środa, 30 października 2013
Książkowy zakątek
Olga, z bloga "O ty,że..." ogłosiła akcję, na budowanie wież z książek. Razem z chłopcami włączyliśmy się do akcji i wybudowaliśmy naszą wieżę, a później mniejsze wieżyczki i powstało nam książkowe miasteczko.
A to nasz książkowy domek :)
Nie udało nam się wykorzystać wszystkich książek, do zbudowania tej wieży, ponieważ skończyły się drzwi i wieża zaczęła nam się chwiać. W sumie udało nam się zbudować wieżę, o wysokości 2 metry i 40 centymetrów.
Pozdrawiamy z książkowego zakątka!
wtorek, 29 października 2013
Dziadek na huśtawce
W ostatnim poście wspominałam swojego dziadka i huśtawkę przez niego zrobioną. Dzisiajeszy wpis będzie o innym niezwykłym dziadku. Czytając tę książkę za każdym razem przywołują się we mnie wspomnienia i chwile spędzone z moim dziadkiem. Uwielbiał on las i leśne wycieczki. Razem z babcią zabierali gromagę wnucząt , wałówkę i jechali z nami do lasu na jagody lub borówki.
Dziadek jadł jak dla mnie zadziwiające rzeczy, jak na przykład chleb z kiełbasą i dżemem :). Teraz już mnie to nie dziwi.
Zawsze miał ukryte cukierki Irysy, miętusy lub landrynki. Jedną z niezwykłych rzeczy, które posiadał mój dziadek był pilot do telewizora, zrobiony z długaśnego kija. Dziś, gdy opowiadam o tym moim dzieciom, śmieją się z tego. Ja też wspominam to z uśmiechem na twarzy.
Moi chłopcy również uwielbiają swoich dziadków. Jednego widują prawie codziennie, drugiego zaś bardzo rzadko, ale obu bardzo kochają. Dziadek to fajny GOŚĆ, dlatego książka "Dziadek na huśtawce" ogromnie im się podobała.
Pan Teofil dziadkiem stał się w sposób dość nieoczekiwany. Pewniego dnia odwiedza go dwójka przyjaciół Marcin i Witek.
Witek nie ma dziadka i Marcin wpadł na pomysł, że jego sąsiad nadawałby się idealnie do tej roli .
„Nadaje się na dziadka jak nikt. Jest stary, pali fajkę i prawie w ogóle nie ma włosów. Ma za to psa”.
Chłopcy postanawiają iść go zapytać. Witek zabiera ze sobą pudełko, które zobił dla dziadka na zajęciach, ale nie miał go komu dać.
Pan Teofil jest zachwycony prezentem i jednocześnie zaskoczony prośbą chłopca. Zgadza się i zostaje idealnym dziadkiem. Chłopcy odwiedzają go codziennie, a on przygotowyje dla nich melaśniki, bawi się i spędza z nimi wspaniałe chwile. Gdy przychodzą smutki sprawia, że odpływają jak chmury na niebie.
Witek uwielbia swojego dziadka i nawet zaczyna dzielić z nim pasję i zamiłowanie do zegarów. Specjalnie uczy się odczytywać godziny zegarowe.
"Dziadek na huśtawce" to wspaniała opowieść o niezwykłym dziadku i miłości. Autorka przez tę książeczkę pokazuje, że nie ważne są więzy krwi, aby ktogoś pokochać i aby stał się dla nas kimś bliskim jak rodzina., aby był dla nas "dziadkiem".
Książka przeczytana już kilkakrotnie i ciągle do niej wracamy. Chłopcy uwielbiają ilustracje z tej książki i doszukują się w nich przeróżnych szczegółów.
Polecam!
Do kupienia tutaj
Dziadek na huśtawce
WYDAWNICTWO BIS
Autor: Renata Piątkowska
Ilustrator: Artur Nowicki
ISBN 978-83-7551-150-5
format: 21 x 23 cm
stron 48
wydanie 1
oprawa: twarda
data wydania 2009-11-30
Dziadek jadł jak dla mnie zadziwiające rzeczy, jak na przykład chleb z kiełbasą i dżemem :). Teraz już mnie to nie dziwi.
