niedziela, 29 marca 2020

Lutowa Miłość

Na początku stycznia wpadłam na pomysł zorganizowania Baby Shower, dla naszej spotkaniowej koleżanki Agnieszki. Byłam zachwycona tego typu imprezami,odkąd po raz pierwszy o nich usłyszałam. W gronie bliskich osób nie było jednak nikogo, komu można by tego typu imprezę zorganizować. Tutaj znałyśmy się wszystkie, więc nie było to trudne.
Kiedy pisałam do dziewczyn o moim pomyśle, nie miałam wtedy jeszcze pojęcia, że pod moim sercem również, zaczyna się rozwijać nowe życie.
Tak jak chwaliłam się na Instagramie, tak tutaj również chcę się podzielić z Wami tą cudowną wiadomością.
Spodziewamy się dziecka!


Jak to brzmi. Nie sądziłam, że jeszcze kiedykolwiek będziemy przekazywać taką nowinę.
Luty był dla nas zarówno niezwykle pięknym jak i bardzo trudnym miesiącem.
Ze względu na moje bardzo złe samopoczucie i stan zagrożenia, dostałam zwolnienie lekarskie.
Do 13 tygodnia praktycznie przeleżałam w łóżku, poruszając się po domu, między kuchnią sypialnią i łazienką.
Był to czas kiedy nie miałam sił na nic- dosłownie.
Nie będę się tu jednak wdawać w szczegóły, bo byłaby to istna antyreklama ciąży, a nie chcę nikogo zniechęcać, bo warto to wszystko wytrwać. Początki poprzednich ciąż przechodziłam źle, ale nie aż tak źle.
W wiadomościach prywatnych pytacie mnie przede wszystkim o to jak zareagowali chłopcy? Otóż ich reakcja przerosła nasze oczekiwania. Właściwie to nie spodziewaliśmy się aż tak pozytywnej reakcji z ich strony. Wzruszyła nas ona ogromnie.
Ich radość nie minęła. Cieszą się, troszczą i rozpieszczają mamusię.
To takie miłe jest i dojrzałe z ich strony.
Prawda, że różnica wieku będzie duża, ale to jest również niezwykłe przeżywać macierzyństwo, gdy różnica wieku będzie 11 i 14 lat.

Odwlekam te lutowe kadry jak tylko się da, ale to dlatego, że zdjęć mam tylko kilka.
Lepiej czuję się od tygodnia, ale to nie jest rewelacja, gdyż nadal jestem osłabiona, mam mdłości i zdarza mi się wymiotować.
Nasze lutowe kadry to głównie zdjęcia moich biednych posiłków, ale tylko to przechodziło mi przez gardło.









Chleb z serkiem bieluchem i dżemem porzeczkowym to był mój poranny rarytas.
Mało co udawało mi się przełknąć.
Myślenie  co chwila, co by tu zjeść było moją zmorą.

Był taki czas, że nawet telewizji nie mogłam oglądać.
Gdy już było lepiej zabrałam się za sezony Ani na Netflixie.
Z biblioteki szkolnej  chłopców pożyczyłam Jeżycjadę, Małgorzaty Musierowicz, ale były tylko trzy części. Pochłonęłam je w trzy dni i żałowałam, że nie mam skąd wziąć kolejnych.
Później przyszedł czas na serial Chesapeake Shores, również na Netflixie. Obejrzałam wszystkie dostępne sezony i szukałam czegoś podobnego, ale nie udało mi się znaleźć, dlatego znów sięgnęłam po książki.

Jak by tak policzyć to moje #zostańwdomu trwa już od końca stycznia, czyli prawie dwa miesiące.
Ten czas był mi bardzo potrzebny, na dojście do siebie i oswojenie się z nową sytuacją.

Teraz jest dużo lepiej, dlatego marzec będzie zdecydowanie bardziej zdjęciowy.
Kochani ciepło Was pozdrawiam  i życzę dużo zdrowia w tym trudnym dla wszystkich czasie.


Mam nadzieję, że wkrótce zacznie się ta przyjemniejsza część ciąży

czwartek, 12 marca 2020

Baby Shower Agnieszki

Na koniec stycznie, jak już wspominałam, w wczorajszym wpisie zorganizowałyśmy naszej koleżance Agnieszce Baby Shower.
Mieliśmy bardzo zgraną ekipę z gliny i naszych spotkań dla kobiet. Wszystko dograłyśmy kontaktując się ze sobą przez messengera.
Zadzwoniłam do Agnieszki, że organizujemy spotkanie dla kobiet, a ona tym razem zaprosiła nas do siebie, co nam bardzo pasowało.
Nie spodziewała się, że będzie miała taką niespodziankę.











