Tegoroczny sierpień ucieszył mnie bardzo. Starałam się wycisnąć z niego ile się da. Codzienne spacery, czas razem, spotkania, małe wycieczki, wspólne gotowanie i pieczenie. Na te wszystkie chwile składała się nasza codzienność.
Lubimy świętować.
Podczas naszych sierpniowych spacerów zbierałam jeżyny. Kiedy Leoś zasnął kucałam przy krzaczkach, koło naszej spacerowej ścieżki i zrywałam je do wiadereczka. Część Leoś zjadał po przebudzeniu w drodze do domu. Cieszy mnie bardzo, że lubi owoce, nawet te kwaśne.
Chwile z książką nie trwają u nas zbyt długo, bo Leoś zaraz ucieka. Najlepszy czas na lekturę, to jest ten rano po przebudzeniu, albo po drzemce. Wtedy Jest jeszcze ochota na przytulaski i wyciszenie, a przy okazji czytanie książeczek.
Jabłko na drogę trzeba było zawsze zabrać.
Nasi sierpniowi goście, czyli Patrycja z rodzinką. Po raz pierwszy spotkaliśmy się w takim składzie. To było cudowne spotkanie. Spędziliśmy razem miłe chwile. To sa takie blogowe znajomości, które radują serce. Jestem za nie bardzo wdzięczna.
Sierpniowe wieczory, to idealna pora na spacer. słońce daje wtedy takie piękne światło. |
To było bardzo ciepłe spotkanie.
Pozytywny człowiek, który kocha owoce.
Piękne światło i krople deszczu na szybie.
Cieszy mnie bardzo, że znów mam kompana, do pieczenia i przygotowywania pyszności w kuchni.
Lubiłam ten czas z chłopcami, gdy byli mali. teraz czasem sami coś przyżądzają.
Pewnego dnia poszłam z Leosiem na spacer polnymi drogami, w stronę dworca. Leoś spał, gdy nadjechał pocią spontanicznie do niego wsiadłam i w ten sposób zrobiliśmy sobie małą wycieczkę. Odwiedziliśmy tatusia w pracy i naszą ulubioną księgarnie, którą przez pandemię, nie odwiedzaliśmy już od bardzo dawna. Leoś się czuł tam bardzo dobrze.
Uszyłam je. zanim Leoś się pojawił w naszej rodzinie i nawet nie przypuszczałam, że będzie miało takiego użytkownika.
Słodki sen. Lubię wtedy leżeć obok i głaskać po policzku albo trzymać maleńką rączkę i całować paluszki.
W pewne sierpniowe popołudnie wybraliśmy się z Olusiem na przejażdżkę traktorem.
Niestety nie wszyscy dopisali na spotkanie u Basi, na którym jak zwykle było wspaniale.
Myślę, że z każdym następnym spotkaniem, coraz ładniej będą się bawić, bo Leoś już coraz więcej rozumie.
W pewien piękny słoneczny dzień wybraliśmy się na sesję w słonecznikach. Naszym fotografem był mój mąż i Niko. Gdy zajechaliśmy na miejsce okazało się, że słoneczniki już prawie przekwitły, a większa atrakcją były słomiane bale.
W pewien deszczowy dzień, pojechaliśmy zawieźć Dominika na pociąg, który odjechał i razem z nim postanowiliśmy poczekać na kolejny.
W sierpniu miałyśmy urodzaj w spotkania. Tutaj w troszkę mniejszym gronie niż zazwyczaj byłyśmy u Kasi. Poznałyśmy też trzy nowe koleżanki, które bardzo polubił podgryzać moją sukienkę.
Jego widok sprawiał mi dużo radości.
Leoś wstaje sam. Lada moment i zacznie chodzić.
Mieliśmy gości na nocowanku. Chłopcy zapraszali kolegów, a ja nakrywałam do stołu dla dodatkowych osób. Fajny to czas. Tu już Niko sprząta stół po jedzeniu. Mam zdjęcie jak wszyscy siedzą przy stole, ale zachowam je dla nas, bo na tym etapie już bez zgody chłopaków nie publikuję ich zdjęć.
Pomyśleć, że jeszcze trzy lata i będziemy mieli pełnoletniego syna.
Mamy 3 zęby i czwartego w natarciu.
Z takim uśmiechem zakończyliśmy miesiąc sierpień. Jestem za niego bardzo wdzięczna bo było w nim mnóstwo pięknych chwil.
Dobrze, że mam te zdjęcia, bo wiele z tych chwil z pewnością by mi umknęło. W natłoku codziennych spraw nie jest się w stanie wszystkiego spamiętać. Nawet mój kalendarz, w którym kiedyś wszystko zapisywałam leży odłogiem. Dzięki zdjęciom, mogę odtworzyć co się kiedy działo.
Zostały mi jeszcze dwa miesiące, żeby być na bieżąco.
Pozdrawiam Was serdecznie!
Dziękuję, że jesteście!
Zdjęcia urocze. Tchną spokojem.
OdpowiedzUsuńJak zwykle oglądam z uśmiechem na twarzy - tyle piękna i spokoju tchnie z Twoich zdjęć ☺
OdpowiedzUsuń