Kochasz ty dom, rodzinny dom,
Co w letnią noc, skroś srebrnej mgły,
Szumem swych lip wtórzy twym snom,
A ciszą swą koi twe łzy?
Kochasz ty dom, ten stary dach,
Co prawi baśń o dawnych dniach,
Omszałych wrót rodzinny próg,
Co wita cię z cierniowych dróg?
Kochasz ty dom, rzeźwiącą woń
Skoszonych traw i płowych zbóż,
Wilgotnych olch i dzikich róż,
Co głogom kwiat wplatają w skroń?
Kochasz ty dom, ten ciemny bór,
Co szumów swych potężny śpiew
I duchów jęk, i wichrów chór
Przelewa w twą kipiącą krew?
Kochasz ty dom, rodzinny dom,
Co wpośród burz, w zwątpienia dnie,
Gdy w duszę ci uderzy grom,
Wspomnieniem swym ocala cię?
O. jeśli kochasz, jeśli chcesz
Żyć pod tym dachem, chleb jeść zbóż,
Sercem ojczystych progów strzeż,
Serce w ojczystych ścianach złóż!...
Maria Konopnicka
Zachwycił mnie ten patriotyczny wiersz Konopnickiej.
Taka ogromna we mnie tęsknota za domem.
Ten świat tak pędzi. A mnie się tak ostatnio tęskniło za tym czasem kiedy to byłam w domu.
Za tym czasem zanim zaczęłam rano szykować się do pracy.
Za tym czasem kiedy po odwiezieniu dzieci do szkoły zatapiałam się w domowej melodii.
W domu lubiłam ciszę, teraz w pracy non stop gra radio.
Ogromne zmęczenie odczuwałam ostatnio.
Za dużo spraw, trudności, problemów, nieszczęść wkoło mnie przygniotło i potrzebowałam chwili wytchnienia.
Choćby jednego dnia w ciszy, w samotności w domowym zakątku.
Dnia na ogarnięcie domowej przestrzeni, na poukładanie pewnych spraw i załatwienie innych.
Już mi się prawie udało, bo sobie dwa dni wolnego wzięłam. Jeden na wyjazd na konkurs z Dominikiem, a drugi właśnie trochę dla siebie.
Niestety nie udało się w pełni zrealizować tych planów.
Konkurs na który pojechaliśmy przeciągnął się. Z godziny 10 został przesunięty na 12. Do naszej szkoły informacja nie dotarła. Spędziliśmy 2 godziny na czekaniu i ja kolejną, na kolejne czekanie, aż dzieci wyjdą z konkursu, bo jeszcze trójka innych ze mną jechała.
Wróciliśmy do domu głodni i zmęczeni.
Po powrocie trzeba już myśleć o obiedzie, o sprzątaniu, o kolacji i o kolejnym dniu, pełnym wyzwań i lekcji do nadrobienia i odrobienia.
Jest jednak myśl, że jutro też mam wolne.
Myśl, że jutrzejszy dzień już spędzę, tak jak bym chciała.
Niestety, od rana już muszę zmienić swoje plany.
Od rana już wszystko mi się komplikuje i mam ochotę się rozpłakać. Nie dam się pomyślałam i czerpię radość z dobrego słowa. W nocy włączyłam sobie losuj cytat z Biblii i taki piękny mi się wylosował, taki jakiego na tę chwilę potrzebowałam.
Rano sobie o tym cytacie przypomniałam.
Pomodliłam się i jakoś lepiej mi się ten dzień od razu zaczął układać.
Wszystko zaczęło się układać
Domowej melodii nic nie zakłócało. O dziwo nawet telefon nie dzwonił.
Umyłam okna w ekspresowym tempie, pościel zmieniłam, pranie tejże pościeli. Nawet tę pościel rozwiesiłam na balkonie, jak tylko wilgotna mgła opadła.
Posprzątałam i w niektórych pomieszczeniach, jeszcze większego bajzlu narobiłam.
Kwiatki przesadziłam i w szafce Dominikowi poukładałam.
Jeszcze się z niektórych ubrań wakacyjne kamyki wysypały i wspomnienia wróciły.
