poniedziałek, 24 listopada 2014
Pastelowe kadry
Robiąc dzisiaj drobne porządki w folderach na pulpicie, natknęłam się na jeden z wakacyjnymi zdjęciami. Wśród nich kilka pastelowych kadrów, które zrobiłam pod koniec lipca. A na nich uwieczniony bukiet od sąsiadki. Ta miła staruszka mieszka po drugiej stronie ulicy i od czasu do czasu latem obdarowywała mnie kwiatami ze swojego ogródka. Uradowana, że zawsze gdy się widzimy zachwalam jej ogródek, czasem o poranku zostawiała mi bukiet na podwórkowej ławce.
Ten ucieszył mnie wyjątkowo, bo znalazłam go dzień przed moimi urodzinami. Nie dość, że piękny, to jeszcze wyjątkowo pachnący, dzięki floksom, które uwielbiam.
Zdjęcia wprowadziły mnie dziś w dobry nastrój dlatego chętnie się nimi z Wami podzielę, bo już za kilka dni będzie tu więcej czerwieni :)
W tym dniu dostałam również miłą przesyłkę od kochanej Kuzynki mojego Męża:) Wspominałam o Niej już wiele razy, gdyż jest wyjątkową osobą. Dostałam od niej książkę z przepisami na słodkie przysmaki do popołudniowej herbatki:)
To nie pierwsza taka cudowna książka, jaką od Niej dostałam:)
Zdjęcia i przepisy w niej są przede wszystkim bardzo fotogeniczne. Mam już kilka wybranych, które planuję wypróbować.
Tymczasem u nas na stole królują jabłka.W pewne niedzielne popołudnie na naszym stole gościł sok ze świeżych jabłek, jabłka pod kruszonką, pieczone jabłka i kompot jabłkowy, a do tego wszystkiego wiersz "Entliczek pentliczek" :)
poniżej śliwki pod kruszonką, gdyż naszego jabłkowego popołudnia nie udało mi się sfotografować.
Jeśli ktoś miałby ochotę na owoce pod kruszonką, to robię ja zagniatam 1/4 kostki masła, 4 łyżek cukru i 8 łyżek mąki :) Kruszonkę schładzam, posypuję nią owoce i piekę w 190 stopniach z termoobiegiem, aż się zrumieni.
A jeśli lubicie lektury z wątkiem kulinarnym to serdecznie polecam Wam moją wakacyjną lekturę autorstwa Ani Włodarczyk: pt "Zapach truskawek. Rodzinne opowieści"
Chętnie do niej powracam bo miło się ją czyta. Bardzo lubię, gdy blogerki wydają swoje książki i cieszę się, gdy mogę po nie sięgnąć i je przeczytać. Ta książka zachwyciła mnie już samą okładką:)
Pozdrawiam Was ciepło!
Milo miec wspanialych sasiadow. Niejednokrotnie sa oni nam blizsi niz czlonkowie rodziny. Moja sasiadka przynosi mi fettuccine, ktore sama zrobila, abysmy mieli na niedzielny obiad, swieze jajka dla wnusiow ( tak nazywa moje dzieci) ...razem z mezem- cudowna para.
OdpowiedzUsuńTwoje zdjecia wakacyjne - piekne a crumble do wyprobowania. Pozdrawiam cieplo.
Faktycznie piękne i kolorowe te zdjęcia. Bukiet śliczny i zapewne byl bardzo pachnący. Książki zazdroszcze i tych skorupek tez :) bajka
OdpowiedzUsuńJakże miło wrócić choć na chwilę do tych cudownych, letnich i kolorowych dni. Twoje "obrazki rzeczywistości" bardzo w tym powrocie do lata pomagają.
OdpowiedzUsuńMiłe, bardzo miłe...
Eh jak mi się zatęskniło za latem...w tym roku nie lubię zimy...przypomina mi nieuchronnie o tym,że po nowym roku koniec urlopu macierzyńskiego a wraz z nim będę musiała zostawić moje Szczęście w domu z Babcią...Pozdrawiam i zapraszam do mnie...
OdpowiedzUsuńhttp://szalenstwa-panny-matki.blogspot.com/
Floksy , też uwielbiam , mówię na nie "kwiatki babuni " , bo moja babcia miała ich mnóstwo w ogrodzie , a zapach ten , to cudowny zapach mojego dzieciństwa . Sąsiadeczkę masz naprawdę bardzo miłą :)
OdpowiedzUsuńSerdeczności !
Wiosną zapachniało:) miłego dnia
OdpowiedzUsuńPięknie, tak wiosennie i kolorowo. Fajna odskocznia po tym, co widać za oknem. Szkoda, że listopad taki bury...
OdpowiedzUsuńMam ochotę na te ciacha z Twojej książki :)
OdpowiedzUsuń