Zawsze miał ukryte cukierki Irysy, miętusy lub landrynki. Jedną z niezwykłych rzeczy, które posiadał mój dziadek był pilot do telewizora, zrobiony z długaśnego kija. Dziś, gdy opowiadam o tym moim dzieciom, śmieją się z tego. Ja też wspominam to z uśmiechem na twarzy.
Moi chłopcy również uwielbiają swoich dziadków. Jednego widują prawie codziennie, drugiego zaś bardzo rzadko, ale obu bardzo kochają. Dziadek to fajny GOŚĆ, dlatego książka "Dziadek na huśtawce" ogromnie im się podobała.
Pan Teofil dziadkiem stał się w sposób dość nieoczekiwany. Pewniego dnia odwiedza go dwójka przyjaciół Marcin i Witek.
Witek nie ma dziadka i Marcin wpadł na pomysł, że jego sąsiad nadawałby się idealnie do tej roli .
„Nadaje się na dziadka jak nikt. Jest stary, pali fajkę i prawie w ogóle nie ma włosów. Ma za to psa”.
Chłopcy postanawiają iść go zapytać. Witek zabiera ze sobą pudełko, które zobił dla dziadka na zajęciach, ale nie miał go komu dać.
Pan Teofil jest zachwycony prezentem i jednocześnie zaskoczony prośbą chłopca. Zgadza się i zostaje idealnym dziadkiem. Chłopcy odwiedzają go codziennie, a on przygotowyje dla nich melaśniki, bawi się i spędza z nimi wspaniałe chwile. Gdy przychodzą smutki sprawia, że odpływają jak chmury na niebie.
Witek uwielbia swojego dziadka i nawet zaczyna dzielić z nim pasję i zamiłowanie do zegarów. Specjalnie uczy się odczytywać godziny zegarowe.
"Dziadek na huśtawce" to wspaniała opowieść o niezwykłym dziadku i miłości. Autorka przez tę książeczkę pokazuje, że nie ważne są więzy krwi, aby ktogoś pokochać i aby stał się dla nas kimś bliskim jak rodzina., aby był dla nas "dziadkiem".
Książka przeczytana już kilkakrotnie i ciągle do niej wracamy. Chłopcy uwielbiają ilustracje z tej książki i doszukują się w nich przeróżnych szczegółów.
Polecam!
Do kupienia tutaj
Dziadek na huśtawce
WYDAWNICTWO BIS
Autor: Renata Piątkowska
Ilustrator: Artur Nowicki
ISBN 978-83-7551-150-5
format: 21 x 23 cm
stron 48
wydanie 1
oprawa: twarda
data wydania 2009-11-30
niedziela, 27 października 2013
Kreatywny październik
Bardzo kreatywny u nas nastał czas. Kochane dziękuję Wam za wszystkie maile, które od Was dostaje. Przyznam, że nie nadążam odpisywać. W wielu pojawia się pytanie skąd biorę pomysły na prace z dziećmi i wiele z Was pisze, że przykro Wam, że nie robicie takich rzeczy ze swoimi dziećmi bo same nie macie talentu. Czasem wystarczy instukcja i talent wtedy jest niepotrzebny.
Kopalnią pomysłów jest dla mnie niewątpliwie internet. Jeśli chodzi o ilustracje do książeczek, to sam tekst jest już sam w sobie często wielką inspiracją.
Sama nigdy nie sądziłam o sobie, że mam do czegokolwiek talent. Zawsze lubiłam kolorować, ale nigdy rysować. Myślę, że po prostu zraziłam się. Jako dziecko kilka razy w szkole zostałam posądzona, że nie zrobiłam jakiejś pracy sama. Nie mówiąc już o rysowaniu. Mój tata pochodzi z rodziny stolarzy i zawsze uwielbiałam podglądać dziadka przy pracy. Raz zrobił altankę, w której uwielbiałam się bawić. Na ławce w altance urządzałam sobie domek dla maleńkich laleczek, które rodzice przywieźli mi z pewnej wyprawy do Pewexu w Katowicach. Miałam 4 kuzynki i 4 kuzynów pochodzących z 3 rodzin zamieszkujących na tym samym podwórku. Do 5 roku życia ja również mieszkałam ze swoją rodziną na tym podwórku. Dziadek zrobił nam huśtawkę, bardzo dużą huśtawkę, w której mieściłam się ja, moja kuzynka Asia i dwóch kuzynów. W czwórkę byliśmy w podobnym wieku i razem się bawiliśmy.
