niedziela, 10 września 2017

Jeszcze kilka wakacyjnych wspomnień

Pamiętam jak w adwencie zamiast odmawiania sobie czegoś postanowiłam, że będę robić czegoś więcej. Jednym z takich postanowień było codzienne pisanie postów. Podzieliłam się z Wami tym postanowieniem i udało mi się je zrealizować. Może teraz też jak sobie tu przed Wami postanowię, że przez najbliższy tydzień będą się pojawiać codziennie wpisy, to nareszcie uda mi się nadrobić trochę zaległości.
Dziś aby przyspieszyć trochę to nadrabianie, będzie taki post trzy, albo nawet pięć w jednym.
Mam jeszcze garść wakacyjnych wspomnień, której nie udało mi się złapać w kadry i kilka takich, z których zdjęć mam kilkadziesiąt.





Pierwszym takim wspomnieniem są wakacyjne nocowania. Pisałam o tym, kiedy to z dzieciakami nocowałam u kuzynki Julii. W sierpniu to Julia nocowała z Sarą i Adriankiem u nas. Szukając zdjęć z tego dnia, znalazłam tylko z pomidorkami, które Julia do nas przywiozła i to z wakacyjnym plecakiem Sary, który bardzo i się spodobał.
Wspaniale było się spotkać i jak zwykle przegadać prawie do świtu przy herbacie i kuchennym stole.



Sierpień był takim miesiącem, kiedy więcej czasu spędzaliśmy w domu, a nie na wycieczkach. Taki domowy czas po pracy sprzyjał domowym wypiekom. Pizza pojawiała się u nas nawet dwa razy w tygodniu.



Lego również na nowo ujrzało światło dzienne i wróciło do łask.


Wakacyjny przysmak - kukurydza, w te wakacje też często gościł na naszych talerzach.




Przez jeden dzień mieliśmy lokatora świerszcza w słoiku, a innym razem paskudnego szerszenia.



W ostatnią środę sierpnia mieliśmy dwa przyjęcia z okazji zakończenia wakacji. Pierwsze zorganizowałam u siebie w pracy, dla dzieciaków, którymi się zajmowałam, a na drugie byliśmy zaproszenia do Julii.
Chłopcy dzięki temu, że Julia po nich przyjechała, mogli uczestniczyć w całym  przyjęciu. Ja niestety miałam jeszcze pomiędzy jednym, a drugim przyjęciem ważne spotkanie.

Kiedy przyjechałam do Julii, mogłam podziwiać wystawę kompozycji florystycznych robionych w starym bucie.




Julia wymyśliła mnóstwo zabaw i atrakcji.






Tą altaną jestem zachwycona, za każdym razem kiedy w niej przesiadujemy.









15 sierpni w naszej parafii odbył się odpust, a główną atrakcją odpustową było stoisko z pistoletami i kolorowymi kulami dymiącymi.






Niko natomiast zaopatrzył się w pistolet, na wodną, balonową amunicję.


W ostatni, albo przedostatni (już nie pamiętam) czwartek sierpnia odwiedziłam z chłopcami naszych przyjaciół. Powrotna podróż pociągiem była coroczną atrakcją. Do tej pory jeździliśmy do Dąbrowy Górniczej, a ty razem w inne miejsce. Z Kasią poznałyśmy się w szpitalu, kiedy przed urodzeniem Nikusia, jeden dzień leżałam na patologii ciąży. Później odnalazłam Kasię na naszej klasie, i tak odświeżyłyśmy tę szpitalną znajomość, która przerodziła się w przyjaźń naszych rodzin.



Niko od dłuższego czasu, często powtarzał, że potrzebuje dobry piórnik do szkoły. Jaka była jego radość i zdziwienie, kiedy od Kasi dostał piękny piórnik, którym był zachwycony.


