środa, 25 kwietnia 2012
Drobne radości
"Gdzie jest herbata, tam jest nadzieja" Regina Helker
Uwielbiam pić herbatę najbardziej tę najzwyklejszą z cytryną i cukrem. Kiedyś pracowałam blisko stoiska z herbatami. Rozkoszowałam się różnymi smakami kupowanymi na spróbowanie. Czasem od pani sprzedającej dostawałąm filiżankę zaparzonej, która była tego dnia do spróbowania. To był mój czas na herbatę.
Ostatnio czas na herbatę mamy na podwórku. Czasem pijemy z termosu, czasem z dzbanka, a czasem tak jak wczoraj z imbryczka.
Kilka dodatków i ze zwykłego dnia można uczynić ŚWIĘTO.
Nasze wychodzenie na podwórko wiąże się za zabieramiem mnóstwa ekwipunków. Wczoraj na dwór wynieśliśmy stolik i krzesełka do rysowania, ja mam swoje akcesoria do szydełkowania, książki, zeszyt na cytaty, gazetki wnętrzarskie i wiele wiele innych rzeczy.
Najgorsze jest później sprzątanie tego wszystkiego zwłaszcza jak nagle nadejdą chmury i trzeba uciekać przed deszczem tak jak wczoraj.
Dziś znów zapowiada się piękny słoneczny dzień. Bardziej intensywny niż zwykle. Zaraz zbieramy ekwipunki i wyruszamy.
Dziękuję Wam za odwiedziny i za każdy miły komentarz.
Dla Was również dużo słońca moi Mili.
wtorek, 24 kwietnia 2012
Słoneczne promyki
"Kwiat, który podąża za słońcem robi to nawet w pochmurne dni" Robert Leighton
Cieszą nas drobne rzeczy. Ostatnio są to znalezione kamienie, dżdżownice podczas kopania w ogródku, pierwsze kwiaty ze spaceru. Zchwycają kłębiaste chmury płynące po niebie, tańczące na wietrze pranie i ciepłe promyki słońca do którego kwiaty wychylają swoje główki.
Nadzieję daje herbata wypita w ogrodzie marzeń, nadzieii i niezapomnianych chwil utkanych nićmi radości.
To niesamowite jak pranie podczas takiej pogody szybko schnie i jak cudownie pachnie.
Czasem wiatr jest tak silny, że spinacze nie skutkują i muszę gonić wirującą koszule lub ściągać z płotu.
W kwietniu uwielbiam wieszać pranie na dworze, a na balkonie pościel. Uwielbiam zapach pościeli przyniesionej z dworu.
Cieszymy się z wiosny
Pierwszy bukiet i pierwsze kwiaty to znalezione przy rzeczce kaczeńce. Powstał z nich mały bukiecik.
Najpiękniejsze bukiety to te z polnych kwiatów i te przyniesione przez ukochane osoby.
Dzieci uczą się zrywać kwiaty aby były na tyle długie by można je wstawić do wody, a nie urwane główki.
Główki suszymy do zielnika.
To dzisiejszy bukiecik z przedpołudnia na podwórku. Pierwsze mniszki, stokrotki i niezapominajki z ogródka.
Jutro ciąg dalszy naszych drobnych radości.
Pozdrawiamy!
czwartek, 19 kwietnia 2012
Leszczynowe ogrodzenie i piknik w ogródku.
Nasze poduszki były zrobione z myślą o podwórkowych piknikach. Przedwczoraj się odbył jeden z nich. Nie pierwszy w tym roku. Do tej pory większość wiosennych pikników odbywała się w domku na zjeżdżalni bo tam tak nie wiało. Przedwczoraj siedzieliśmy na ławce, popijaliśmy gorące kakao i czytaliśmy książki każdy swoją lekturę.
Chłopcy wypróbowywali nowe ogrodzenie, które zaczęłam robić w piątek pod wieczór, a skończyłam w sobotę.
To była bardzo relaksująca praca.
Pomysł na ogrodzenie zaczerpnięty z tego zdjęcia. To ponad 100 letnia chata na wsi gdzie czasem w wakacje jeździliśmy na pieczonki i pochodzić po skałkach na jurze krakowsko- częstochowskiej. Piękne tereny i piękne miejsce. Chaty już nie ma, a zdjęcie to zrobione ok. 17 lat temu.