Każda z nas włożyła dużo serca w przygotowania.
Wszystkie przygotowania były w kolorze niebieskim,  gdyż Aga spodziewała się chłopca.









To był fantastycznie spędzony czas.




środa, 11 marca 2020

Styczniowe kadry

Wiem, wiem. Mamy już marzec. Zaniedbałam to miejsce bardzo. Nawet zapomniałam o styczniowych 9 urodzinach bloga.
Czas pędzi. Mija dzień za dniem. Miałam już odpuścić nasze podsumowania miesiąca, ale lubię do tego powracać.
Nasz styczeń był bardzo intensywny  i w dużej mierze wolny od nauki i pracy.
Nowy Rok przywitaliśmy w Kluczborku, gdzie spędziliśmy Sylwestra. Było bardzo miło.
Korzystając z dnia wolnego chłopców zrobiliśmy sobie wycieczkę pociągiem do Katowic.
To był miło spędzony czas z moimi chłopakami.






Styczniowe wieczory spędzaliśmy na rodzinnym graniu w planszówki.
W Monopoly Avengers graliśmy z Dominikiem do nocy, bo tak nas wciągnęło.



W styczniu mieliśmy również nasze ferie zimowe. Wyjechaliśmy do Bielska Białej.
Nasze ferie spędziliśmy głównie na spacerowaniu i tego właśnie było nam potrzeba.











Udało nam się nawet pospacerować trochę po śniegu.





Odwiedziliśmy Studio Filmów Rysunkowych i pozwiedzaliśmy miasto.



Jednym z najprzyjemniejszych akcentów tego wyjazdu było spotkanie z przyjaciółmi. Tak dawno się nie widzieliśmy.
Sylwie poznałam ok. 13 lat temu przez internet. Sylwia prowadziła wtedy pięknego bloga i to był jeden z pierwszych, który zaczęłam czytać.
Bardzo szybko poznałyśmy się bliżej i Sylwia zaprosiła nas do siebie, później oni do nas i tak z różną częstotliwością  mamy kontakt do dziś.
Sylwia czego się nie dotknie to powstają cuda. Teraz maluje piękne anioły.







Jeśli wybieracie się do Bielska i macie ochotę zjeść pyszne naleśniki to polecam Wam Pigal. Tam naleśniki smakują wyśmienicie, zarówno na słodko, ak i na słono.



W drodze powrotnej odwiedziliśmy Silesię, w Katowicach, gdzie chłopcy spotkali swoich przyjaciół i wybrali się z nimi do kina, na film "Jumanji".
To niesamowite, bo w samochodzie sobie zażartował Niko, "ale by było, jakbyśmy spotkali Maćka i Jaśka".  Chłopcy byli w Empiku, a my kończyliśmy jeść, gdy właśnie spotkaliśmy rodziców Maćka i Jaśka. Okazało się, że chłopcy, też gdzieś są i wybierają się do kina.
Jakie było zaskoczenie nas wszystkich.
Śmialiśmy się w drodze powrotnej, że to niesamowity zbieg okoliczności.


Po powrocie z ferii, trzeba było wrócić do pracy.
Dokładnie w dniu mojego powrotu, uruchomiliśmy nowe dzieło naszej Fundacji tzw. "Kuźnię Talentów."
Ponieważ trwały jeszcze wakacje, dzieci przybyło mnóstwo. Od rana do popołudnie tylko się  wymieniały.
Dzieci i młodzież miała fantastyczne zajęcia z aktorem.


Była też szalona zabawa w basenie z podświetlanymi kulkami.




Na świetlicy są również piłkarzyki i stół wielofunkcyjny: bilard, cymbergaj i ping pong.






W feriowe popołudnie udało nam się odwiedzić kuzynkę i chłopcy mieli okazję pobawić się z Sarą i Adriankiem.




Na koniec stycznie dopadło mnie ostre przeziębienie, które skutecznie uziemiło mnie w łóżku.






Udało się wykurować i zorganizować Baby Shower dla koleżanki, która tydzień później urodziła ślicznego synka. Jest to jednak temat na osobny wpis, który postaram się zamieścić jutro.


Było jeszcze kilka styczniowych wydarzeń, ale nie udało się wszystkiego udokumentować.
Mam nadzieję, że uda mi się nadrobić wkrótce lutowe kadry, choć ich będzie niewiele.
Pozdrawiam Was serdecznie i życzę pięknego dnia!