31 stycznia byłam na zebraniu u chłopców. Po powrocie okazało się, że Nikusia dopadł wirus. Trzymał go całą noc, a na drugi dzień było już dobrze, więc łudziłam się, że może coś mu zaszkodziło, byle tylko to nie był wirus. Niko szybko wrócił do formy i ma się dobrze. W piątek był na urodzinach u kolegi, a w sobotę Dominik był na urodzinach u koleżanki z klasy. W nocy niestety się zaczęło, to czego tak bardzo nie chciałam, czyli to jednak był wirus.
O 4 wstałam zobaczyć co się dzieje i tak już czuwałam do 7 rano bo nie mogłam zasnąć.
Korzystając z bezsennej nocy pisałam listy i urosła mi trochę ta kupka od niedzieli, choć jeszcze wiele do napisania mi zostało. Póki co żadnego nie wysłałam, bo na pocztę daleko trzeba jechać, więc zrobię to hurtowo. Będzie specjalna wycieczka na pocztę :)
Nie mamy dzwonka od lata. Najpierw baterie się wyczerpały, a jak chcieliśmy je wymienić to cały się posypał. Słońce i temperatury zrobiły swoje. Od tamtej pory kupujemy dzwonek i nie możemy się zdecydować jaki. Na szczęście listonosz tak się burzył i szarpał za klamkę, że udało mi się go usłyszeć. Akurat leżeliśmy z Niko pod choinką. Na pożegnanie i chorobowe pocieszenie zrobiliśmy sobie piknik choinką, o którym Niko marzył i sam go przygotował.
Do jedzenia były suche bułki i ziółka, a na deser dla mnie makowiec, który się jeszcze uchował i wspólne czytanie. I wiecie co było wspaniale!
A listonosz przyniósł mi taką o to cudną wymarzoną książkę, którą w prezencie przysłała mi Weronika.
Widzicie tę miskę w tle. To był nasz awaryjny niezbędnik piknikowy ;)
Zebrało nam się na sentymenty i przeglądaliśmy pudełka wspomnień chłopców.
Luty obfituje w przyjęcia urodzinowe. W piątek było jedno, w sobotę drugie, a w tę sobotę czekają nas urodziny kuzynki chłopców, a w niedzielę kuzyna. Lutowe imprezy zakończy przyjęcie urodzinowe Nikusia, które on planuje już od tygodnia, robiąc różne tajne notatki :)
Hitem są uu nas nagetsy z kurczaka pieczone w piekarniku, z płatkami kukurydzianymi i "magicznym" sosikiem.
A dziś Dominik dochodził do zdrowia po wirusie.
Spał do godziny 11.25 i tym samym pobił swój rekord w spaniu w ciągu ostatnich kilku lat!
Widać było mu to potrzebne, a ja zawsze chłopcom powtarzam, że sen to zdrowie :) Także wczoraj gdy namawiałam go, żeby już poszedł spać wziął sobie to do serca.
Ledwie wstał, posiedzieliśmy trochę i musiałam jechać po Niko do szkoły, który choć ma w tym semestrze na drugą zmianę, kończy o w miarę fajnych godzinach. Jest dużo lepiej niż w zeszłym roku.
A tym żywił się wczoraj nasz starszy syn podczas choroby ;)
Dopiero wieczorem zjadł coś konkretniejszego.
Po powrocie ze szkoły Niko był bardzo zadowolony, że ma fajną pracę domową zadaną i choć nie lubi rysować, to bohater lektury "Jacek, Wacek i Pankracek" spodobał mu się tak bardzo, że cieszył się, że ma zrobić jego portret.
Ja też nie potrafię rysować, a już zwierząt i ludzi to w ogóle, dlatego z pomocą przyszedł nam blog Mamarak.pl
Bardzo lubię podglądać fantastyczne pomysły tej zdolnej mamy, a Baśniowa Mapa Polski jej autorstwa to moje marzenie!
Dzisiaj czas do południa spędziłam na planowaniu wiosennej wycieczki klasy Dominika do Łodzi. Mam nadzieję, że uda się zrealizować wszystkie punkty programu.
Na dziś to tyle bo zaraz padnie mi bateria.
Pozdrawiam Was ciepło!
Iza
Witaj Izuniu. Podziwiam Cię za podjęte wyzwanie (napisanie tylu listów) choć i ja na swój oczekuję;-). Bardzo fajnie organizujesz czas swoim chłopakom i pewnie chorowanie nie jest dla nich takie straszne gdy mają Ciebie obok. Wycieczka Dominika na pewno będzie udana jeśli ty ją zorganizujesz (byłabyś świetną nauczycielką). Życzę Wam bardzo dużo zdrowia i serdecznie pozdrawiam. Agnieszka
OdpowiedzUsuńWitaj Izuniu,
OdpowiedzUsuńBardzo współczuję wirusa :( mieliśmy go już kilka razy całą rodziną i bardzo źle to wspominam. Mam nadzieję, że czujecie się już lepiej.
