Uwielbiam Boże Narodzenie! Jest to cudowny czas. Kiedy podjęliśmy decyzję, że dzień 25 grudnia 2005 roku, będzie dniem, kiedy złożymy sobie przysięgę małżeńską przed nowo narodzonym Jezusem, ucieszyłam się bardzo. Każdego roku utwierdzam się w przekonaniu, że to była idealna data i najwspanialszy dzień w roku.
Kilka dni temu świętowaliśmy 10 rocznicę naszego małżeństwa. Po raz pierwszy święta spędzaliśmy wyjazdowo.
Kiedy mówiłam komuś, że w tym roku wyjeżdżamy na święta spotykałam się z niedowierzaniem. No bo jak osoba, która uwielbia tradycję, spędzanie czasu w kuchni i to całe świąteczne zamieszanie może z tego zrezygnować i spędzać ten wspaniały rodzinny czas poza domem. Też tak kiedyś myślałam i nie wyobrażałam sobie spędzać świąt inaczej niż tak jak co roku, przyjmując gości i odwiedzając najbliższych, ale... Okazja była wyjątkowa i miejsce wyjątkowe. Gdy podjęliśmy decyzję, że wyjeżdżamy na tegoroczne święta do Zakopanego, z każdym dniem zbliżającym nas do daty wyjazdu cieszyłam się coraz bardziej.
Przygotowania do świąt były inne, w pewien sposób duchowo pełniejsze. Była też ogromna radość w sercu.
Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego wyjazdu i naszej świątecznej przygody. To było piękne doświadczenie zobaczyć jak świętują inni. Przy wigilijnych stołach spotkaliśmy przeróżne rodziny, ale najbardziej utkwił mi w pamięci obraz trzynastoosobowej rodziny świętującej wspólnie przy ogromnym stole, cieszącej się wspólnego spotkania i cudownej nowiny, o mającym się pojawić we wrześniu nowym członku rodziny:)
Przyznam szczerze, że nie byliśmy przygotowani na taką wieczerzę wigilijną. Wszystko rozpoczęło się o godzinie 19.00. Przewidywaliśmy, że ok. godziny 20.30, góra 21.00 będziemy w mieszkaniu, a tu się okazało, że o 20.00 był serwowany posiłek, którego poprzedzała przystawka i dwie zupy. Wytrwaliśmy do 22.00, a całość myślę, że skończyła się po północy. Może większość poszła prosto na Pasterkę. Z wigilii zabraliśmy ze sobą radość w sercu i mnóstwo jedzenia, które nam spakowano na wynos. Najbardziej podobało mi się kolędowanie, przy góralskiej muzyce granej na żywo.
My również wybraliśmy się na Pasterkę. Zaskoczyła nas liczba osób w Kościołach i przed nimi. Mimo, że byliśmy wcześniej nie było miejsc. Dopiero w trzecim ,który odwiedziliśmy udało nam się dostać do środka. Msza była przepiękna, a dzieci zadowolone, że wytrwały do końca.
25 grudnia wybraliśmy się kolejką na Kasprowy Wierch. Tam przeżywaliśmy prawdziwe białe święta. Śniegu było dużo,a my z tą nadzieją zabraliśmy jabłuszka, na których dzieciaki i nie tylko:) mogły pozjeżdżać.
Temperatura na tej wysokości była niska, wiał wiatr, a od czasu do czasu zza chmur wyłaniało się piękne słońce.
Muszelki z sopockiej plaży, widoczne na zdjęciu poniżej to prezent od pani, która jechała z nami kolejką, w drodze powrotnej. Znalazła je w kieszeni kurtki i podarowała chłopcom, którzy się bardzo ucieszyli z tego spontanicznego podarunku.
Po powrocie z Kasprowego Wierchu, na dalsze świętowanie wybraliśmy się do pięknej góralskiej restauracji, która urzekła nas swoim wnętrzem, atmosferą, przemiłą obsługą i pysznym jedzeniem.
Najważniejszym punktem dnia była Eucharystia, na którą poszliśmy do Kościoła Świętej Rodziny. Bardzo podobało mi się w tym miejscu, nie tylko pod względem estetycznym, ale także duchowym.
26 grudnia wybraliśmy się do Morskiego Oka. Tam podjęliśmy wyzwanie i pokonaliśmy trasę z Łysej Polany do Morskiego Oka i z powrotem, na nogach.
Dzieciaki nie były zadowolone z tego powodu, że muszą tyle iść, zwłaszcza, że co chwila obok nas przejeżdżały powozy konne, wiozące zadowolonych ludzi, jednak kiedy pokonały tą trasę były bardzo z siebie dumne. Trud miały zrekompensowany relaksem w basenach termalnych, gdzie było cudownie.
Niedziela była ostatnim dniem naszego pobytu. Cieszymy się że w tym niezwykłym dniu Uroczystości Świętej Rodziny, mogliśmy być na Mszy w Kościele pod tym wezwaniem.
To był bardzo owocny czas i jestem ogromnie wdzięczna, że mogliśmy go przeżyć w ten sposób. Podziwiam mojego męża, że to wszystko tak wspaniale dla nas zaplanował.
Cieszymy się z tego wyjazdu.
To był wspaniale spędzony czas i w 100% RAZEM, a to najważniejsze!
Pozdrawiam Was ciepło i wkrótce zawitam z domowymi kadrami:)