Dziadek robił nam maleńkie domki. Miały drewniane dachówki, drewniane płotki i były ślicznie pomalowane. Najbardziej w tych domkach lubiłam okna. Były maleńkie, z szybkami i szprosami.
Domek można było otwierać i wkładać do środka baterię z załączoną żrówką i wtedy ślicznie świecił.
Raz sama zbiłam sobie do szkoły karmnik dla ptaków ale pan od ZPT nie uwierzył i nie chciał mi wpisać oceny bo nie powiedziałam, że robiłam go z tatą, a inne dzieci powiedziały, że rodzice im pomagały. Nie chciał uwierzyć, że zrobiłam go sama. Gdy byłam chyba w 5 klasie był ogłoszony konkurs na prezent na Dzień Mamy. Rodzice w domu mieli maszyny, bo szyli cholewki i zajmowali się produkcją butów, wtedy dziecięcych. Rodzice kupili śliczny welurowy materiał w kolorze czerwonym i niebieskim. Bardzo podobał mi się ten materiał. Wpadłam na pomysł, że uszyję z niego kosmetyczkę. Cięłam materiał wielkimi szewskimi nożycami i zszywałam na singierce, do której czasami siadałam i zszywałam na niej ze sobą resztki materiałów obuwniczych. Były śliczne i kolorowe, bo buty, które robili rodzice też były bardzo dziecięce i kolorowe. Kosmetyczka wyszła prześliczna. Miała nawet falbankę zrobioną z pomarszczonego materiału.
Do kompletu zrobiłam jeszcze obrazek z nitek i korale z makaronu.
Pani nie uwierzyła, że zrobiłam kosmetyczkę sama. Wtedy się rozpłakałam i pokazałam jej zaplastrowany palec, z ucientym kawałkiem skóry. Widziała moje zdesperowanie i przyjęła pracę na konkurs, w którym zajęłąm 1 miejsce.
Od tamtej pory przestałam wszystko robić sama i jak miałam robić jakieś prace na plastykę to często chodziłam do mojej kuzynki aby mi pomogła, bo nie chciało mi się starać.
Kiedy poszłam do liceum poczułam, że odżyłam. Nauczyciele, a zwłaszcza mój dyrektor wychowawca, pomogli mi uwierzyć w siebie. Zaczęło mi się chcieć.
Gdy poszłam na studia, miałam więcej czasu i zapisałam się na kółko plastyczne. Chodziły tam dzieci klas młodszych i ja jako najstarsza. Nie miałam oporów i cieszyły mnie każde zajęcia. Uczyłam się wszystkiego od podstaw. Nadal niewiele wiem o malowaniu, ale cieszą mnie wszystkie prace plastyczne, które robie z dziećmi.
Czasem wystarczy trochę farby i pocięte szmatki, a czasem stempelek i kilka ruchów kredką pastelową i powstają małe - wielkie dzieła.
To nasze październikowe.
Ja chłopcom wycinałam jabłuszka i te zaokrąglone listki, resztę zrobili sami.
Te listeczki pod drzewkiem powstały na maleńkich płótnach.
Dominiś dostał taki zestaw z Faber Castell w prezencie od Cioci Elizabeth, z którą się spotkaliśmy w Warszawie.
Listeczki były naszkicowane i trzeba je było pokolorować kredkami akwarelowymi, załączonymi w zestawie i później pomalować pędzelkiem i czystą wodą.
Wielki talent do tego wcale nie potrzebny, a powstały maleńki jesienne dzieła. Po prawej Nikusia, w środku Dominisia, a po lewej mój. Nikusiowi doradzałamaby dodał trochę innych kolorów. Dominiś jest na tym etapie, że robi "po swojemu".
Fajnie się przy tym bawiliśmy.
Dominiś w szkole robił jesienne drzewka. Niektóre dzieci robiły korony z kredkowych ostróżyn. Bardzo spodobał mi się ten pomysł i w domu z Nikusiem zrobiliśmy swoje drzewak. Ja robiłam swoje, a Nikuś podpatrując mnie robił swoje.
Tło zostało pokolorowane kredkami akwarelowymi i pomalowane wodą.
Gdy kartka wyschła przyklejaliśmy ostróżyny.