Na zdjęciu są moje dwie siostry - Kasia i Ilonka. Mam jeszcze trzecią najmłodszą- Beatkę:)
Chciałam zrobić mini ogrodzenie do swojego mini ogródka i poszukiwałam coś na styl wiejski. Znalazłam na blogu Kasi z angielskich ogródów coś co bardzo mi się spodobało. Moje ogrodzenie jest w wersji mini. Wykonane z gałęzi, które na początku wiosny były ścięte z naszego orzecha. Gałęzi mi brakło dlatego w wielu miejscach duże prześwity, ale bardzo jestem zadowolona z efektu. Bałam się, że koty i tak będą przeskakiwać, ale na szczęście nie.
W ogródku szczypior coraz większy, wzeszła też rzodkiewka i truskawki oraz poziomki coraz więcej liści mają. Sałata i pietruszka wsiana, reszta czeka na zakup nasion.
A to chatka narysowana przeze mnie kilkanaście lat temu, kiedy to darzyłam ją szczególnym sentymentem.
Pozdrawiam Was serdecznie!
środa, 18 kwietnia 2012
Kolorowe poszewki
Podczas przeprowadzki zaginął mi zasilacz do maszyny do szycia. Jeszcze nie wszystkie pudła i torby rozpakowane więc na pewno gdzieś jest tymczasem szyję ręcznie. Lubię szyć ręcznie. Cały labbrekin tak uszyłam czy patchworkowe poszewki w zeszłym roku, które gdzieś pokazywałam na blogu. Jakiś czas temu bardzo spodobały mi się poszewki na poduszki z wzorem flagi brytyjskiej, takie na styl patchworkowy.
Czasem jak wpadnę na jakiś pomysł to efekt muszę mieć już, teraz, natychmiast. Dlatego wysypałam z szafy wszystkie kolorowe szmatki jakie posiadałam i postanowiłam uszyć sobie taką poszewkę, ale żeby nie było to zbyt pracochłonne to wszystkie kawałki są tylko obcięte i narażone na stżępienie, ale i tak mi się podoba.
Nie sądziłam, że poduszki okażą się nawet praktyczne i spodobały się Dominikowi, który zagarnął je do swojego pokoju. Poszewki dwie bo idąc za ciosem zrobiłam jeszcze z chorągiewkami kolorowymi.
Nikuś od razu sprawdził ich zastosowanie praktyczne.
Poduszki były zrobione z myślą o naszych podwórkowych piknikach i tam również się spisały, ale o tym następnym razem bo zaraz wyruszamy walczyć z hwastami.
Pozdrawiamy i życzymy słonecznego dnia!
Czasem jak wpadnę na jakiś pomysł to efekt muszę mieć już, teraz, natychmiast. Dlatego wysypałam z szafy wszystkie kolorowe szmatki jakie posiadałam i postanowiłam uszyć sobie taką poszewkę, ale żeby nie było to zbyt pracochłonne to wszystkie kawałki są tylko obcięte i narażone na stżępienie, ale i tak mi się podoba.
Nie sądziłam, że poduszki okażą się nawet praktyczne i spodobały się Dominikowi, który zagarnął je do swojego pokoju. Poszewki dwie bo idąc za ciosem zrobiłam jeszcze z chorągiewkami kolorowymi.
Nikuś od razu sprawdził ich zastosowanie praktyczne.
Poduszki były zrobione z myślą o naszych podwórkowych piknikach i tam również się spisały, ale o tym następnym razem bo zaraz wyruszamy walczyć z hwastami.
Pozdrawiamy i życzymy słonecznego dnia!
wtorek, 17 kwietnia 2012
Kolorowe kuchennne przydasie.
O tym, że uwielbiam kolry chyba już każdy zaglądający zdążył się już przekonać.
Coraz więcej kolorów pojawia się w mojej kuchni, a biel jest do tego świetnym tłem.
W kuchennych przydasiach dominuje czerwień, róż i błękit.
