Kochani!
Czas wakacji dobiega końca. Z naszego urlopu wróciliśmy, już ponad dwa tygodnie temu jednak codzienna praca sprawia, że całkiem inaczej mija.
Pragnę opowiedzieć Wam o czasie jaki spędziliśmy nad morzem w gronie cudownych ludzi oraz w obecności Boga. Od pewnego czasu wraz z moim kochanym mężem szukamy sposobu aby pogłębiać naszą miłość małżeńską przez wspólny dialog. Zauważyliśmy również potrzebę prowadzenia tego dialogu z naszymi dziećmi. Dlatego wybraliśmy się na wspaniałe rekolekcje nad morze pt. W dialogu z dziećmi.
Jakieś 14 lat temu w ramach przygotowań do ślubu wybraliśmy się na takie weekendowe rekolekcje, przygotowujące nas do sakramentu małżeństwa. Właściwe to byliśmy na dwóch takich wyjazdach. Pierwszy był do Hermanic koło Ustronia, organizowany przez Ojców Dominikanów, który bardzo miło wspominam, a drugi równie wspaniały, ale w innej formie był do Bystrej Krakowskiej i organizował je ruch Spotkania Małżeńskie.
Podczas tego weekendu dla narzeczonych mieliśmy okazję bliżej się poznać i pogłębić swoją więź narzeczeńską. Już wtedy pomyślałam sobie, że po ślubie koniecznie musimy przyjechać na taki weekend dla małżeństw.
Udało nam się to półtora miesiąca temu, gdy po raz pierwszy dzieci zostały pod opieką dziadków, a my wyjechaliśmy do Częstochowy na Spotkania Małżeńskie.
To był bardzo intensywny weekend, który był dla nas niesamowitą podróżą w głąb siebie. Dzięki niemu mogliśmy jeszcze bardziej poznać siebie nawzajem.
Z rekolekcji wyjeżdżaliśmy z postanowieniem kontynuowania dialogu w domu. Cieszymy się bardzo bo w niedzielę, przed naszym wakacyjnym wyjazdem udało nam się uczestniczyć jeszcze w spotkaniu małej grupy, do której dzięki temu weekendowi zaczęliśmy należeć.
Na nasze rodzinne wakacyjne rekolekcje do Grzybowa wyjechaliśmy w poniedziałek. Mimo, że próbowaliśmy się na nie zapisać w styczniu, to już nie było miejsc. Udało nam się jednak pojechać jako rodzina dochodząca. Uczestniczyliśmy w dialogu, Eucharystii oraz modlitwie wieczornej, czyli w wszystkich najważniejszych punktach programu.
Rekolekcje prowadziły trzy pary małżeńskie oraz wspaniały kapłan, ksiądz Tomasz, który wygłaszał przepiękne kazania, które ogromnie podobały się dzieciakom.
Zaraz na pierwszym spotkaniu w jednym zdaniu zawarł najważniejszą zasadę dialogu.
Pan Bóg dlatego stworzył nas z dwojgiem uszu i jedną buzią, że mam dwa razy więcej słuchać niż mówić.
To co bardzo podobało nam się na na tych rekolekcjach, to właśnie eucharystie. Podczas każdej z nich na ołtarzu składany był chleb i winogrona, którymi po mszy dzieliliśmy się. Przez co dzieci, które nie mogły jeszcze przystępować do Komunii Św. mogły skosztować jak dobry jest Pan.
Oprócz tych głównych punktów programu uczestniczyliśmy również w wycieczce do labiryntów Hortulus, które ogromnie się nam, a zwłaszcza chłopcom podobały.
Podczas wizyty w labiryntach chłopcy zdobywali punkty, na specjalnych kartach. Wraz z mapą trzeba było szukać kasowników rozmieszczonych w różnych zakamarkach labiryntu.
Po zdobyciu wszystkich punktów na chłopców czekała nagroda - imienne dyplomy oraz niezwykły widok z wieży widokowej.
Oprócz czasu na formację, mieliśmy też dużo czasu na odpoczynek. Praktycznie wszędzie jeździliśmy na rowerach (nawet na plażę). Mój Mąż miał świetny pomysł, żeby zabrać ze sobą rowery. Był to przez te dwa tygodnie nasz główny środek transportu. Z Grzybowa do Kołobrzegu są fantastyczne ścieżki rowerowe, które przemierzaliśmy napawając się świeżym, morskim powietrzem.
Poniżej atrakcja turystyczna cztery rowery oraz zdjęcie naszych pojazdów na plaży.
W Kołobrzegu udało nam się odwiedzić Muzeum Figur Woskowych, które było fajną atrakcją, zwłaszcza dla chłopców.
Ciepło robi mi się na sercu, gdy patrzę na te zdjęcia.
Pogoda nam dopisała a woda w morzu była bardzo przyjemna. Gdy fale były duże skakałam po nich jak dziecko, piszcząc i śmiejąc się z radości. Skutkiem moich szaleństw z chłopcami i falami były zakwasy w następnym dniu.
Wycieczki rowerowe dawały nam mnóstwo radości.Udało nam się popróbować różne nowości smakowe, jak lody tajskie kręconego ziemniaka. Czas dialogu był dla chłopców czasem integracji z innymi dziećmi. W drodze powrotnej chłopcy mówili, że za rok znów chcą przyjechać.
Jadąc na te rekolekcje nastawiałam się na intensywne spędzenie czasu z rodziną.
Nie poczytałam zbytnio książek, w ogóle nie korzystałam z telefonu, nawet często nie brałam go ze sobą. To był taki czas detoksu od sprzętów.
Za to udało mi się aktywnie bawić z dziećmi na plaży, grając z nimi dyskiem, wygłupiając się na materacu, skacząc po falach, czy w ostatnim dniu budując zamek.
Kiedy zasypialiśmy wieczorem w jednym pokoju czułam ogromną radość, że jesteśmy razem i jesteśmy tak blisko. Widziałam w dzieciach zmianę, zdecydowanie na lepsze.
Czas dla rodziny, to najlepsza inwestycja. Cieszę się, że mieliśmy te dwa tygodnia dla siebie.
Codzienna modlitwa, eucharystia, dialog, wycieczki, plaża, to wszystko przyczyniło się do tego, że były to jedne z najfajniejszych wakacji.
Przyjemne połączone z pożytecznym. Cudowny czas odpoczynku, formacji serca oraz pogłębiania relacji małżeńskiej, rodzicielskiej i z innymi ludźmi- niebiański czas :)