Jesień jest bardzo inspirującym miesiącem. Gdy tylko pojawią się kolorowe liście na drzewie, powstają kolorowe prace.Ostatnio zaczłam robić listy prac do zrobienia. Czas przedświąteczny mam nadzieję, że rónież będzie kreatywny. Póki co cieszymy się jesienią.
Kreatywnie działają nie tylko dzieci.
Wczoraj razem z sąsiadką pojechałyśmy na zajęcia florystyczne. Uczyłyśmy się robić wieńce żałobne. Mieliśmy okazję na zajęciach zrobić wieniec i bukiet lub stroik na grób.
Na zajęciach byłyśmy po raz pierwszy i bardzo nam się podobało, choć miałam wiele obaw.
Już nie mogę się doczekać zajęć, na których będziemy robić wieńce adwentowe.
Na dzisiejszych zajęciach zrobiłam taki wieniec.
Z reszty materiałów powstała jesienna kompozycja.
Pozdrawiam Was i życzę kreatywnego tygodnia.
Miłe niespodzianki
Ostatnio moja czytelniczka Iza, która od niedawna prowadzi bloga To co kocham, zrobiła mi ogromną niespodziankę.
Od Izy miał przyjść list, a przyszło ogromne pudło, w którym nie tylko ja, ale i dzieciaki znalazły dla siebie prezenty, które bardzo im się spodobały.
Śliczne kubeczki, talerze emaliowane, tasiemki i wieszaczek, który już wisi na ścianie w przedpokoju, a na nim wianek.
A rysunek Majeczki, córeczki Izy ogromnie przypadł mi do gustu. Uwielbiam kolory, a ten kwiatuszek jest cudowny.
Dziękuję Wam dziewczyny za śliczne prezenty!
Zapraszam Was na blog Izy, tym bardziej, że ogłosiła swoje powitalne Candy.
Pozdrawiam Was i życzę miłej, słonecznej niedzieli.
Od Izy miał przyjść list, a przyszło ogromne pudło, w którym nie tylko ja, ale i dzieciaki znalazły dla siebie prezenty, które bardzo im się spodobały.
Śliczne kubeczki, talerze emaliowane, tasiemki i wieszaczek, który już wisi na ścianie w przedpokoju, a na nim wianek.
A rysunek Majeczki, córeczki Izy ogromnie przypadł mi do gustu. Uwielbiam kolory, a ten kwiatuszek jest cudowny.
Dziękuję Wam dziewczyny za śliczne prezenty!
Zapraszam Was na blog Izy, tym bardziej, że ogłosiła swoje powitalne Candy.
Pozdrawiam Was i życzę miłej, słonecznej niedzieli.
środa, 23 października 2013
Przygody Jeżyka spod Jabłoni
Jakiś czas temu Dominiś miał zrobić do szkoły na angielski jakieś leśne zwierzątko. Powstał taki jeżyk.
Zainspirowani tym jeżykiem podczas chorowania chłopców w domu, w internecie znaleźlismy taki wierszyk, któy chłopcy od razu nauczyli się na pamięć.
"Kolczasty jeżyk"
To jest jeżyk.
Jeżyk z kolców
ma kołnierzyk.
Z kolców płaszczyk,
z kolców szalik,
tylko nosek jaj koralik.
Patrzcie!
Jeżyk wlazł pod krzaczek
i kolczasty
zdjął plecaczek.
A z plecaczka
raz, dwa, trzy-
wyjął trzy
kolczaste sny.
Po jeżykowym wierszu przyszła pora na książeczkę.
Książka jest z nami już od wiosny ale teraz była na nią najlepsza pora.
Czytałam ją chłopcom do poduszki. Książeczka ma subtelne ilustracje, które wykonał Kazimierz Wasilewski.
Książeczka "Przygody Jeżyka spod Jabłoni " opowiada o małym jeżyku, który zamieszkał w pewnym ogrodzie. Tam znalazł jabłonkę, którą wybrał sobie jako miejsce na nowy dom.
Jeżyk to bardzo sympatyczna postać, która od razu spodobała się chłopcom. Prosi on kreta, o pomoc w zrobieniu norki pod Jabłonką. Jeżyk jest zachwycony, gdy udaje mu się urządzić przytulny domek.