W kuchni na ścianie pojawiła się półka, która pomieściła część moich skorup, na które teraz mogę częściej zerkać i cieszyć nimi oczy. Zdjęcie jest sprzed świąt, a teraz na półce jest również moja różowa zastawa.
Półka zawisła blisko rogu, a na środku tej ściany nad grzejnikiem ma zawisnąć półka na talerze. Niestety nie znalazłam jeszcze tej idealnej.
Jest multikolor
W szafkach ukryte są również inne kolory. Tęczowe talerze, żółte, pamarańczowe i zielone. Bardzo lubię zielony imbryczek z bambusową rączką, który kupiłam 10 lat temu jeszcze wtedy marząc o swoim domu, rodzinie i własnej kuchni. Ostatnio udało mi się kupić miseczkę z dziubkiem w kolorze żółtym. W sklepie Nanu nana, który polecam pojawiły się przeróżne naczynia ceramiczne w kolorach niebieskim, żółtym, zielonym, pomarańczowym.
Jest też dużo bieli. Gdy zaczęła się moja przygoda z Nigellą i najpierw jej programem kulinarny, a później jej książkami zakochałam się w jej emaliowanych przyborach kuchennych. Znalazłam taie w jednym ze sklepów internetowych, ale cena mnie odstraszyła. Jakiś czas temu zobaczyłam śliczne chochelki i cedzak u Ilooki i bardzo mi się spodobały. Karolina zaproponowała, że kupi takie dla mnie.
Poźniej udało mi się kupić duży durszlak, trochę poobijany, ale za to w dobrej cenie.
W kuchni odbywa się również kolorowe pieczenie.
Tu jeszcze kilka zdjęć, które dziś zgrałam z naszego wspólnego pieczenia tortu dla Nikusia, który wymarzył sobie wóz strażacki jak przystało na małego strażaka.
Ślemy kolorowe pozdrowienia i życzym miłego dnia.
sobota, 14 kwietnia 2012
Wieszak na fartuszki
Jakiś czas temu zobaczyłam w internecie na jednym z blogów na pomalowanej na niebiesko deseczce wieszak zrobiony z sztućców kuchennych. Później sztućcowe wieszaki widziałam też na kilku innych blogach i zamarzyłam o takim ale nie mogłam znaleźć odpowiednich sztućcy. Kiedyś pomalowałam sobie deseczkę na biało i pomyślałam, że będzie do tego celu idealna. Miałam przemalować ją na jakiś kolor np. różowy lub niebieski, ale na razie zostawiłam ją białą. Sztućce kupiłam w Ikea po 50groszy za sztukę na dziale wyprzedaży. Okazały się idealne do przewiercenia i do mocowania. Dziurki wywiercił i przykręcił sztuće mój kochany mąż i dzięki temu mam swój wieszak na fartuszki i inne szmatki.
Na wieszaku akurat wiszą moje trzy ulubione fartuszki. Uwielbiam nowy fartuszek kupować bardziej niż nowy ciuch.
Nie mam ich zbyt wielle, ale może kiedyś zaprezentuję resztę kolekcji.
Wczoraj na cały dzień straciłam swojego bloga i miałam duże problemy z odzyskaniem go. Udało się. Dziękuję wszystkim podglądającym, którzy się zmartwili i przysłali mi maila.
Pozdrawiam Was serdecznie i słonecznie. My właśnie ruszamy robić ogrodzenie do mini ogródka warzywnego. Kosz piknikowy spakowany, pogoda jest więc można pracować.
Jeszcze raz dobrego dnia Wam życzę!
Iza
Na wieszaku akurat wiszą moje trzy ulubione fartuszki. Uwielbiam nowy fartuszek kupować bardziej niż nowy ciuch.
Nie mam ich zbyt wielle, ale może kiedyś zaprezentuję resztę kolekcji.
Wczoraj na cały dzień straciłam swojego bloga i miałam duże problemy z odzyskaniem go. Udało się. Dziękuję wszystkim podglądającym, którzy się zmartwili i przysłali mi maila.
Pozdrawiam Was serdecznie i słonecznie. My właśnie ruszamy robić ogrodzenie do mini ogródka warzywnego. Kosz piknikowy spakowany, pogoda jest więc można pracować.
Jeszcze raz dobrego dnia Wam życzę!
Iza