Jest piękny wieczór. Dzieci przygotowują się do kolejnego, szkolnego dnia. Mąż odpoczywa po pracy. Leoś po wieczornej kąpieli zasypia o 19.00, a ja mam chwilkę czasu dla siebie, aby zasiąść przy biureczku, przed komputerem i zebrać w jednym wpisie kadry z minionego miesiąca.
Taki scenariusz mam w marzeniach, ale rzeczywistość jest całkiem inaczej.
Rzeczywiście Leoś najczęściej zasypia o 19.00, a teraz przez zmianę czasu mógłby iść spać nawet po 18.00, jednak jego sen jest bardzo przerywany i często przebudza się, traktując mamusię jak smoczka. Nie byłoby w tym nic uciążliwego, gdyby ta godzina była późniejsza i gdybym też już planowała iść spać, a dla mnie jest to pora, kiedy w domu jest milion rzeczy do zrobienia. Przede wszystkim pomoc w nauce. Jednemu trzeba wytłumaczyć matematykę, a z drugim pouczyć się na fizykę. W kuchni ogarnąć, pranie poskładać i wiele, wiele innych rzeczy, które mama robi.
23.00 to taka godzina, kiedy wszyscy śpią, a ja dopiero wtedy mogę coś spokojnie zrobić.
Dziś korzystam z drzemki, która nieplanowanie wcześniej wypadła, a ponieważ podczas drzemki trzeba być cichutko, toteż zamiast prasować w łazience, nadrabiam zaległości blogowe, które mam od lipca.
Spodziewajcie się zatem wpisu, po wpisie, bo zamierzam nadrobić zaległości, aby listopad i grudzień był na bieżąco.
Lipcowe zdjęcia zaczęłam tu zgrywać już we wrześniu ale nie miałam jak do nich przysiąść, w tym wrześniowym pędzie.
Lipiec rozpoczęliśmy przyjazdem mojej młodszej siostry Ilonki. Przyleciała do nas na 2 tygodnie, z czego się wszyscy ogromnie cieszyliśmy.
Udało nam się spędzić trochę czasu razem. Spędziliśmy też całą rodziną niedzielę w Częstochowie, a nawet udało się z wszystkimi siostrami wybrać, na nasze kobiece spotkanie do Basi.
Pod koniec pobytu Ilonki wyjechaliśmy nad morze, gdzie mieliśmy zaplanowane nasze rodzinne rekolekcje. Bardzo owocny to był czas. Cieszę się, że nasi nastolatkowie chcą nadal z nami jeździć.
Po raz pierwszy byliśmy nad morzem z niemowlakiem. Baliśmy się jak Leoś to zniesie, gdyż podczas naszego pobytu była fala upałów, ale na szczęście zniósł to bardzo dobrze.
Bardziej baliśmy się podróży, gdyż Leoś nie przepada za jazdą samochodem, ale również zniósł to dobrze.
Miło obejrzeć taki miesiąc w pigułce..
OdpowiedzUsuńAleż Twoi wszyscy panowie są doi siebie podobni ;).
Piękne kadry! I w sumie dobre to opóźnienie, bo w listopadowy dzień można się przenieść do lata ;)
OdpowiedzUsuńNareszcie! Co za przyjemność oglądać taką relację ☺ Twoja przyjaciółka Basia ma piękny ogród i tajemniczy taras - pokaż je kiedyś bliżej ☺
OdpowiedzUsuńZ wielką przyjemnością zajrzałam do Was.
OdpowiedzUsuń😘
Miło Was zobaczyć po długim czasie. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńCudownie🥰🥰🥰. Z Twoich relacji bije prawdziwa miłość do rodziny i życia. Dziękuję 😍. Samych cudowności Izunia ☺️.
OdpowiedzUsuń