat musiałam z dnia na dzień stać się odważna, samodzielna i bardziej dojrzała. W liceum o nasz wzrost i wychowanie troszczyli się cudowni nauczyciele i za każdym razem miło się wraca do tego miejsca.







Z rodziną pana Dyrektora do dziś się przyjaźnimy, odwiedzamy i utrzymujemy kontakt. Jego rodzina jest dla nas wzorem do naśladowania i cieszę się, że podczas każdych odwiedzin czujemy się wychowawczo zainspirowani.
Często wspominam pierwsze odwiedziny w domu naszego Dyrektora, z moimi przyjaciółkami. Każda z nas dostała po maleńkiej książeczce i każda inną, dopasowaną do osobowości. 
Moje to radość. Z sentymentem czytam sowa wypisane w dedykacji.




Miesiąc październik jest miesiącem różańcowym, więc dwa razy w tygodniu w naszym kościele jest różaniec dla dzieci, na który staramy się chodzić. 
14 października Nikuś będzie miał ślubowanie i jestem dość mocno zaangażowana w przygotowania do tego dnia. W najbliższym czasie czeka nas jeszcze pakowanie rożków obfitości, strojenie sali, a mnie dodatkowo pieczenie tortu. 
W tym roku już upiekłam ich wyjątkowo dużo, a to jeszcze nie koniec roku;)





W zeszłym tygodniu odwiedziła nas moje siostra z rodzinką i zaproszeniem na Chrzest Szymonka, który będzie w tą niedzielę.


 W kalendarzu październikowym przed nami jeszcze wiele innych wydarzeń, mimo to postaram się tu bywać częściej.



Kiedyś mogłam siedzieć po nocach, czytać, scrapować, szyć, szydełkować i miałam na to siłę, teraz padam jak tylko późnym wieczorem otworzę komputer, a rano i tak mam problemy z wstawaniem. 
Kiepsko z moją organizacją czasu, bo mam wrażenie, że każdą wolną chwilkę w ciągu dnia, a mam ich teraz niewiele, przez zaprowadzanie i odprowadzanie chłopców na różne zmiany, poświęcam na sprzątanie! Popołudnia i wieczory to odrabianie lekcji, ćwiczenie czytania, wspólne posiłki i wieczorne rytuały. Cieszę się, że wierni czytacze zaglądają tutaj i pytają co u nas. Iluś dziękuję za tego przywołującego maila!
Pozdrawiam Was ciepło i cieszę się, bo hurtowo udało mi się przygotować kilka wpisów o książkach i grach, które opublikuję w najbliższych dniach:)

6 komentarzy:

  1. IZO! wspaniała kobieto, życzę Ci tyle siły ile dasz radę unieść, żebyś miała jej na wszystkie zajęcia i trudy, podziwiam Cię i chciałabym podobnie, chociaż żyje w innej rzeczywistości, czyli dzieci odchowane :) to nieraz brak mi siły na niektóre zajęcia, więc robię je powoli, albo na raty, a zarywanie nocy m ogóle nie wchodzi w grę, bo... bym to odsypiała dwa razy dłużej ;).
    Ale Ty, podołasz każdemu wyzwaniu - na pewno - jak zawsze :)
    uściski!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli to cię odrobinę pocieszy to u nas również kocioł - praca a w niej i kontrole i kilkudniowe szkolenia, no i szkoła, dodatkowe zajęcia.... jak wracamy do domu, obiad, chwila oddechu dla wszystkich, lekcje i już nas wita wieczór ......
    buuu! ale jakoś idzie ....

    OdpowiedzUsuń
  3. Izuniu, ja także życzę Ci dużo siły. Nie martw się, że wieczorem padasz. Po prostu Twój organizm potrzebuje więcej snu, odpoczynku. Zastanów się, co jest teraz Twoim priorytetem, a na inne rzeczy przyjdzie czas w przyszłości. Jesteś tylko człowiekiem, dbaj o siebie i nie zapominaj o odpoczynku. Ślicznie wyglądasz i jesteś wspaniałą Mamą. Pozdrawiam Cię serdecznie :)))))
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi również brak sił na nocne szycie czy czytanie... i też mam wrażenie, że jak już mam wolną chwilę, to poświęcam ją na sprzątanie :) Twój fartuszek jest uroczy, bardzo mi się podpoba!! Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne licealne wspomnienia, niewątpliwie spotkałaś na swojej drodze wielu wspaniałych ludzi, nie dziwie się więc że i Ty jesteś tak pozytywną, ciepłą i radosną osobą. Bez wątpienia przyda Ci się chwila odpoczynku, życzę Ci również mnóstwo sił na tak piękne rzeczy i wspomnienia jakie tworzysz.. Ślicznie wyglądasz w tym fartuszku:)
    Pozdrawiam
    Patrycja
    Ps. Dziękuje za polecenie stronki Moja Księgarnia-skorzystałam i kupiłam "Projekt szczęśliwy dom":)

    OdpowiedzUsuń
  6. Izo, nie tylko u Ciebie październik taki zabiegany (jeśli to jakaś minimalna pociecha chociaż). I tak wspaniale to ogarniasz. Ja czasem mam problem, a przecież tylko jeden urwis w domu ;) I podobnie jak Ty kiedyś mogłam noce "zarywać", a teraz szybko padam do łóżka i z trudem podnoszę się rano. Może to taki wiek - hi, hi, hi ;)

    OdpowiedzUsuń