Książka składa się z piętnastu opowiadań. W każdym rozdziale Jeżyk poznaje nowych przyjaciół - mieszkańców ogrodu. Dla wszystkich jest miły i uprzejmy, a przyjaciele odwzajemniają jego serdeczność.
W jednym z opowiadań Jeżyk wykazuje się również niezwykłą odwagą, kiedy to wyrusza na ratunek kogucika, który został porwany przez lisa. Przy okazji ratuje rónież inne ptasie zwierzątka, które są mu bardzo wdzięczne.
Jeżyk ratuje również biedronki. Jedna z nich zgubiła mamę. Gdy udaje mu się odnaleźć mamę małej biedrinki, okazuje się, że ta jest uwięziona w nić pajęczą. Jeżyk ratuje rónież i ją.
Gdy nadeszła jesień jeżyk złapał anginę. Mimo zawieruchy na dworze z pomoca przychodzą przyjaciele.
Książka jest niezwykła. Pokazane są w niej piękne wzorce. Na pewno należy do książek, które uwrażliwiają na potrzeby innych.
"Przygody Jeżyka spod Jabłoni" do kupienia TUTAJ
Autor: Alicja Ungeheuer-Gołąb
Ilustracje: Kazimierz Wasilewski
ISBN: 978-83-7437-648-8
Format: 165x240 mm
Objętość: 88 str.
Oprawa: twarda
Pierwsze wydanie: 2011
WYDAWNICTWO SKRZAT
A to chłopców ilustracje do książki.
Nikusia
Dominisia
Pozdrawiamy Was ciepło i słonecznie!
Zainspirowani tym jeżykiem podczas chorowania chłopców w domu, w internecie znaleźlismy taki wierszyk, któy chłopcy od razu nauczyli się na pamięć.
"Kolczasty jeżyk"
To jest jeżyk.
Jeżyk z kolców
ma kołnierzyk.
Z kolców płaszczyk,
z kolców szalik,
tylko nosek jaj koralik.
Patrzcie!
Jeżyk wlazł pod krzaczek
i kolczasty
zdjął plecaczek.
A z plecaczka
raz, dwa, trzy-
wyjął trzy
kolczaste sny.
Po jeżykowym wierszu przyszła pora na książeczkę.
Książka jest z nami już od wiosny ale teraz była na nią najlepsza pora.
Czytałam ją chłopcom do poduszki. Książeczka ma subtelne ilustracje, które wykonał Kazimierz Wasilewski.
Książeczka "Przygody Jeżyka spod Jabłoni " opowiada o małym jeżyku, który zamieszkał w pewnym ogrodzie. Tam znalazł jabłonkę, którą wybrał sobie jako miejsce na nowy dom.
Jeżyk to bardzo sympatyczna postać, która od razu spodobała się chłopcom. Prosi on kreta, o pomoc w zrobieniu norki pod Jabłonką. Jeżyk jest zachwycony, gdy udaje mu się urządzić przytulny domek.
Książka składa się z piętnastu opowiadań. W każdym rozdziale Jeżyk poznaje nowych przyjaciół - mieszkańców ogrodu. Dla wszystkich jest miły i uprzejmy, a przyjaciele odwzajemniają jego serdeczność.
W jednym z opowiadań Jeżyk wykazuje się również niezwykłą odwagą, kiedy to wyrusza na ratunek kogucika, który został porwany przez lisa. Przy okazji ratuje rónież inne ptasie zwierzątka, które są mu bardzo wdzięczne.
Jeżyk ratuje również biedronki. Jedna z nich zgubiła mamę. Gdy udaje mu się odnaleźć mamę małej biedrinki, okazuje się, że ta jest uwięziona w nić pajęczą. Jeżyk ratuje rónież i ją.
Gdy nadeszła jesień jeżyk złapał anginę. Mimo zawieruchy na dworze z pomoca przychodzą przyjaciele.
Książka jest niezwykła. Pokazane są w niej piękne wzorce. Na pewno należy do książek, które uwrażliwiają na potrzeby innych.
"Przygody Jeżyka spod Jabłoni" do kupienia TUTAJ
Autor: Alicja Ungeheuer-Gołąb
Ilustracje: Kazimierz Wasilewski
ISBN: 978-83-7437-648-8
Format: 165x240 mm
Objętość: 88 str.