Minuta goniła minutę, a godzina godzinę i tak trzeba było zostawić wszystko i do innych obowiązków jechać.
Żal mi było ten porządek i bajzel jednocześnie zostawiać, ale ....
Przeraża mnie to tępo życia, choć sama sobie często takie narzucam, chcąc czegoś więcej i więcej.
Nigdy nie zazdrościłam znajomym, że ich dzieci już takie dużo.
Kogo spotykam, to mówi, że mi zazdrości bo moje już takie duże i samodzielne.
Ja z nostalgią wspominam dni, kiedy dzieci były małe.
Bogu wdzięczna jestem przeogromnie. że 12 lat z nimi spędzić mogłam w domu.
Wdzięczna jestem za te niespieszne śniadania
Poranne, południowe i popołudniowe spacery
Za wylegiwanie się pod kocykiem, gdy mieliśmy na to ochotę
Za to czytanie tysięcy książeczek
Za te obiady o 12 w południe
Za lepienie z ciastoliny
Za palowanie palcami
Za te setki rysunków i malowanek
Za pisanie pierwszych literek
Za te pikniki wiosną, latem, jesienią i zimą
Za pieczenie pierniczków
Za wyszukiwanie nowych przepisów
Za gorącą czekoladę wypitą po powrocie z sanek
Za te wszystkie ulepione bałwany
Za te wszystkie spotkania z innymi mamami i ich dziećmi
Za zabawy drewnianą kolejką i budowanie tomkowych miasteczek
Za przesiadywanie w piaskownicy
Za chlapanie się w basenie
Za wspólne zbieranie truskawek z ogródka
Za każdą grządkę i każdy chwast wspólnie wyrwany
Za wspólne budowanie z klocków lego
Za te wszystkie torty upieczone i urodziny zorganizowane
Za tych wszystkich ludzi, którzy odwiedzili nasz dom
Jestem wdzięczna za piękne dzieciństwo moich dzieci i za moje piękne bycie żoną i mamą.
Dostałam ostatnio wiadomość, że domowy zakątek to już nie ten blog.
Wiem i ja też tęsknię za tym co było, ale nasze życie się zmienię, nasze dzieci się zmieniają i my sami się zmieniamy.
Nasze życie idzie naprzód i nic tego nie zatrzyma.
Mogę z nostalgią wspominać to co było i tęsknić za tym, ale również przeogromnie cieszę się z tego co jest.
Z nadzieją patrzę na to, co jeszcze przed nami.
Choć czasem mnie to wykańcza
Czasem jestem bezradna i wściekam się na siebie i w myślach na innych, ale cieszę się, że mam piękne życie.
Nie jest ono pozbawione trudów, przykrości, zawodów, ale cieszę się i Bogu dziękuję.
Dziękuję za ten domowy zakątek, który choć teraz wygląda inaczej, to jest i trwa.
Nowy etap mamy w naszym życiu, ale próbuję się w nim odnaleźć i czerpać z niego radość.
Jestem wdzięczna za szkołę dzieci, choć chętnie bym je posłała do innej.
Za ich kolegów i koleżanki, choć czasem przez nie płaczą.
Za te porażki, ale i sukcesy szkolne, które zdecydowanie przeważają.
Za to pierwsze miejsce w czwartkowym konkursie i to wyróżnienie.
Mam za co być wdzięczna.
A teraz cieszę się, że udało mi się dobrnąć do końca tego wpisu, choć myślałam, że to nie nastanie.
Leżę teraz i piszę.
Cieszę się z posprzątanego domu i pachnących, świeżo umytych podłóg.
Tego obiadu zjedzonego na śniadanie i tego wyjazdu, który przed nami.
Cieszę się z tych wolnych dni, które jeszcze przed nami.
Cieszę się z tych wszystkich małych i wielkich chwil.