W piątek po powrocie z Szymanowa udało nam się zorganizować mini spotkanie z naszą wychowawczynią ze szkoły podstawowej, z którą byłyśmy bardzo zżyte. Oprócz mnie była jeszcze Ania i Magda. Cudownie nam się rozmawiało i koniecznie musimy to powtórzyć.


2 września, w ostatnią sobotę wakacji nasi przyjaciele zaprosili nas do Częstochowy. W ramach naszego spotkania, wybraliśmy się wspólnie w aleje, na dożynki.






W Częstochowie mieszkałam w sumie przez 6 lat i mam stamtąd bardzo dużo wspaniałych wspomnień i znajomych. Na dożynkach spotkałam się z koleżanką z klasy Beatą, która spacerowała tam z córeczką. Spotkaliśmy również Anię, z którą ostatnio byłyśmy w Szymanowie i na spotkaniu z wychowawczynią. Ania była z rodzinką i spotkałyśmy się przy stoisku z pysznymi herbatkami.



Dużo wspaniałości można było podziwiać na dożynkach. Mnie najbardziej zachwyciło stoisko z matrioszkami i ikonami z Ukrainy. Jedna taka matrioszka wróciła z nami di domu i stała się moim prezentem imieninowym.


Bardzo podobały mi się stoiska z orzechami, warzywami i owocami suszonymi.








W zeszłą niedzielę świętowaliśmy moje imieniny i dostałam od moich chłopaków taki fantastyczny dyfuzor do  śmietany. Fantastyczne urządzenie!



A w poniedziałek powitaliśmy nowy rok szkolny, który przyniósł nam wiele zmian. Przede wszystkim Niko ma nową Panią. Bardzo nam przykro, że to się stało teraz w trzeciej klasie. Tamta Pani była wspaniała i mamy nadzieję, że ta również taka będzie.
Nowy rok szkolny uczciliśmy wyjazdem do Złotego Potoka. Korzystając ze wspaniałej pogody, spacerowaliśmy i karmiliśmy kaczki.








O wrześniu będzie już innym razem.
Pozdrawiam Was serdecznie i życzę pięknego tygodnia!


8 komentarzy:

  1. Rewelacyjne kadry. Wracaj z kolejnymi pięknymi wspomnieniami :)
    Świetnie spędzony czas w gronie najbliższych :)
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  2. Dużo się działo!
    Domowa pizza... Uhhhmmm! :)

    Piękna ta altana! Jaki klimat! :>
    Fajny pomysł z tymi pracami liściasto-muszelkowymi :)
    Takie kule dymiące chcę sobie sprawić do sesji fotograficznej... Co za efekty można uzyskać z ich pomocą! :D Nie wiesz może, jak długo ulatuje taki dym? ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne i kolorowe mieliscie wakacje, ale pewnie i dużo pracy. Bardzo się cieszę ze napisałaś, bo tak pusto bez Waszej rodzinki. Mam nadzieję, że codzienność pozwoli Ci na większą aktywność blogow. Pozdrawiam. Ila

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne kadry:):) to trzymam za słowo i czekam na kolejne posty.
    Uściski:):)
    Patrycja

    OdpowiedzUsuń
  5. Złoty Potok to cudowne miejsce, jak mieszkaliśmy bliżej często tam bywałam. Może kiedyś uda się jeszcze wybrać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak miło znów przeczytać Twoje wspomnienia i obejrzeć radosne zdjęcia. Składane publicznie obietnice faktycznie pomagają w realizacji planów, więc mam nadzieję, że jutro też tu coś przeczytam ;) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. pięknie, kolorowo, rodzinnie i bardzo aktywnie :))
    dobrego września!

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak miło znów poczytać Pani bloga, obejrzeć kolorowe zdjęcia, zaczerpnąć trochę kreatywnych pomysłów i naładować pozytywną energią.Bardzo lubię tu wracać i tak sobie czytać.Zawsze mi jakoś lepiej na serduchu.Pozdrawiam serdecznie.Marzena

    OdpowiedzUsuń