Oprawa: twarda
Pierwsze wydanie: 2011
WYDAWNICTWO SKRZAT
A to chłopców ilustracje do książki.
Nikusia
Dominisia
Pozdrawiamy Was ciepło i słonecznie!
środa, 16 października 2013
Jesienny spacer
Już dawno nie byliśmy na spacerze. Chłopcy popołudniami biegają po dworze, ale to zdecydowanie nie to samo co spacer. Wczoraj wykorzystaliśmy okazje i piękną słoneczną pogodę. Razem z sąsiadką poszłyśmy po dzieciaki do szkoły na nogach. Odkąd mam prawo jazdy strasznie się rozleniwiłam i zdecydowanie mniej chodzę.
Po drodze dzieciaki zbierały kasztany, żołędzie i liście.
Dotleniliśmy się trochę, a do domu wróciliśmy z pięknymi bukietami i kasztanami, nazbieranymi do worka na buty.
Piękna jesień w tym roku, któa cieszy nawet jak deszcz za oknem.
Pozdrawiam Was serdecznie!
Po drodze dzieciaki zbierały kasztany, żołędzie i liście.
Dotleniliśmy się trochę, a do domu wróciliśmy z pięknymi bukietami i kasztanami, nazbieranymi do worka na buty.
Piękna jesień w tym roku, któa cieszy nawet jak deszcz za oknem.
Pozdrawiam Was serdecznie!
poniedziałek, 14 października 2013
Ślubowanie Pierwszoklasistów
Dzisiaj w szkole Dominisia odbyło się ślubowanie uczniów klas pierwszych szkoły podstawej i gimnazjum.
Cieszę się, że mogliśmy w tym wydarzeniu uczestniczyć całą rodzinką.
Przygotowania do tego dnia trwały już od dłuższego czasu. Pani wraz z dziećmi przygotowała piękny program artystyczny. Dzieci były bardzo przejęte ale bardzo pięknie powiedziały wierszyki i wspaniale zaśpiewały piosenki.
Rodzice również włączyli się w przygotowania. Już w piątek ustroiliśmy klasę kolorowymi balonami i pomponami z bibuły.
Razem z sąsiadką zrobiłyśmy tort na dzisiejszą uroczystość. Agnieszka upiekła tak wysokie i równiutkie biszkopty, że nie mógłam wyjść z podziwu. Tort smakował przepysznie. Ja zajmowałam się dekorowaniem masą cukrową.
To była bardzo udana uroczystość.
Jutro dzieciaki będą pasowane na czytelników w bibliotece szkolnej.
Żyjemy intensywnie. Dzieciaki imprezują, bo ciągle jakieś urodziny, bal przebierańców i bardzo się z tego cieszą.
Po dzisiejszym dniu mam nadzieję, że będę miała więcej czasu na książkę i inne przyjemności.
Mam nadzieję, że będzie też więcej wpisów.
Pozdrawiam Was i dziękuję za odwiedziny.
Cieszę się, że mogliśmy w tym wydarzeniu uczestniczyć całą rodzinką.
Przygotowania do tego dnia trwały już od dłuższego czasu. Pani wraz z dziećmi przygotowała piękny program artystyczny. Dzieci były bardzo przejęte ale bardzo pięknie powiedziały wierszyki i wspaniale zaśpiewały piosenki.
Rodzice również włączyli się w przygotowania. Już w piątek ustroiliśmy klasę kolorowymi balonami i pomponami z bibuły.
Razem z sąsiadką zrobiłyśmy tort na dzisiejszą uroczystość. Agnieszka upiekła tak wysokie i równiutkie biszkopty, że nie mógłam wyjść z podziwu. Tort smakował przepysznie. Ja zajmowałam się dekorowaniem masą cukrową.
To była bardzo udana uroczystość.
Jutro dzieciaki będą pasowane na czytelników w bibliotece szkolnej.
Żyjemy intensywnie. Dzieciaki imprezują, bo ciągle jakieś urodziny, bal przebierańców i bardzo się z tego cieszą.
Po dzisiejszym dniu mam nadzieję, że będę miała więcej czasu na książkę i inne przyjemności.
Mam nadzieję, że będzie też więcej wpisów.
Pozdrawiam Was i dziękuję za odwiedziny.