Kocham lipiec. To mój ulubiony miesiąc. Głównie dlatego, że to lato, że słońce, że wakacje i moje urodziny.
Zaraz po lipcu jest grudzień, ze względu na świąteczny czas.
Nasz tegoroczny lipiec był bardzo piękny.
Zakończyliśmy remont w pokojach chłopców i sypialni. Przy okazji pomalowaliśmy sufit w łazience, żeby już wszędzie było czysto i świeżo.
Do pokoju chłopców zamówiliśmy kanapy.
Lipiec obfitował zarówno w odpoczynek, jak i intensywny czas odwiedzinowo- spotkaniowy.
Miesiąc ten przywitaliśmy wyjazdem na pobliski basen. Wpadłam na ten szalony pomysł, po tym jak lekarz powiedział, że zaleca mi ćwiczenia, a najlepiej basen.
Nie trzeba było mnie długo namawiać i jak tylko nadarzyła się okazja, zabrałam chłopców, a oni kolegów i pojechaliśmy.
Czas wakacyjny sprzyja spotkaniom i odwiedzinom.
Następnego dnia wybraliśmy się na wycieczkę do Częstochowy, w odwiedziny do mojej najmłodszej siostry.
Beatka otwarła swoje przepiękne studio urody i pojechaliśmy zobaczyć postępy w pracy i spędzić z nią trochę czasu.
Największą radością dla chłopców było nocowanie u cioci.
A na lodówce u mojej siostry wisi zdjęcie stópki Leosia z USG, na którym byłyśmy razem.
Do domu wróciliśmy, tak jak przyjechaliśmy, czyli pociągiem :)
Nowy lipcowy tydzień mieliśmy zaplanowany gościnnie.
W poniedziałek odwiedziła mnie koleżanka, która przywiozła mi torby ubrań dla Dzidzi.
Ucieszyło mnie to bardzo, bo do tej pory miałam niewiele ubranek. W tym samym dniu przyszła paczka z body, które zamówiłam przez internet.
We wtorek przyjechała do nas moja kuzynka Julia z Sarą i moim chrześniakiem Adriankiem.
Udało się odnaleźć kijki do robienia baniek i dzieciaki miały fajną zabawę.
Kolejną było budowanie szałasu z gałęzi. Sara w tej kwestii jest specjalistką.
W środę do południa pojechaliśmy w odwiedziny do Agnieszki. Dominik miał okazję pospacerować z wózkiem i powozić w nim ślicznego Maksymka, a Niko opiekował się Bianką i jej koleżanką.
O dziwo chłopcy wcale się nie nudzili i miło spędzili czas.
Po południu odwiedziła nas moja przyjaciółka Julia z Nikodemem i Mikołajem oraz moją chrześnicą Laurą. Przygotowałam dla nich drobne prezenciki, ale najbardziej spodobały mi się te wesołe torebki.
Miło było poprzytulać się do Laury, która jest uroczą i kochaną dziewczynką.
Pogoda była deszczowa, więc chłopcy spędzili czas na graniu.
Z Julią chodziłyśmy razem do Liceum. Staramy się, aby mimo dużej odległości spotkać się chociaż dwa razy w roku.
Kolejny dzień był już upalny więc wybraliśmy się z chłopcami na basen.
Udało mi się podczas pływania zrobić więcej dystansu niż ostatnio, z czego się bardzo cieszyłam.
Tak jak w zeszłym roku, wyszła przepyszna.
Uwielbiam te nasze spotkania!
Na spotkanie każda z nas, zawsze coś przynosi, ale to co przygotowuje Basia z córką, po prostu zawsze nas zachwyca.
W połowie lipca udało nam się wyjechać na rekolekcje nad morzem.
Za zgodą lekarza, który stwierdził, że jeśli tylko będę dużo leżeć to mi dobrze zrobi wyruszyliśmy w podróż.
Droga była szybka i spokojna. Nawet się zbytnio nie zmęczyliśmy.
Pogoda nam dopisała.
Pierwszy raz tak wypoczęłam nad morzem.
Nigdzie się nie spieszyliśmy. Nie trzeba było gotować, ani zmywać.
Nachodzić też się nie nachodziłam, bo parkowaliśmy blisko plaży i tym razem nic nie zwiedzaliśmy.
Korzystaliśmy głównie duchowo z rekolekcji i z wypoczynku na plaży.
To był cudowny czas :)
I pomyśleć, że już za kilka tygodni do tej ekipy dołączy jeszcze jeden mężczyzna :)
Na rekolekcjach były również dwie zaprzyjaźnione rodziny, z które poznaliśmy w zeszłym roku, na rekolekcjach w Trzęsaczu.
Nawet na plaży nie rozstawałam się z moją poduszką kurą, która zdecydowanie pomaga mi wysiedzieć i wyleżeć w ciąży.
Paweł z Dominikiem na wyjazd zabrali rowery i codziennie robili sobie małe wycieczki.
Ja w tym czasie leżałam, a Niko spędzał czas z kolegą.
To co na zdjęciach, to tylko część naszych lipcowych przeżyć.
Chłopcy gościli swoich kolegów. Dominik samodzielnie przemierzał na rowerze kilometry, odwiedzając dziadków i nocując u nich.
Były też takie wydarzenia, które nie zostały uwiecznione na zdjęciach.
Za chwilkę będę zamieszczać to sierpniowe kadry, a lista sierpniowych przeżyć jest bardzo długa, choć również nie wszystko uwiecznione na zdjęciach.
Dobrze, że jest ten blog, bo lubię wracać do tych minionych chwil i planować kolejne spotkania, przeżycia, radości. Niestety kończy mi się miejsce na dodawanie zdjęć i nie wiem co zrobić?
Czy ktoś z Was też tak miał? Czy konieczne jest wykupywanie dodatkowego miejsca?
Pozdrawiam Was serdecznie!
Ach!!! Jakie piękne lato u Ciebie i jak cudnie wykorzystywane :D
OdpowiedzUsuńSerdeczności przesyłam i dużo zdrowia dla całej rodziny i przyjaciół twoich :)
Takie piękne i spokojne to lato!
OdpowiedzUsuńIntensywny miesiąc za Wami. Iza wyglądasz kwitnąco!
OdpowiedzUsuńPiękny i intensywny czas. Udanej końcówki wakacji.
OdpowiedzUsuńIzuś zajrzałam do Was na instagram a tam Leoś! Jest cudowny! Wszystkiego najlepszego dla Was! Bądźcie zdrowi! Uściski! Magda z dziećmi.
OdpowiedzUsuń