Pozdrawiam Was serdecznie z naszego domowego zakątka :)
Piękne zdjecia domków:) Wydaje mi się ze najważniejsze w tej pogoni szukać i doceniać dobre chwile. Tez nie raz pędze, chce zrobić tyle rzeczy naraz ale uczę sie tez cały czas, ze nie zawsze idzie! Czasem trzeba odpuścić! Świat się nie zawali a jutro może być lepszy dzień:) Nie uważam ze domowy zakątek się zmienił..tyle, ze dużo mniej Cię tutaj czego żałuję bo lubie Twoje posty, Lubie Was odwiedzac, często wychodzę z tąd z uśmiechem :) Iza przyjemnego i spokojnego weekendy dla Was:):*
OdpowiedzUsuńWitaj Izuniu. Rozumiem Cię bardzo dobrze, bo od jakiegoś czasu mój świat też przyspieszył i gna, a ja ledwo za nim nadążam i wkurzam się, że ciągle czegoś nie udało mi się zrobić, lub mam jakieś zaległości. W tym roku szkolnym złapałem za dużo srok za ogon, ale jak się zadeklarowałam to głupio się wycofać. Czasami miałabym ochotę przez tydzień z domu nie wychodzić, jedynie na spacer. Zamknąć się, czytać, gotować, piec, robić porządki i zająć się robótkami na które najbardziej brak mi czadu. Cieszę się z tych trzech dni wolnych, ale już znowu mam tyle planów, pewnie czegoś nie uda się zrealizować. Tak to już chyba musi być. Dziękuję Ci bardzo za dzisiejszy wpis i za to że jesteś. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńPiękny wpis...pełen nostalgii, tęsknoty ale i wdzięczności i nadziei :)
OdpowiedzUsuńMotyw domu jest mi szczególnie bliski, zawsze marzyłam o stworzeniu miejsca, do którego ludzie będą chętnie wracali, domu pachnącego ciastem, domu, w którym każdy znajdzie dla siebie miejsce :)
Najważniejsze byś była SZCZĘŚLIWA. A Ty potrafisz...bo nawet, gdy los ofiaruje Ci cytrynę, robisz z niej lemoniadę :)
Buziaki wielkie :)
ps. też jestem przyzwyczajona do ciszy...poza głosami zabaw i kłótni dzieci ;p
Ile u Was różnych domków... Podpatruję pięknie uporządkowane przydasie i chętnie bym się i bliżej przyjrzała. Zastanawia mnie co to za pieczątka. Czasem warto odpuścić i cieszyć się z drobnych przyjemności. Serdeczności Izo.:)
OdpowiedzUsuńPonad rok temu pisałam Ci Kochana Izo żebyś troszkę odpoczęła sama ze sobą..Jakbym przeczuła Twoje zmęczenie..Jesteś dzielna.Twoja starsza podczytywaczka Ewa.
OdpowiedzUsuńKtoś kiedyś powiedział, że jedyne czego możemy być pewni to tego, że wszystko się zmienia. Dzieci dorastają, dochodzą problemy, podupadamy na zdrowiu, zmieniają się priorytety, marzenia. Ważne jednak by w tej godnitwie umieć się odnaleźć, być uczciwym wobec siebie i własnych przekonań. Izunia myślę że Ci się to udaje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę wytchnienia.
Hey very interesting blog!
OdpowiedzUsuńMyślę, że to jeden z najbardziej prawdziwych i szczerych blogowych wpisów, jakie czytałam. Takie właśnie jest życie. I może właśnie po to je mamy? Zanim zajrzałam na Twój blog, zastanawiałam się nad fragmentem "Trzeba swoje życie znienawidzić, aby je zachowac na wieczność" Czytałam interpretacje, że chodzi w tym fragmencie o to, aby wyjść poza siebie. Nie robić tylko tego, co dla nas wygodne, milutkie, znajome, ale by wyjść poza własne ograniczenia - rozwijać się dla dobra innych.Wartosciowa praca daje właśnie taką szansę. Siedzenie przez 12 lat w domu z dwójką dzieci - choć wygodne- ale czy to właściwy kierunek rozwoju w kontekscie powyższego cytatu? (choć oczywiście bywają różne sytuacje i czasem takie rozwiązanie jest najlepsze, nie można uogólniać). Natomiast o ile mogłabym Ci coś radzić - nie dokładaj sobie czasami kolejnych obowiązków, spotkań, wyzwań. Inny cytat: "kto idzie wolniej, widzi więcej" Zrób sobie czasem wolny dzień tylko ze soba i dla siebie, czasem trzeba, żeby nie przyszło wypalenie. Odpocznij:)Abyś dalej mogła inspirować nas - swoich czytelników:) Bo czekay na Twoje kolejne wpisy, zwłaszcza tak piękne, jak ten powyżej:)Powodzenia:)
OdpowiedzUsuńmama trójeczki
Przepiękny wpis, Kochana!