Książka „ O jabłkach" jest piękna! Pozdrawiam serdecznie i życzę szybkiego powrotu do zdrowia :)
Współczuję wirusa. U nas paskudztwo dopadło Młodego (po urodzinach u kolegi) przed poprzednim weekendem. I to z taką gorączką z przytupem od samego początku. Ja więc całą noc czuwałam nad nim, żeby kontrolować gorączkę, podać picie, zmienić okład na czole - ot taki los mamy :) Na szczęście był to zwykły wirus, który bez problemu udało się pokonać. Wszędzie wokół szaleje grypa, więc cieszę się, że to tylko takie coś!
OdpowiedzUsuńU nas pod koniec lutego też urodziny Młodego :)
Zdrówka dla Wszystkich
OdpowiedzUsuńbzuiaki
a nugetsy jak robisz ?
OdpowiedzUsuńWitam, lubię tu zaglądać, tyle ciepła i miłości i kolorów! Zachwycają mnie kalendarze ścienne przemycane czasem na zdjęciach, gdzie Pani zdobywa takie cuda? pozdrawiam ciepło A
OdpowiedzUsuńCześć:)
OdpowiedzUsuńWOw!! jestem zachwycona rysunkiem Nikusia! sama lepiej bym nie narysowała.Naprawdę bardzo ładnie!
Zdrówka dla chłopców. Wiem co to taki wirus znaczy..W grudniu kilka dni miałam wyciętych z życia. Przeleżałam, na szczęście mi pomagał mąż:)
Jestem zachwycona tym ile listów masz w planach napisać, ile listów już napisałaś!Coś niesamowitego w dzisiejszych czasach:) Także gratuluje odwagi i wytrwałości :)Robi wrażenie:)
U nas teraz takze miesiąc urodzin. W tym roku luty przyniesie mi okrągłą, magiczną liczbę - 30stkę. Już to przeżywam :)
Ściskam ciepło
Patrycja
Mapa jest piękna. Takie akcenty dodają charakteru wnętrzom. A Ty, jak mało kto potrafisz o ten klimat zadbać. A chorowanie z dbającą Mamą u boku, nie jest takie straszne. Nawet ja się przekonuję. Dopadł mnie wirus i jakaś paskudna alergia, a mama nie dość, że dzieckiem się opiekuje, to i nakarmi.
OdpowiedzUsuńUściski i dużo zdrowia
Duża zdrówka życzę :)Książka o jabłkach piękna. A co do pisania listów fantastycznie byłoby je dostać i to jeszcze na pięknej papeterii jak dawniej.Szkoda, że teraz w dobie komórek i internetu ludzie o tym zapominają :( Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńBądźcie zdrowi :)
OdpowiedzUsuńJesteś świetną mamą, wiesz?
OdpowiedzUsuńI niezwykłą kobietą, ot co!
Uściski Iza!!!
Asia
Już nie mam odwagi prosić o list od Ciebie, bo masz tyle do napisania ;), piękny prezent książka o jabłkach, kiedyś może sobie nabędę,wiesz ja nigdy ni umiałam rysować, moje dwie córki rysują pięknie, ale nie lubią, a najstarsza zawsze twierdziła, ze nie umie... jak poszła do szkoły projektowana odzieży, okazało się, że rysuje przepięknie... tylko o tym nie wiedziała :)także wszystko przed nami ;)
OdpowiedzUsuńbuziaki!
Zdrówka :) to po pierwsze :)
OdpowiedzUsuńA poza tym, jak zawsze kolory zachwycają...psina wyszła super na rysunku :) a czytelnik jaki uważny i skupiony na czytaniu :)
Koniecznie muszę wypróbować patent z płatkami kukurydzianymi...bo ja lubię z piekarnika takie w jogurcie i w płatkach owsianych i sezamie...ale płatki owsiane tak fajnie nie chrupią ;)
Pozdrawiam ciepło :)
Iza u nas (odpukać) spokój, ale muszę popracować nad odpornością rodziny. Ciekawa jestem jaki motyw urodzinowy wymyślił Niko.
OdpowiedzUsuńDo mnie dziś przyszła polecana przez Ciebie książka ,,Pudełko na modlitwy,, szykuje się miły wieczór ;)
Trzymajcie się cipło