OdpowiedzUsuńTaki od serca, szczery... (zresztą o to u Ciebie nietrudno...)
Za te zdjęcia domków... <3
To prawda, zmieniamy się. Ale to dobrze, bo znaczy, że ciągle do przodu, że człowiek się rusza, nie stoi w miejscu, choć może to brzmi jak pęd w życiu, ale wcale nie trzeba pędzić, żeby człowiek zmiany dostrzegał...
Trzymam za Ciebie kciuki :* I życzę wielu rodzinnych chwil i uśmiechów losu :> I tych cytatów tak pięknie wylosowanych, które mają siłę zmiany chwili, całego dnia, życia... <3
Przepięknie, nostalgicznie ,trochę smutno ale z nadzieją... Mam nadzieję że to nie pożegnanie na blogu.Aż się boję. Ja zaczęłam go czytać od nowa:) Pozdrawiam całą Twoją rodzinkę.
OdpowiedzUsuńTęsknota za tym co było chyba już jest wpisana w naszą naturę, nasze życie składa się przecież ze wspomnień tych pogodnych ale i tych smutnych. Jednakże ważne chyba jest, by doceniać chwilę obecną, tym bardziej, że czasu jakby jest mniej.
OdpowiedzUsuńBloga tworzy człowiek z krwi i kości, wiadome jest, że się zmienia, zbiera cały bagaż doświadczeń, nic dziwnego, że i wpisy się różnią. Pięknie napisałaś: "Nowy etap mamy w naszym życiu, ale próbuję się w nim odnaleźć i czerpać z niego radość." To chyba najważniejsze.
serdecznie pozdrawiam
lena
Łap chwilę!
OdpowiedzUsuńMyślę, że Domowy Zakątek tak bardzo jest bliski mojemu sercu, że obie podobnie kochamy DOM - choć mamy bardzo różne domy - i wciąż nie możemy się nim nasycić. Ale tak jest i będzie, ta tęsknota nie ustanie, bo nasz prawdziwy Dom jest u Pana :)
Doskonale Cię rozuiem. Też odkąd pracuję, to mam wrażenie, że pędzę i jestem czasem zmęczona...choć cudem Pan Bóg dał mi pracę, o której zawsze marzyłam, to czasem sama już nie mam siły:)Tak samo jak Ty z nostalgią i dziękczynienienem wspominam czas w domu z dziećmi:)Wszystkiego dobrego, niech Bóg będzie z Tobą. Podziwiam Ciebie i Twój piękn y dom. Dobrze jest wiedzieć, że jest ktoś, kto myśli podobnie:)
OdpowiedzUsuńKochana Izuniu.
OdpowiedzUsuńTak dawno tu nie byłam...nawet ten pośpiech widać w tym że wybieramy ostatnio Instagram A szkoda bo na blogu Twoim czuję się jak w domu. Ta domowa atmosfera była tu zawsze i będzie zawsze. Nostalgia to moje drugie imię i chyba bardzo dobrze Cię rozumiem. Jednak to prawda że zmieniamy się my i nasze życie, dzieci rosną i przynoszą nam inne radości i inne troski. My sami kazdego dnia dojrzewamy i spoglądamy na to co za nami prosząc Pana o dobre drogi na dzis i na jutro. Ale to nie ważne. Trzeba umieć zatrzymać się na chwilę, pomodlić się i popatrzeć na ..kwiaty. Wtedy zawsze pojawia się usmiech do siebie i do innych. Miłego, nostalgicznego wieczoru TOBIE życzę. .
Marta